- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 października 2021, 21:46
Hej,
mialam ratowanego zęba rok temu. Piątka na górze. Dziś złamał mi się pionowo,co oznacza że trzeba go usunąć. Czy robicie implanty na piątkach?
z jednej strony nie chce byc Bez zęba mam 29lat i brak faceta,z drugiej strony koszt śruby to 3tysiace plus koszty korony 3tys, 6tysiecy za jednego zęba o to jeszcze z tyłu... Nie chcę być szczerbata ale z drugiej strony 6 tys to w uj dużo pieniędzy.
czy wy robiliście sobie implanty na 5?
7 października 2021, 20:59
Implant na 5, 9 miesięcy po wyrwaniu. 5400, 4 wizyty, zero komplikacji, zero bólu i chyba zdrowiej niż druga 5 - ponowne leczenie kanałowe, zakażenie, mnóstwo bólu, mnóstwo antybiotyków, wizyt i forsy.
Z moich i nie tylko moich, bogatych doświadczeń stomatologicznych wynika, że 90% wkładu w dramat ma żarcie a pozostałe to żywienie w dzieciństwie, uszkadzacze typu fluor i leki. Higiena zaś służy poprawie samopoczucia i akceptacji społecznej.
tez tak mysle , bo mimo dbania od wczesnej mlodosci mam problem z zebami a znalam ludzi z poprzedniego pokolenia, gdzie tyle sie nie dbalo, majacych wowczas zdrowe swoje zeby, jedna staruszka powiedziala mi ze nie wie co to bol zeba. To bylo troche lat temu , wiec pewnie juz nie zyje. Wtedy uznalam ze to wplyw zywnosci dawniej zdrowej i nieprzetworzonej, o dzisiejszej nie ma o czym mowic.
7 października 2021, 21:49
Implant na 5, 9 miesięcy po wyrwaniu. 5400, 4 wizyty, zero komplikacji, zero bólu i chyba zdrowiej niż druga 5 - ponowne leczenie kanałowe, zakażenie, mnóstwo bólu, mnóstwo antybiotyków, wizyt i forsy.
Z moich i nie tylko moich, bogatych doświadczeń stomatologicznych wynika, że 90% wkładu w dramat ma żarcie a pozostałe to żywienie w dzieciństwie, uszkadzacze typu fluor i leki. Higiena zaś służy poprawie samopoczucia i akceptacji społecznej.
tez tak mysle , bo mimo dbania od wczesnej mlodosci mam problem z zebami a znalam ludzi z poprzedniego pokolenia, gdzie tyle sie nie dbalo, majacych wowczas zdrowe swoje zeby, jedna staruszka powiedziala mi ze nie wie co to bol zeba. To bylo troche lat temu , wiec pewnie juz nie zyje. Wtedy uznalam ze to wplyw zywnosci dawniej zdrowej i nieprzetworzonej, o dzisiejszej nie ma o czym mowic.
Śmiem twierdzić, że bez dobrych genów i tak zębiska będą częściej do robienia, ale fakt, jak się je tonę cukru to można się spodziewać częstszej ingerencji stomatologicznej niż gdyby jednak się miało umiar. Ja mojemu partnerowi zazdroszczę mocnych zębów, a je jak zwykły Kowalski, dba o nie jak zwykły człowiek, chyba nawet nie miał lakowania i innych du.peteli jak ja xD I co? Ma jedną plombę, a ma 38 lat. Mam też koleżankę w moim wieku która regularnie chodzi na przegląd do dentysty i jeszcze nie musiała mieć nic robione. Mnie ratuje tylko to, że nie lubię słodyczy, inaczej mogłabym spokojnie co wizytę zakładać nową plombę jak mój brat.
Edytowany przez Krummel 7 października 2021, 22:08
7 października 2021, 21:52
i generalnie to nie jest tak, ze zęby nam się psują bo sa słabe. sa czynniki ryzyka, które mogą zwiększać podatność wystepowania próchnicy ale to czy ona faktycznie będzie miała miejsce zależy tylko i wyłącznie od naszej higieny.
Próchnicę powodują bakterie, nic innego. jeśli niedokładnie dbamy o higienę to te bakterie sie namnażają i ząb zaczyna się psuć.
Próchnica z braku higieny to w sumie mały pikuś przy rzeczywistych, nienaprawialnych problemach z zębami powstałych w okresie ich wzrostu i w sumie nawet wczesniej. A chodzi o gęstość kości jako taką, odpowiednią mineralizację oraz zawartość flory bakteryjnej w jamie ustnej. A pokolenie 30+ pasione w dzieciństwie antybiotykami i katowane fluoryzacją nie ma z tym łatwego życia i zadna pasta do zębów tego nie zmieni.
Edytowany przez Cyrica 8 października 2021, 07:24
7 października 2021, 22:38
i generalnie to nie jest tak, ze zęby nam się psują bo sa słabe. sa czynniki ryzyka, które mogą zwiększać podatność wystepowania próchnicy ale to czy ona faktycznie będzie miała miejsce zależy tylko i wyłącznie od naszej higieny.
Próchnicę powodują bakterie, nic innego. jeśli niedokładnie dbamy o higienę to te bakterie sie namnażają i ząb zaczyna się psuć.
Próchnica z braku higieny to w sumie mały pikuś przy rzeczywistych, nienaprawialnych problemach z zębami powstałych w okresie ich wzrostu i w sumie nawet wczesniej. A chodzi o gęstość kości jako taką, odpowiednią mineralizację oraz zawartość floty bakteryjnej w jamie ustnej. A pokolenie 30+ pasione w dzieciństwie antybiotykami i katowane fluoryzacją nie ma z tym łatwego życia i zadna pasta do zębów tego nie zmieni.
Jestem żywym na to dowodem. Mój brat i moje kuzynki także. W Panamie takich zwyczajów nie było i powiem Wam, że ludzie tu mają naprawę imponująco ładne zęby. Mój mąż w wieku 43 lat ma dwie plomby, przy zupełnie standardowych zabiegach z zakresu higieny jamy ustnej. Nie sądzę, że to przypadek.
7 października 2021, 23:15
Implant na 5, 9 miesięcy po wyrwaniu. 5400, 4 wizyty, zero komplikacji, zero bólu i chyba zdrowiej niż druga 5 - ponowne leczenie kanałowe, zakażenie, mnóstwo bólu, mnóstwo antybiotyków, wizyt i forsy.
Z moich i nie tylko moich, bogatych doświadczeń stomatologicznych wynika, że 90% wkładu w dramat ma żarcie a pozostałe to żywienie w dzieciństwie, uszkadzacze typu fluor i leki. Higiena zaś służy poprawie samopoczucia i akceptacji społecznej.
tez tak mysle , bo mimo dbania od wczesnej mlodosci mam problem z zebami a znalam ludzi z poprzedniego pokolenia, gdzie tyle sie nie dbalo, majacych wowczas zdrowe swoje zeby, jedna staruszka powiedziala mi ze nie wie co to bol zeba. To bylo troche lat temu , wiec pewnie juz nie zyje. Wtedy uznalam ze to wplyw zywnosci dawniej zdrowej i nieprzetworzonej, o dzisiejszej nie ma o czym mowic.
Śmiem twierdzić, że bez dobrych genów i tak zębiska będą częściej do robienia, ale fakt, jak się je tonę cukru to można się spodziewać częstszej ingerencji stomatologicznej niż gdyby jednak się miało umiar. Ja mojemu partnerowi zazdroszczę mocnych zębów, a je jak zwykły Kowalski, dba o nie jak zwykły człowiek, chyba nawet nie miał lakowania i innych du.peteli jak ja xD I co? Ma jedną plombę, a ma 38 lat. Mam też koleżankę w moim wieku która regularnie chodzi na przegląd do dentysty i jeszcze nie musiała mieć nic robione. Mnie ratuje tylko to, że nie lubię słodyczy, inaczej mogłabym spokojnie co wizytę zakładać nową plombę jak mój brat.
Zgadzam sie. Ja tez niestety za dzieciaka nie byłam żywiona najlepiej, za dorosłego tez niestety nie, w dodatku w dzieciństwie co chwile chorowałam i często miałam antybiotyki. a mimo to w ciągu 15 lat miałam do zrobienia dwa zęby (nie pamietam co się działo na wizytach u dentysty wcześniej). U mnie w rodzinie raczej wszyscy maja mocne zęby.
Edytowany przez vegadula 7 października 2021, 23:17
8 października 2021, 06:43
A ja jadlam duzo cukru i tez mialam dwie plomby w zyciu. Az przyszly czasy, gdzie mialam mega duzo stresu i szekoscisk nocny i dwa zeby po prostu zagryzlam ze stresu. Niefortunnie, jeszcze w pandemii, gdzie mi x razy przesunieto termin, bo nie mogl dentysta przyjmowac, chociaz to by nic nie zmienilo, bo tak polamalam, ze i tak byly do wyrwania.
8 października 2021, 09:01
Przeraża mnie to, że ludzie w moim wieku już tracą swoje zęby.
Ja bym wstawiła, bo potem sąsiadujący ząb z góry lub dołu może się osunąć. Ja miałam wyrywana ósemkę 3 lata temu na dole i teraz ta z góry się zsunęła na dół.
U mnie zaczęło się od plomby. Potem ząb z czasem był jeszcze ze 2 razy plombowany aż w końcu trzeba było zrobić kanałówkę. Potem jakoś sie trzymał. Z czasem zaczął się wykruszać po kawałku i trzeba było wymieniać plomby na coraz większe (aby uzupełnić braki). Zęby kanałowo leczone są słabsze (co mnie martwi bo mam też kanałówkę na dolnej jedynce, ale póki co się trzyma ładnie). W końcu było już tak, że plombę ulokował na wkręconej śrubie, żeby się to miało jak trzymać. Aż pewnego dnia tak samo jak autorce, ząb pękł na pół. Posypało się wszystko oprócz plomby na tej śrubie ? Więc w końcu cała 6 poszła w pisdu. Oczywiście nie trwało to pół roku, tylko w sumie kilka lat. Kilka wizyt, kilka plomb, kilka razy kasa wydana. Dentysta robił co mógł żeby go jakoś ratować, ale suma summarum w dłuższej perspektywie czasu i tak nic to nie dało (chociaż zawsze jeszcze te kilka lat miałam swojego zęba). O ile się nie mylę to mógł byc rok 2007/2008 bo jakoś były to w miarę początki mojego związku z obecnym mężem, więc jednak minęło jakieś 13-14 lat a nie 10 jak wcześniej napisałam. Ale faktem jest że miałam wtedy 24/25 lat, więc słabo. Ja zawsze miałam słabe zęby. Najgorzej było po ciaży z pierwszym dzieckiem - po ciąży i karmieniu piersią miałam z 5 zębów do leczenia chociaż przed ciażą miałam wszystkie wyleczone. Ponoć wapń poszedł w mleko zamiast w zęby a że ja ogólnie mam braki w diecie jeśli chodzi o wapń, to było jak było. Teraz bardziej dbam o dietę i chodzę na częste kontrole. Od 2ch lat nic nie miałam do leczenia :) Warto na prawdę spojrzeć z różnych stron na kwestię dbania o zęby, bo mycie i nitkowanie to połowa sukcesu. Dieta równie ważna. Przydaje się suplementacja witaminą D, ale przy równoczesnej podaży witaminą K2, bo inaczej cały wapń idzie w tętnice i żyły zamiast w zęby i kości. Mało kto o tym wie wbrew pozorom.
Polecasz jakieś suple konkretnie?
Jeśli chodzi o D+K2, to osobiście biorę OstroVit, bo ma 4000 j wit D i tej K też tyle ile trzeba. dodatkowo dokładam witaminę D z Vigantolu kolejne 4000 j, ale to z tego względu, że przy Hashimoto mam spore jej niedobory (przy 4000 jednostek branych przez 3 miesiące dzień w dzień ledwo wskoczyłam w normę dla wit. D dopiero). Ale tak na prawdę może być coś innego. Wcześniej brałam jakąś inną, ale w pewnym momencie już jej nie mogłam dostać nigdzie. Lepszy były jakiś lek (niż suplement) i wtedy bym brała vigantol bo to lek, ale też nie mogłam w żadnej aptece okolicznej dostać osobno witaminy K2, więc w końcu biorę ten zestaw 2w1. Wybrałam go bo jest 2w1 i ma największą dawkę D dostępną w aptekach
Edytowany przez Karolka_83 8 października 2021, 09:02
8 października 2021, 09:14
i generalnie to nie jest tak, ze zęby nam się psują bo sa słabe. sa czynniki ryzyka, które mogą zwiększać podatność wystepowania próchnicy ale to czy ona faktycznie będzie miała miejsce zależy tylko i wyłącznie od naszej higieny.
Próchnicę powodują bakterie, nic innego. jeśli niedokładnie dbamy o higienę to te bakterie sie namnażają i ząb zaczyna się psuć.
Próchnica z braku higieny to w sumie mały pikuś przy rzeczywistych, nienaprawialnych problemach z zębami powstałych w okresie ich wzrostu i w sumie nawet wczesniej. A chodzi o gęstość kości jako taką, odpowiednią mineralizację oraz zawartość flory bakteryjnej w jamie ustnej. A pokolenie 30+ pasione w dzieciństwie antybiotykami i katowane fluoryzacją nie ma z tym łatwego życia i zadna pasta do zębów tego nie zmieni.
Do tego dochodzi jeszcze brak wiedzy ogólnej - kiedyś mleczakami rodzice się tak nie przejmowali. Była dziura to była - w końcu przecież wypadnie i o ile nie boli to można olać. A jednak zęby stałe tą próchnicę potem często przejmują i już się robi problem. Dieta za dziecka - zdecydowanie. Te wszystkie "Proszę dać dziecku cukru do kaszki to będzie chętniej jadło) a teraz już od małego tłuką do głowy, że dzieciom butelkowym powinno się po jedzeniu przepłukać usta/dziasełka, po to żeby na nowych ząbkach nie tworzyła się próchnica. Do tego dochodzi genetyka, dieta, dbanie ogólne o zęby. Mój brat przykładowo choć wstyd sie przyznać, zęby myje jak mu się zachce - tzn rano pewnie myje bo po nocy wiadomo - chuch nocny, ale wieczorami już różnie bywa - zęby ma zdrowe, mało plomb. U mnie było odwrotnie - łatwo mi się zawsze zęby psuły. Moje dzieci z kolei - tak samo chowane, tak samo żywione, te same geny - syn (9 lat) co wizytę co pół roku już ma coś do leczenia lub obserwacji. Córka (6 lat) - ma jedną plombę tylko. Zęby myją sobie sami i widze, że on myje dokładniej i dłużej a ona tak na odpiernicz pomacha i z głowy. A jednak to on bardziej "cierpi" z powodu próchnicy. On może ma po mnie a córka po mężu - czort wie. To jest jednak bardziej złożony temat niż nam się może wydawać. Każdy ma jakieś predyspozycje. Wydaje mi się, że wpływ mogą mieć nawet rzeczy typu ilość wydzielanej śliny w buzi, rozstaw zębów, możliwość dojechania szczoteczką w pewne miejsca lub brak tej możliwości. Słodycze - wiadomo, nie pomagają, choć moja dentystka zawsze mówi, że owszem cukier ogólnie jest pomocnikiem dla próchnicy, ale najgorsze z najgorszych są takie cukierki co się przyklejają do zębów (wszelakie krówki, ciągutki, gumy rozpuszczalne), więc też pewnie dużo zalezy od tego jakie te słodycze ktoś je i jak często, czy po nich popija wodą (wiadomo że część cukru się wypłucze wtedy) itp. To są pozornie niewielkie różnice, ale też dziury w zębach nie tworzą się w jedną noc, tylko zazwyczaj jest to dłuższy proces i te wszystkie drobiazgi zbierane cegiełka po cegiełce po kilku miesiącach już mogą zrobić różnicę. A jak ktoś ma jeszcze tendencje do tego, to już w ogóle.
Edytowany przez Karolka_83 8 października 2021, 09:16
8 października 2021, 17:33
Mi się wydaje, że zęby to głównie jednak geny i dieta. Mój tata ma 65 lat, myje zęby co trzy dni albo rzadziej, ale nie lubi słodyczy, je dużo zdrowych rzeczy z własnej działki. Ma wszystkie zeby, a plomby tylko na zebach od 6 w górę. 1-5 W ogóle nigdy nie leczone.