Temat: Czytałyscie Chłopów? Widziałyscie film?

Kto czytał i widział film: czy film wiernie oddaje książkę? Czy jak już się widziało film to jest sens czytać? 

A tak w ogóle to jakie lektury szkolne lubiłyście? 

U mnie w lo czytało się chyba tylko pierwszą część, max 2. Na pewno nie mieliśmy obowiązku przeczytania całej książki.

Co do czytania lektur - w podstawówce i w gimnazjum nie zawsze czytałam, najczęściej jakieś szczegółowe streszczenia. Ale w lo przeczytałam wszystkie lektury i wszystkie uwielbiałam. Nie wiem, co mi się odmieniło (może nauczycielka?). Ogólnie miałam rozszerzony polski 7h w tyg i naprawdę bardzo go lubiłam.

Czytałam dwa razy, jedna z moich ulubionych lektur szkolnych. Uważam ze to świetna powieść. Akurat na maturze tez mi się Chłopi trafili z tego co pamietam. A moje ulubione lektury szkolne oprócz chłopów to Mistrz i Małgorzata, Ferdydurke, Wesele.

Pasek wagi

A co lektur, to pamiętam jak musiałam tłumaczyć mojemu dziecku co to kałamarz- czytał Plastusiowy pamiętnik (nudziarstwo takie, że sama miałam problem z przeczytaniem tego). Lektury w klasach od 1-3 to było dla mnie cos okropnego. Takie nudziarstwo, że szok. Potem już lepiej. Natomiast co do wyboru lektur, to uczniowie muszą generalnie poznać historię naszej literatury, a nie sie dobrze bawić. Ale mogli by je zrównoważyć czym lżejszym. I nie na pewno iść w stronę katolickich wypocin JPII.

agazur

wszystko ładnie pięknie tylko, że wystarczy poczytać jakieś porządne opracowanie żeby mieć pojęcie i ogólny przekrój, natomiast ślęczenie godzinami nad przestarzałymi kanonami lektur jest niepotrzebne ludziom do niczego , nic nie wnosi tak samo jak poznawanie procesów życiowych ameby


Odnośnie tego nie przypasowania lektur do uczniów to przypomina mi się, że w liceum omawialiśmy jakąś książkę, która opisywała powstanie warszawskie, i tam była między innymi opisana scena w jakichś kanałach gdzie dziewczynę zgwałciło kilku naszych powstańców. Kojarzycie co to było? Pamiętam, że miałam potem mega deprechę, nie mogłam się doczekać kiedy skończymy gadać o tej książce, bo siedziałam cała wnerwiona na lekcji i po niej zresztą też o tym ciągle myślałam. 

Noma, czytanie opracowań literatury to jak słuchanie o muzyce zamiast słuchania muzyki. Niezupełnie to samo :D

chlopw jakoś pamiętam jak przez mgle że ktoś tam na końcu uciął sobie nogę... 

ale pamiętam że z lektur podobał mi Faraon. 

Mistrza i Małgorzatę czytalam dopiero po studiach.. i kupiłam tezw oryginalne tzn po rosyjsku.. podobała mi sie. Ale w liceum jej nie przerabialiśmy.

Pasek wagi

Użytkownik4304346 napisał(a):

Kto czytał i widział film: czy film wiernie oddaje książkę? Czy jak już się widziało film to jest sens czytać? 

A tak w ogóle to jakie lektury szkolne lubiłyście? 

Czytać, film nie oddaje wszystkiego. 

Ja zawsze najpierw czytałam a potem oglądałam, dla porównania. film zawsze wypadał  gorzej.

Pan Tadeusz= hit, Lalka, Chłopi, Zbrodnia i Kara.

nie lubiłam Sienkiewiecza- nie mogłam przebrnąć przez jego książki

Pasek wagi

PowrozeJarmuzem

Jak kogoś nie interesuje to po co ma czytać i się tym na siłę upajać, wystarczy że wie o co chodzi z opracowania😛 ja byłam porządną uczennica ale dzisiaj uważam że to błąd a szkoła w wieku aspektach jest strata czasu i ogranicza 

Czytałam i oglądałam.

Czytało mi sie o dziwo dobrze, chociaż to niespecjalnie tematyka atrakcyjna dla nastolatków. Ogladało mi się juz raczej gorzej. Niby serial (ten stary, bo teraz powstaje, albo juz powstała nowa ekranizacja) dobrze odzwierciedla fabułe, nie pozostawia jednak mozliwości wyrobienia sobie zdania o bohaterach, bo twórcy prosto w pysk dali nam swój własny obraz postaci, skutecznie przemilczajac pewne sceny wskazujace że nie wszysko jest tam takie, na jakie wygląda. Głownie chodzi mi o postacie Jagny, wójta i Mateusza.

Czytając ksiązkę widzi sie w Jagnie typową, nawet na dzisiejsze czasy, nastolatkę. Dziewczyna chce sie bawić, ma kumpli, łatwo się zako***je, nie mysli o kasie i przyszłości, jest wrazliwa na sztuke i nature, interesuje ja swiat poza rodzinną wiochą, i ma absolutnie czystą naiwna głowę. Autor naprawdę to świetnie oddał, natomiast interpretacja filmowa tej postaci jest z tępo z pozycji człowieka o pokolenie lub dwa starszego i obrzydliwie seksistowska. Efekt jest jaki jest. Wójt jest w ksiązce totalną gnidą z manią wielkości i chorym na władze, w filmie zostało to złagodzone bo prawdopodobnie dla twórców jest to normalna postawa podstarzałego karierowicza, nic co nalezy pietnowac.

Sam Boryna w filmie jest postacią głowną, ksiązce natomiast niczego by nie ujeło, gdyby go tam w ogóle nie było.

W czasach, kiedy ja chodziłam do szkoły, obowiazujaca interpretacja była ta podobna filmowi i mozna było sie na tym oprzeć. Nie wiem jak jest teraz.

Gdyby skupić się na odbebnieniu obowiazku, mozna sie zastanawiać dlaczego takie starocie nieżyciowe jest dalej w kanonie lektur, obejrzec serial i mieć z głowy. Natomiast ksiązka jest wybitnym studium charakterów, ponadczasowym. Myślę, ze dla samego tego faktu warto przeczytac.

ps. nie chce mi dodać postu, bo w pięknym, niewinnym słowie system dopatrzył sie świństwa ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.