- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 lipca 2021, 20:07
Hej
Czytając Newsweeka natrafiłam na artykuł: Co ósmy polski rodzic żałuje, że ma dzieci.
Co ósmy polski rodzic żałuje, że zdecydował się na dziecko. Dlaczego? - Nauka - Newsweek.pl
Sama dzieci nie mam, więc nie mogę się wypowiedzieć na ten temat.
Ciekawi mnie jak jest u Was? Sama spotykam się najczęściej z gloryfikowaniem rodzicielstwa.
Jesteśmy tu anonimowo, można pisać szczerze.
31 lipca 2021, 17:19
Roo ale jeśli ktoś mówi, że macierzynstwo o to wielkie szczęście to nie oznacza odrazu, że ma bezproblemowe dziecko. Dla wielu mam mimo bólu, martwienia się, chorób, problemów to,, że są mamami je bardzo uszczęśliwia. Nie każda kobieta widzi w tym cierpienie, różnie odczuwamy i różne mamy potrzeby. Takze mamy wymagających dzieci moja być szczęśliwe a aniołków nieszczęśliwe. Kobiety mają prawo nie chcieć miec dzieci ale też mają prawo bardzo tego chcieć.
Przy dziecku wymagającym nie jest się w stanie doświadczyć macierzyństwa tak w pełni. Przykładem jest moja bratowa. Dzieci to jej wielkie marzenie, zawsze chciała mieć rodzinę z 2, a jednak o macierzyństwie mówi, że fajne są tylko chwile. Myślę, że wiele kobiet nie mówi, że je macierzyństwo przerasta albo, że są rozczarowane, mają dość, bo po prostu nie wypada. Jest to źle widziane społecznie, a kobietom wmawia się depresję. Nawet jak się obejrzy kanały na YT z dziećmi z daną przypadłością/chorobą kobiety mówią o samych dobrych stronach. Nie widziałam ani jednego kanału.mowiacego jak może być niefajnie.
A chciałabyś wejść na yt i zobaczyć jak Twoja mama opowiada o tym, że macierzyństwo jest niefajne, że ją to przerasta, że ma dość? Bo mnie by pękło serce - tak, melodramatyczny zwrot, ale naprawdę dla mnie to jak dostać strzał w twarz. Nie wyobrażam sobie normalnie wpadać do mamy na kawkę, gdybym wiedziała że żałowała że się urodziłam. Może dlatego kobiety takich reczy nie upubliczniają. Zwłaszcza jak dzieci są chore, mają pranie i tak świadomość że wymagają więcej uwagi i opieki, a potem zostaje im to wypunktowane w publicznym filmie, który może sobie obejrzeć każdy. Nawet ich najgorszy wróg, żeby potem moc taką osobę dobić, mówiąc że nawet własna matka go nie chciała. Wyobrażasz sobie, że dzieciaki w szkole podchwycą taki tekst i będą dziecku ryć psychikę? Dla mnie to jakoś wyjątkowo okrutne.
Ale można to przedstawić w sposób humorystyczny nawet... że np. spacer się nie udał, bo w połowie drogi dziecko się zaczęło w wózku wyginać. Moja matka nie miała problemu mówić, że ją umęczyłam jak chciałam chodzić. Matka mojego męża nie omieszkała wspomnieć, że dostała anemii przy nim i że się ciągle darł i był okropny. Samo życie. Natomiast powiedzenie dziecku, że się żałuje jego urodzenia i danie mu w jakikolwiek sposób odczuć, że jest niechciane uważam za porażkę. Jak by nie było to nie wina dziecka, że się urodziło. Trzeba robić co się może, ale przesada, żeby nigdy nie móc swobodnie powiedzieć, że czasem ma się ochotę skoczyć z okna bez usłyszenia w odpowiedzi żeby udać się do specjalisty, bo to depresja poporodowa.
Jasne, tylko to co piszesz teraz ma zupełnie inny wydźwięk niż to co napisałas post wyżej. Jest różnica w powiedzeniu "ale mi dałaś w kość", a "macierzyństwo mnie rozczarowało, przerosło i mam dość". Ja takie "zwykłe narzekanie", że ktoś jest niewyspany, że mu kręgosłup strzeli, albo wyskoczy przez okno jeżeli jeszcze raz usłyszy piosenkę z frozen normalnie słyszę jak ludzie mówią, nie pada w odpowiedzi żeby się udać do specjalisty - ani z mojej strony, ani z3 strony innych. Tylko właśnie, to jest ewidentnie powiedziane w żartobliwym tonie (nawet jeżeli to czasami jest trochę śmiech przez łzy). To co Ty piszesz (i pisałaś wielokrotnie na forum) to w ten sposób nie brzmi. Jedna osoba to by mogła źle zrozumieć, nie wyłapać ironii i tak dalej. Ale jeżeli wiele osób to odbiera tak, a nie inaczej, to jest to niepokojące.
Ale właśnie o to chodzi, że chwilami może być tak ciężko, że kobieta ma takie niepokojące jak to napisałaś myśli. I nie piszę tego na swoim przykładzie tylko przykładzie innych kobiet z którymi rozmawiam i mają dzieci wymagające. W przeciwieństwie do ciebie nie uważam tego za niepokojące jeśli pojawia się czasem w sytuacji kiedy człowiek siedzi całe dnie w 4 ścianach z dzieckiem, w nocy wstaje co godzinę albo pół od ponad roku i boi się, że nie dożyję pójścia dziecka do przedszkola jak też w innych sytuacjach z wymagającym dzieckiem.
ludzie, nikt nie zmusza kobiet do siedzenia w domu całe dnie, weź jedna z drugą wozek zapakuj jedzenie i idź z dzieckiem na plac jeden, drugi, nad jezioro , do lasu , albo zaangazujcie chłopa i dajcie mu dziecko na 2-3 godziny dziennie i idźcie na spacer , w nocy się zmieniajcie, albo jeden wstaję jednej nocy drugi następnej
same z siebie kobiety robią męczennice
Moje dziecko nie usiedzi w wózku. Las? Hahaha.. tu to nawet 3 minuty pewnie nie usiedzi. Może na Marszałkowskiej 30 by wytrzymał. W foteliku samochodowym max 30 minut mimo zabawek, śpiewania, bajek, cycka, chrupek. Mam ryzykować jego życie żeby jechać nad jezioro? Bo tylko na rękach się uspokoi.
W nocy mogę go wziąć tylko ja. Pisałam już to, że ojciec kiedyś mógł go brać swobodnie na ręce, a teraz jest od razu ryk. Mam do wyboru albo wstać i go ponosić 10 minut albo dać ojcu żeby się darł i rozbudził na 2h. W dzień nikt poza mną i mężem go nie może wziąć na ręce, bo się nie da. Nie uważam żeby to była moja wina. Taki jest.
w jakim wieku jest?
Rok niedawno skończył.
jak chodzi to moze do parku /lasu/lake i niech gania wolno. Nie przejdzie?
co to jest park/las/lake? Jakis mieszaniec polsko-angielski? Czy moze jestes za dlugo za granica i zapomnialas jak jest jezioro?
chyba chodziło o łąkę :)
dokladnie
31 lipca 2021, 17:52
roogirl
to kup dziecku jeździk, albo pchacz , nie wierzę też że dziecko nie posiedzi chętnie w piaskownicy , do piaskownicy nie musi chodzić
3 minuty może posiedzi, głównie żeby zabrać łopatkę i z nią chodzić potem po placu. Pchacza nie muszę kupować. U bratowej się pobawił.. całe 2 minuty.
Jak nie wierzysz to widocznie nie widziałaś jeszcze dziecka tak wyjątkowego jak moje. Masz złote rady tak, jak moja mama.. sprawdziła je wszytkie.. skończyło się rozczarowaniem i tekstem "no rzeczywiście jest wymagający".
31 lipca 2021, 17:59
roogirl
to kup dziecku jeździk, albo pchacz , nie wierzę też że dziecko nie posiedzi chętnie w piaskownicy , do piaskownicy nie musi chodzić
3 minuty może posiedzi, głównie żeby zabrać łopatkę i z nią chodzić potem po placu. Pchacza nie muszę kupować. U bratowej się pobawił.. całe 2 minuty.
Jak nie wierzysz to widocznie nie widziałaś jeszcze dziecka tak wyjątkowego jak moje. Masz złote rady tak, jak moja mama.. sprawdziła je wszytkie.. skończyło się rozczarowaniem i tekstem "no rzeczywiście jest wymagający".
no przeciez noma by wyjela magiczna rozdzke i z kazdym, ale to kazdym dzieckiem sobie poradzila. To nie dziecka jest trudne tylko matka sobie nie radzi! Typowe glupie gadanie tesciowych, ktore wiedza wszystko najlepiej.
31 lipca 2021, 18:11
roogirl
to kup dziecku jeździk, albo pchacz , nie wierzę też że dziecko nie posiedzi chętnie w piaskownicy , do piaskownicy nie musi chodzić
3 minuty może posiedzi, głównie żeby zabrać łopatkę i z nią chodzić potem po placu. Pchacza nie muszę kupować. U bratowej się pobawił.. całe 2 minuty.
Jak nie wierzysz to widocznie nie widziałaś jeszcze dziecka tak wyjątkowego jak moje. Masz złote rady tak, jak moja mama.. sprawdziła je wszytkie.. skończyło się rozczarowaniem i tekstem "no rzeczywiście jest wymagający".
no przeciez noma by wyjela magiczna rozdzke i z kazdym, ale to kazdym dzieckiem sobie poradzila. To nie dziecka jest trudne tylko matka sobie nie radzi! Typowe glupie gadanie tesciowych, ktore wiedza wszystko najlepiej.
Z moim by sobie nie poradziła. Nikt by sobie nie poradził. Nie mam wyrzutów i nie czuję się jakaś winna, że mam wymagające dziecko, a jak ktoś nie miał nie zrozumie.
31 lipca 2021, 18:38
roogirl
to kup dziecku jeździk, albo pchacz , nie wierzę też że dziecko nie posiedzi chętnie w piaskownicy , do piaskownicy nie musi chodzić
3 minuty może posiedzi, głównie żeby zabrać łopatkę i z nią chodzić potem po placu. Pchacza nie muszę kupować. U bratowej się pobawił.. całe 2 minuty.
Jak nie wierzysz to widocznie nie widziałaś jeszcze dziecka tak wyjątkowego jak moje. Masz złote rady tak, jak moja mama.. sprawdziła je wszytkie.. skończyło się rozczarowaniem i tekstem "no rzeczywiście jest wymagający".
to idź do poradni psychologiczno-pedagogicznej i jeszcze do neurologa
no i co że sobie chodzi z łopatka po placu to niech chodzi , z pchaczem nie chodzi o zabawę masz pchacz wziąć na spacer zamiast wózka , w sumie jak dziecko chodzi to wózka nie potrzebuje, a jak się zmęczy chodzeniem sami poprosi żeby je włożyć
kazde dziecko jest wyjątkowe, moje chodziło spać o 2-3 w nocy, nie chciało jeździć autem, nie lubilo hałasu i do dzisiaj nie lubi, ani dużych skupisk , po 2 roku przestało mieć drzemiki i zaczęło sypiać po 8 h kiedy dzieci koleżanek spały po 14 , na spacerze nie mogłam usiąść ani na chwilę tylko musiałam napinkalac po kilka h pchając wózek aż mi nogi odpadały , jak w domu odchodziłam na chwilę od łóżeczka to się darlo, ani posprzątać , ani wykąpać się, potem był silny lęk separacyjny ponad pół roku i w ogóle w zasadzie nie mogłam nigdzie wyjść i wiele wiele innych , dziecko było też non stop rehabilitowane , co chwilę latałam po specjalistach , ćwiczenia w poradniach, potem w domu , odpowiednie metody pielęgnacji , noszenia itd
juz mnie wkurzyłas tym wiecznym nie da się, moje dziecko jest inne itd, macierzyństwo jest straszne
wyszlo wcześniej, że sama robisz z siebie męczennice, bo tylko ty możesz dzieckiem zająć się najlepiej,
nie założyłaś nigdy postu pt. Mam takie i takie dziecko nie umiem sobie z tym i tym poradzić dajcie jakiś pomysł, każdy twój post jest szalenie uzalajaco dołujący , wszędzie próbujesz pokazać jak tylko ty masz strasznie, a inne dzieci to są ekstra i matki mają super , więc nie rozumieją i w sumie to u ciebie nic nie zadziała i w ogóle macierzyństwo takie trudne
p.s.
naprawde zgłoś się po pomoc dla siebie , możesz sobie pomóc , na pewno ci to nie zaszkodzi
Edytowany przez .nonszalancja. 31 lipca 2021, 18:52
31 lipca 2021, 19:44
Dziewczyny koniec kolejnego offtopu. Noma zbastuj z tym pouczaniem, jak widać roo nie ma ochoty przyjmować od Ciebie "dobrych" rad
31 lipca 2021, 23:08
Nie dziwię się, że żałują. Głównie osoby o złej sytuacji materialnej i samotni rodzuce. Jak się ledwo spina życie to pewnie jest ciężko i chcieliby wrócisz do czasów kiedy było lżej. Kto mając do wyboru życie z mniejszą ilością problemów i większą, wybierze to drugie? No nikt. I pewnie są ludzie, którzy są i biedni i mają dziecko niepełnosprawne, i sami wychowują i nie żałują. Bo mają większą wytrzymałość, inny charakter. Znam kobietę która ma męża z chorobą psychiczną, jedno dziecko po nim chore, drugie z problemami emocjonalnymi, nie mają pieniędzy, i nie wiem czy żałuje bo to nie jest taka bliska znajoma, ale ona zawsze jest uśmiechnięta, o tych wszystkich rzeczach mówi ze spokojem. Mam też koleżankę, która samotnie wychowuje niepełnosprawnego syna, też jej się nie przelewa, powiedziała, że gdyby wiedziała podczas ciąży, że dziecko się urodzi uposledzone umysłowo to zrobiłaby aborcję. I jak widzę tego dzieciaka to nie śmiałabym tego oceniać, bo z nim ciężko wytrzymać przez chwilę, a co dopiero mieszkać.
Latwo jest powiedzieć, zeby się pogodzić z losem, ale trudniej zrobić kiedy to tobie się trafi. I nie ma co innych tak oceniać bo może ty jesteś bardziej wytrzymałym człowiekiem. Większość ludzi żyje, a są tacy którzy się zabijają, bo czegoś w swoim życiu nie potrafią zaakceptować, wytrzymać. I tak samo jest z każdą sprawą, dla jednego to śmieszne cierpieć z miłości, dla innego to tragedia. Tak samo z rodzicielstwie, ktoś się odnajdzie, a jakiś procent nie daje rady. To nie oznacza, że nie kochają. Ja jestem córką człowieka bardzo trudnego, chciałabym żeby go nie było w moim życiu, ale kocham go. To się nie wyklucza, kochać, troszczyć się i chcieć dla siebie czegoś lepszego, chcieć przestać cierpieć.
1 sierpnia 2021, 11:12
Roogirl, mogę Cię pocieszyć, że mój syn też był (jest) taki wyjątkowy. Myśleliśmy, że ma ADHD, Aspergera, autyzm, zaburzenia sensoryczne... Nic nie wyszło. Nic go nie zajmowało, wszędzie biegał, nie reagował na polecania. Bardzo mało spał, nie miał nawet roczku, gdy już przestał spać w dzień. Gdy gdzieś wychodziliśmy, a on nie chciał wracać, to kładł się na glebie w samym centrum miasta i protestował. W wózku bardzo szybko przestał jeździć, bo z niego wyskakiwał, wyginał się, opierał, podnosił tyłek do góry. Ciągle jęczął, marudził, wszystko go drażniło. Jakieś absurdalne kwestie typu - zły kształt kanapki, niewłaściwie rozstawione jedzenie na talerzu, zła konsytencja jedzenia, nie ten zapach, drażniąca koszulka. Nie mogliśmy wiedzieć, o co mu chodzi, bo do 4. roku życia mówił tylko pojedyncze słowa. A że ciągle chorował, w przedszkolu był jedynie gościem. Zaczęło mu przechodzić, gdy skończył 5 lat, bo wtedy zaczął mówić na całego, prowadzić z nami normalne konwersacje. Teraz ma 6.5 i mimo że nadal ma te swoje jazdy (źle wycięta ośmiornica, źle rozmarowany ketchup na kanapce, kilka kropli wody na koszulce, źle obcięta końcówka od banana), ale można się z nim porozumieć, wytłumaczyć mu pewne kwestie, dużo rozmawiać. Życzę Ci dużo cierpliwości. Mi pomogła praca nad sobą (żebym się tak nie spinała, nie obwiniała i nie wstydziła), zwiększenie przytulania go (mama zasugerowała mi, że może zbyt mało go przytulam, i trochę pomogło), uśmiech! (jestem sztywniarą i wcale nie było mi do śmiechu, ale obracanie wszystkie w zabawę z nim, w uśmiech - pomaga) i tłumaczenie sobie, że nie jestem winna temu, jaki on jest, bo jest taki od początku. Choć nadal wstydzę się z nim chodzić w miejsca publiczne i za każdym razem jestem spięta, czy czegoś nie odstawi. Głowa do góry! ;-)
1 sierpnia 2021, 14:37
Nie żałuje niczego, ale to najtrudniejsze i najbardziej wyczerpujące zadanie, jakie dostałam dotychczas do odrobienia.
1 sierpnia 2021, 19:28
mam 2 synów. Początek macierzyństwa był okropnie ciężki. Młody darł się o wszystko, długo przebywaliśmy w szpitalu /kilka tygodni/ i po powrocie był jakiś niespokojny. Nie wiedziałam wtedy że można mu pomóc terapią i tak się męczyliśmy przez rok. Było źle. Ale czy to wina dziecka? Chyba nie. Raczej brak edukacji nt.macierzyństwa z mojej strony. Nikt nie uczy jak być matką, jak dbać o niemowlaka i pozostać kobietą a to ważne! To, co wynosimy z domu rodzinne:o