Temat: Co ósmy polski rodzic żałuje, że ma dzieci?

Hej

Czytając Newsweeka natrafiłam na artykuł: Co ósmy polski rodzic żałuje, że ma dzieci.

Co ósmy polski rodzic żałuje, że zdecydował się na dziecko. Dlaczego? - Nauka - Newsweek.pl

Sama dzieci nie mam, więc nie mogę się wypowiedzieć na ten temat.

Ciekawi mnie jak jest u Was? Sama spotykam się najczęściej z gloryfikowaniem rodzicielstwa.

Jesteśmy tu anonimowo, można pisać szczerze.

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Asha. napisał(a):

Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają  prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć. 

Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie. 

A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne. 

Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.

Pasek wagi

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Asha. napisał(a):

Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają  prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć. 

Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie. 

A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne. 

Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.

Jasne, tylko to co piszesz teraz ma zupełnie inny wydźwięk niż to co napisałas post wyżej. Jest różnica w powiedzeniu "ale mi dałaś w kość", a "macierzyństwo mnie rozczarowało, przerosło i mam dość". Ja takie "zwykłe narzekanie", że ktoś jest niewyspany, że mu kręgosłup strzeli, albo wyskoczy przez okno jeżeli jeszcze raz usłyszy piosenkę z frozen normalnie słyszę jak ludzie mówią, nie pada w odpowiedzi żeby się udać do specjalisty - ani z mojej strony, ani z3 strony innych. Tylko właśnie, to jest ewidentnie powiedziane w żartobliwym tonie (nawet jeżeli to czasami jest trochę śmiech przez łzy). To co Ty piszesz (i pisałaś wielokrotnie na forum) to w ten sposób nie brzmi. Jedna osoba to by mogła źle zrozumieć, nie wyłapać ironii i tak dalej. Ale jeżeli wiele osób to odbiera tak, a nie inaczej, to jest to niepokojące. 

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Asha. napisał(a):

Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają  prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć. 

Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie. 

A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne. 

Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.

Jasne, tylko to co piszesz teraz ma zupełnie inny wydźwięk niż to co napisałas post wyżej. Jest różnica w powiedzeniu "ale mi dałaś w kość", a "macierzyństwo mnie rozczarowało, przerosło i mam dość". Ja takie "zwykłe narzekanie", że ktoś jest niewyspany, że mu kręgosłup strzeli, albo wyskoczy przez okno jeżeli jeszcze raz usłyszy piosenkę z frozen normalnie słyszę jak ludzie mówią, nie pada w odpowiedzi żeby się udać do specjalisty - ani z mojej strony, ani z3 strony innych. Tylko właśnie, to jest ewidentnie powiedziane w żartobliwym tonie (nawet jeżeli to czasami jest trochę śmiech przez łzy). To co Ty piszesz (i pisałaś wielokrotnie na forum) to w ten sposób nie brzmi. Jedna osoba to by mogła źle zrozumieć, nie wyłapać ironii i tak dalej. Ale jeżeli wiele osób to odbiera tak, a nie inaczej, to jest to niepokojące. 

Ale właśnie o to chodzi, że chwilami może być tak ciężko, że kobieta ma takie niepokojące jak to napisałaś myśli. I nie piszę tego na swoim przykładzie tylko przykładzie innych kobiet z którymi rozmawiam i mają dzieci wymagające. W przeciwieństwie do ciebie nie uważam tego za niepokojące jeśli pojawia się czasem w sytuacji kiedy człowiek siedzi całe dnie w 4 ścianach z dzieckiem, w nocy wstaje co godzinę albo pół od ponad roku i boi się, że nie dożyję pójścia dziecka do przedszkola jak też w innych sytuacjach z wymagającym dzieckiem.


Pasek wagi

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Asha. napisał(a):

Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają  prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć. 

Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie. 

A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne. 

Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.

Jasne, tylko to co piszesz teraz ma zupełnie inny wydźwięk niż to co napisałas post wyżej. Jest różnica w powiedzeniu "ale mi dałaś w kość", a "macierzyństwo mnie rozczarowało, przerosło i mam dość". Ja takie "zwykłe narzekanie", że ktoś jest niewyspany, że mu kręgosłup strzeli, albo wyskoczy przez okno jeżeli jeszcze raz usłyszy piosenkę z frozen normalnie słyszę jak ludzie mówią, nie pada w odpowiedzi żeby się udać do specjalisty - ani z mojej strony, ani z3 strony innych. Tylko właśnie, to jest ewidentnie powiedziane w żartobliwym tonie (nawet jeżeli to czasami jest trochę śmiech przez łzy). To co Ty piszesz (i pisałaś wielokrotnie na forum) to w ten sposób nie brzmi. Jedna osoba to by mogła źle zrozumieć, nie wyłapać ironii i tak dalej. Ale jeżeli wiele osób to odbiera tak, a nie inaczej, to jest to niepokojące. 

Ale właśnie o to chodzi, że chwilami może być tak ciężko, że kobieta ma takie niepokojące jak to napisałaś myśli. I nie piszę tego na swoim przykładzie tylko przykładzie innych kobiet z którymi rozmawiam i mają dzieci wymagające. W przeciwieństwie do ciebie nie uważam tego za niepokojące jeśli pojawia się czasem w sytuacji kiedy człowiek siedzi całe dnie w 4 ścianach z dzieckiem, w nocy wstaje co godzinę albo pół od ponad roku i boi się, że nie dożyję pójścia dziecka do przedszkola jak też w innych sytuacjach z wymagającym dzieckiem.

ludzie, nikt nie zmusza kobiet do siedzenia w domu całe dnie, weź jedna z drugą wozek zapakuj jedzenie i idź z dzieckiem na plac jeden, drugi, nad jezioro , do lasu , albo zaangazujcie chłopa i dajcie mu dziecko na 2-3 godziny dziennie i idźcie na spacer , w nocy się zmieniajcie, albo jeden wstaję jednej nocy drugi następnej

same z siebie kobiety robią męczennice 

zalowac nie zaluje. Czym starsze dzieci tym mam wieksza przyjemnosc przebywania z nimi, mozna pogadac na ciekawe tematy ( typu o ukladzie slonecznym albo geografii) . to jest fantastyczne jak sluchaja i jak sie ucza.

ale tez jest druga strona medalu. Dziecko to ograniczenie a nawet rezygnacja ze swojego zycia na te kilkanascie lat. Praca to tylko w godzinach jak jest otwarte przedszkole , jak sa jakies ferie lock downy itp to przewalone , takze najlepiej taka by moc zabrac ze soba albo zdalna. 

o pewnym kursie marzylam kilka lat, ale byl w sobote wiec lipa , przedszkole nie czynne.

jakis lekarz, zabieg itp to tez trzeba sie wyrobic w godzinach otwarcia przedszkola ,ewentualnie isc z dziecmi,ale jak cos powazniejszego czy np. Pod narkoza to nie da sie z dziecmi,trzeba wynajac nianie. 

o kinach imprezach itp juz nie wspomne. Chyba ze film dla dzieci. Nie sa zle, no ale czasem bym chciala pojsc na jakis nornalny....

wczasy to tez pod dzieci . ja rezygnuje czesto z rzeczy ktore by mnie krecily np. Wielkie zjezdzalnie czy narty wodne, bo przeciez nie zostawie ich samych na brzegu. Nawet nie poplywam Ale od paru lat organizuje fundusze na nianie 8 jade raz na rok sama.chociaz na 2-3 dni. 

Na pewno lzej maja kobiety ktorych maz sie angazuje albo maja babcie do pomocy. Moje to raz na rok wezma ich na troche ( jestem wdzieczna i za to)

DECAPITADO 

Skoro twoj maz sie zajmuje mala to wyskocz sama gdzies na wedkend. Polecam. Nabierzesz nowej energii.

Pasek wagi

.nonszalancja. napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Asha. napisał(a):

Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają  prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć. 

Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie. 

A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne. 

Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.

Jasne, tylko to co piszesz teraz ma zupełnie inny wydźwięk niż to co napisałas post wyżej. Jest różnica w powiedzeniu "ale mi dałaś w kość", a "macierzyństwo mnie rozczarowało, przerosło i mam dość". Ja takie "zwykłe narzekanie", że ktoś jest niewyspany, że mu kręgosłup strzeli, albo wyskoczy przez okno jeżeli jeszcze raz usłyszy piosenkę z frozen normalnie słyszę jak ludzie mówią, nie pada w odpowiedzi żeby się udać do specjalisty - ani z mojej strony, ani z3 strony innych. Tylko właśnie, to jest ewidentnie powiedziane w żartobliwym tonie (nawet jeżeli to czasami jest trochę śmiech przez łzy). To co Ty piszesz (i pisałaś wielokrotnie na forum) to w ten sposób nie brzmi. Jedna osoba to by mogła źle zrozumieć, nie wyłapać ironii i tak dalej. Ale jeżeli wiele osób to odbiera tak, a nie inaczej, to jest to niepokojące. 

Ale właśnie o to chodzi, że chwilami może być tak ciężko, że kobieta ma takie niepokojące jak to napisałaś myśli. I nie piszę tego na swoim przykładzie tylko przykładzie innych kobiet z którymi rozmawiam i mają dzieci wymagające. W przeciwieństwie do ciebie nie uważam tego za niepokojące jeśli pojawia się czasem w sytuacji kiedy człowiek siedzi całe dnie w 4 ścianach z dzieckiem, w nocy wstaje co godzinę albo pół od ponad roku i boi się, że nie dożyję pójścia dziecka do przedszkola jak też w innych sytuacjach z wymagającym dzieckiem.

ludzie, nikt nie zmusza kobiet do siedzenia w domu całe dnie, weź jedna z drugą wozek zapakuj jedzenie i idź z dzieckiem na plac jeden, drugi, nad jezioro , do lasu , albo zaangazujcie chłopa i dajcie mu dziecko na 2-3 godziny dziennie i idźcie na spacer , w nocy się zmieniajcie, albo jeden wstaję jednej nocy drugi następnej

same z siebie kobiety robią męczennice 

taa. Tylko trzeba zeby sie ten chlop na to zgodzil

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Asha. napisał(a):

Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają  prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć. 

Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie. 

A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne. 

Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.

Jasne, tylko to co piszesz teraz ma zupełnie inny wydźwięk niż to co napisałas post wyżej. Jest różnica w powiedzeniu "ale mi dałaś w kość", a "macierzyństwo mnie rozczarowało, przerosło i mam dość". Ja takie "zwykłe narzekanie", że ktoś jest niewyspany, że mu kręgosłup strzeli, albo wyskoczy przez okno jeżeli jeszcze raz usłyszy piosenkę z frozen normalnie słyszę jak ludzie mówią, nie pada w odpowiedzi żeby się udać do specjalisty - ani z mojej strony, ani z3 strony innych. Tylko właśnie, to jest ewidentnie powiedziane w żartobliwym tonie (nawet jeżeli to czasami jest trochę śmiech przez łzy). To co Ty piszesz (i pisałaś wielokrotnie na forum) to w ten sposób nie brzmi. Jedna osoba to by mogła źle zrozumieć, nie wyłapać ironii i tak dalej. Ale jeżeli wiele osób to odbiera tak, a nie inaczej, to jest to niepokojące. 

Ale właśnie o to chodzi, że chwilami może być tak ciężko, że kobieta ma takie niepokojące jak to napisałaś myśli. I nie piszę tego na swoim przykładzie tylko przykładzie innych kobiet z którymi rozmawiam i mają dzieci wymagające. W przeciwieństwie do ciebie nie uważam tego za niepokojące jeśli pojawia się czasem w sytuacji kiedy człowiek siedzi całe dnie w 4 ścianach z dzieckiem, w nocy wstaje co godzinę albo pół od ponad roku i boi się, że nie dożyję pójścia dziecka do przedszkola jak też w innych sytuacjach z wymagającym dzieckiem.

ludzie, nikt nie zmusza kobiet do siedzenia w domu całe dnie, weź jedna z drugą wozek zapakuj jedzenie i idź z dzieckiem na plac jeden, drugi, nad jezioro , do lasu , albo zaangazujcie chłopa i dajcie mu dziecko na 2-3 godziny dziennie i idźcie na spacer , w nocy się zmieniajcie, albo jeden wstaję jednej nocy drugi następnej

same z siebie kobiety robią męczennice 

taa. Tylko trzeba zeby sie ten chlop na to zgodzil

to problem do siebie, że się takiego wybrało, to już nie wina dziecka i macierzyństwa w ogólności 

maharettt napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Asha. napisał(a):

Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają  prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć. 

Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie. 

A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne. 

Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.

Jasne, tylko to co piszesz teraz ma zupełnie inny wydźwięk niż to co napisałas post wyżej. Jest różnica w powiedzeniu "ale mi dałaś w kość", a "macierzyństwo mnie rozczarowało, przerosło i mam dość". Ja takie "zwykłe narzekanie", że ktoś jest niewyspany, że mu kręgosłup strzeli, albo wyskoczy przez okno jeżeli jeszcze raz usłyszy piosenkę z frozen normalnie słyszę jak ludzie mówią, nie pada w odpowiedzi żeby się udać do specjalisty - ani z mojej strony, ani z3 strony innych. Tylko właśnie, to jest ewidentnie powiedziane w żartobliwym tonie (nawet jeżeli to czasami jest trochę śmiech przez łzy). To co Ty piszesz (i pisałaś wielokrotnie na forum) to w ten sposób nie brzmi. Jedna osoba to by mogła źle zrozumieć, nie wyłapać ironii i tak dalej. Ale jeżeli wiele osób to odbiera tak, a nie inaczej, to jest to niepokojące. 

Ale właśnie o to chodzi, że chwilami może być tak ciężko, że kobieta ma takie niepokojące jak to napisałaś myśli. I nie piszę tego na swoim przykładzie tylko przykładzie innych kobiet z którymi rozmawiam i mają dzieci wymagające. W przeciwieństwie do ciebie nie uważam tego za niepokojące jeśli pojawia się czasem w sytuacji kiedy człowiek siedzi całe dnie w 4 ścianach z dzieckiem, w nocy wstaje co godzinę albo pół od ponad roku i boi się, że nie dożyję pójścia dziecka do przedszkola jak też w innych sytuacjach z wymagającym dzieckiem.

ludzie, nikt nie zmusza kobiet do siedzenia w domu całe dnie, weź jedna z drugą wozek zapakuj jedzenie i idź z dzieckiem na plac jeden, drugi, nad jezioro , do lasu , albo zaangazujcie chłopa i dajcie mu dziecko na 2-3 godziny dziennie i idźcie na spacer , w nocy się zmieniajcie, albo jeden wstaję jednej nocy drugi następnej

same z siebie kobiety robią męczennice 

taa. Tylko trzeba zeby sie ten chlop na to zgodzil

Jeśli się "nie zgadza" to żaden z niego mężczyzna i ojciec. Prawdziwy facet i tata sam z siebie zajmuje się wspólnymi dziecmi

.nonszalancja. napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Asha. napisał(a):

Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają  prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć. 

Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie. 

A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne. 

Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.

Jasne, tylko to co piszesz teraz ma zupełnie inny wydźwięk niż to co napisałas post wyżej. Jest różnica w powiedzeniu "ale mi dałaś w kość", a "macierzyństwo mnie rozczarowało, przerosło i mam dość". Ja takie "zwykłe narzekanie", że ktoś jest niewyspany, że mu kręgosłup strzeli, albo wyskoczy przez okno jeżeli jeszcze raz usłyszy piosenkę z frozen normalnie słyszę jak ludzie mówią, nie pada w odpowiedzi żeby się udać do specjalisty - ani z mojej strony, ani z3 strony innych. Tylko właśnie, to jest ewidentnie powiedziane w żartobliwym tonie (nawet jeżeli to czasami jest trochę śmiech przez łzy). To co Ty piszesz (i pisałaś wielokrotnie na forum) to w ten sposób nie brzmi. Jedna osoba to by mogła źle zrozumieć, nie wyłapać ironii i tak dalej. Ale jeżeli wiele osób to odbiera tak, a nie inaczej, to jest to niepokojące. 

Ale właśnie o to chodzi, że chwilami może być tak ciężko, że kobieta ma takie niepokojące jak to napisałaś myśli. I nie piszę tego na swoim przykładzie tylko przykładzie innych kobiet z którymi rozmawiam i mają dzieci wymagające. W przeciwieństwie do ciebie nie uważam tego za niepokojące jeśli pojawia się czasem w sytuacji kiedy człowiek siedzi całe dnie w 4 ścianach z dzieckiem, w nocy wstaje co godzinę albo pół od ponad roku i boi się, że nie dożyję pójścia dziecka do przedszkola jak też w innych sytuacjach z wymagającym dzieckiem.

ludzie, nikt nie zmusza kobiet do siedzenia w domu całe dnie, weź jedna z drugą wozek zapakuj jedzenie i idź z dzieckiem na plac jeden, drugi, nad jezioro , do lasu , albo zaangazujcie chłopa i dajcie mu dziecko na 2-3 godziny dziennie i idźcie na spacer , w nocy się zmieniajcie, albo jeden wstaję jednej nocy drugi następnej

same z siebie kobiety robią męczennice 

Moje dziecko nie usiedzi w wózku. Las? Hahaha.. tu to nawet 3 minuty pewnie nie usiedzi. Może na Marszałkowskiej 30 by wytrzymał. W foteliku samochodowym max 30 minut mimo zabawek, śpiewania, bajek, cycka, chrupek. Mam ryzykować jego życie żeby jechać nad jezioro? Bo tylko na rękach się uspokoi.

W nocy mogę go wziąć tylko ja. Pisałam już to, że ojciec kiedyś mógł go brać swobodnie na ręce, a teraz jest od razu ryk. Mam do wyboru albo wstać i go ponosić 10 minut albo dać ojcu żeby się darł i rozbudził na 2h. W dzień nikt poza mną i mężem go nie może wziąć na ręce, bo się nie da. Nie uważam żeby to była moja wina. Taki jest.

Pasek wagi

roogirl napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

roogirl napisał(a):

Asha. napisał(a):

Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają  prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć. 

Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie. 

A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne. 

Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.

Jasne, tylko to co piszesz teraz ma zupełnie inny wydźwięk niż to co napisałas post wyżej. Jest różnica w powiedzeniu "ale mi dałaś w kość", a "macierzyństwo mnie rozczarowało, przerosło i mam dość". Ja takie "zwykłe narzekanie", że ktoś jest niewyspany, że mu kręgosłup strzeli, albo wyskoczy przez okno jeżeli jeszcze raz usłyszy piosenkę z frozen normalnie słyszę jak ludzie mówią, nie pada w odpowiedzi żeby się udać do specjalisty - ani z mojej strony, ani z3 strony innych. Tylko właśnie, to jest ewidentnie powiedziane w żartobliwym tonie (nawet jeżeli to czasami jest trochę śmiech przez łzy). To co Ty piszesz (i pisałaś wielokrotnie na forum) to w ten sposób nie brzmi. Jedna osoba to by mogła źle zrozumieć, nie wyłapać ironii i tak dalej. Ale jeżeli wiele osób to odbiera tak, a nie inaczej, to jest to niepokojące. 

Ale właśnie o to chodzi, że chwilami może być tak ciężko, że kobieta ma takie niepokojące jak to napisałaś myśli. I nie piszę tego na swoim przykładzie tylko przykładzie innych kobiet z którymi rozmawiam i mają dzieci wymagające. W przeciwieństwie do ciebie nie uważam tego za niepokojące jeśli pojawia się czasem w sytuacji kiedy człowiek siedzi całe dnie w 4 ścianach z dzieckiem, w nocy wstaje co godzinę albo pół od ponad roku i boi się, że nie dożyję pójścia dziecka do przedszkola jak też w innych sytuacjach z wymagającym dzieckiem.

ludzie, nikt nie zmusza kobiet do siedzenia w domu całe dnie, weź jedna z drugą wozek zapakuj jedzenie i idź z dzieckiem na plac jeden, drugi, nad jezioro , do lasu , albo zaangazujcie chłopa i dajcie mu dziecko na 2-3 godziny dziennie i idźcie na spacer , w nocy się zmieniajcie, albo jeden wstaję jednej nocy drugi następnej

same z siebie kobiety robią męczennice 

Moje dziecko nie usiedzi w wózku. Las? Hahaha.. tu to nawet 3 minuty pewnie nie usiedzi. Może na Marszałkowskiej 30 by wytrzymał. W foteliku samochodowym max 30 minut mimo zabawek, śpiewania, bajek, cycka, chrupek. Mam ryzykować jego życie żeby jechać nad jezioro? Bo tylko na rękach się uspokoi.

W nocy mogę go wziąć tylko ja. Pisałam już to, że ojciec kiedyś mógł go brać swobodnie na ręce, a teraz jest od razu ryk. Mam do wyboru albo wstać i go ponosić 10 minut albo dać ojcu żeby się darł i rozbudził na 2h. W dzień nikt poza mną i mężem go nie może wziąć na ręce, bo się nie da. Nie uważam żeby to była moja wina. Taki jest.

w jakim wieku jest?

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.