Temat: Kim są ludzie, którzy nie głosują w wyborach?

Jak myślicie kim są ludzie, którzy nie głosują w wyborach? 

Bo jednak jakieś 14 milionów uprawnionych do glosowania tego nie robi ka nawet więcej, zależnie do czego są wybory) . Zastanawiam się kim są, co myślą o sytuacji w kraju, jakie mają poglądy?

Niektórzy są pewnie młodzi, po 18 mało kto myśli o polityce (chociaż teraz po akcji z aborcją w kraju pewnie dużo młodych kobiet zainteresowała się sytuacją), niektórzy starzy, i nie za bardzo wychodzą z domu, niektórzy nie głosują w ramach sprzeciwu. Mam koleżankę, która zajęła się dziećmi i polityka jej nie interesuje. Ale co z resztą? Są za granicą? Mieszkają w innym mieście i nie chce im się jechać do miejsca zameldowania? Ja tak właściwie mieszkam, ale na wybory zawsze jadę. To jest taka ogromna ilość ludzi, których zdanie nie jest słyszalne. 


Chyba są ignorantami, albo nie wierzą że coś ich głos zmieni? Moja cała rodzina, od babci, po rodziców, przez rodzeństwo zawsze uczestniczy w wyborach. Tak zostaliśmy wychowani. Dla nas to prawo dane nam, więc szanujemy i korzystamy. Ubolewam kiedy wygra nie moja partia, kandydat. Ale nie mogę sobie wtedy zarzucić, że nic nie zrobiłam. Jeśłi jest demokracja, nie ma dowodów na sfałszowanie, zawsze szanuję wolę większości, nawet jeśli mi zwycięzca nie odpowiada. Dlatego nienawidzę kiedy ktoś, kto nie potrafi legalnie zdobyć władzy, próbuje siłą dokonać puczu. To jest zamach na demokrację i brak szacunku dla woli ludzi, którzy pofatygowali się do urn. A nieobecni głosu nie mają i nie mają prawa narzekać na wynik głosowania.

Ludziom nie chce się iść na głosowanie, uważają , że ich głos nic nie zmieni albo po prostu mają gdzieś politykę. Ja nikogo nie oceniam, każdy z nas ma prawo do własnych wyborów ani głosujący nie są lepsi ani ignorujący wybory nie są gorsi. 

1. Osoby niezainteresowane polityką.

2. Osoby mające wysokie wymagania co do kandydatów na stanowiska, nie widzą więc nikogo wartego głosu*

3. Symetryści

4. Osoby liczące wartość własnego głosu.

Z racjonalnego, indywidualnego punktu widzenia nie ma sensu tracić czasu chodzić na wybory, bo faktycznie pojedynczy głos niczego nie zmieni. Ale jak pomyśli tak 50% uprawnionych, to może znacząco wpływać na wynik. Głos jest raczej sposobem na zachowanie czystego sumienia, oszukiwaniem się, że ma się jakiś wpływ na los państwa. Ludzie głosują głównie przeciwko innym partiom, z negatywnych emocji.

* W Polsce nie ma liczącej się partii wolnościowej. Prawdziwie liberalnej, zarówno w kwestiach osobistych, obyczajowych, jak i gospodarczych. A myślę, że zwłaszcza teraz w czasie rządów partii na wskroś zamordystycznej, etatystycznej i konserwatywnej, zapotrzebowanie jest duże na taką siłę polityczną. Sam chętnie bym na kogoś takiego zagłosował i widzę po różnych środowiskach, że wielu sądzi podobnie. Nowoczesna w teorii ma taki program, ale problem z nią jest taki, że trudno uwierzyć, by jej członkowie faktycznie wyznawali takie wartości. Coś jak PO w 2007 roku z centrowo-liberalnym programem, później się okazało, że żadna konkretna idea nie stała za tą partią. Obecnie nowoczesna wtopiła się w bezpłciową KO i jest marginesem. 

Jeśli chodzi o partie ideowe, to w sejmie mamy obecnie z jednej strony Razem, a z drugiej Konfederację, obie zamordystyczne, tyle że w innych kwestiach. *** daje obecnie niesamowite pole do popisu opozycji, żeby przyciągnęła wyborców, ale ta jest nieudolna, skompromitowana, pozbawiona charyzmatycznych postaci na miarę Tuska. Może Sikorski miałby jakieś szanse.

Potrzebny jest silny lider, prawdziwie wolnościowy program, ale bez popadania w skrajności, żeby nie zniechęcać centrowych wyborców i jest przepis na solidną opozycję.

Ja nie głosuję. Od 13 lat nie mieszkam w Polsce i uważam, że skoro nie mieszkam w Polsce i nie planuję wracać to nie powinnam głosować.

Od jakiegoś czasu zmuszam się z wielkim trudem do tego aby iść na głosowanie ale idę. Głosuje, cała nasza rodzina. Niestety nie ma obecnie na kogo głosować. Ciągle te same gęby,tylko hasła się zmieniają a potem i tak nic lepszego nie wynika.

Pasek wagi

1) osoby, których polityka w ogóle nie interesuje

2) ludzie, którzy o wyborach i ich sensie nie mają pojęcia

3) osoby, którym z jakichś powodów tak po prostu się nie chce iść - bo są na wyjeździe, bo mają kaca po imprezie etc.

4) pozostałe

Pasek wagi

ten kto zna się chociaż odrobinę na historii i polityce widzi co dzieje się teraz ale przez pryzmat innych ugrupowań, które również już u władzy były wcześniej. w każdym z tych czasów było źle i to źle było odpowiednio na "nasze czasy". mało tego, są pewne odgórne ruchy światowe, którym zwyczajnie trzeba być podległym i jakikolwiek rząd się wybierze część tego co teraz przeżywamy jest nieunikniona.

z innej mańki kierując się protestami aborcyjnymi - przyjdzie inny rząd, zrobi inną ustawę a ludzi na ulicach będzie znów multum bo będą to tym razem ruchy antyaborcyjne. można śmiało przyjąć zasadę 50/50. biorąc to co powyższe ludzie, którzy na wybory nie chodzą wiedzą co się dzieje w kraju, znają swoją wartość, świadomie nie decydują się brać udziału w szopce, która może i by im byt polepszyła ale tylko nieznacznie i tylko po to aby w kolejnych wyborach tą sytuację odwrócić. trzeba być jednak ponad tym

Melkor napisał(a):

1. Osoby niezainteresowane polityką.

2. Osoby mające wysokie wymagania co do kandydatów na stanowiska, nie widzą więc nikogo wartego głosu*

3. Symetryści

4. Osoby liczące wartość własnego głosu.

Z racjonalnego, indywidualnego punktu widzenia nie ma sensu tracić czasu chodzić na wybory, bo faktycznie pojedynczy głos niczego nie zmieni. Ale jak pomyśli tak 50% uprawnionych, to może znacząco wpływać na wynik. Głos jest raczej sposobem na zachowanie czystego sumienia, oszukiwaniem się, że ma się jakiś wpływ na los państwa. Ludzie głosują głównie przeciwko innym partiom, z negatywnych emocji.

* W Polsce nie ma liczącej się partii wolnościowej. Prawdziwie liberalnej, zarówno w kwestiach osobistych, obyczajowych, jak i gospodarczych. A myślę, że zwłaszcza teraz w czasie rządów partii na wskroś zamordystycznej, etatystycznej i konserwatywnej, zapotrzebowanie jest duże na taką siłę polityczną. Sam chętnie bym na kogoś takiego zagłosował i widzę po różnych środowiskach, że wielu sądzi podobnie. Nowoczesna w teorii ma taki program, ale problem z nią jest taki, że trudno uwierzyć, by jej członkowie faktycznie wyznawali takie wartości. Coś jak PO w 2007 roku z centrowo-liberalnym programem, później się okazało, że żadna konkretna idea nie stała za tą partią. Obecnie nowoczesna wtopiła się w bezpłciową KO i jest marginesem. 

Jeśli chodzi o partie ideowe, to w sejmie mamy obecnie z jednej strony Razem, a z drugiej Konfederację, obie zamordystyczne, tyle że w innych kwestiach. *** daje obecnie niesamowite pole do popisu opozycji, żeby przyciągnęła wyborców, ale ta jest nieudolna, skompromitowana, pozbawiona charyzmatycznych postaci na miarę Tuska. Może Sikorski miałby jakieś szanse.

Potrzebny jest silny lider, prawdziwie wolnościowy program, ale bez popadania w skrajności, żeby nie zniechęcać centrowych wyborców i jest przepis na solidną opozycję.

ja nie mam duzo znajomych ktorzy by nie glosowali, ale Ci ktorych znam zawsze powtarzaja to samo "mnie to nie interesuje, oni wszyscy siebie warci, i tak sie nic nie zmieni" albo " a na kogo tu glosowac?" Czyli tak jak wyzej wspomniane nie wierza, ze cos to zmieni , nie chca sie w polityce babrać (ja na spotkaniu rodzinnym cokolwiek wspomne o polityce to zaluje ze w ogole zaczelam po 5min dyskusji) , nie widza na tak zwanej scenie politycznej silnej spojnej opozycji, a zeby isc glosowac na "nie pis" to trzeba byc juz mocno wkurzonym:) pewnie sa tez wyborcy partii rzadzacej ktorzy czuja ze jest na tyle silna ze i tak wygra i po prostu nie chce im sie isc albo mysla "1 glos co on zmieni" i tak mysla miliony..

swoja droga - dlaczego tak ciezko o sensownego lidera? Bo polityka to bagno:) debaty polityczne to obrzucanie sie blotem.. najlepsi liderzy w Polsce, ludzie inteligentni zakladaja wlasne firmy i robia gruby hajs, a nie wystawiaja sie na publiczny lincz i przepychanki dla samej idei przepychania

BreeVdK napisał(a):

Ja nie głosuję. Od 13 lat nie mieszkam w Polsce i uważam, że skoro nie mieszkam w Polsce i nie planuję wracać to nie powinnam głosować.

to nie slyszalas ze polski rzad wymysla sobie ze polacy za granica maja placic podatek w polsce tez? Wiec jesli jestes obyeatelem nie jestes bezpieczna od polskiej polityki

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.