Temat: Co ósmy polski rodzic żałuje, że ma dzieci?

Hej

Czytając Newsweeka natrafiłam na artykuł: Co ósmy polski rodzic żałuje, że ma dzieci.

Co ósmy polski rodzic żałuje, że zdecydował się na dziecko. Dlaczego? - Nauka - Newsweek.pl

Sama dzieci nie mam, więc nie mogę się wypowiedzieć na ten temat.

Ciekawi mnie jak jest u Was? Sama spotykam się najczęściej z gloryfikowaniem rodzicielstwa.

Jesteśmy tu anonimowo, można pisać szczerze.

roogirl napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Asha. napisał(a):

Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają  prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć. 

Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie. 

A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne. 

Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.

Jasne, tylko to co piszesz teraz ma zupełnie inny wydźwięk niż to co napisałas post wyżej. Jest różnica w powiedzeniu "ale mi dałaś w kość", a "macierzyństwo mnie rozczarowało, przerosło i mam dość". Ja takie "zwykłe narzekanie", że ktoś jest niewyspany, że mu kręgosłup strzeli, albo wyskoczy przez okno jeżeli jeszcze raz usłyszy piosenkę z frozen normalnie słyszę jak ludzie mówią, nie pada w odpowiedzi żeby się udać do specjalisty - ani z mojej strony, ani z3 strony innych. Tylko właśnie, to jest ewidentnie powiedziane w żartobliwym tonie (nawet jeżeli to czasami jest trochę śmiech przez łzy). To co Ty piszesz (i pisałaś wielokrotnie na forum) to w ten sposób nie brzmi. Jedna osoba to by mogła źle zrozumieć, nie wyłapać ironii i tak dalej. Ale jeżeli wiele osób to odbiera tak, a nie inaczej, to jest to niepokojące. 

Ale właśnie o to chodzi, że chwilami może być tak ciężko, że kobieta ma takie niepokojące jak to napisałaś myśli. I nie piszę tego na swoim przykładzie tylko przykładzie innych kobiet z którymi rozmawiam i mają dzieci wymagające. W przeciwieństwie do ciebie nie uważam tego za niepokojące jeśli pojawia się czasem w sytuacji kiedy człowiek siedzi całe dnie w 4 ścianach z dzieckiem, w nocy wstaje co godzinę albo pół od ponad roku i boi się, że nie dożyję pójścia dziecka do przedszkola jak też w innych sytuacjach z wymagającym dzieckiem.

ludzie, nikt nie zmusza kobiet do siedzenia w domu całe dnie, weź jedna z drugą wozek zapakuj jedzenie i idź z dzieckiem na plac jeden, drugi, nad jezioro , do lasu , albo zaangazujcie chłopa i dajcie mu dziecko na 2-3 godziny dziennie i idźcie na spacer , w nocy się zmieniajcie, albo jeden wstaję jednej nocy drugi następnej

same z siebie kobiety robią męczennice 

Moje dziecko nie usiedzi w wózku. Las? Hahaha.. tu to nawet 3 minuty pewnie nie usiedzi. Może na Marszałkowskiej 30 by wytrzymał. W foteliku samochodowym max 30 minut mimo zabawek, śpiewania, bajek, cycka, chrupek. Mam ryzykować jego życie żeby jechać nad jezioro? Bo tylko na rękach się uspokoi.

W nocy mogę go wziąć tylko ja. Pisałam już to, że ojciec kiedyś mógł go brać swobodnie na ręce, a teraz jest od razu ryk. Mam do wyboru albo wstać i go ponosić 10 minut albo dać ojcu żeby się darł i rozbudził na 2h. W dzień nikt poza mną i mężem go nie może wziąć na ręce, bo się nie da. Nie uważam żeby to była moja wina. Taki jest.

Wiele dzieci nie chce jeździć w wózku , czy aucie, ale   trudno. Są samotne matki muszą dziecko zapakowac do wózka i iść na zakupy. Matka musi iść do lekarza czy cokolwiek innego  ważnego i też dziecko musi to przeżyć będąc pod opieką kogoś innego.

za bardzo się roztrzasasz , za bardzo chcesz wszystko sama, to nie jest normalne, że nie możesz funkcjonować w ogóle, odpuść 


Są też chusty, nosidełka próbowałaś ? 

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Asha. napisał(a):

Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają  prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć. 

Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie. 

A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne. 

Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.

Jasne, tylko to co piszesz teraz ma zupełnie inny wydźwięk niż to co napisałas post wyżej. Jest różnica w powiedzeniu "ale mi dałaś w kość", a "macierzyństwo mnie rozczarowało, przerosło i mam dość". Ja takie "zwykłe narzekanie", że ktoś jest niewyspany, że mu kręgosłup strzeli, albo wyskoczy przez okno jeżeli jeszcze raz usłyszy piosenkę z frozen normalnie słyszę jak ludzie mówią, nie pada w odpowiedzi żeby się udać do specjalisty - ani z mojej strony, ani z3 strony innych. Tylko właśnie, to jest ewidentnie powiedziane w żartobliwym tonie (nawet jeżeli to czasami jest trochę śmiech przez łzy). To co Ty piszesz (i pisałaś wielokrotnie na forum) to w ten sposób nie brzmi. Jedna osoba to by mogła źle zrozumieć, nie wyłapać ironii i tak dalej. Ale jeżeli wiele osób to odbiera tak, a nie inaczej, to jest to niepokojące. 

Ale właśnie o to chodzi, że chwilami może być tak ciężko, że kobieta ma takie niepokojące jak to napisałaś myśli. I nie piszę tego na swoim przykładzie tylko przykładzie innych kobiet z którymi rozmawiam i mają dzieci wymagające. W przeciwieństwie do ciebie nie uważam tego za niepokojące jeśli pojawia się czasem w sytuacji kiedy człowiek siedzi całe dnie w 4 ścianach z dzieckiem, w nocy wstaje co godzinę albo pół od ponad roku i boi się, że nie dożyję pójścia dziecka do przedszkola jak też w innych sytuacjach z wymagającym dzieckiem.

Ja dzieci nie mam, więc to może inaczej to odbieram. Ale z drugiej strony, szukając innego punktu odniesienia, wyobrażasz sobie, że ktoś ma jakieś problemy w związku i rzuca tekstem "fajne są tylko chwile, ten związek mnie przerasta, jestem nim rozczarowana, mam dość, mam ochotę wyskoczyć przez okno". Co byś sobie pomyślała? Zwłaszcza gdybyś to usłyszała od bliskiej Ci osoby? Że wszystko u niej w porządku i każdy musi sobie czasami ponarzekać, a nawet jest to urocze i trochę zabawne? Nie wydaje mi się. Przynajmniej ja bym się przestraszyła słysząc coś takiego. Że albo ktoś ma doła i wymaga pomocy specjalisty, albo tam się jakieś dramaty muszą odstawiać za zamkniętymi drzwiami. Znowu, co innego powiedzenie, że "mój to mnie z tym chrapaniem i darciem się jak ogląda mecze do szału doprowadza", ale to co wyżej to zupełnie inny ciężar gatunkowy. Nie widzisz jak kuriozalnie to brzmi? W jednym zdaniu napisałaś o niepokojących myślach, a w drugim o braku powodu do niepokoju. Nie, to tak nie działa. Jak coś jest śmieszne, to jest powód do śmiechu. Raczej nikt normalny nie będzie miał pretensji do drugiej osoby, bo coś było śmieszne, ale nie powinna się śmiać, bo w sumie to nie powód do śmiechu. Tak samo jest z każdym innym odczuciem - niepokój się nie rządzi innymi prawami. 

maharettt napisał(a):

roogirl napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Asha. napisał(a):

Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają  prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć. 

Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie. 

A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne. 

Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.

Jasne, tylko to co piszesz teraz ma zupełnie inny wydźwięk niż to co napisałas post wyżej. Jest różnica w powiedzeniu "ale mi dałaś w kość", a "macierzyństwo mnie rozczarowało, przerosło i mam dość". Ja takie "zwykłe narzekanie", że ktoś jest niewyspany, że mu kręgosłup strzeli, albo wyskoczy przez okno jeżeli jeszcze raz usłyszy piosenkę z frozen normalnie słyszę jak ludzie mówią, nie pada w odpowiedzi żeby się udać do specjalisty - ani z mojej strony, ani z3 strony innych. Tylko właśnie, to jest ewidentnie powiedziane w żartobliwym tonie (nawet jeżeli to czasami jest trochę śmiech przez łzy). To co Ty piszesz (i pisałaś wielokrotnie na forum) to w ten sposób nie brzmi. Jedna osoba to by mogła źle zrozumieć, nie wyłapać ironii i tak dalej. Ale jeżeli wiele osób to odbiera tak, a nie inaczej, to jest to niepokojące. 

Ale właśnie o to chodzi, że chwilami może być tak ciężko, że kobieta ma takie niepokojące jak to napisałaś myśli. I nie piszę tego na swoim przykładzie tylko przykładzie innych kobiet z którymi rozmawiam i mają dzieci wymagające. W przeciwieństwie do ciebie nie uważam tego za niepokojące jeśli pojawia się czasem w sytuacji kiedy człowiek siedzi całe dnie w 4 ścianach z dzieckiem, w nocy wstaje co godzinę albo pół od ponad roku i boi się, że nie dożyję pójścia dziecka do przedszkola jak też w innych sytuacjach z wymagającym dzieckiem.

ludzie, nikt nie zmusza kobiet do siedzenia w domu całe dnie, weź jedna z drugą wozek zapakuj jedzenie i idź z dzieckiem na plac jeden, drugi, nad jezioro , do lasu , albo zaangazujcie chłopa i dajcie mu dziecko na 2-3 godziny dziennie i idźcie na spacer , w nocy się zmieniajcie, albo jeden wstaję jednej nocy drugi następnej

same z siebie kobiety robią męczennice 

Moje dziecko nie usiedzi w wózku. Las? Hahaha.. tu to nawet 3 minuty pewnie nie usiedzi. Może na Marszałkowskiej 30 by wytrzymał. W foteliku samochodowym max 30 minut mimo zabawek, śpiewania, bajek, cycka, chrupek. Mam ryzykować jego życie żeby jechać nad jezioro? Bo tylko na rękach się uspokoi.

W nocy mogę go wziąć tylko ja. Pisałam już to, że ojciec kiedyś mógł go brać swobodnie na ręce, a teraz jest od razu ryk. Mam do wyboru albo wstać i go ponosić 10 minut albo dać ojcu żeby się darł i rozbudził na 2h. W dzień nikt poza mną i mężem go nie może wziąć na ręce, bo się nie da. Nie uważam żeby to była moja wina. Taki jest.

w jakim wieku jest?

Rok niedawno skończył.

Pasek wagi

roogirl napisał(a):

maharettt napisał(a):

roogirl napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Asha. napisał(a):

Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają  prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć. 

Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie. 

A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne. 

Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.

Jasne, tylko to co piszesz teraz ma zupełnie inny wydźwięk niż to co napisałas post wyżej. Jest różnica w powiedzeniu "ale mi dałaś w kość", a "macierzyństwo mnie rozczarowało, przerosło i mam dość". Ja takie "zwykłe narzekanie", że ktoś jest niewyspany, że mu kręgosłup strzeli, albo wyskoczy przez okno jeżeli jeszcze raz usłyszy piosenkę z frozen normalnie słyszę jak ludzie mówią, nie pada w odpowiedzi żeby się udać do specjalisty - ani z mojej strony, ani z3 strony innych. Tylko właśnie, to jest ewidentnie powiedziane w żartobliwym tonie (nawet jeżeli to czasami jest trochę śmiech przez łzy). To co Ty piszesz (i pisałaś wielokrotnie na forum) to w ten sposób nie brzmi. Jedna osoba to by mogła źle zrozumieć, nie wyłapać ironii i tak dalej. Ale jeżeli wiele osób to odbiera tak, a nie inaczej, to jest to niepokojące. 

Ale właśnie o to chodzi, że chwilami może być tak ciężko, że kobieta ma takie niepokojące jak to napisałaś myśli. I nie piszę tego na swoim przykładzie tylko przykładzie innych kobiet z którymi rozmawiam i mają dzieci wymagające. W przeciwieństwie do ciebie nie uważam tego za niepokojące jeśli pojawia się czasem w sytuacji kiedy człowiek siedzi całe dnie w 4 ścianach z dzieckiem, w nocy wstaje co godzinę albo pół od ponad roku i boi się, że nie dożyję pójścia dziecka do przedszkola jak też w innych sytuacjach z wymagającym dzieckiem.

ludzie, nikt nie zmusza kobiet do siedzenia w domu całe dnie, weź jedna z drugą wozek zapakuj jedzenie i idź z dzieckiem na plac jeden, drugi, nad jezioro , do lasu , albo zaangazujcie chłopa i dajcie mu dziecko na 2-3 godziny dziennie i idźcie na spacer , w nocy się zmieniajcie, albo jeden wstaję jednej nocy drugi następnej

same z siebie kobiety robią męczennice 

Moje dziecko nie usiedzi w wózku. Las? Hahaha.. tu to nawet 3 minuty pewnie nie usiedzi. Może na Marszałkowskiej 30 by wytrzymał. W foteliku samochodowym max 30 minut mimo zabawek, śpiewania, bajek, cycka, chrupek. Mam ryzykować jego życie żeby jechać nad jezioro? Bo tylko na rękach się uspokoi.

W nocy mogę go wziąć tylko ja. Pisałam już to, że ojciec kiedyś mógł go brać swobodnie na ręce, a teraz jest od razu ryk. Mam do wyboru albo wstać i go ponosić 10 minut albo dać ojcu żeby się darł i rozbudził na 2h. W dzień nikt poza mną i mężem go nie może wziąć na ręce, bo się nie da. Nie uważam żeby to była moja wina. Taki jest.

w jakim wieku jest?

Rok niedawno skończył.

jak chodzi to moze do parku /lasu/lake i niech gania wolno. Nie przejdzie?

Pasek wagi

roogirl

to kup dziecku jeździk, albo pchacz , nie wierzę też że dziecko nie posiedzi chętnie w piaskownicy , do piaskownicy nie musi chodzić 

maharettt napisał(a):

roogirl napisał(a):

maharettt napisał(a):

roogirl napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Asha. napisał(a):

Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają  prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć. 

Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie. 

A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne. 

Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.

Jasne, tylko to co piszesz teraz ma zupełnie inny wydźwięk niż to co napisałas post wyżej. Jest różnica w powiedzeniu "ale mi dałaś w kość", a "macierzyństwo mnie rozczarowało, przerosło i mam dość". Ja takie "zwykłe narzekanie", że ktoś jest niewyspany, że mu kręgosłup strzeli, albo wyskoczy przez okno jeżeli jeszcze raz usłyszy piosenkę z frozen normalnie słyszę jak ludzie mówią, nie pada w odpowiedzi żeby się udać do specjalisty - ani z mojej strony, ani z3 strony innych. Tylko właśnie, to jest ewidentnie powiedziane w żartobliwym tonie (nawet jeżeli to czasami jest trochę śmiech przez łzy). To co Ty piszesz (i pisałaś wielokrotnie na forum) to w ten sposób nie brzmi. Jedna osoba to by mogła źle zrozumieć, nie wyłapać ironii i tak dalej. Ale jeżeli wiele osób to odbiera tak, a nie inaczej, to jest to niepokojące. 

Ale właśnie o to chodzi, że chwilami może być tak ciężko, że kobieta ma takie niepokojące jak to napisałaś myśli. I nie piszę tego na swoim przykładzie tylko przykładzie innych kobiet z którymi rozmawiam i mają dzieci wymagające. W przeciwieństwie do ciebie nie uważam tego za niepokojące jeśli pojawia się czasem w sytuacji kiedy człowiek siedzi całe dnie w 4 ścianach z dzieckiem, w nocy wstaje co godzinę albo pół od ponad roku i boi się, że nie dożyję pójścia dziecka do przedszkola jak też w innych sytuacjach z wymagającym dzieckiem.

ludzie, nikt nie zmusza kobiet do siedzenia w domu całe dnie, weź jedna z drugą wozek zapakuj jedzenie i idź z dzieckiem na plac jeden, drugi, nad jezioro , do lasu , albo zaangazujcie chłopa i dajcie mu dziecko na 2-3 godziny dziennie i idźcie na spacer , w nocy się zmieniajcie, albo jeden wstaję jednej nocy drugi następnej

same z siebie kobiety robią męczennice 

Moje dziecko nie usiedzi w wózku. Las? Hahaha.. tu to nawet 3 minuty pewnie nie usiedzi. Może na Marszałkowskiej 30 by wytrzymał. W foteliku samochodowym max 30 minut mimo zabawek, śpiewania, bajek, cycka, chrupek. Mam ryzykować jego życie żeby jechać nad jezioro? Bo tylko na rękach się uspokoi.

W nocy mogę go wziąć tylko ja. Pisałam już to, że ojciec kiedyś mógł go brać swobodnie na ręce, a teraz jest od razu ryk. Mam do wyboru albo wstać i go ponosić 10 minut albo dać ojcu żeby się darł i rozbudził na 2h. W dzień nikt poza mną i mężem go nie może wziąć na ręce, bo się nie da. Nie uważam żeby to była moja wina. Taki jest.

w jakim wieku jest?

Rok niedawno skończył.

jak chodzi to moze do parku /lasu/lake i niech gania wolno. Nie przejdzie?

co to jest park/las/lake? Jakis mieszaniec polsko-angielski? Czy moze jestes za dlugo za granica i zapomnialas jak jest jezioro?

Pasek wagi

Oj ja wierzę, że może nic nie działać w kwestii spacerów. Ja mam uraz do samodzielnego spacerowania z synkiem, tylko z kimś wolę dla pewności ;)  moje dziecko wózka nie lubiło, chodzić za długo tez nie chciało, nisidlo tylko przez krotki czas. Teraz ma 3 lata wiec dalej nie lubi spacerow, tylko w razie co juz oznajmia, że boli go palec albo noga albo co tam chce i że jest zmęczony 😁po 10 metrach haha :) jedynie co to z kimś spacery wchodziły i wchodzą w grę bo albo była histeria albo powrót na rękach lub na barana. Być może trzeba przeczekać i znaleźć  mu inne zajęcia, z wiekiem faktycznie juz w domu czy koło domu potrafi sie zająć czymś dluzej,  a póki co Roo dalekie spacery odpuść, zobaczysz za jakiś czas czy będzie poprawa :) piaskownica, jakis zestaw narzędzi, kuchnia, domek zabawkowe może go zaciekawić.

aknaanna napisał(a):

maharettt napisał(a):

roogirl napisał(a):

maharettt napisał(a):

roogirl napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Asha. napisał(a):

Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają  prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć. 

Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie. 

A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne. 

Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.

Jasne, tylko to co piszesz teraz ma zupełnie inny wydźwięk niż to co napisałas post wyżej. Jest różnica w powiedzeniu "ale mi dałaś w kość", a "macierzyństwo mnie rozczarowało, przerosło i mam dość". Ja takie "zwykłe narzekanie", że ktoś jest niewyspany, że mu kręgosłup strzeli, albo wyskoczy przez okno jeżeli jeszcze raz usłyszy piosenkę z frozen normalnie słyszę jak ludzie mówią, nie pada w odpowiedzi żeby się udać do specjalisty - ani z mojej strony, ani z3 strony innych. Tylko właśnie, to jest ewidentnie powiedziane w żartobliwym tonie (nawet jeżeli to czasami jest trochę śmiech przez łzy). To co Ty piszesz (i pisałaś wielokrotnie na forum) to w ten sposób nie brzmi. Jedna osoba to by mogła źle zrozumieć, nie wyłapać ironii i tak dalej. Ale jeżeli wiele osób to odbiera tak, a nie inaczej, to jest to niepokojące. 

Ale właśnie o to chodzi, że chwilami może być tak ciężko, że kobieta ma takie niepokojące jak to napisałaś myśli. I nie piszę tego na swoim przykładzie tylko przykładzie innych kobiet z którymi rozmawiam i mają dzieci wymagające. W przeciwieństwie do ciebie nie uważam tego za niepokojące jeśli pojawia się czasem w sytuacji kiedy człowiek siedzi całe dnie w 4 ścianach z dzieckiem, w nocy wstaje co godzinę albo pół od ponad roku i boi się, że nie dożyję pójścia dziecka do przedszkola jak też w innych sytuacjach z wymagającym dzieckiem.

ludzie, nikt nie zmusza kobiet do siedzenia w domu całe dnie, weź jedna z drugą wozek zapakuj jedzenie i idź z dzieckiem na plac jeden, drugi, nad jezioro , do lasu , albo zaangazujcie chłopa i dajcie mu dziecko na 2-3 godziny dziennie i idźcie na spacer , w nocy się zmieniajcie, albo jeden wstaję jednej nocy drugi następnej

same z siebie kobiety robią męczennice 

Moje dziecko nie usiedzi w wózku. Las? Hahaha.. tu to nawet 3 minuty pewnie nie usiedzi. Może na Marszałkowskiej 30 by wytrzymał. W foteliku samochodowym max 30 minut mimo zabawek, śpiewania, bajek, cycka, chrupek. Mam ryzykować jego życie żeby jechać nad jezioro? Bo tylko na rękach się uspokoi.

W nocy mogę go wziąć tylko ja. Pisałam już to, że ojciec kiedyś mógł go brać swobodnie na ręce, a teraz jest od razu ryk. Mam do wyboru albo wstać i go ponosić 10 minut albo dać ojcu żeby się darł i rozbudził na 2h. W dzień nikt poza mną i mężem go nie może wziąć na ręce, bo się nie da. Nie uważam żeby to była moja wina. Taki jest.

w jakim wieku jest?

Rok niedawno skończył.

jak chodzi to moze do parku /lasu/lake i niech gania wolno. Nie przejdzie?

co to jest park/las/lake? Jakis mieszaniec polsko-angielski? Czy moze jestes za dlugo za granica i zapomnialas jak jest jezioro?

chyba chodziło o łąkę :)

Zocha89 napisał(a):

Oj ja wierzę, że może nic nie działać. Ja mam uraz do samodzielnego spacerowania z synkiem, tylko z kimś wolę dla pewności ;)  moje dziecko wózka nie lubiło, chodzić za długo tez nie chciało, nisidlo tylko przez krotki czas. Teraz ma 3 lata wiec dalej nie lubi spacerow, tylko w razie co juz oznajmia, że boli go palec albo noga albo co tam chce i że jest zmęczony ?po 10 metrach haha :) jedynie co to z kimś spacery wchodziły i wchodzą w grę bo albo była histeria albo powrót na rękach lub na barana. Być może trzeba przeczekać i znaleźć  mu inne zajęcia, z wiekiem faktycznie juz w domu czy koło domu potrafi sie zająć czymś dluzej,  a póki co Roo dalekie spacery odpuść, zobaczysz za jakiś czas czy będzie poprawa :)

wiesz co, mnie jak dziecko marudzi po 5 min, że nie może iść to sprawa jest prosta , albo idzie dalej z nami , albo zostaje - ma wybór i nagle znajdują się siły 

zmeczenie to co innego niż fochowanie , to samo z noszeniem zabawek , wychodzimy i mówię ok wez zabawkę , ale jak będziesz ją sama nosić , córka mówi ok, po jakimś czasie daje mi do rąk , a ja na to umawialiśmy się inaczej więc albo niesiesz, albo zostawiasz na trawie i idziemy dalej zwłaszcza jak jesteśmy na zakupach i mam stos siatek w ręce 

aknaanna napisał(a):

maharettt napisał(a):

roogirl napisał(a):

maharettt napisał(a):

roogirl napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Asha. napisał(a):

Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają  prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć. 

Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie. 

A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne. 

Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.

Jasne, tylko to co piszesz teraz ma zupełnie inny wydźwięk niż to co napisałas post wyżej. Jest różnica w powiedzeniu "ale mi dałaś w kość", a "macierzyństwo mnie rozczarowało, przerosło i mam dość". Ja takie "zwykłe narzekanie", że ktoś jest niewyspany, że mu kręgosłup strzeli, albo wyskoczy przez okno jeżeli jeszcze raz usłyszy piosenkę z frozen normalnie słyszę jak ludzie mówią, nie pada w odpowiedzi żeby się udać do specjalisty - ani z mojej strony, ani z3 strony innych. Tylko właśnie, to jest ewidentnie powiedziane w żartobliwym tonie (nawet jeżeli to czasami jest trochę śmiech przez łzy). To co Ty piszesz (i pisałaś wielokrotnie na forum) to w ten sposób nie brzmi. Jedna osoba to by mogła źle zrozumieć, nie wyłapać ironii i tak dalej. Ale jeżeli wiele osób to odbiera tak, a nie inaczej, to jest to niepokojące. 

Ale właśnie o to chodzi, że chwilami może być tak ciężko, że kobieta ma takie niepokojące jak to napisałaś myśli. I nie piszę tego na swoim przykładzie tylko przykładzie innych kobiet z którymi rozmawiam i mają dzieci wymagające. W przeciwieństwie do ciebie nie uważam tego za niepokojące jeśli pojawia się czasem w sytuacji kiedy człowiek siedzi całe dnie w 4 ścianach z dzieckiem, w nocy wstaje co godzinę albo pół od ponad roku i boi się, że nie dożyję pójścia dziecka do przedszkola jak też w innych sytuacjach z wymagającym dzieckiem.

ludzie, nikt nie zmusza kobiet do siedzenia w domu całe dnie, weź jedna z drugą wozek zapakuj jedzenie i idź z dzieckiem na plac jeden, drugi, nad jezioro , do lasu , albo zaangazujcie chłopa i dajcie mu dziecko na 2-3 godziny dziennie i idźcie na spacer , w nocy się zmieniajcie, albo jeden wstaję jednej nocy drugi następnej

same z siebie kobiety robią męczennice 

Moje dziecko nie usiedzi w wózku. Las? Hahaha.. tu to nawet 3 minuty pewnie nie usiedzi. Może na Marszałkowskiej 30 by wytrzymał. W foteliku samochodowym max 30 minut mimo zabawek, śpiewania, bajek, cycka, chrupek. Mam ryzykować jego życie żeby jechać nad jezioro? Bo tylko na rękach się uspokoi.

W nocy mogę go wziąć tylko ja. Pisałam już to, że ojciec kiedyś mógł go brać swobodnie na ręce, a teraz jest od razu ryk. Mam do wyboru albo wstać i go ponosić 10 minut albo dać ojcu żeby się darł i rozbudził na 2h. W dzień nikt poza mną i mężem go nie może wziąć na ręce, bo się nie da. Nie uważam żeby to była moja wina. Taki jest.

w jakim wieku jest?

Rok niedawno skończył.

jak chodzi to moze do parku /lasu/lake i niech gania wolno. Nie przejdzie?

co to jest park/las/lake? Jakis mieszaniec polsko-angielski? Czy moze jestes za dlugo za granica i zapomnialas jak jest jezioro?

nie mam polskich znakow.nie chodzila o jezioro tylko teren zielony pokryty trawa. Np raczej roczniaka luzem w jeziorze nie puscisz :)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.