Temat: Co ósmy polski rodzic żałuje, że ma dzieci?

Hej

Czytając Newsweeka natrafiłam na artykuł: Co ósmy polski rodzic żałuje, że ma dzieci.

Co ósmy polski rodzic żałuje, że zdecydował się na dziecko. Dlaczego? - Nauka - Newsweek.pl

Sama dzieci nie mam, więc nie mogę się wypowiedzieć na ten temat.

Ciekawi mnie jak jest u Was? Sama spotykam się najczęściej z gloryfikowaniem rodzicielstwa.

Jesteśmy tu anonimowo, można pisać szczerze.

Despacitoo napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Berchen napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

sa wzloty i upadki natomiast generalnie nie moge powiedziec ze jakbym cofnela czas to bym w ciaze nie zachodzila, bo corke szczerze pokochalam. Natomiast czesto tesknie za swietym spokojem :p jestem pedantka, lubie blysk przy dziecku niemal ciagle cos jest porozwalane.. brakuje z mezem czasu tylko we dwoje, urlop to nie odpoczynek etc. ale jak widze jak moja mala tanczy do muzyki, zaprasza mnie do tego tanca i smieje sie do mnie to to sa emocje i uczucia, ktorych nie daje nic innego. Sa te piekne chwile jak sie uczy nowych rzeczy, okazuje przywiazanie, ale cena do zaplacenia za uroki macierzynstwa dla mnie byla bardzo wysoka. Nie wyobrazam sobie bym byla w stanie ogarnac 2 dzieci, wiec na 1 sie raczej skonczy. 

Tak z ciekawości zapytam. Jeśli to nie tajemnica to napisz proszę dlaczego to była wysoka cena?

poczatek ciazy to byly nieustanne mdlosci, koncowka tez byla ciezka (niby taki ciazowy standard, ale dalo mi w kosc bylo mi niedobrze od rana do nocy) moja ciaza zakonczyla sie cesarka i rozstepem miesnia prostego , z ktorym szarpalam sie bardzo dlugo nim udalo mi sie go zamknac. W ciaze zaszlam w sumie w takim momencie ze dopiero zamieszkalismy na swoim wiec nie zdazylam sie ta odrebnoscia nacieszyc. Od razu po porodzie mialam spory zjazd psychiczny, chodzilam zgieta w pol z bolu po cesarce (ponoc niektore kobiety znosza ja super, mnie chodzenie bolalo tak, ze przymierzalam sie z 10min zanim wyruszylam do kibla). No i nieustanne zmeczenie nas obojga czyli moje i meza wplynelo negatywnie na nasz zwiazek. Teraz jest juz lepiej, ale bywalo naprawde ciezko. Dodatkowo mam mega meczaca tesciowa ktora wnuczke traktuje jak bilet do wpierdzielania sie w nasze zycie i wydzwania do mnie z cennymi radami. Nie wspomne o tym, ze ciezko jest z czasem, wszystko musi byc zaplanowane , odpoczynek bez malej wlasciwie nie istnieje, ona spi w ciagu dnia malo. To sa takie bardzo typowe problemy i ograniczenia, raczej to ja okazalam sie nie az tak odporna i silna, ale nie wstydze sie tego, nie zamierzam lukrować.

wyczuwam jednak jakiś żal w tej wypowiedzi , na zasadzie ile ja poświęciłam, co ją przeszłam 

bez przesady, problemy jakie ma wiele kobiet, które często nawet nie zwracają na nie uwagi, albo szybko zapominają 

jezeli człowiek czegoś chce i dokonuje świadomych wyborów to nigdy nie ma czegoś takiego jak wysoka cena

kobiety nie zwracaja uwagi na to ze po porodzie ledwie ida do kibla, maja problemy malzenskie, nie spia po nocach ? Juz nie rob ze mnie takiej niedojdy, ze kazdy na takie problemy jak moje machnalby reka. Kobiety jak najbardziej maja trudne porody, depresje poporodowe i inne. To nie sa blahe problemy mimo ze powszechne, a to, ze nie bylam na nie mega odporna to sama przeciez napisalam.

moja dawna sasiadka odebrala sobie zycie po urodzeniu dziecka, przypuszczamy ze miala depresje poporodowa, to nie jest takie sobie tam , a urodze sobie w miedzy czasie:)

depresje się leczy, więc to zależy od osobowości czy człowiek się poddaje czy wybiera walkę , takie rozwiązanie o jakim piszesz to trauma dla dziecka na całe życie, jakby kobieta pomyślała nie tylko o sobie to zrobiłaby wszystko żeby stanąć na nogi 

takie jest moje zdanie i możecie tu we mnie gromami rzucać , każdy ma w życiu chwilę słabości, ale trzeba w końcu się ogarnąć i iść dalej tym bardziej kiedy jest się za kogoś odpowiedzialnym 

nie zyje sie wylacznie dla dziecka, a tez dla siebie samej. Powinna byla zyc oczywiscie, ale pisanie o zmarlej chorej kobiecie ze powinna byla wziac tylek w garsc i stanac na nogi, bo dziecko.. kazda motywacja do walki o swoje zycie jest dobra, ale to brzmi jakby jedynym celem istnienia kobiety po narodzinach dziecka bylo zajmowanie sie nim. Jesli ktos tak postrzega sens swojej egzystencji to moze i rzeczywiscie klopoty malzenskie te pestka skoro dziecko juz jest .. ale moje zycie opiera sie tez na innych rzeczach. Corke kocham, ale kocham tez meza, mame, siostre, brata.. dalej jestem czlowiekiem ktory ma zycie poza macierzynstwem. I bezdyskusyjnie inne sfery zycia moga ucierpiec po zostaniu mama, a przez pierwsze pare miesiecy inne sfery zycia poza byciem mama po prostu nie istnieja. Owszem sa kobiety ktore tak sie zatracaja w tym zajmowaniem sie dziecmi ze maja ich kilkoro, a jak dzieci dorastaja to nie maja co ze soba zrobic, ale jestesmy rozne, mi pierwsze miesiace zycia corki sielankowo nie uplynely. Dopiero jak skonczyla rok zaczelo byc lzej.

nic z tego nie zrozumiałaś , mówi się trudno , ale sądzę ze nie chciałabyś być dzieckiem kobiety która popełniła samobójstwo i nie chciałabyś zadawać sobie pytania dlaczego matka cię zostawiła, nie chciałabys też dowiedzieć się że matka odebrała sobie życie bo pojawilas się na swiecie

to raczej Ty niczego nie zrozumialas. Nie wmawiajmy kobietom, ze jedyny sens ich zycia to dziecko. Zakladalabym, ze lista osob, ktora placze po smierci tej kobiety jest dluzsza, a Ty piszesz wylacznie o dziecku. Czemu nie piszesz o mezu, ze nie powinna go zostawiac samego z dzieckiem?

a moze maz tez sie przyczynil do targniecia sie na zycie?

awokdas napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Berchen napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

sa wzloty i upadki natomiast generalnie nie moge powiedziec ze jakbym cofnela czas to bym w ciaze nie zachodzila, bo corke szczerze pokochalam. Natomiast czesto tesknie za swietym spokojem :p jestem pedantka, lubie blysk przy dziecku niemal ciagle cos jest porozwalane.. brakuje z mezem czasu tylko we dwoje, urlop to nie odpoczynek etc. ale jak widze jak moja mala tanczy do muzyki, zaprasza mnie do tego tanca i smieje sie do mnie to to sa emocje i uczucia, ktorych nie daje nic innego. Sa te piekne chwile jak sie uczy nowych rzeczy, okazuje przywiazanie, ale cena do zaplacenia za uroki macierzynstwa dla mnie byla bardzo wysoka. Nie wyobrazam sobie bym byla w stanie ogarnac 2 dzieci, wiec na 1 sie raczej skonczy. 

Tak z ciekawości zapytam. Jeśli to nie tajemnica to napisz proszę dlaczego to była wysoka cena?

poczatek ciazy to byly nieustanne mdlosci, koncowka tez byla ciezka (niby taki ciazowy standard, ale dalo mi w kosc bylo mi niedobrze od rana do nocy) moja ciaza zakonczyla sie cesarka i rozstepem miesnia prostego , z ktorym szarpalam sie bardzo dlugo nim udalo mi sie go zamknac. W ciaze zaszlam w sumie w takim momencie ze dopiero zamieszkalismy na swoim wiec nie zdazylam sie ta odrebnoscia nacieszyc. Od razu po porodzie mialam spory zjazd psychiczny, chodzilam zgieta w pol z bolu po cesarce (ponoc niektore kobiety znosza ja super, mnie chodzenie bolalo tak, ze przymierzalam sie z 10min zanim wyruszylam do kibla). No i nieustanne zmeczenie nas obojga czyli moje i meza wplynelo negatywnie na nasz zwiazek. Teraz jest juz lepiej, ale bywalo naprawde ciezko. Dodatkowo mam mega meczaca tesciowa ktora wnuczke traktuje jak bilet do wpierdzielania sie w nasze zycie i wydzwania do mnie z cennymi radami. Nie wspomne o tym, ze ciezko jest z czasem, wszystko musi byc zaplanowane , odpoczynek bez malej wlasciwie nie istnieje, ona spi w ciagu dnia malo. To sa takie bardzo typowe problemy i ograniczenia, raczej to ja okazalam sie nie az tak odporna i silna, ale nie wstydze sie tego, nie zamierzam lukrować.

wyczuwam jednak jakiś żal w tej wypowiedzi , na zasadzie ile ja poświęciłam, co ją przeszłam 

bez przesady, problemy jakie ma wiele kobiet, które często nawet nie zwracają na nie uwagi, albo szybko zapominają 

jezeli człowiek czegoś chce i dokonuje świadomych wyborów to nigdy nie ma czegoś takiego jak wysoka cena

kobiety nie zwracaja uwagi na to ze po porodzie ledwie ida do kibla, maja problemy malzenskie, nie spia po nocach ? Juz nie rob ze mnie takiej niedojdy, ze kazdy na takie problemy jak moje machnalby reka. Kobiety jak najbardziej maja trudne porody, depresje poporodowe i inne. To nie sa blahe problemy mimo ze powszechne, a to, ze nie bylam na nie mega odporna to sama przeciez napisalam.

moja dawna sasiadka odebrala sobie zycie po urodzeniu dziecka, przypuszczamy ze miala depresje poporodowa, to nie jest takie sobie tam , a urodze sobie w miedzy czasie:)

depresje się leczy, więc to zależy od osobowości czy człowiek się poddaje czy wybiera walkę , takie rozwiązanie o jakim piszesz to trauma dla dziecka na całe życie, jakby kobieta pomyślała nie tylko o sobie to zrobiłaby wszystko żeby stanąć na nogi 

takie jest moje zdanie i możecie tu we mnie gromami rzucać , każdy ma w życiu chwilę słabości, ale trzeba w końcu się ogarnąć i iść dalej tym bardziej kiedy jest się za kogoś odpowiedzialnym 

nie zyje sie wylacznie dla dziecka, a tez dla siebie samej. Powinna byla zyc oczywiscie, ale pisanie o zmarlej chorej kobiecie ze powinna byla wziac tylek w garsc i stanac na nogi, bo dziecko.. kazda motywacja do walki o swoje zycie jest dobra, ale to brzmi jakby jedynym celem istnienia kobiety po narodzinach dziecka bylo zajmowanie sie nim. Jesli ktos tak postrzega sens swojej egzystencji to moze i rzeczywiscie klopoty malzenskie te pestka skoro dziecko juz jest .. ale moje zycie opiera sie tez na innych rzeczach. Corke kocham, ale kocham tez meza, mame, siostre, brata.. dalej jestem czlowiekiem ktory ma zycie poza macierzynstwem. I bezdyskusyjnie inne sfery zycia moga ucierpiec po zostaniu mama, a przez pierwsze pare miesiecy inne sfery zycia poza byciem mama po prostu nie istnieja. Owszem sa kobiety ktore tak sie zatracaja w tym zajmowaniem sie dziecmi ze maja ich kilkoro, a jak dzieci dorastaja to nie maja co ze soba zrobic, ale jestesmy rozne, mi pierwsze miesiace zycia corki sielankowo nie uplynely. Dopiero jak skonczyla rok zaczelo byc lzej.

nic z tego nie zrozumiałaś , mówi się trudno , ale sądzę ze nie chciałabyś być dzieckiem kobiety która popełniła samobójstwo i nie chciałabyś zadawać sobie pytania dlaczego matka cię zostawiła, nie chciałabys też dowiedzieć się że matka odebrała sobie życie bo pojawilas się na swiecie

to raczej Ty niczego nie zrozumialas. Nie wmawiajmy kobietom, ze jedyny sens ich zycia to dziecko. Zakladalabym, ze lista osob, ktora placze po smierci tej kobiety jest dluzsza, a Ty piszesz wylacznie o dziecku. Czemu nie piszesz o mezu, ze nie powinna go zostawiac samego z dzieckiem?

a moze maz tez sie przyczynil do targniecia sie na zycie?

prawdopodobnie przyczynila sie po prostu choroba. Depresja atakuje nie tylko matki.. kolega mojego brata zabil sie po zerwaniu z dziewczyna. I co to ona pchnela go do samobojstwa? Przyczynila sie do niego? A moze jego zycie bylo mniej cenne bo nie mial dzieci "i nie byl za nikogo odpowiedzialny"? Nie ma co tu sie doszukiwac winnych. Jesli klocimy sie w zwiazku, nie mozemy dojsc do porozumienia, w pewnym momencie dopada nas depresja to czy mozemy winic partnera? Czy same zawsze jestesmy takie swiete ?

Despacitoo napisał(a):

awokdas napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Berchen napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

sa wzloty i upadki natomiast generalnie nie moge powiedziec ze jakbym cofnela czas to bym w ciaze nie zachodzila, bo corke szczerze pokochalam. Natomiast czesto tesknie za swietym spokojem :p jestem pedantka, lubie blysk przy dziecku niemal ciagle cos jest porozwalane.. brakuje z mezem czasu tylko we dwoje, urlop to nie odpoczynek etc. ale jak widze jak moja mala tanczy do muzyki, zaprasza mnie do tego tanca i smieje sie do mnie to to sa emocje i uczucia, ktorych nie daje nic innego. Sa te piekne chwile jak sie uczy nowych rzeczy, okazuje przywiazanie, ale cena do zaplacenia za uroki macierzynstwa dla mnie byla bardzo wysoka. Nie wyobrazam sobie bym byla w stanie ogarnac 2 dzieci, wiec na 1 sie raczej skonczy. 

Tak z ciekawości zapytam. Jeśli to nie tajemnica to napisz proszę dlaczego to była wysoka cena?

poczatek ciazy to byly nieustanne mdlosci, koncowka tez byla ciezka (niby taki ciazowy standard, ale dalo mi w kosc bylo mi niedobrze od rana do nocy) moja ciaza zakonczyla sie cesarka i rozstepem miesnia prostego , z ktorym szarpalam sie bardzo dlugo nim udalo mi sie go zamknac. W ciaze zaszlam w sumie w takim momencie ze dopiero zamieszkalismy na swoim wiec nie zdazylam sie ta odrebnoscia nacieszyc. Od razu po porodzie mialam spory zjazd psychiczny, chodzilam zgieta w pol z bolu po cesarce (ponoc niektore kobiety znosza ja super, mnie chodzenie bolalo tak, ze przymierzalam sie z 10min zanim wyruszylam do kibla). No i nieustanne zmeczenie nas obojga czyli moje i meza wplynelo negatywnie na nasz zwiazek. Teraz jest juz lepiej, ale bywalo naprawde ciezko. Dodatkowo mam mega meczaca tesciowa ktora wnuczke traktuje jak bilet do wpierdzielania sie w nasze zycie i wydzwania do mnie z cennymi radami. Nie wspomne o tym, ze ciezko jest z czasem, wszystko musi byc zaplanowane , odpoczynek bez malej wlasciwie nie istnieje, ona spi w ciagu dnia malo. To sa takie bardzo typowe problemy i ograniczenia, raczej to ja okazalam sie nie az tak odporna i silna, ale nie wstydze sie tego, nie zamierzam lukrować.

wyczuwam jednak jakiś żal w tej wypowiedzi , na zasadzie ile ja poświęciłam, co ją przeszłam 

bez przesady, problemy jakie ma wiele kobiet, które często nawet nie zwracają na nie uwagi, albo szybko zapominają 

jezeli człowiek czegoś chce i dokonuje świadomych wyborów to nigdy nie ma czegoś takiego jak wysoka cena

kobiety nie zwracaja uwagi na to ze po porodzie ledwie ida do kibla, maja problemy malzenskie, nie spia po nocach ? Juz nie rob ze mnie takiej niedojdy, ze kazdy na takie problemy jak moje machnalby reka. Kobiety jak najbardziej maja trudne porody, depresje poporodowe i inne. To nie sa blahe problemy mimo ze powszechne, a to, ze nie bylam na nie mega odporna to sama przeciez napisalam.

moja dawna sasiadka odebrala sobie zycie po urodzeniu dziecka, przypuszczamy ze miala depresje poporodowa, to nie jest takie sobie tam , a urodze sobie w miedzy czasie:)

depresje się leczy, więc to zależy od osobowości czy człowiek się poddaje czy wybiera walkę , takie rozwiązanie o jakim piszesz to trauma dla dziecka na całe życie, jakby kobieta pomyślała nie tylko o sobie to zrobiłaby wszystko żeby stanąć na nogi 

takie jest moje zdanie i możecie tu we mnie gromami rzucać , każdy ma w życiu chwilę słabości, ale trzeba w końcu się ogarnąć i iść dalej tym bardziej kiedy jest się za kogoś odpowiedzialnym 

nie zyje sie wylacznie dla dziecka, a tez dla siebie samej. Powinna byla zyc oczywiscie, ale pisanie o zmarlej chorej kobiecie ze powinna byla wziac tylek w garsc i stanac na nogi, bo dziecko.. kazda motywacja do walki o swoje zycie jest dobra, ale to brzmi jakby jedynym celem istnienia kobiety po narodzinach dziecka bylo zajmowanie sie nim. Jesli ktos tak postrzega sens swojej egzystencji to moze i rzeczywiscie klopoty malzenskie te pestka skoro dziecko juz jest .. ale moje zycie opiera sie tez na innych rzeczach. Corke kocham, ale kocham tez meza, mame, siostre, brata.. dalej jestem czlowiekiem ktory ma zycie poza macierzynstwem. I bezdyskusyjnie inne sfery zycia moga ucierpiec po zostaniu mama, a przez pierwsze pare miesiecy inne sfery zycia poza byciem mama po prostu nie istnieja. Owszem sa kobiety ktore tak sie zatracaja w tym zajmowaniem sie dziecmi ze maja ich kilkoro, a jak dzieci dorastaja to nie maja co ze soba zrobic, ale jestesmy rozne, mi pierwsze miesiace zycia corki sielankowo nie uplynely. Dopiero jak skonczyla rok zaczelo byc lzej.

nic z tego nie zrozumiałaś , mówi się trudno , ale sądzę ze nie chciałabyś być dzieckiem kobiety która popełniła samobójstwo i nie chciałabyś zadawać sobie pytania dlaczego matka cię zostawiła, nie chciałabys też dowiedzieć się że matka odebrała sobie życie bo pojawilas się na swiecie

to raczej Ty niczego nie zrozumialas. Nie wmawiajmy kobietom, ze jedyny sens ich zycia to dziecko. Zakladalabym, ze lista osob, ktora placze po smierci tej kobiety jest dluzsza, a Ty piszesz wylacznie o dziecku. Czemu nie piszesz o mezu, ze nie powinna go zostawiac samego z dzieckiem?

a moze maz tez sie przyczynil do targniecia sie na zycie?

prawdopodobnie przyczynila sie po prostu choroba. Depresja atakuje nie tylko matki.. kolega mojego brata zabil sie po zerwaniu z dziewczyna. I co to ona pchnela go do samobojstwa? Przyczynila sie do niego? A moze jego zycie bylo mniej cenne bo nie mial dzieci "i nie byl za nikogo odpowiedzialny"? Nie ma co tu sie doszukiwac winnych. Jesli klocimy sie w zwiazku, nie mozemy dojsc do porozumienia, w pewnym momencie dopada nas depresja to czy mozemy winic partnera? Czy same zawsze jestesmy takie swiete ?

piszesz, ze nie dalabys rady ogarnac 2 dzieci, gdzie w tym wszystkim jest maz? Gdyby byl wiekszym wsparciem to moze bys dala rade? 

Nie ma tez co tak tlumaczyc faceta, ze on pracuje, bo sa tacy, ktorzy po pracy oczekuja spokoju, od przekroczenia progu juz sa wnerwieni a sa tacy, ktorzy dodaja sil i chetnie spedzaja czas z dziecmi, nie za kare i dlatego niektorzy maja po 4 planowanych i sa szczesliwi.

awokdas,

pisze ze swojej perspektywy, oboje zajmujemy sie mala na rowni, nie jest tak, ze zostalam "bez pomocy". Natomiast mam absorbujaca prace zwykle pracuje po 9h i czasem jeszcze z domu. Do tego zajmowanie sie dzieckiem na zmiane z mezem i masz gotowy dzien bez chwili wolnego. Nawet teraz to ze pisze na forum wiecej wynika z tego, ze jestem na urlopie i moglam obiad i sprzatanie ogarnac wczoraj, na co dzien wiecznie brakuje czasu. Mala ma drzemki jak jestem w pracy.

p.s. gotujemy i sprzatamy tez na zmiane tyle, ze jak jedno sprzata, drugie ogarnia mala.

Despacitoo napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Berchen napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

sa wzloty i upadki natomiast generalnie nie moge powiedziec ze jakbym cofnela czas to bym w ciaze nie zachodzila, bo corke szczerze pokochalam. Natomiast czesto tesknie za swietym spokojem :p jestem pedantka, lubie blysk przy dziecku niemal ciagle cos jest porozwalane.. brakuje z mezem czasu tylko we dwoje, urlop to nie odpoczynek etc. ale jak widze jak moja mala tanczy do muzyki, zaprasza mnie do tego tanca i smieje sie do mnie to to sa emocje i uczucia, ktorych nie daje nic innego. Sa te piekne chwile jak sie uczy nowych rzeczy, okazuje przywiazanie, ale cena do zaplacenia za uroki macierzynstwa dla mnie byla bardzo wysoka. Nie wyobrazam sobie bym byla w stanie ogarnac 2 dzieci, wiec na 1 sie raczej skonczy. 

Tak z ciekawości zapytam. Jeśli to nie tajemnica to napisz proszę dlaczego to była wysoka cena?

poczatek ciazy to byly nieustanne mdlosci, koncowka tez byla ciezka (niby taki ciazowy standard, ale dalo mi w kosc bylo mi niedobrze od rana do nocy) moja ciaza zakonczyla sie cesarka i rozstepem miesnia prostego , z ktorym szarpalam sie bardzo dlugo nim udalo mi sie go zamknac. W ciaze zaszlam w sumie w takim momencie ze dopiero zamieszkalismy na swoim wiec nie zdazylam sie ta odrebnoscia nacieszyc. Od razu po porodzie mialam spory zjazd psychiczny, chodzilam zgieta w pol z bolu po cesarce (ponoc niektore kobiety znosza ja super, mnie chodzenie bolalo tak, ze przymierzalam sie z 10min zanim wyruszylam do kibla). No i nieustanne zmeczenie nas obojga czyli moje i meza wplynelo negatywnie na nasz zwiazek. Teraz jest juz lepiej, ale bywalo naprawde ciezko. Dodatkowo mam mega meczaca tesciowa ktora wnuczke traktuje jak bilet do wpierdzielania sie w nasze zycie i wydzwania do mnie z cennymi radami. Nie wspomne o tym, ze ciezko jest z czasem, wszystko musi byc zaplanowane , odpoczynek bez malej wlasciwie nie istnieje, ona spi w ciagu dnia malo. To sa takie bardzo typowe problemy i ograniczenia, raczej to ja okazalam sie nie az tak odporna i silna, ale nie wstydze sie tego, nie zamierzam lukrować.

wyczuwam jednak jakiś żal w tej wypowiedzi , na zasadzie ile ja poświęciłam, co ją przeszłam 

bez przesady, problemy jakie ma wiele kobiet, które często nawet nie zwracają na nie uwagi, albo szybko zapominają 

jezeli człowiek czegoś chce i dokonuje świadomych wyborów to nigdy nie ma czegoś takiego jak wysoka cena

kobiety nie zwracaja uwagi na to ze po porodzie ledwie ida do kibla, maja problemy malzenskie, nie spia po nocach ? Juz nie rob ze mnie takiej niedojdy, ze kazdy na takie problemy jak moje machnalby reka. Kobiety jak najbardziej maja trudne porody, depresje poporodowe i inne. To nie sa blahe problemy mimo ze powszechne, a to, ze nie bylam na nie mega odporna to sama przeciez napisalam.

moja dawna sasiadka odebrala sobie zycie po urodzeniu dziecka, przypuszczamy ze miala depresje poporodowa, to nie jest takie sobie tam , a urodze sobie w miedzy czasie:)

depresje się leczy, więc to zależy od osobowości czy człowiek się poddaje czy wybiera walkę , takie rozwiązanie o jakim piszesz to trauma dla dziecka na całe życie, jakby kobieta pomyślała nie tylko o sobie to zrobiłaby wszystko żeby stanąć na nogi 

takie jest moje zdanie i możecie tu we mnie gromami rzucać , każdy ma w życiu chwilę słabości, ale trzeba w końcu się ogarnąć i iść dalej tym bardziej kiedy jest się za kogoś odpowiedzialnym 

nie zyje sie wylacznie dla dziecka, a tez dla siebie samej. Powinna byla zyc oczywiscie, ale pisanie o zmarlej chorej kobiecie ze powinna byla wziac tylek w garsc i stanac na nogi, bo dziecko.. kazda motywacja do walki o swoje zycie jest dobra, ale to brzmi jakby jedynym celem istnienia kobiety po narodzinach dziecka bylo zajmowanie sie nim. Jesli ktos tak postrzega sens swojej egzystencji to moze i rzeczywiscie klopoty malzenskie te pestka skoro dziecko juz jest .. ale moje zycie opiera sie tez na innych rzeczach. Corke kocham, ale kocham tez meza, mame, siostre, brata.. dalej jestem czlowiekiem ktory ma zycie poza macierzynstwem. I bezdyskusyjnie inne sfery zycia moga ucierpiec po zostaniu mama, a przez pierwsze pare miesiecy inne sfery zycia poza byciem mama po prostu nie istnieja. Owszem sa kobiety ktore tak sie zatracaja w tym zajmowaniem sie dziecmi ze maja ich kilkoro, a jak dzieci dorastaja to nie maja co ze soba zrobic, ale jestesmy rozne, mi pierwsze miesiace zycia corki sielankowo nie uplynely. Dopiero jak skonczyla rok zaczelo byc lzej.

nic z tego nie zrozumiałaś , mówi się trudno , ale sądzę ze nie chciałabyś być dzieckiem kobiety która popełniła samobójstwo i nie chciałabyś zadawać sobie pytania dlaczego matka cię zostawiła, nie chciałabys też dowiedzieć się że matka odebrała sobie życie bo pojawilas się na swiecie

to raczej Ty niczego nie zrozumialas. Nie wmawiajmy kobietom, ze jedyny sens ich zycia to dziecko. Zakladalabym, ze lista osob, ktora placze po smierci tej kobiety jest dluzsza, a Ty piszesz wylacznie o dziecku. Czemu nie piszesz o mezu, ze nie powinna go zostawiac samego z dzieckiem?

bo mąż to dorosły człowiek, pomogą mu zapewne dziadkowie, są opiekunki, znajdzie sobie chlopina po czasie nowa zone, a dziecko jest całkiem bezbronne, nie rozwinięte w pełni emocjonalnie i do końca życia będzie naznaczone czynem matki , do końca życia będzie borykać się z odrzuceniem , matka jest w życiu najważniejsza ,  jest ostoja i na dziecko bardzo wpływa jej zachowanie, relacje z nią 

i niestety ale to ty nic nie zrozumiałaś, bo nigdzie w mojej wypowiedzi nie bylo napisane, że jedynym sensem życia kobiety jest dziecko i zupełnie nie to miałam na myśli , raczej nieodpowiedzialność , egoizm którego jest wszędzie coraz więcej, nie spodziewam się, że cokolwiek zrozumiesz , bo w swoich postach wyrażasz się jak wielce pokrzywdzona macierzyństwem kobieta, która nie do końca chyba pogodziła się ze swoimi decyzjami , która na każdym kroku musi podkreślać niezależność kobiety i swój bunt z powodu całkiem naturalnych spraw 

człowiek nie żyje w próżni, żyje w okół innych ludzi , więc są osoby którym jest w stanie zniszczyć życie swoim egoizmem, nie ma obowiązku bycia matką, więc jak kobietom nie pasuje to niech się nie decydują , dziecko to nie zabawka, że teraz mnie się odwidzialo to będę robić co uważam, bo ja mam prawo i nie będę liczyć się z tym jak moje zachowanie wpływa na dziecko które ja sprowadziłam na świat 

rola matki , czy w ogóle rodziców jest szczególna, więc tak ich psim obowiązkiem jest dziecko wychować , dać mu podstawy do wejścia w dorosłość i nie poddawać się tylko walczyć , nie każdy jest w stanie to udźwignąć, więc nie każdy musi być rodzicem , a podejmując pewne decyzje wypadałoby też już znać siłę swojego charakteru , a nie testować walkę z przeciwnościami na dzieciach i po czasie stwierdzić o nie daje rady, to na razie,  radźcie sobie sami 

sensem życia kobiety nie musi być wyłącznie dziecko, ale kobieta powinna zdawać sobie z tego sprawę że jest kimś ważnym dla dziecka i jest dziecku potrzebna 

despacitoo 

nikt ci nie każe tyle pracować, czy wykonywać taka pracę, nie upatruj  swojego męczeństwa w macierzyństwie 

to ty decydujesz, ustalasz priorytety , ty ustalilas, ze praca jest ważniejsza , więc na inne rzeczy nie masz czasu 

z tego co pamiętam masz małe dziecko, nie musiałaś wracać do pracy, ewentualnie przysługuje ci prawo do zmniejszenia etatu, ale wolisz pracować nawet więcej niż wynosi etat

.nonszalancja. napisał(a):

despacitoo 

nikt ci nie każe tyle pracować, czy wykonywać taka pracę, nie upatruj  swojego męczeństwa w macierzyństwie 

to ty decydujesz, ustalasz priorytety , ty ustalilas, ze praca jest ważniejsza , więc na inne rzeczy nie masz czasu 

kobieto, kto tu mowi o meczenstwie ? Akurat tak sie sklada, ze moja praca jest znacznie lepiej platna i dzieki temu ze tyle pracuje mozemy wszyscy lepiej zyc, w tym moja corka. Nie mam z tym problemu absolutnie, ale gdybym miala jeszcze jedno dziecko to nie dalabym rady. Po raz kolejny sie przekonuje jakie kobiety sa okropne wzgledem siebie nawzajem, od razu umniejszanie drugiej kobiecie jej problemow, pouczanie (mimo, ze nikt o te "zlote" rady nie prosi). To tez jest cena za bycie mama, kazdy ma prawo Cie oceniac. Moje zycie, moja sprawa.  Nie kazda kobieta uzaleznia finanse w swoim domu od mezczyzny i tego ile on przyniesie.

Ty mi bedziesz mowila ze nie musialam wracac do pracy? A co Ty obca kobieto wiesz o finansach w moim domu? 

a no tak bo kazda z nas powinna byc nieporadnym bluszczem uwieszonym na mezczyznie.. zapomnialam

Despacitoo napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

despacitoo 

nikt ci nie każe tyle pracować, czy wykonywać taka pracę, nie upatruj  swojego męczeństwa w macierzyństwie 

to ty decydujesz, ustalasz priorytety , ty ustalilas, ze praca jest ważniejsza , więc na inne rzeczy nie masz czasu 

kobieto, kto tu mowi o meczenstwie ? Akurat tak sie sklada, ze moja praca jest znacznie lepiej platna i dzieki temu ze tyle pracuje mozemy wszyscy lepiej zyc, w tym moja corka. Nie mam z tym problemu absolutnie, ale gdybym miala jeszcze jedno dziecko to nie dalabym rady. Po raz kolejny sie przekonuje jakie kobiety sa okropne wzgledem siebie nawzajem, od razu umniejszanie drugiej kobiecie jej problemow, pouczanie (mimo, ze nikt o te "zlote" rady nie prosi). To tez jest cena za bycie mama, kazdy ma prawo Cie oceniac. Moje zycie, moja sprawa.  

z tego co pamiętam masz małe dziecko, nie musiałaś wracać do pracy, ewentualnie przysługuje ci prawo do zmniejszenia etatu, ale wolisz pracować nawet więcej niż wynosi etat

A pieniądze nie są najważniejsze , ty tak wybrałaś ,  kolejna sprawa to nie ja pisałam o wysokiej cenie macierzyństwa i braku wolnego czasu, to jednak z czegoś wynika , czyli z twoich wyborów 

.nonszalancja. napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

despacitoo 

nikt ci nie każe tyle pracować, czy wykonywać taka pracę, nie upatruj  swojego męczeństwa w macierzyństwie 

to ty decydujesz, ustalasz priorytety , ty ustalilas, ze praca jest ważniejsza , więc na inne rzeczy nie masz czasu 

kobieto, kto tu mowi o meczenstwie ? Akurat tak sie sklada, ze moja praca jest znacznie lepiej platna i dzieki temu ze tyle pracuje mozemy wszyscy lepiej zyc, w tym moja corka. Nie mam z tym problemu absolutnie, ale gdybym miala jeszcze jedno dziecko to nie dalabym rady. Po raz kolejny sie przekonuje jakie kobiety sa okropne wzgledem siebie nawzajem, od razu umniejszanie drugiej kobiecie jej problemow, pouczanie (mimo, ze nikt o te "zlote" rady nie prosi). To tez jest cena za bycie mama, kazdy ma prawo Cie oceniac. Moje zycie, moja sprawa.  

z tego co pamiętam masz małe dziecko, nie musiałaś wracać do pracy, ewentualnie przysługuje ci prawo do zmniejszenia etatu, ale wolisz pracować nawet więcej niż wynosi etat

A pieniądze nie są najważniejsze , ty tak wybrałaś ,  kolejna sprawa to nie ja pisałam o wysokiej cenie macierzyństwa i braku wolnego czasu, to jednak z czegoś wynika , czyli z twoich wyborów 

a kto Cie w ogole pyta o zdanie odnosnie mojego zycia ? Nie wmawiaj mi ze mam zyc tak jak Ty to sobie umyslilas bo jest to smieszne. Jestem swietnym pracownikiem i zaangazowana, kochajaca mama stad brak czasu na drugie dziecko. Kropka. 

Ja nie mam na razie dzieci. Ale czytając takie artykuly i wszystkie odpowiedzi na formum co do tematów o dzieciach, zastanawiam się czy ja na pewno chcę mieć dziecko. Bo dobrze mi tak jak jest - mam pracę, po pracy czas wolny, luz. Jak mi się nie chce to ani nie sprzątam, ani nie gotuję, tylko odpoczywam. Mogę spać ile chcę, pojechać gdzie chcę. Mam wrażenie, że dziecko by mnie ograniczało.  Mój TŻ bardzo chce mieć dziecko, zawsze mówił, że chce mieć rodzinę i że to jego marzenie i cel życia. 

Szczerze mówiąc mam dopiero 28 lat i jak na razie czekam na ten słynny "instynkt macierzyński", bo jak na razie nic takiego nie czuje. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.