- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 sierpnia 2021, 19:08
W sobotę byliśmy w sklepie. Kupuje swoje zakupy wg listy z Vitalii ( Małżonek gotuje sobie sam- nie ma z tym problemów, robimy to od lat). Ja zaczęłam od warzyw i szybko się ogarnęłam. On wolniej i pyta, czy może skorzystać z moich warzyw, ja na to, że nie bo mam wyliczone. Wkurzył się! Strzelil focha! W domu ja się wkurzyłam cała ta sytuacja, bo wie, że jestem na diecie i po prostu cała sytuacja z dupy, więc chodzilam po domu i trzaskalam czym popadnie. Teraz czekam, aż mu przejdzie 🤣 kiedyś bym płakała, teraz się śmieje. Za kilka dni sytuacja wróci do normy.
Miejsce nr 1 u mnie to jak pokolocilismy się o to, że gdybyśmy (!!!!) adoptowali kiedyś dziecko (sytuacja teoretyczna) to ja bym je woziła na święta do moich rodziców, a on by tego zabronił. 🤣🤣🤣🤣🤣 Poszło prawie na noże.
A jaka na u Was najbardziej absurdalna kłótnia?
Edytowany przez 15 sierpnia 2021, 19:09
15 sierpnia 2021, 22:45
Ogladaliśmy na netflixie Lucyfera, rzuciłam "zabawne, że Ewę gra Żydówka". "Jaka Żydówka?". "No ta aktorka, jest Żydówką". "Oczywiście, że nie jest". "No jest, nie widzisz że ma urodę taką typową" . "Ale skąd, przecież ona ma jakieś rosyjskie korzenie". Wyszło na to, że "jak się ukrywasz z antysemityzmem, to po prostu powiedz, każdemu wmawiasz że żyd" vs "ty chyba ślepy jesteś, jakie ruskie korzenie w ogóle, co ty masz z tymi ruskimi, że każdy według ciebie jest ruskiem". Tak po pół godzinie wpadliśmy na to, żeby to po prostu wygooglować. I tak - ta aktorka jest z Izraela. A mojemu się pomyliła z Milą Kunis :D
16 sierpnia 2021, 07:52
my się kłócimy tyle co nic, ale dwa razy toczyliśmy wojnę. Pierwsza dotyczyła paskudnego, starego dywanu, chyba po ś.p. teściowej, a że stary jest człowiekiem niebywale sentymentalnym to próbował zachować pamiątkę po mamie mimo, że owy dywanik był zezarty przez mole, pełen plam i nadawał się tylko do wyrzucenia. Najpierw leżał w kuchni i nie dość, że jeszcze bardziej się syfil to co chwilę się o niego potykałam. Potem znalazł się w sypialni. Któregoś dnia poprosiłam mojego lubego aby wziął to dziadostwo i wytrzepał porządnie, ale gdy on mi odparł, że tego nie zrobi, bo się rozsypie... Eksplodowalam. Długo się o ten dywan kłóciliśmy, ale w końcu został wyrzucony na śmietniku.
Tą bitwę zwyciężyłam, ale kolejnej niestety się nie udało, a dotyczyła ona znowu starej i paskudnej rzeczy czyli swetra, który był cały pozaciągany, w dziurach i miał dziwny granatowo siwy kolor, uwierzcie mi, że nawet Brad Pitt wyglądałby w nim jak obraz nędzy i rozpaczy. Żeby była jasność, wg starego, ten sweter wyglądał jak zbroja i ubierał ją do zadań specjalnych - rąbanie drewna, palenie w piecu i inne prace przy domu. Błagałam o wywalenie, w pewnym momencie doszło do tego, że przeciagalismy się tym swetrem i po tej sytuacji, wraz z nadejściem wiosny "zbroja" znikala i pojawiała się późną jesienią . Gdy wyjeżdżaliśmy do Niemiec, powiedziałam szwagierce, że jeśli znajdzie to paskudztwo, ma natychmiast wywalić do kosza, a najlepiej spalić. To byłoby jednak zbyt piękne, ponieważ mój spryciarz skitrał sweter i robi to do tej pory jak wyjeżdżamy. Co roku, jeśli jesteśmy na święta Bożego Narodzenia to stary nagle pojawia się w tym czymś... Uwierzcie mi, że w tej chwili mam ciarki na plecach.
ja kiedys taki sweter zbroje wyrzucilam i bardzo zaluje , bo corka mi to juz 20 lat wypomina😌
16 sierpnia 2021, 12:57
My sie ostatnio pozalismy o to, ze mu pomoglam bojler naprawic 🤪
Bardziej bzdurnej klotni w zyciu nie mialam, chyba mu testosteron za bardzo strzelil do glowy. Mamy nowy boiler i o ile start zawsze ogarial, to w nowym nie bardzo wiedzial gdzie co jest. Znalazl instrukcje, trzeba bylo cisnienie wyrownac, bo naprawial kaloryfer i woda zeszla, wiec spadlo. Poczytal, stoi, kombinuje, nie umie znalezc, wiec ja zlapalam za telefon i googluje. Znalazlam filmik na youtube wiec sie na mnie wydarl, ze on tu probuje czytac. Strzelilam focha, obejrzalam filmik do konca na zewnatrz coby jasnie panu nie przeszkadzalo. Posluchalam jak kurwuje w kuchni, po jakichs 15 minutach wrocilam i odkrecilam mu zaworki, ktorych szukal.
Glupio mu potem bylo strasznie, a ja sie w sumie usmialam bardziej niz wkurzylam.
17 sierpnia 2021, 12:55
My się kiedyś pokłóciliśmy jak wymieniał mi żarówkę w lampie w aucie, ponieważ ja byłam tą, która trzymała latarkę. On nie umiał sobie poradzić, ale oczywiście dlatego, że ja źle trzymam latarkę. Wojna była okropna bo czym dłużej mu schodziło z tą naprawą tym bardziej był zirytowany i więcej przeklinał. Ja się wkurzałam, że przeklina. Dlatego ja od tej pory jeżdżę do mechanika zmieniać żarówkę, już nawet go nie proszę 🤪
Raz zrobiłam pizzę z rukolą, oczywiście on nie będzie jadła trawy i tak się kłóciliśmy nad talerzem rukoli. On nie chciał zjeść a ja nie chciałam go puścić od stołu póki nie zje. Po jakiejś godzinie przesuwania talerza w tą i z powrotem, odpuścił i zjadł :D
17 sierpnia 2021, 18:33
Taka najbardziej bzdurna? Naście lat temu, dzwoni kurier, otwieram, podpisuję odbiór i mówię głośno z przedpokoju w stronę męża, który był w sypialni: - skarbie, już są te nadmuchiwane koperty! Mówię to po niemiecku, bo przede mną stoi kurier, a ja nie lubię mówić przy kimś w języku, którego ktoś może nie rozumieć, bo to moim zdaniem nietaktownie. Ile mi mój mąż chwilę potem i jeszcze ileś tam czasu zarzucał, że to "skarbie", to ja może wcale nie do niego, a do kuriera powiedziałam... 🤡
Edytowany przez 17 sierpnia 2021, 18:35
17 sierpnia 2021, 20:22
Jedna z naszych pierwszych kłótni stała się rodzinną anegdotą, w czasie której narodziło się hasełko powtarzane przez lata ze śmiechem.
Na drugim końcu Polski mieszkała siostra męża i mieliśmy jechać do niej na chrzciny w piątek wieczornym pociągiem. Już dzień wcześniej przyjechała do nas teściowa, by razem odbyć daleką podróż, i obie czekałyśmy aż mąż wróci z pracy aby spakować się i ruszyć w drogę. Gdy mąż wszedł do domu poprosił aby mu wyprać szybko koszulę, w której wrócił z pracy, aby mógł ją ubrać w poniedziałek. Nasz powrót był obliczony na noc z niedzieli na poniedziałek, więc wtedy już nie zdążyłabym jej uprać, wysuszyć i wyprasować. Nie miałam ochoty na szybkie, niepotrzebne moim zdaniem pranie koszuli, więc powiedziałam mu, że w poniedziałek może iść w innej. Zaczęliśmy się przegadywać czy musi iść w tej czy może w innej, aż w końcu stwierdziłam, że jak chce to może sobie sam uprać, bo ma takie same ręce. Mąż najpierw zaniemówił, a potem zwrócił się do swojej mamy o poparcie - no i widzi mama? Na co teściowa - no w sumie, jedna prawa, jedna lewa - takie same.
Przez kolejne lata, gdy nie miałam ochoty czegoś zrobić mąż słyszał tekst - jedna prawa, jedna lewa :)
18 sierpnia 2021, 08:13
Sporo tego, bo kłócimy się o większość spraw, z czego 90% jest bezdennie głupia i idiotyczna, więc przytoczę najnowszą.
Robimy remont w dużym pokoju (ściany). Na podłodze leżą panele położone jakieś 6 lat temu. Wyglądają bardzo dobrze, poza tym, że w jednym miejscu lekko się uginają pod ciężarem człowieka i jeden panel na krótkiej krawędzi odsunął się od drugiego na jakieś 0,5mm (przy czym to panele z tych z podfrezowanymi krawędziami, między którymi i tak są odstępy - generalnie jest to prawie niewidoczne). Zdjęcie poglądowe:
Co należy zrobić? Według mojego męża natychmiast wymienić podłogę w całym, ponad 30-metrowym pokoju. Z powodu tego 0,5-milimetrowego przesunięcia. A mnie krew zalewa, bo to kasa, czas i mnóstwo śmiecia, bo przecież w razie czego na sprzedaż tych paneli będzie też marudził, bo "będą zajmowały miejsce" (w solidnie podpiwniczonym domu wolnostojącym). Jest wyjątkowo konsekwentny w tym marudzeniu i łażeniu w tym konkretnym miejscu i naciskaniu na nie nogą.
Aha - wymiana paneli jest ultra ważna, ale już powieszenie półek na artykuły sypkie w kuchni czeka od roku, a zrobienie progów w dwóch miejscach od 6-ciu lat.
18 sierpnia 2021, 12:11
Sporo tego, bo kłócimy się o większość spraw, z czego 90% jest bezdennie głupia i idiotyczna, więc przytoczę najnowszą.
Robimy remont w dużym pokoju (ściany). Na podłodze leżą panele położone jakieś 6 lat temu. Wyglądają bardzo dobrze, poza tym, że w jednym miejscu lekko się uginają pod ciężarem człowieka i jeden panel na krótkiej krawędzi odsunął się od drugiego na jakieś 0,5mm (przy czym to panele z tych z podfrezowanymi krawędziami, między którymi i tak są odstępy - generalnie jest to prawie niewidoczne). Zdjęcie poglądowe:
Co należy zrobić? Według mojego męża natychmiast wymienić podłogę w całym, ponad 30-metrowym pokoju. Z powodu tego 0,5-milimetrowego przesunięcia. A mnie krew zalewa, bo to kasa, czas i mnóstwo śmiecia, bo przecież w razie czego na sprzedaż tych paneli będzie też marudził, bo "będą zajmowały miejsce" (w solidnie podpiwniczonym domu wolnostojącym). Jest wyjątkowo konsekwentny w tym marudzeniu i łażeniu w tym konkretnym miejscu i naciskaniu na nie nogą.
Aha - wymiana paneli jest ultra ważna, ale już powieszenie półek na artykuły sypkie w kuchni czeka od roku, a zrobienie progów w dwóch miejscach od 6-ciu lat.
a nie można wymienić paneli i sprzedać te na olx? Gwarantuję że pojawi się dużo chętnych
18 sierpnia 2021, 13:08
Sporo tego, bo kłócimy się o większość spraw, z czego 90% jest bezdennie głupia i idiotyczna, więc przytoczę najnowszą.
Robimy remont w dużym pokoju (ściany). Na podłodze leżą panele położone jakieś 6 lat temu. Wyglądają bardzo dobrze, poza tym, że w jednym miejscu lekko się uginają pod ciężarem człowieka i jeden panel na krótkiej krawędzi odsunął się od drugiego na jakieś 0,5mm (przy czym to panele z tych z podfrezowanymi krawędziami, między którymi i tak są odstępy - generalnie jest to prawie niewidoczne). Zdjęcie poglądowe:
Co należy zrobić? Według mojego męża natychmiast wymienić podłogę w całym, ponad 30-metrowym pokoju. Z powodu tego 0,5-milimetrowego przesunięcia. A mnie krew zalewa, bo to kasa, czas i mnóstwo śmiecia, bo przecież w razie czego na sprzedaż tych paneli będzie też marudził, bo "będą zajmowały miejsce" (w solidnie podpiwniczonym domu wolnostojącym). Jest wyjątkowo konsekwentny w tym marudzeniu i łażeniu w tym konkretnym miejscu i naciskaniu na nie nogą.
Aha - wymiana paneli jest ultra ważna, ale już powieszenie półek na artykuły sypkie w kuchni czeka od roku, a zrobienie progów w dwóch miejscach od 6-ciu lat.
a nie można wymienić paneli i sprzedać te na olx? Gwarantuję że pojawi się dużo chętnych
Tak, jak pisałam - wtedy będzie marudzenie, że nie będzie trzymać starych paneli w piwnicy, bo zagracają (nikomu niepotrzebną) przestrzeń, a i tak dostanie się za to "parę złotych":P Chociaż faktycznie jak będzie dalej smędził to mu to zaproponuję. Na odczepne.
Wspominałam, że nie cierpię remontów? A ściągnięcie paneli w najczęściej używanym pokoju wyłączy nam główną część mieszkania na kilka ładnych dni, zanim szanowny się za to weźmie. Rozumiem, jakby to wyglądało źle, ale nie wygląda i to jest zwykłe szukanie dziury w całym. Poza tym pierwotny pomysł był taki, żeby zrobić to za kilka lat i porządnie - wrzucić na tę podłogę jakieś porządne drewno, a nie plastikowe panele.
18 sierpnia 2021, 16:08
Sporo tego, bo kłócimy się o większość spraw, z czego 90% jest bezdennie głupia i idiotyczna, więc przytoczę najnowszą.
Robimy remont w dużym pokoju (ściany). Na podłodze leżą panele położone jakieś 6 lat temu. Wyglądają bardzo dobrze, poza tym, że w jednym miejscu lekko się uginają pod ciężarem człowieka i jeden panel na krótkiej krawędzi odsunął się od drugiego na jakieś 0,5mm (przy czym to panele z tych z podfrezowanymi krawędziami, między którymi i tak są odstępy - generalnie jest to prawie niewidoczne). Zdjęcie poglądowe:
Co należy zrobić? Według mojego męża natychmiast wymienić podłogę w całym, ponad 30-metrowym pokoju. Z powodu tego 0,5-milimetrowego przesunięcia. A mnie krew zalewa, bo to kasa, czas i mnóstwo śmiecia, bo przecież w razie czego na sprzedaż tych paneli będzie też marudził, bo "będą zajmowały miejsce" (w solidnie podpiwniczonym domu wolnostojącym). Jest wyjątkowo konsekwentny w tym marudzeniu i łażeniu w tym konkretnym miejscu i naciskaniu na nie nogą.
Aha - wymiana paneli jest ultra ważna, ale już powieszenie półek na artykuły sypkie w kuchni czeka od roku, a zrobienie progów w dwóch miejscach od 6-ciu lat.
a nie można wymienić paneli i sprzedać te na olx? Gwarantuję że pojawi się dużo chętnych
Tak, jak pisałam - wtedy będzie marudzenie, że nie będzie trzymać starych paneli w piwnicy, bo zagracają (nikomu niepotrzebną) przestrzeń, a i tak dostanie się za to "parę złotych":P Chociaż faktycznie jak będzie dalej smędził to mu to zaproponuję. Na odczepne.
Wspominałam, że nie cierpię remontów? A ściągnięcie paneli w najczęściej używanym pokoju wyłączy nam główną część mieszkania na kilka ładnych dni, zanim szanowny się za to weźmie. Rozumiem, jakby to wyglądało źle, ale nie wygląda i to jest zwykłe szukanie dziury w całym. Poza tym pierwotny pomysł był taki, żeby zrobić to za kilka lat i porządnie - wrzucić na tę podłogę jakieś porządne drewno, a nie plastikowe panele.
no bez przesady, mam salon 30m z kolegą ułożenie paneli zajęło nam dzień, drugiego dnia 3h listwy.