- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 czerwca 2021, 23:23
Ja nie znoszę... Nie dość, że trzeba się ładnie ubrać, a ja mam z tym problem, bo nie mam takich weselnych strojów i grubo się czuję i wyglądam, to jeszcze buty na obcasie, jak tu kurna wytrzymać w takich całą noc?, to jeszcze kasę trzeba dać, wystać swoje w kościele, nawet muzyka już mi tak nie przeszkadza, jak ten strój, serio, bawiłabym się dobrze, gdyby można było przyjść w dżinsach, bez makijażu i fryzury. unikam, jak mogę, w przyszłym roku chrześniak się żeni podobno, już się denerwuję...😁tak się chciałam wyżalić...😛
1 lipca 2021, 13:15
Kiedyś, jak byłam jeszcze zakompleksioną nastolatką, omijałam wesela szerokim łukiem. Dopiero po 20-stce, zaczęłam na nie chodzić i musze powiedzieć, że dla mnie to fajna okazja do spotkania się z rodziną/znajomymi, można zjeść coś lepszego i potańczyć.
10 lipca bede na swoim dziewiątym w życiu weselu, a 21 sierpnia na swoim własnym :) Organizujemy tradycyjne wesele w lokalu, na około 100 osób - wspólnie z narzeczonym tak zdecydowalismy i jest to nasza świadoma decyzja. Podobnie jak większość z Was nie przepadam za discopolo, ale dogadaliśmy sie z djem i puści tylko kilka przebojów tego gatunku dla gości w "nieszkodliwych dawkach" bo niektórzy lubią ;) Zrezygnowaliśmy z tradycyjnego zespołu, bo niektóre hity odśpiewane na żywo, brzmią jak profanacja :o Na naszym weselu bedzie kilka gatunków muzyki, także tej z lat 80 i 90. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Edytowany przez choco.lady 1 lipca 2021, 13:16
1 lipca 2021, 13:20
Też nie znoszę wesel, ale nie znam i nigdy nie widziałam dziewczyny która by wytrzymała szpilkach do białego rana, pare dni temu byłam właśnie na weselu, miałam sandałki na 5 cm słupku, które o godzinie 20.00 zamieniłam na ukochane Vansy. Wszystkie dziewczyny w tych godzinach zamieniały szpilki czy sandałki na trampki wszelkiej maści. Nie trzeba też iść w sukienkach można być w kombinezonie, eleganckich spodniach.
1 lipca 2021, 13:34
Skóra mi zawsze cierpła na myśl o weselu ale zaciskałam zęby, coś sobie wyszukiwałam, proces był bolesny a szpilek nawet nie brałam pod uwagę. Nadal zderzam sie z myślą że jestem spasionym grubasem i temu nienawidze kupować ciuchów ale w sumie zawsze tak się czułam, nawet w starym rozmiarze 34. Teraz jest lepiej. W mojej okolicy obowiązek kreacji a'la stróż w Boże Ciało odszedł do lamusa no i po pierwszej kolejce robi się całkiem znośnie ;)
Edytowany przez Haga. 1 lipca 2021, 13:37
1 lipca 2021, 13:43
Ja też nie lubię. A już totalnie żenują mnie te wszystkie weselne zabawy, konkursy, podziękowania, pierwsze tańce, pajacowanie przed rodziną i znajomymi... Życzenia, kamera, sesja... To wszystko jest tak sztuczne, że aż boli. Jak pomyślę, że w przyszłości będę musiała zająć się organizacją własnego przyjęcia tego typu, to aż mnie mdli. Dziwię się niektórym kobietom, że tak bardzo fascynuje ich wybór sali, kwiatów na stół albo koloru serwetek... Ja bym się umęczyła 😅
Aczkolwiek zwykle na tego typu imprezach bawię się dobrze, bo przecież liczy się towarzystwo, prawda? A po kielichu czy dwóch, to już mi wszystko jedno 😁 Jest wesoło, gra muzyka, bawimy się i tyle. A potem każdy wraca do siebie i wzdycha z ulgą, że to już "po" 😉
Pomijając powyższe, jedno z wesel będę jednak wspominać przez lata, gdzie tematem przewodnim był wiedźmiński świat Sapkowskiego.
1 lipca 2021, 14:21
Ja też nie lubię. A już totalnie żenują mnie te wszystkie weselne zabawy, konkursy, podziękowania, pierwsze tańce, pajacowanie przed rodziną i znajomymi... Życzenia, kamera, sesja... To wszystko jest tak sztuczne, że aż boli. Jak pomyślę, że w przyszłości będę musiała zająć się organizacją własnego przyjęcia tego typu, to aż mnie mdli. Dziwię się niektórym kobietom, że tak bardzo fascynuje ich wybór sali, kwiatów na stół albo koloru serwetek... Ja bym się umęczyła ?
Aczkolwiek zwykle na tego typu imprezach bawię się dobrze, bo przecież liczy się towarzystwo, prawda? A po kielichu czy dwóch, to już mi wszystko jedno ? Jest wesoło, gra muzyka, bawimy się i tyle. A potem każdy wraca do siebie i wzdycha z ulgą, że to już "po" ?
Pomijając powyższe, jedno z wesel będę jednak wspominać przez lata, gdzie tematem przewodnim był wiedźmiński świat Sapkowskiego.
U nas nie było żadnych zabaw, taniec był ale dlatego ze oboje lubimy tanczyc, podziękowań nie było ;) sale wybierałam z radością bo to bylo właśnie zupełnie nieweselne miejsce, obok bralismy ślub w plenerze ;) dało mi to sporo radości bo robiłam to całkowicie po swojemu ;)
ja miałam malutka imprezę ale nie ma obowiazku robić żadnej jesli to ma być męczarnia ;) szkoda wtedy kasy i czasu.
1 lipca 2021, 14:27
Ja też nie lubię. A już totalnie żenują mnie te wszystkie weselne zabawy, konkursy, podziękowania, pierwsze tańce, pajacowanie przed rodziną i znajomymi... Życzenia, kamera, sesja... To wszystko jest tak sztuczne, że aż boli. Jak pomyślę, że w przyszłości będę musiała zająć się organizacją własnego przyjęcia tego typu, to aż mnie mdli. Dziwię się niektórym kobietom, że tak bardzo fascynuje ich wybór sali, kwiatów na stół albo koloru serwetek... Ja bym się umęczyła ?
Aczkolwiek zwykle na tego typu imprezach bawię się dobrze, bo przecież liczy się towarzystwo, prawda? A po kielichu czy dwóch, to już mi wszystko jedno ? Jest wesoło, gra muzyka, bawimy się i tyle. A potem każdy wraca do siebie i wzdycha z ulgą, że to już "po" ?
Pomijając powyższe, jedno z wesel będę jednak wspominać przez lata, gdzie tematem przewodnim był wiedźmiński świat Sapkowskiego.
U nas nie było żadnych zabaw, taniec był ale dlatego ze oboje lubimy tanczyc, podziękowań nie było ;) sale wybierałam z radością bo to bylo właśnie zupełnie nieweselne miejsce, obok bralismy ślub w plenerze ;) dało mi to sporo radości bo robiłam to całkowicie po swojemu ;)
ja miałam malutka imprezę ale nie ma obowiazku robić żadnej jesli to ma być męczarnia ;) szkoda wtedy kasy i czasu.
Właśnie my planujemy coś podobnego, a szczytem marzeń byłby dla mnie ślub w plenerze, na plaży. Najlepiej przy zachodzie słońca ;) Jest tylko mały problem, bo mój facet ma dużą rodzinę i obawia się, że jak nie zrobimy dużej imprezy, to się poobrażają.
1 lipca 2021, 14:39
Od czasów studiów byłam chyba na 12 weselach (w tym moim), od morza aż do Tatr (serio;) i w sumie tylko jeden raz było u dalszej kuzynki, z którą nie miałam żadnego kontaktu od dzieciństwa. Moim rodzicom zależało, żebyśmy tam wszyscy byli, więc pojechałam. A tak poza tym, to byli zawsze bliscy mi ludzie, cieszyłam się, że chcą, żebym była z nimi w ten dzień, więc nie widziałam problemu, że ktoś woli puszczać disco polo czy bujać się z rodzicami w takt "Cudownych rodziców mam". U mnie tak nie było i pewnie też nie wszystkm się podobało:D.
A wesela były różne, od zasiadanej kolacji z widokiem na bałtycką plażę, przez osobną salę w lokalu, w którym w tym samym czasie trwał dancing dla singli (parkiet był wspólny:D), po dwudniowe wesele, z atrakcjami typu taniec brzucha i djem Elvisem na poprawinach. Bawiłam się zazwyczaj fajnie, nie było to dla mnie wielkim cierpieniem, nawet jak trzeba było dojechać pod Przemyśl. Więc moim zdaniem dużo zależy od nastawienia i ułożenia sobie w głowie, po co wesele jest i dlaczego mam tam jechać. Nigdy nie myślałam o niewygodnych szpilkach ani o paskudnej muzyce.