- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 lutego 2021, 00:52
Dzięki wszystkim zainteresowanym za pomoc. Pracujemy nad sobą. Idzie ku dobremu.
Edytowany przez Mofra 15 lutego 2021, 13:58
1 lutego 2021, 12:34
Na takie zmiany trzeba miesięcy...i to bez gwarancji powodzenia-tak mi się rzuciło porównanie do tego programu "kanapowcy"-u jednego najpierw bardzo grubą córkę praktycznie przymusił do zdrowego odżywiania,dopiero potem udało się trochę w to żonę wciągnąć, inny musiał się mierzyć z tym że rodzinka wcina furę devolayów i frytek a on wychodzi z rodzinnego obiadu...kolejny odpadł z pracy nad sobą bo jego równie gruba partnerka nie miała zamiaru się odchudzać i stracił motywację,inna robiła swojemu awanturę że on tylko gotuje sobie i ćwiczy a nie pójdzie z nią na kebaba więc ją zaniedbuje... inny schudł ale jego żona kompletnie nie przejęła się tym-sama pozostając z potężną nadwagą....Tak że co ludzie to inne scenariusze może napisać życie, nie zawsze winny jest ten czy tamten partner..
Znam dobrze 2 osoby z rodziny-matka i córka-od dekad pracują na swoje trzycyfrowe wagi, absolutnie nic ich nie motywuje ani zalecenia lekarzy, ani coraz bardziej sypiące sie zdrowie, ani mąż który postanowił na stałe pracować za granicą byle z dala.Po prostu lubią żreć,są nieruchliwe-co już przy tej wadze mało dziwi i mają ugruntowaną opinię że siebie akceptują a odchudzający się są w jakimś stopniu chorzy psychicznie.... Jak schudłam 22kg (do 70kg a więc spokojnie jeszcze trochę do zrzutu) to słyszałam żebym uważała z tym odchudzaniem bo to można w psychiatryku skończyć (??) i za chuda jestem(??!)...Dla mnie takie złośliwe przytyki, bo ktoś zrobił coś ze sobą skutecznie gdy im się totalnie nie chce, a kiedy teraz zdrowie już im wysiada to zyskały świetną wymówkę dlaczego są tak grube. Jeśli w rodzinie ze strony partnerki autora jest podobne podejście do własnej otyłosci to nic nie da radzenie mu żeby się wziął za dziecko, za siebie jako przykład czy za cokolwiek bo i tak żadnego sukcesu nie osiągnie podobnie jak w/w mąż który po 20latach prób (sam szczupły i wysportowany) odpuścił sobie-ciężko założyć kłódkę na lodówce i zabrać kobiecie pieniądze żeby nie nażerała się fastfoodów jak on jest w pracy. Podobnie to że autor coś tam dla swojego zdrowia robi, rusza się wcale nie musi zaszczepić w rodzinie chęci do jego naśladowania-ot dziwak-chce latać to niech tam sobie lata po ulicach i siłowniach..
Ja DWA LATA na wszelakie sposoby usiłowałam mojego męża zmotywować do ograniczenia słodyczy i ruchu- ja schudłam, ja mam dobrą kondycję-on wiecznie albo się na takie sugestie wkurzał albo porównywał się do ludzi superotyłych-no bo ja przecież nie jestem taki gruby, trochę oponki,boczków ale ogólnie dość szczupło...nawet wyniki badań i otłuszczenie wątroby go nie ruszyło.W końcu mocno docisnęłam kwestie zdrowia,kondycji-wyszło kilka awantur,zaczął ze mną ćwiczyć-pierwsze treningi jak zdychający astmatyk-już po pierwszej serii klnący mnie,trenera-nie odpuściłam-jesteśmy po miesiącu- w końcu mu to jakąś przyjemność sprawia bo ma trochę kondycji-dopiero teraz sam chętniej chce ze mną ćwiczyć.Ale to było naprawdę zmuszenie na siłę-żadne tłumaczenia, żaden przykład drugiej strony nie zadziałały-jak tutaj niektórzy by chcieli- żeby autor ćwiczył, na siłę protestującego dzieciaka ze sobą zabrał,dawane przez mamę ciastka mu zabierał,a jednocześnie budował relację bycia dobrym tatusiem..no tak się nie da, kiedy druga strona ma kompletnie inny model wychowania.Może dopiero jako nastolatka córka doceniła by takie działania kiedy w szkole jej dobrze docisną rówieśnicy za otyłość-a może i nie.Fajnie się radzi, ale facet naprawdę może nie mieć grama autorytetu w tym temacie- kobieta ma wsparcie matki-akceptuj się córciu, dobrze wyglądasz,dobrze dziecko wygląda, co on wie-złośliwy jest, wcale się nie dziwię, że może się czuć w domu jak piąte koło u wozu które nic nie ma do powiedzenia w tym temacie.Skoro nawet lekarz nie jest dla niej żadnym autorytetem?
1 lutego 2021, 12:35
A kto w ogóle w domu robi zakupy i przygotowuje posiłki? Jak wygląda wasz jadłospis, co jecie?
Zakupy głównie ona. Zawiezie córkę do przedszkola i od razu na zakupy. Jak jest więcej to je wnoszę na to 3 piętro. Potem śniadanie, głównie kanapki. Rzekłbym normalne, biały chleb, ser, wędlina, na to warzywa. Koło 10. Ona robi z córką. Potem jakaś kawa. Obiad koło 15.To już teściowa głównie, po polsku na ogół. Ale też coś po chińsku, w sensie ryż z warzywami. Spaghetti, kus kus. Wieczorem serek jakiś, jogurt. Oczywiście leżą takie rzeczy jak herbatniki, ale bez czekolady, takie maślane, paluszki. Obie dziewczyny chipsy, ale przynajmniej wymogłem by były kukurydziane, chitosy chyba. I racjonuję najmłodszej by nie było większych fochów. Ale też są banany czy winogrona, kiwi. Do tego soki.
Policzcie ile kcal każdy spożywa.
1 lutego 2021, 12:51
Na takie zmiany trzeba miesięcy...i to bez gwarancji powodzenia-tak mi się rzuciło porównanie do tego programu "kanapowcy"-u jednego najpierw bardzo grubą córkę praktycznie przymusił do zdrowego odżywiania,dopiero potem udało się trochę w to żonę wciągnąć, inny musiał się mierzyć z tym że rodzinka wcina furę devolayów i frytek a on wychodzi z rodzinnego obiadu...kolejny odpadł z pracy nad sobą bo jego równie gruba partnerka nie miała zamiaru się odchudzać i stracił motywację,inna robiła swojemu awanturę że on tylko gotuje sobie i ćwiczy a nie pójdzie z nią na kebaba więc ją zaniedbuje... inny schudł ale jego żona kompletnie nie przejęła się tym-sama pozostając z potężną nadwagą....Tak że co ludzie to inne scenariusze może napisać życie, nie zawsze winny jest ten czy tamten partner..
Znam dobrze 2 osoby z rodziny-matka i córka-od dekad pracują na swoje trzycyfrowe wagi, absolutnie nic ich nie motywuje ani zalecenia lekarzy, ani coraz bardziej sypiące sie zdrowie, ani mąż który postanowił na stałe pracować za granicą byle z dala.Po prostu lubią żreć,są nieruchliwe-co już przy tej wadze mało dziwi i mają ugruntowaną opinię że siebie akceptują a odchudzający się są w jakimś stopniu chorzy psychicznie.... Jak schudłam 22kg (do 70kg a więc spokojnie jeszcze trochę do zrzutu) to słyszałam żebym uważała z tym odchudzaniem bo to można w psychiatryku skończyć (??) i za chuda jestem(??!)...Dla mnie takie złośliwe przytyki, bo ktoś zrobił coś ze sobą skutecznie gdy im się totalnie nie chce, a kiedy teraz zdrowie już im wysiada to zyskały świetną wymówkę dlaczego są tak grube. Jeśli w rodzinie ze strony partnerki autora jest podobne podejście do własnej otyłosci to nic nie da radzenie mu żeby się wziął za dziecko, za siebie jako przykład czy za cokolwiek bo i tak żadnego sukcesu nie osiągnie podobnie jak w/w mąż który po 20latach prób (sam szczupły i wysportowany) odpuścił sobie-ciężko założyć kłódkę na lodówce i zabrać kobiecie pieniądze żeby nie nażerała się fastfoodów jak on jest w pracy. Podobnie to że autor coś tam dla swojego zdrowia robi, rusza się wcale nie musi zaszczepić w rodzinie chęci do jego naśladowania-ot dziwak-chce latać to niech tam sobie lata po ulicach i siłowniach..
Ja DWA LATA na wszelakie sposoby usiłowałam mojego męża zmotywować do ograniczenia słodyczy i ruchu- ja schudłam, ja mam dobrą kondycję-on wiecznie albo się na takie sugestie wkurzał albo porównywał się do ludzi superotyłych-no bo ja przecież nie jestem taki gruby, trochę oponki,boczków ale ogólnie dość szczupło...nawet wyniki badań i otłuszczenie wątroby go nie ruszyło.W końcu mocno docisnęłam kwestie zdrowia,kondycji-wyszło kilka awantur,zaczął ze mną ćwiczyć-pierwsze treningi jak zdychający astmatyk-już po pierwszej serii klnący mnie,trenera-nie odpuściłam-jesteśmy po miesiącu- w końcu mu to jakąś przyjemność sprawia bo ma trochę kondycji-dopiero teraz sam chętniej chce ze mną ćwiczyć.Ale to było naprawdę zmuszenie na siłę-żadne tłumaczenia, żaden przykład drugiej strony nie zadziałały-jak tutaj niektórzy by chcieli- żeby autor ćwiczył, na siłę protestującego dzieciaka ze sobą zabrał,dawane przez mamę ciastka mu zabierał,a jednocześnie budował relację bycia dobrym tatusiem..no tak się nie da, kiedy druga strona ma kompletnie inny model wychowania.Może dopiero jako nastolatka córka doceniła by takie działania kiedy w szkole jej dobrze docisną rówieśnicy za otyłość-a może i nie.Fajnie się radzi, ale facet naprawdę może nie mieć grama autorytetu w tym temacie- kobieta ma wsparcie matki-akceptuj się córciu, dobrze wyglądasz,dobrze dziecko wygląda, co on wie-złośliwy jest, wcale się nie dziwię, że może się czuć w domu jak piąte koło u wozu które nic nie ma do powiedzenia w tym temacie.Skoro nawet lekarz nie jest dla niej żadnym autorytetem?
Ja akurat bardzo nie lubię być do czegokolwiek przymuszana, więc innych też nie zmuszam a staram się tłumaczyć i negocjować i u nas to działa. Akurat 6 latkę to jeszcze trochę na siłę można na sanki zabrać, konsekwentnie wyrobić zwyczaj aktywnego spędzania czasu z ojcem. Za kilka lat jak się rozsiądzie z czpisami przed TV to już raczje będzie za późno. Inna sprawa, że 120 kg nie powstaje w rok... od początku widać jaka jest sytuacja, czy ktoś jest uzależniony od coli, kanapy i ogólnie rozlazły czy jednak mu się chce o siebie dbać. Pomijając kwestie nagłe typu choroba czy wypadek, nie mogłabym być z osobą skrajnie otyłą. Tyle, że choćby nie wiem co nie zostawiłabym swojego dzieciaka na zapasienie od małego.
Edytowany przez MirandaMarianna 1 lutego 2021, 13:06
1 lutego 2021, 13:16
A kto w ogóle w domu robi zakupy i przygotowuje posiłki? Jak wygląda wasz jadłospis, co jecie?
Zakupy głównie ona. Zawiezie córkę do przedszkola i od razu na zakupy. Jak jest więcej to je wnoszę na to 3 piętro. Potem śniadanie, głównie kanapki. Rzekłbym normalne, biały chleb, ser, wędlina, na to warzywa. Koło 10. Ona robi z córką. Potem jakaś kawa. Obiad koło 15.To już teściowa głównie, po polsku na ogół. Ale też coś po chińsku, w sensie ryż z warzywami. Spaghetti, kus kus. Wieczorem serek jakiś, jogurt. Oczywiście leżą takie rzeczy jak herbatniki, ale bez czekolady, takie maślane, paluszki. Obie dziewczyny chipsy, ale przynajmniej wymogłem by były kukurydziane, chitosy chyba. I racjonuję najmłodszej by nie było większych fochów. Ale też są banany czy winogrona, kiwi. Do tego soki.
Zadnych nałogów, ona zero alkoholu. Ja bardzo sporadycznie, zero piwa, raczej kieliszek whiskey, ale to tak butelka na rok.
To może zacznijcie małymi krokami, od wyelimimowania białego pieczywa, makaronów, ryżu na rzecz produktów pelnoziarnistych dobrej jakości. Mniej produktów zbożowych w posiłkach, a dużo wiecej warzyw. Ser żółty zamieńcie na chudy twaróg. Tłuste mięso i kiepskiej jakości wędliny na chude mięso. Do każdego posiłku micha warzyw bez tłustych sosów. Mięso pieczone zamiast smażonego. Jogurty naturalne ze świeżymi owocami zamiast słodzonych gotowców.
1 lutego 2021, 13:18
"A biegać znowu, moim zdaniem powinien zacząć (w cudzysłowie biegać, bo na kolana wiadomo że przy nadwadze nie najlepsze - ale ogółem się wziąć za siebie, nie żeby żonie wybić argument z ręki, nie żeby ją motywować, dawać przykład i tak dalej, a dla samego siebie i żeby dać przykład dziecku"
A owszem, biegam i siłownia pod chmurką na osiedlu. Zacząłem po Sylwestrze, usłyszałem że 2 tygodnie pobiegał i już wielki pan fit. Wcześniej, w grudniu, 7dni wzdłuż polskiego wybrzeża. 200 km w nogach. Rower w lecie, 100km to nie problem. Córka ma rower, partnerka też. Wyciągałem obie, córka chętniej, partnerka gorzej. I oczywiście nie na takie wyjazdy długie. Tak, wokół miasta.
I nie jest tak łatwo przeciągnąć córkę na swoją stronę. To księżniczka mamusi, o ojciec się tylko czepia i wymaga. Z przedszkola piechotą nie wróci, tato - zwariowałes. Serio, trudno jest cokolwiek zdziałać jak ma się 4 kobiety vs 1 facet któremu coś się nie podoba.
a kto niby ma sie zajac ta niepełnosprawna corka jak ona pojdzie na rower?
1 lutego 2021, 13:53
zrobiles swojej zobie najlepsza przysluge jaka mogles odchodzac od niej. mam takie przypuszczenie, ze Twoja nadwaga jest otyloscia. u facetow norma, umniejszanie tego typu kwestii. a czy zona wkladala Ci chipsy i piwerko do reki, zebys byl gruby? postawa: sam mam to w d..., ja moge bom facet, ale ona to to musi byc laska, bo przed kolegami wstyd. troche palcem powytykam, zrobie jej body i fat shaming, walizke zabiore i tak niby sie wyprowadze, ale niby nie, zeby miec furtke spowrotem otwarta, bo za przyjstojny ani za atrakcyjny o ja nie jestem. a w sumie niech sie kobieeta ogarnie a najlepiej to niech ogarnie nas oboje, bo ja to tez zle sie sam ze soba czuje, ale jestem za leniwy zeby cokolwiek z tym zrobic. fajnie by bylo, jakby ona dzwignela to za nas oboje i gitarka, rece umyte. owacje na stojaco 👏👏👏 dobrze dla niej, ze uwolnila sie od takiej toksycznej osoby. moze teraz rzeczywiscie postawi na siebie i bedzie miala przestrzen, zeby o siebie zadbac.
1 lutego 2021, 14:07
zrobiles swojej zobie najlepsza przysluge jaka mogles odchodzac od niej. mam takie przypuszczenie, ze Twoja nadwaga jest otyloscia. u facetow norma, umniejszanie tego typu kwestii. a czy zona wkladala Ci chipsy i piwerko do reki, zebys byl gruby? postawa: sam mam to w d..., ja moge bom facet, ale ona to to musi byc laska, bo przed kolegami wstyd. troche palcem powytykam, zrobie jej body i fat shaming, walizke zabiore i tak niby sie wyprowadze, ale niby nie, zeby miec furtke spowrotem otwarta, bo za przyjstojny ani za atrakcyjny o ja nie jestem. a w sumie niech sie kobieeta ogarnie a najlepiej to niech ogarnie nas oboje, bo ja to tez zle sie sam ze soba czuje, ale jestem za leniwy zeby cokolwiek z tym zrobic. fajnie by bylo, jakby ona dzwignela to za nas oboje i gitarka, rece umyte. owacje na stojaco ??? dobrze dla niej, ze uwolnila sie od takiej toksycznej osoby. moze teraz rzeczywiscie postawi na siebie i bedzie miala przestrzen, zeby o siebie zadbac.
Facet pisał, że waży 85-90 przy 178 cm wzrostu. To nadwaga ale czy aż tak wielka? Twoja wypowiedź jest bardzo krzywdząca i stronnicza. Mam wrażenie, że nawet nie przeczytałaś w całości wypowiedzi autora tego wątku
1 lutego 2021, 14:21
zrobiles swojej zobie najlepsza przysluge jaka mogles odchodzac od niej. mam takie przypuszczenie, ze Twoja nadwaga jest otyloscia. u facetow norma, umniejszanie tego typu kwestii. a czy zona wkladala Ci chipsy i piwerko do reki, zebys byl gruby? postawa: sam mam to w d..., ja moge bom facet, ale ona to to musi byc laska, bo przed kolegami wstyd. troche palcem powytykam, zrobie jej body i fat shaming, walizke zabiore i tak niby sie wyprowadze, ale niby nie, zeby miec furtke spowrotem otwarta, bo za przyjstojny ani za atrakcyjny o ja nie jestem. a w sumie niech sie kobieeta ogarnie a najlepiej to niech ogarnie nas oboje, bo ja to tez zle sie sam ze soba czuje, ale jestem za leniwy zeby cokolwiek z tym zrobic. fajnie by bylo, jakby ona dzwignela to za nas oboje i gitarka, rece umyte. owacje na stojaco ??? dobrze dla niej, ze uwolnila sie od takiej toksycznej osoby. moze teraz rzeczywiscie postawi na siebie i bedzie miala przestrzen, zeby o siebie zadbac.
no jak bedzie musiala podjac prace przy niepelnosprawnej corce to dopiero odetchnie pelna piersia.
1 lutego 2021, 14:25
nie powinienes pozwalać na rozwalanie zdrowia waszego dziecka... ona sie obudzi, jak beda problemy z chodzeniem ale dziecko ma cale zycie przed soba.. teraz ksztaltuja sie jego nawyki zywieniowe
Myślę, ze dobrym wyjściem, byloby zapisac ja na jakieś zajęcia sportowe. Wtedy mialby na nia wplyw np trener no i inne dzieci. Widziałaby co jedza zdrowego i sama by ich chciala nasladowac.
Edytowany przez 1 lutego 2021, 14:33
1 lutego 2021, 15:01
Myślę, ze najważniejsze to skupić się na córce. Zajęcia sportowe jak adwokas napisała to świetny pomysł. Ale może córce tez potrzebny psycholog? Rozumiem, ze jesteś w mniejszości, mysle, ze jakakolwiek fajna teściowa by nie była, to mieszkanie z nią na kupie nie jest dobrym pomysłem...Myślę, ze jesli chcesz ratować związek, bez rodzinnej terapii sie nie obejdzie, bo ty będziesz próbował, pojedziesz na te powiedzmy 10 dni do pracy, a partnerka w tym czasie zniweczy być moze Twoje starania. Może jakby miała "bata " nad głową w postaci psychologa, któremu bedzie sie trzeba na kolejnej wizycie "wytlumaczyc", to by coś dało. Ale niestety sa ludzie, którym nie przetłumaczysz....