Temat: Mąż to nie rodzina?

Ostatnio usłyszałam od kolegi i koleżanki z pracy, że żona/mąż to nie rodzina, a prawdziwą rodziną są dzieci i tylko one. Jakie jest Wasze zdanie?

EgyptianCat napisał(a):

Berchen napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

.Daga. napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

no spokrewniony nie jest. Moze w tym sensie. Natomiast nadal uwazam ze to rodzina tyle ze taka "z wyboru" ;) biologia to tylko biologia

Właśnie nie chodzi mi o spokrewnienie. Oni mówili to w ten sposób, że męża/żonę można zmienić i to kilkukrotnie, a dzieci zawsze są ?twoje?. 

jak powoli klaruje sie w tym watku sa w mniejszosci :) to zalezy pewnie tez kto ma jakie podejscie do zwiazkow, malzenstwa. Dla mnie malzenstwo to cos o czym mysle "na zycie" a nie na zasadzie jestem z nim, a jak sie znudzi to nastepny. Traktuje swoj zwiazek bardzo powaznie.

Ja również tak traktowałam swoje pierwsze małżeństwo. Do czasu, aż pewnych spraw zaczęłam mieć dość, dostrzegłam ich toksyczność i postanowiłam o siebie zawalczyć. Twoje małżeństwo, jak zakładam, jest udane. Wiadomo wiec, że nie będziesz miała takiego podejścia jak ja. Niemniej, nie rozwiodłam się, bo mi się mąż znudził. Takie postawienie sprawy jest nieco krzywdzące dla zdecydowanej większości kobiet po rozwodzie.

ale Ty nie powiedzialabys ze Twoj maz to nie rodzina , a ja mialam na mysli osoby ktore kochaja (?) meza a jednak nie widza w nim swojej rodziny. Nie mialam na mysli absolutnie podsumowywania powodow rozwodow i nie wiem skad ten wniosek ;)

Nie powiedziałabym, że mąż to nie moja rodzina, ale też nie powiedziałabym, że mąż to moja najbliższa rodzina. Nie po doświadczeniach z pierwszego małżeństwa. Pomimo, że bardzo kocham swojego męża i świetnie nam się układa. 

no coz jak widac masz cos czego mi brakuje - doswiadczenie , ktore odarlo Ci z "naiwnosci", ktora mam ja. Natomiast moj obecny mąż to tez moj pierwszy zwiazek wiec wez prosze poprawke na to :)

Ja absolutnie nie twierdzę, że w Twoim podejściu jest jakikolwiek błąd. Nic z tych rzeczy. :) Bardziej chodzi mi o to, że nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na zadane pytanie, bo odpowiedź brzmi "to zależy". W kwestii rodziców i dzieci sprawa jest całkowicie jasna. 

to ja dodam tu jeszcze inna konstelacje - mimo ze sie rozstalismy czujemy sie rodzina, nie rozstalismy sie w zlosci, nikt nikogo nie gnebil. Dalej mamy wspolne dzieci, wnuki, jestesmy nadal rodzina. Moze nietypowe ale tak tez bywa. Gdyby moj byly maz byl jakim sadysta, byl zly dla mnie czy dzieci napewno nie utrzymywalabym kontaktu (jesli byloby mozliwe) i nie nazywalabym go rodzina.

Nadal wiele Was łączy, to fakt. I pięknie, że potraficie żyć w zgodzie, jednak mimo tego zadziwia mnie, że byłego męża uważasz za rodzinę. Zakładam jednak, że pomimo rozstania bez dramy, nie myślałabyś tak o nim, gdy nie wspólne dzieci i wnuki. Mylę się?

byc moze, trudno powiedziec czy nie  majac dzieci utrzymywalibysmy tak bliski kontakt. 

Myślę, ze nie jest zbyt szczesliwy w małżeństwie ;)

staram_sie napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

staram_sie napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

staram_sie napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

.Daga. napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

no spokrewniony nie jest. Moze w tym sensie. Natomiast nadal uwazam ze to rodzina tyle ze taka "z wyboru" ;) biologia to tylko biologia

Właśnie nie chodzi mi o spokrewnienie. Oni mówili to w ten sposób, że męża/żonę można zmienić i to kilkukrotnie, a dzieci zawsze są ?twoje?. 

jak powoli klaruje sie w tym watku sa w mniejszosci :) to zalezy pewnie tez kto ma jakie podejscie do zwiazkow, malzenstwa. Dla mnie malzenstwo to cos o czym mysle "na zycie" a nie na zasadzie jestem z nim, a jak sie znudzi to nastepny. Traktuje swoj zwiazek bardzo powaznie.

Ja również tak traktowałam swoje pierwsze małżeństwo. Do czasu, aż pewnych spraw zaczęłam mieć dość, dostrzegłam ich toksyczność i postanowiłam o siebie zawalczyć. Twoje małżeństwo, jak zakładam, jest udane. Wiadomo wiec, że nie będziesz miała takiego podejścia jak ja. Niemniej, nie rozwiodłam się, bo mi się mąż znudził. Takie postawienie sprawy jest nieco krzywdzące dla zdecydowanej większości kobiet po rozwodzie.

ale Ty nie powiedzialabys ze Twoj maz to nie rodzina , a ja mialam na mysli osoby ktore kochaja (?) meza a jednak nie widza w nim swojej rodziny. Nie mialam na mysli absolutnie podsumowywania powodow rozwodow i nie wiem skad ten wniosek ;)

Nie powiedziałabym, że mąż to nie moja rodzina, ale też nie powiedziałabym, że mąż to moja najbliższa rodzina. Nie po doświadczeniach z pierwszego małżeństwa. Pomimo, że bardzo kocham swojego męża i świetnie nam się układa. 

no coz jak widac masz cos czego mi brakuje - doswiadczenie , ktore odarlo Ci z "naiwnosci", ktora mam ja. Natomiast moj obecny mąż to tez moj pierwszy zwiazek wiec wez prosze poprawke na to :)

Ja absolutnie nie twierdzę, że w Twoim podejściu jest jakikolwiek błąd. Nic z tych rzeczy. :) Bardziej chodzi mi o to, że nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na zadane pytanie, bo odpowiedź brzmi "to zależy". W kwestii rodziców i dzieci sprawa jest całkowicie jasna. 

Czy ja wiem... Owszem - jeśli chodzi o pokrewieństwo to rodzice-dziecko jest sprawa jasna. Ale czy zawsze? Czy zawsze to pokrewieństwo wyznacza rodzinę...? Co np. z adopcjami? To nie jest rodzina bo nie ma więzów krwi?

Nie chodziło mi w ogóle o więzy krwi. Rodzice adopcyjni to po prostu rodzice - bo wychowali. Biologiczni w tym przypadku są bez znaczenia (mój punkt widzenia). To samo dotyczy dzieci. Ani z rodzicami, ani z dziećmi rozwieść się nie można. ;)

z adoptowanymi można się "rozwieść" - nie jest to proste ale jest wykonalne. Także nie powiedziałabym czy to, że można się rozwieść, odejść od siebie definiuje rodzinę.

Pytanie czy o definicję w rodzinie chodzi? 

Edit. Rozwinę myśl. Moi rodzice są moją rodziną. Mój mąż również. Jednak moi rodzice są moją rodziną od zawsze i na zawsze. O istnieniu mojego męża dowiedziałam się zaledwie 7 lat temu i nie mam żadnej gwarancji, że jesteśmy połączeni na zawsze. Nie ważne, jaka jest definicja rodziny, bo nijak ona nie wpływa na moje odczucia i uważam, że na zadane w tym temacie pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. 

No jeśli nie no to tym bardziej chyba nikt nie powinien mówić komuś, że mąż to nie rodzina ;)?

Ja generalnie uważam, że nikt nikomu nie powinien mówić, co i do kogo ma prawo czuć. :)

izabela19681 napisał(a):

Zgadzam się. Mąż/żona to obcy ludzie. W każdym momencie mogą się rozstać. Rodzina to dzieci/rodzice/rodzeństwo

po 10,20,30 latach razem, zyjac pod jednym dachem, majac dzieci obcy ludzie?:) aha..

Moj mąż jest dla mnie rodziną tak jak nasze dzieci i moi rodzice czy siostra. 

Myślę, że tak pleść trzy po trzy może tylko stereotypowy stary kawaler/stara panna, albo ktoś komu się w związkach wybitnie nie układa. Oczywiście, że mąż jest rodziną i to najbliższą. To, że nie łącza nas z mężem więzy krwi to chyba dobrze, jest XXI wiek, nie XI gdzie najlepiej było się wydać za jakiegoś kuzyna.

Despacitoo napisał(a):

izabela19681 napisał(a):

Zgadzam się. Mąż/żona to obcy ludzie. W każdym momencie mogą się rozstać. Rodzina to dzieci/rodzice/rodzeństwo

po 10,20,30 latach razem, zyjac pod jednym dachem, majac dzieci obcy ludzie?:) aha..

tak naprawdę to wg mnie najwięcej bliskości się ma z mężem przecież, więc na pewno nie powiedziałabym że jest obcy. Z rodzicami można powiedzieć, że żyłam pod jednym dachem 18 lat, z mężem od 5 i to mąż jest dużo bliżej mnie (i nie chodzi mi wcale o seks), mimo że z rodzicami miałam i mam bardzo dobre relacje.

Pasek wagi

Nigdy się nad tym nie zastanawiałam bo wg mnie to rodzina... ale jakby się w to zagłębić to więzów krowie takich rodzinnych nie ma.. niebyt dwoje ludzi połączonych papierkiem... niby mąż to rodzina.. ale były mąż już nie ;P. a dzieci zawsze pozostaną twoja rodzina.. ciężka rozkmina.

Pasek wagi

Have_fun napisał(a):

roogirl napisał(a):

Bo to nie rodzina? 

Jak cię lekarz pyta jakie choroby występują w rodzinie to wymienisz te u swojej matki i ojca nie u męża. To chyba oczywiste.

Dzieci to rodzina, bo to krew. W tym sensie, sensie spokrewnienia ci ludzie mają rację.

Nie zgodzę się. Czy to o czym piszesz to nie są przypadkiem KREWNI? Czyli rodzina z którą łączą Cię więzy krwi? Inne słowo, inne znaczenie. Choc często używa się obu jako synonimów.

Lekarz nie mówi choroby u pani krewnych tylko choroby w pani rodzinie i jest to powszechne. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.