Temat: Związek na stałe

Czesc, mam pytanie poznalam swojego obecnego chłopaka w 2018 roku we wrzesniu. Bardzo sie w sobie zakochalismy ale mieszkalismy od siebie okolo 400 km. Od poczatku kombinowalismy jak byc ze soba, juz w styczniu zaczelam u niego pomieszkiwac a w czerwcu przeprowadzilam sie na stale. Nasz zwiazek trwa juz 2,5 roku oboje jestesmy po 30 i tak zastanawiam sie bo ja rozumiem ze mniej wiecej trzy lata sa optymalne do podjecia decyzji o byciu ze soba na stale ale ja zaczynam czuc troche niesprawiedliwosc. Jestem daleko od domu i czesto czuje sie samotna z powodu jego wyjazdow z pracy. On ma plany remontuje dom, w miedzy slowy mowi ze planuje ze mna przyszlosc i ze "czeka na odpowiedni moment" ma na mysli to ze nie chce oswiadczyc mi sie w domu a z powodu pandemii wiecie jak to wyglada. Ja zmieniłam dla niego w sumie cake zycie czy to nie powinno juz nastapic? Czy to powinno trwac tyle co ludzie ktorzy poznaja sie i sa z jednego miasta? Troche dziwnie sie czuje ze nadal nic nieraz slysze ze ludzie wiażą sie ze soba po roku znajomosci a tu nadal nic moze sie ciagle zastanawia? Co myslicie? Dodam ze jest po rozwodzie i zalatwia rozwód koscielny

Ja jestem tego typu osobą, mam nadzieje ze dobrze mnie zrozumiecie ze dla mnie ustalenie zaręczyn mogloby byc wątpliwe jesli to wyszloby samo z faceta to znaczyloby dla mnie ze on faktycznie tego bardzo chciał a co ma odpowiedziec kiedy ja zaproponuje to i zaczne o tym mowic? Wydaje mi sie ze nie zmienilby zdania bo mowi o tym ze faktycznie planuje. Mowil mi ze z jego poprzednia dziewczyna wprost powiedzial ze tego nie widzi a ona go cisnęła i sie rozstali tez byli sporo lat. Podobno jej w ogole o tym nie mowil, ze nie czul tego i nawet o tym nie wspominal. Na poczatku jak rozmawialiśmy to mowilam mu ze dla mnie tak do 3 lat jest optymalnie nie ze wzgledu na to ze umniejszam zwiazkom bez pierscionka czy slubu tylko dlatego ze ja osobiscie tak czuje i czulam. Pamietam tez ze na poczatku powiedział mi ze do zareczyn bylby gotowy gdzies za dwa lata i bylo to mniej wiecej dwa lata temu. Ja podobnie jak kolezanka co sie tu wypowiadala tez nie czekalabym 12 lat lub nawet 5 a szczegolnie w takiej sytuacji jak jestem ja bo dla mnie jednak jest to wlasnie deklaracja i slowo duzo wazniejsze niz kocham Cie. Na marzec są powolani swiadkowie do tego uniewaznienia malzenstwa on i jeggo byla zons juz byli w sadzie w tej sprawie. Czesto mówił ze robi to dla mnie bo dla niego nie było to potrzebne dla poprzedniej dziewczyny tez tego nie robił. Szczerze to mam nadzieje ze w tym roku to nastapi a kupno czegos na moj koszt chyba mu zaproponuje zobaczymy co on na to, moge powiedzieć ze chce kupic bo razem tu mieszkamy i dodatkowo skoro ma co do mnie powazne plany i to kwestia czasu to nie boje sie tu inwestowac moze zobacze wtedy jego reakcje 

niewiemco2021 napisał(a):

Kaliaaaaa napisał(a):

W jakiś sposob i owszem ślub jest deklaracja poważnych zamiarów i przynajmniej chęci spędzenia z kimś reszty zycia. A wychodzi roznie.

U nas zaręczyny były po pół roku, ślub po półtora, od ślubu już 11 lat minęło i na rozwod się nie zanosi;) ale czego to dowodzi? Tego że nam się udało(a i tak nie mam pewności że tak będzie zawsze, dopuszczam mysl że nasze drogi mogą się rozejść).

Znam dobrze parę gdzie on chyba 7 lat( on się zdobyć na ten krok nie mógł) czekała na ten pierścionek, są po ślubie blisko 10 lat.

Ale myślę Autorko że po 30 -tce masz prawo oczekiwac pewnych deklaracji co do przyszłości(dzieci? Wspólny majątek? Gdzie się widzicie za 5-10lat?) Zapytałbym partnera na spokojnie-czy np mam myśleć o kupnie mieszkania na kredyt? I serio bym o tym pomyślała(o swojej przyszłości) -bo słusznie czujesz że w tej chwili nie masz nic, i w zawieszeniu czekasz aż może partner się zdecyduje.. z czym zostaniesz jeśli jednak zdecyduje się na rozstanie? Na pewno w nic bym nie inwestowala...

Przede wszystkim musisz porozmawiać poważnie i spokojnie z partnerem. Tylko musisz być gotowa że ta rozmowa może nie pójść po twojej myśli.

Co do argumentu z pandemia-to jest trochę śmieszny.. latem problemów z wyjściem nie było , od maja też nie będzie(jakby chcieć go poważnie traktować). 

Ja naprawdę rozumiem że związki bez ślubu mogą być równie trwałe/trwalsze jakże po ślubie. Ale tutaj chyba jednak autorce taki związek by nie odpowiadał. Jeśli w perspektywie są dzieci, dom/mieszkanie-to ślub jednak ma zalety. 

Ja w sumie zawsze chciałam takie zareczyny spontaniczne ze sie o tym nie rozmawia i nie ustala sie tego. Zawsze liczylam na to ze jak sie dwie osoby kochaja i chcą byc razem to chca tez to sformalizowac nie chciałabym rozmawiac o tym i ustalic ze mi to jest potrzebne chcialabym zeby ta druga osoba tego chciała. Mi gdzies tego zaczelo brakowac z roznych powodow

Ojej, chyba za dużo filmów romantycznych się naogladałaś... Z Twojej wypowiedzi wynika że chcesz ale nie powiesz, chłop sam się ma domyślić czego oczekujesz i co Ci po głowie chodzi. Ma być wróżką i jasnowidzem. I do tego chcesz żeby on chciał... No do chcenia to nikogo raczej nie zmusisz. Ale może właśnie uświadomienie mu jak bardzo Ci na tym zależy sprawi że się na ten krok zdecyduje? I okaże się że nie ma nic przeciwko. Do facetów czasem trzeba prosto i jasno bo sami na takie pomysły mogą nie wpaść. 

cancri napisał(a):

IfYouWereThereBeware napisał(a):

cancri napisał(a):

IfYouWereThereBeware napisał(a):

niewiemco2021 napisał(a):

Czesc, mam pytanie poznalam swojego obecnego chłopaka w 2018 roku we wrzesniu. Bardzo sie w sobie zakochalismy ale mieszkalismy od siebie okolo 400 km. Od poczatku kombinowalismy jak byc ze soba, juz w styczniu zaczelam u niego pomieszkiwac a w czerwcu przeprowadzilam sie na stale. Nasz zwiazek trwa juz 2,5 roku oboje jestesmy po 30 i tak zastanawiam sie bo ja rozumiem ze mniej wiecej trzy lata sa optymalne do podjecia decyzji o byciu ze soba na stale ale ja zaczynam czuc troche niesprawiedliwosc. Jestem daleko od domu i czesto czuje sie samotna z powodu jego wyjazdow z pracy. On ma plany remontuje dom, w miedzy slowy mowi ze planuje ze mna przyszlosc i ze "czeka na odpowiedni moment" ma na mysli to ze nie chce oswiadczyc mi sie w domu a z powodu pandemii wiecie jak to wyglada. Ja zmieniłam dla niego w sumie cake zycie czy to nie powinno juz nastapic? Czy to powinno trwac tyle co ludzie ktorzy poznaja sie i sa z jednego miasta? Troche dziwnie sie czuje ze nadal nic nieraz slysze ze ludzie wiażą sie ze soba po roku znajomosci a tu nadal nic moze sie ciagle zastanawia? Co myslicie? Dodam ze jest po rozwodzie i zalatwia rozwód koscielny

Wymówki.  Moj maz oświadczył mi sie w domu, na samym początku pandemii, wieczorem, w salonie kiedy corka zasnęła.  

Slub cywilny wzięliśmy dwa dni temu,  w plenerze (covid), sami z jednym tylko gościem i dzieckiem w temperaturze -2 C. Nie widzieliśmy sensu czekania,  to może i z rok jeszcze potrwać...

Po ok pol roku znajomości bylismy siebie pewni.  Jesteśmy ze sobą wlasnie prawie 3 lata, nie wyobrażam sobie po 3 latach związku rozmyślać czy to powazny związek, zwlaszcza kiedy się razem mieszka. 

No, to juz zalezy. Mojej przyjaciolce sie tak oswiadczyl jej facet (tez po 12 latach zwiazku, pierscionkiem za prawie 10 kola, o jakim marzyla, niezwykle oryginalny - wiec nie mozna powiedziec, ze sie facet w temacie nie postaral) i ona przezywala pol roku az mu zrobila dym i oddala pierscionek. Bo jak mogl sie jej tak oswiadczyc... takze wiesz ;-) Laski sa rozne i oczekiwania sa rozne. Facet pewnie lepiej wie, czy autorka chcialaby oswiadczyn na kanapie przed Netflixem czy nie. A przynajmniej powinien ;-)

Ale autorka czeka na pierścionek...

Sorry, ale to, ze kupil pierścionek za 10 tysi po 12 latach (!!) to nie jest jakiś wyczyn...Takie jest moje zdanie. W zyciu nie czekałabym 12 lat na zaręczyny i ślub.  Widzisz, kazdy to inaczej postrzega. Ja wolałbym zaręczyny w domu, sam na sam, zamiast czekac latami az uzbiera na "wymarzony pierscionek", ale moim zdaniem pierścionek to tylko symbol. Owszem, chciałam, aby byl w moim guście i aby był ładny, ale to symbol,  a dla niektórych kobiet to cel sam w sobie. 

edit: w Twojej sytuacji autorko, najpierw ustaliłabym niepewną sytuację mieszkaniową...Bałabym się inwestować w mieszkanie, którego formalnym (wspol)właścicielem nie jestem. 

On nie musial 12 lat zbierac na pierscionek, po prostu po 12 latach sie jej oswiadczyl - a pierscionek byl spelnieniem jej marzen. No ale... pech chcial, ze oswiadczyl sie w domu po polozeniu dziecka spac, bo to juz do obrazka nie pasowalo. O cenie i wyjatkowosci pierscionka wspomnialam tylko dlatego, ze pokazac, ze facet sie naprawde postaral a nie wszedl i nie wzial pierwszego lepszego. Ale panna i tak byla niezadowolona. Ty bys wolala w domu, ale nie wszystkie kobiety musza tak wolec wiec nie ma co pisac, ze covid to wymowka, "bo jakby chcial to by sie oswiadczyl tu i teraz".

bo sie naogladala graya, instagrama i ma siano w głowie, z takiego powodu zrywać zaręczyny, czeka teraz pewnie na rycerza jakiegos 👌

Ale i tak wg mnie wymowka jego, albo sie kochamy i podejmujemy decyzje tu i teraz albo czekamy nie wiadomo na jakie fajerwerki. Wg mnie facet nie chce, ma nieciekawe doswiadczenia. I szczerze, gdyby mi nie wyszlo z mężem to j uz bym drugiego ślubu nie chciała, zylabym z dnia na dzień z kims. A ilu mam znajomych, mieli bogate wesela, sesje zdjęciowe, po czym rozwód, maja nowych partnerów i cisza, juz nie ma takiego uczucia na pokaz. Ten facet myślę, ze powinien byl wybrac kogos tak samo po przejściach, komu tez sie nie spieszy, podobnie patrzy na przyszlosc.

awokdas napisał(a):

cancri napisał(a):

IfYouWereThereBeware napisał(a):

cancri napisał(a):

IfYouWereThereBeware napisał(a):

niewiemco2021 napisał(a):

Czesc, mam pytanie poznalam swojego obecnego chłopaka w 2018 roku we wrzesniu. Bardzo sie w sobie zakochalismy ale mieszkalismy od siebie okolo 400 km. Od poczatku kombinowalismy jak byc ze soba, juz w styczniu zaczelam u niego pomieszkiwac a w czerwcu przeprowadzilam sie na stale. Nasz zwiazek trwa juz 2,5 roku oboje jestesmy po 30 i tak zastanawiam sie bo ja rozumiem ze mniej wiecej trzy lata sa optymalne do podjecia decyzji o byciu ze soba na stale ale ja zaczynam czuc troche niesprawiedliwosc. Jestem daleko od domu i czesto czuje sie samotna z powodu jego wyjazdow z pracy. On ma plany remontuje dom, w miedzy slowy mowi ze planuje ze mna przyszlosc i ze "czeka na odpowiedni moment" ma na mysli to ze nie chce oswiadczyc mi sie w domu a z powodu pandemii wiecie jak to wyglada. Ja zmieniłam dla niego w sumie cake zycie czy to nie powinno juz nastapic? Czy to powinno trwac tyle co ludzie ktorzy poznaja sie i sa z jednego miasta? Troche dziwnie sie czuje ze nadal nic nieraz slysze ze ludzie wiażą sie ze soba po roku znajomosci a tu nadal nic moze sie ciagle zastanawia? Co myslicie? Dodam ze jest po rozwodzie i zalatwia rozwód koscielny

Wymówki.  Moj maz oświadczył mi sie w domu, na samym początku pandemii, wieczorem, w salonie kiedy corka zasnęła.  

Slub cywilny wzięliśmy dwa dni temu,  w plenerze (covid), sami z jednym tylko gościem i dzieckiem w temperaturze -2 C. Nie widzieliśmy sensu czekania,  to może i z rok jeszcze potrwać...

Po ok pol roku znajomości bylismy siebie pewni.  Jesteśmy ze sobą wlasnie prawie 3 lata, nie wyobrażam sobie po 3 latach związku rozmyślać czy to powazny związek, zwlaszcza kiedy się razem mieszka. 

No, to juz zalezy. Mojej przyjaciolce sie tak oswiadczyl jej facet (tez po 12 latach zwiazku, pierscionkiem za prawie 10 kola, o jakim marzyla, niezwykle oryginalny - wiec nie mozna powiedziec, ze sie facet w temacie nie postaral) i ona przezywala pol roku az mu zrobila dym i oddala pierscionek. Bo jak mogl sie jej tak oswiadczyc... takze wiesz ;-) Laski sa rozne i oczekiwania sa rozne. Facet pewnie lepiej wie, czy autorka chcialaby oswiadczyn na kanapie przed Netflixem czy nie. A przynajmniej powinien ;-)

Ale autorka czeka na pierścionek...

Sorry, ale to, ze kupil pierścionek za 10 tysi po 12 latach (!!) to nie jest jakiś wyczyn...Takie jest moje zdanie. W zyciu nie czekałabym 12 lat na zaręczyny i ślub.  Widzisz, kazdy to inaczej postrzega. Ja wolałbym zaręczyny w domu, sam na sam, zamiast czekac latami az uzbiera na "wymarzony pierscionek", ale moim zdaniem pierścionek to tylko symbol. Owszem, chciałam, aby byl w moim guście i aby był ładny, ale to symbol,  a dla niektórych kobiet to cel sam w sobie. 

edit: w Twojej sytuacji autorko, najpierw ustaliłabym niepewną sytuację mieszkaniową...Bałabym się inwestować w mieszkanie, którego formalnym (wspol)właścicielem nie jestem. 

On nie musial 12 lat zbierac na pierscionek, po prostu po 12 latach sie jej oswiadczyl - a pierscionek byl spelnieniem jej marzen. No ale... pech chcial, ze oswiadczyl sie w domu po polozeniu dziecka spac, bo to juz do obrazka nie pasowalo. O cenie i wyjatkowosci pierscionka wspomnialam tylko dlatego, ze pokazac, ze facet sie naprawde postaral a nie wszedl i nie wzial pierwszego lepszego. Ale panna i tak byla niezadowolona. Ty bys wolala w domu, ale nie wszystkie kobiety musza tak wolec wiec nie ma co pisac, ze covid to wymowka, "bo jakby chcial to by sie oswiadczyl tu i teraz".

bo sie naogladala graya, instagrama i ma siano w głowie, z takiego powodu zrywać zaręczyny, czeka teraz pewnie na rycerza jakiegos ?

Ale i tak wg mnie wymowka jego, albo sie kochamy i podejmujemy decyzje tu i teraz albo czekamy nie wiadomo na jakie fajerwerki. Wg mnie facet nie chce, ma nieciekawe doswiadczenia. I szczerze, gdyby mi nie wyszlo z mężem to j uz bym drugiego ślubu nie chciała, zylabym z dnia na dzień z kims. A ilu mam znajomych, mieli bogate wesela, sesje zdjęciowe, po czym rozwód, maja nowych partnerów i cisza, juz nie ma takiego uczucia na pokaz. Ten facet myślę, ze powinien byl wybrac kogos tak samo po przejściach, komu tez sie nie spieszy, podobnie patrzy na przyszlosc.

Ja wiem...tez nie mozna zakladac, ze rozwodnicy beda sie wiazac tylko z rozwodkami ;-) Mysle, ze rozwod na glowie to nie jest takie hop siup i facet ma jednak mysli skierowane w inna strone...No ale tak jak piszesz, jeszcze sie nie rozwiodl to tez do kolejnego ozenku nie bedzie mu predko (chociaz wiadomo, ze sa i tacy). A skoro dziewczyna jest na etapie - mieszkam z facetem ale nic nie kupie bo to nie moje mieszkanie / dom, czy co tam bylo w temacie, to tez moze facet sie nie pakuje w deklaracje bo nie ma ochoty na kolejny termin typu - zareczyny do dwoch lat a slub maks do roku po zareczynach. Tez czym innym sa zapewnienia o planowaniu, niz mowienie - nie, nigdy nie wezmiemy slubu.

awokdas napisał(a):

cancri napisał(a):

IfYouWereThereBeware napisał(a):

cancri napisał(a):

IfYouWereThereBeware napisał(a):

niewiemco2021 napisał(a):

Czesc, mam pytanie poznalam swojego obecnego chłopaka w 2018 roku we wrzesniu. Bardzo sie w sobie zakochalismy ale mieszkalismy od siebie okolo 400 km. Od poczatku kombinowalismy jak byc ze soba, juz w styczniu zaczelam u niego pomieszkiwac a w czerwcu przeprowadzilam sie na stale. Nasz zwiazek trwa juz 2,5 roku oboje jestesmy po 30 i tak zastanawiam sie bo ja rozumiem ze mniej wiecej trzy lata sa optymalne do podjecia decyzji o byciu ze soba na stale ale ja zaczynam czuc troche niesprawiedliwosc. Jestem daleko od domu i czesto czuje sie samotna z powodu jego wyjazdow z pracy. On ma plany remontuje dom, w miedzy slowy mowi ze planuje ze mna przyszlosc i ze "czeka na odpowiedni moment" ma na mysli to ze nie chce oswiadczyc mi sie w domu a z powodu pandemii wiecie jak to wyglada. Ja zmieniłam dla niego w sumie cake zycie czy to nie powinno juz nastapic? Czy to powinno trwac tyle co ludzie ktorzy poznaja sie i sa z jednego miasta? Troche dziwnie sie czuje ze nadal nic nieraz slysze ze ludzie wiażą sie ze soba po roku znajomosci a tu nadal nic moze sie ciagle zastanawia? Co myslicie? Dodam ze jest po rozwodzie i zalatwia rozwód koscielny

Wymówki.  Moj maz oświadczył mi sie w domu, na samym początku pandemii, wieczorem, w salonie kiedy corka zasnęła.  

Slub cywilny wzięliśmy dwa dni temu,  w plenerze (covid), sami z jednym tylko gościem i dzieckiem w temperaturze -2 C. Nie widzieliśmy sensu czekania,  to może i z rok jeszcze potrwać...

Po ok pol roku znajomości bylismy siebie pewni.  Jesteśmy ze sobą wlasnie prawie 3 lata, nie wyobrażam sobie po 3 latach związku rozmyślać czy to powazny związek, zwlaszcza kiedy się razem mieszka. 

No, to juz zalezy. Mojej przyjaciolce sie tak oswiadczyl jej facet (tez po 12 latach zwiazku, pierscionkiem za prawie 10 kola, o jakim marzyla, niezwykle oryginalny - wiec nie mozna powiedziec, ze sie facet w temacie nie postaral) i ona przezywala pol roku az mu zrobila dym i oddala pierscionek. Bo jak mogl sie jej tak oswiadczyc... takze wiesz ;-) Laski sa rozne i oczekiwania sa rozne. Facet pewnie lepiej wie, czy autorka chcialaby oswiadczyn na kanapie przed Netflixem czy nie. A przynajmniej powinien ;-)

Ale autorka czeka na pierścionek...

Sorry, ale to, ze kupil pierścionek za 10 tysi po 12 latach (!!) to nie jest jakiś wyczyn...Takie jest moje zdanie. W zyciu nie czekałabym 12 lat na zaręczyny i ślub.  Widzisz, kazdy to inaczej postrzega. Ja wolałbym zaręczyny w domu, sam na sam, zamiast czekac latami az uzbiera na "wymarzony pierscionek", ale moim zdaniem pierścionek to tylko symbol. Owszem, chciałam, aby byl w moim guście i aby był ładny, ale to symbol,  a dla niektórych kobiet to cel sam w sobie. 

edit: w Twojej sytuacji autorko, najpierw ustaliłabym niepewną sytuację mieszkaniową...Bałabym się inwestować w mieszkanie, którego formalnym (wspol)właścicielem nie jestem. 

On nie musial 12 lat zbierac na pierscionek, po prostu po 12 latach sie jej oswiadczyl - a pierscionek byl spelnieniem jej marzen. No ale... pech chcial, ze oswiadczyl sie w domu po polozeniu dziecka spac, bo to juz do obrazka nie pasowalo. O cenie i wyjatkowosci pierscionka wspomnialam tylko dlatego, ze pokazac, ze facet sie naprawde postaral a nie wszedl i nie wzial pierwszego lepszego. Ale panna i tak byla niezadowolona. Ty bys wolala w domu, ale nie wszystkie kobiety musza tak wolec wiec nie ma co pisac, ze covid to wymowka, "bo jakby chcial to by sie oswiadczyl tu i teraz".

bo sie naogladala graya, instagrama i ma siano w głowie, z takiego powodu zrywać zaręczyny, czeka teraz pewnie na rycerza jakiegos ?

Ale i tak wg mnie wymowka jego, albo sie kochamy i podejmujemy decyzje tu i teraz albo czekamy nie wiadomo na jakie fajerwerki. Wg mnie facet nie chce, ma nieciekawe doswiadczenia. I szczerze, gdyby mi nie wyszlo z mężem to j uz bym drugiego ślubu nie chciała, zylabym z dnia na dzień z kims. A ilu mam znajomych, mieli bogate wesela, sesje zdjęciowe, po czym rozwód, maja nowych partnerów i cisza, juz nie ma takiego uczucia na pokaz. Ten facet myślę, ze powinien byl wybrac kogos tak samo po przejściach, komu tez sie nie spieszy, podobnie patrzy na przyszlosc.

Ale to chyba facet decyduje jak się oswiadcza...bo to on się oświadcza ;) skoro jej nie pasowało,  to migla powiedzieć "nie". No ale pewnie bylo ciezko, bo to ten wymarzony pierscionek ;)

bez przesady, sa 2.5 roku ze sobą,  wiec z ex żoną juz ze 3-4 lata pewnie nie jest, tak przypuszczam.  Poznalam obecnego męża rok po rozwodzie z ex, teraz po 4 latach po rozwodzie ponownie wyszłam za mąż.  Ja wiem, podkreślam, ze ludzie są różni, ale nie zawsze rozwód to trauma do konca życia,  zwlaszcza jesli nie ma wspólnoty majątkowej czy dzieci.  A skoro się związał z nową osoba (autorką) i sa juz razem dosc długo i zna jej podejście do tematu, to w czym problem?

może z kasą krucho, albo remont to priorytet?

Jest też możliwe że czeka na to unieważnienie...w tym sensie że chce zamknąć jeden etap zanim drugi zacznie. Jeśli to kwestia miesięcy to pewnie bym poczekała z rozmowa ....

Nie to żebym rozumiała sens unieważniania małżeństwa ale rozumiem że dla kogoś może to być istotne...

Pasek wagi

niewiemco2021 napisał(a):

Czesc, mam pytanie poznalam swojego obecnego chłopaka w 2018 roku we wrzesniu. Bardzo sie w sobie zakochalismy ale mieszkalismy od siebie okolo 400 km. Od poczatku kombinowalismy jak byc ze soba, juz w styczniu zaczelam u niego pomieszkiwac a w czerwcu przeprowadzilam sie na stale. Nasz zwiazek trwa juz 2,5 roku oboje jestesmy po 30 i tak zastanawiam sie bo ja rozumiem ze mniej wiecej trzy lata sa optymalne do podjecia decyzji o byciu ze soba na stale ale ja zaczynam czuc troche niesprawiedliwosc. Jestem daleko od domu i czesto czuje sie samotna z powodu jego wyjazdow z pracy. On ma plany remontuje dom, w miedzy slowy mowi ze planuje ze mna przyszlosc i ze "czeka na odpowiedni moment" ma na mysli to ze nie chce oswiadczyc mi sie w domu a z powodu pandemii wiecie jak to wyglada. Ja zmieniłam dla niego w sumie cake zycie czy to nie powinno juz nastapic? Czy to powinno trwac tyle co ludzie ktorzy poznaja sie i sa z jednego miasta? Troche dziwnie sie czuje ze nadal nic nieraz slysze ze ludzie wiażą sie ze soba po roku znajomosci a tu nadal nic moze sie ciagle zastanawia? Co myslicie? Dodam ze jest po rozwodzie i zalatwia rozwód koscielny

daj mu trochę czasu i zobaczysz co się stanie.jeszcze nie odetchnął z jednego małżeństwa ty chcesz go pakować w następne? 

Pasek wagi

ANULA51 napisał(a):

niewiemco2021 napisał(a):

Czesc, mam pytanie poznalam swojego obecnego chłopaka w 2018 roku we wrzesniu. Bardzo sie w sobie zakochalismy ale mieszkalismy od siebie okolo 400 km. Od poczatku kombinowalismy jak byc ze soba, juz w styczniu zaczelam u niego pomieszkiwac a w czerwcu przeprowadzilam sie na stale. Nasz zwiazek trwa juz 2,5 roku oboje jestesmy po 30 i tak zastanawiam sie bo ja rozumiem ze mniej wiecej trzy lata sa optymalne do podjecia decyzji o byciu ze soba na stale ale ja zaczynam czuc troche niesprawiedliwosc. Jestem daleko od domu i czesto czuje sie samotna z powodu jego wyjazdow z pracy. On ma plany remontuje dom, w miedzy slowy mowi ze planuje ze mna przyszlosc i ze "czeka na odpowiedni moment" ma na mysli to ze nie chce oswiadczyc mi sie w domu a z powodu pandemii wiecie jak to wyglada. Ja zmieniłam dla niego w sumie cake zycie czy to nie powinno juz nastapic? Czy to powinno trwac tyle co ludzie ktorzy poznaja sie i sa z jednego miasta? Troche dziwnie sie czuje ze nadal nic nieraz slysze ze ludzie wiażą sie ze soba po roku znajomosci a tu nadal nic moze sie ciagle zastanawia? Co myslicie? Dodam ze jest po rozwodzie i zalatwia rozwód koscielny

daj mu trochę czasu i zobaczysz co się stanie.jeszcze nie odetchnął z jednego małżeństwa ty chcesz go pakować w następne? 

z obserwacji innych moge powiedziec ze jesli trafi sie na tego jedynego to tego czasu za wiele nie trzeba, jakos zeby sie wprowadzala i byla na zawolanie nie potrzebowal czasu, mysle ze to tylko rozne cele i interesy , a po 2,5 roku mozna by juz wiedziec czego sie chce.

No ale skoro mieszkacie ze sobą to już chyba jest związek na stałe? Kto powiedział że trzeba się zaręczać i brać ślub. Po zaręczynach, czy ślubie ludzie również się rozwodzą

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.