- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 lutego 2021, 00:52
Dzięki wszystkim zainteresowanym za pomoc. Pracujemy nad sobą. Idzie ku dobremu.
Edytowany przez Mofra 15 lutego 2021, 13:58
1 lutego 2021, 10:52
oczywiscie ona niewinna chlop sam winny :p oboje zaniedbuja to dziecko..
Jasne, ale post jego, to odpowiedzi są skierowane do niego. Plus jeżeli ona zaniedbuje dziecko i jak widać nie da się jej przegadać (skoro nawet z lekarzem się kłóci, że nie ma problemu i córka wyrośnie), to nie ma sensu się kłócić czy jej zaniedbanie, czy jego wina i tak dalej, tylko zadbać o dietę i jakaś aktywność dla dziecka samemu. Bo tu przecież nie chodzi o ich udowadanianie sobie czyja wina, tylko o to żeby dziecko było zdrowe, nie miało potem nieprzyjemności w szkole i tak dalej i tak dalej.
po prostu jest to jawny atak na autora, ktory smie wytykac zonie, ze jest gruba bedac sam gruby i jeszcze straszyc odejsciem. Wg mnie dobrali sie niestety . Wszyscy we 3 powinni udac sie do dietetyka.. a te sugestie ze to on sam niech zacznie biegac i dziecko moze zechce wziac przyklad.. to rozumiem, ze zone nalezy w spokoju zostawic ? Taki jest wydzwiek niektorych komentarzy.
Za innych się nie wypowiadam. Sama uważam, że waga żony i waga córki to dwa odrębne tematy. Nie tyle, że żonę należy w spokoju zostawić, ale trzeba brać pod uwagę, że być może ona się za odchudzanie nigdy nie weźmie. A niezależnie od tego co zrobi żona, moim zdaniem wypadałoby zadbać o samego siebie i o dziecko. Zwłaszcza jak to dziecko ma dopiero sześć lat i samo sobie przecież ani nie gotuje, ani nie kupuje chipsów. Oczywiście najlepiej by było gdyby się za to wzięli razem, ale jak żona się uprze, że nie i koniec to co? Lepiej zostawić dziecko, niech dalej matka mu podtyka batoniki, może jeszcze zacznie jeść na pocieszenie i będzie coraz większy problem (a może być, bo coraz młodsze dzieci mają niezdrowe relacje z jedzeniem, a w domu narracja może być taka, że "ojciec umywa ręce").
to jeszcze powiedz mi jak sobie wyobrazasz zmiane nawykow u dziecka bez zmiany toku myslenia zony skoro ona zajmuje sie domem i nie pracuje, a autor wychodzi do roboty by utrzymac rodzine. Monitoring ma w domu zamontowac i glosniki i krzyczec zonie bedac w robocie przez mikrofon ze ma nie dawac dziecku ciastek? Nie da sie tego bez angazowania zony zrobic. A jesli ona nie bedzie wierzyla w te zmiany to i nic nie zmieni, bo dalej bedzie myslala ze odmawianie slodyczy to krzywda dziecku.
Pytanie czy w ogóle był poruszany temat nadwagi dziecka? Bo z tego co do tej pory zostało napisane to chyba nie, raczej wszystko się skupiało na wadze żony (i to też bardziej pod kątem wyglądu, niż troski o jej zdrowie). Nawet jeżeli z nią się nie będzie dało normalnie porozmawiać i dalej będzie żyła w ułudzie, że cukier krzepi, dziecko do szczęścia potrzebuje codziennie zjeść sobie batoniki, że wyróżnie z wiekiem i tak dalej, to przecież lepiej żeby dziecko zjadło przynajmniej normalne śniadanie i kolację (przynajmniej te dni kiedy tata jest w domu), niż nic sensownego. Też lepiej jak już zje te niezdrowe rzeczy, żeby mu zorganizować jakiś ruch, niż siedzieć w hotelu i narzekać, "bo matka i tak wszystko by popsuła". Jak dla mnie każdy powinien się starać na tyle na ile może (tak, zwalanie wszystkiego na autora nie jest w porządku - e tak jak pisałam, co da komentowanie zachowania jego partnerki, jak ona przecież tego nie czyta i o opinię nikogo nie pytała), ale odcinanie się, że "nie da się", "co ja mogę", "jej wina" też jest nie w porządku.
mam wrazenie ze po to powstal ten wątek bysmy pomogly przemowic do zony. Lekarz powiedzial im ze dziecko ma do zrzutu 10kg , a ona to zbagatelizowala, pisal o tym. A tutaj niestety tylko pojazd ze to on jest gruby i niech sam zacznie biegac. Albo odejdzie jak nie pasuje. To to są sensowne rady? No mi troche ręce opadly.
Ja pisałam, że zaczęłabym od psychologa. I to jest moim zdaniem sensowna rada. Bo zamiłowanie do tłustych obiadów to jedno, ale raczej ciężko dobić do 120 kg tylko z powodu prefenrecji kulinarnych, bez żadnego zajadania stresów i tak dalej. To nie jest podjazd, że sam nie ma wagi w normie. Tylko wskazanie na to, że zwracanie uwagi komuś kiedy samemu się ma z czymś problem (i niewiele się z nim robi) to hipokryzja. A to jest coś co moim zdaniem błyskawicznie jest w stanie rozwalić większość relacji. A biegać znowu, moim zdaniem powinien zacząć (w cudzysłowie biegać, bo na kolana wiadomo że przy nadwadze nie najlepsze - ale ogółem się wziąć za siebie, nie żeby żonie wybić argument z ręki, nie żeby ją motywować, dawać przykład i tak dalej, a dla samego siebie i żeby dać przykład dziecku. Czy ja bym tak z maraczu da komuś radę, żeby odesjc jak coś nie pasuje? Nie, nic takiego nie pisałam (i nie widzę, żeby inni mieli takie podejście). Raczej podejście na zasadzie, że lepiej odejs kiedy się jest pewnym że się z kimś nie chce być, a nie urządzać parę razy szopkę pod tytułem "kochanie odchdzę" i za chwilę "kochanie wróciłem"
1 lutego 2021, 10:57
Nie ma możliwości żeby zmusić kogoś do odchudzania. Jedyne co możesz robić to dawać dobry przykład sobą. Odchodzenie i powroty też jest beznadziejne, tylko dokłada stres, dziecku najbardziej. Z resztą, co to w ogóle za pomysły - odejśc bo żona gruba. Rozumiem, że już Cię nie pociąga ale teraz masz zobowiązania i obowiązki. Np. zadbać o prawidłową wagę córki. I tutaj nie ma że boli. 6 latka i 10 kg za dużo? Moja 5 latka waży 17 kg... jak już to jest chuda, bardziej w sam raz a i tak słodyczy codziennie nie dostaje. Nie wmuszam w nią jedzenia ale dostaje do wyboru zdrowe opcje, jak chce czekoladę, proszę bardzo ale 70% kakao. Chemi i syfu unikam gdzie tylko mogę. Jesteś tak samo rodzicem dziecka jak żona, nie ma tutaj taryfy ulgowej dla ciebie. Zabieraj dziecko na spacery, sanki, narty, łyżwy, piłkę, trampoliny, do lasu. Mów co jest dla ciebie ważne, nie co żona ma robić. Nikt nie lubi jak mu sięto dyktuje. Może ta nadwaga to jest jakaś forma protestu żony (partnerki). Ona juz na 100% wie,że waży za dużo ale nie wie jak to zmienić. Zacznij od siebie. Jak nie teraz to może za jakiś czas żona się przyłączy. Szukaj przepisów, gotuj pyszne i zdrowe obiadki dla siebie i rodziny jak jestes na miejscu. Skoro marudzenie nie pomaga, to spróbuj pozytywnego podejścia do życia.
Edytowany przez MirandaMarianna 1 lutego 2021, 11:44
1 lutego 2021, 11:01
oczywiscie ona niewinna chlop sam winny :p oboje zaniedbuja to dziecko..
Jasne, ale post jego, to odpowiedzi są skierowane do niego. Plus jeżeli ona zaniedbuje dziecko i jak widać nie da się jej przegadać (skoro nawet z lekarzem się kłóci, że nie ma problemu i córka wyrośnie), to nie ma sensu się kłócić czy jej zaniedbanie, czy jego wina i tak dalej, tylko zadbać o dietę i jakaś aktywność dla dziecka samemu. Bo tu przecież nie chodzi o ich udowadanianie sobie czyja wina, tylko o to żeby dziecko było zdrowe, nie miało potem nieprzyjemności w szkole i tak dalej i tak dalej.
po prostu jest to jawny atak na autora, ktory smie wytykac zonie, ze jest gruba bedac sam gruby i jeszcze straszyc odejsciem. Wg mnie dobrali sie niestety . Wszyscy we 3 powinni udac sie do dietetyka.. a te sugestie ze to on sam niech zacznie biegac i dziecko moze zechce wziac przyklad.. to rozumiem, ze zone nalezy w spokoju zostawic ? Taki jest wydzwiek niektorych komentarzy.
Nie, taki jest twór odbiór niektórych komentarzy, ja nic takiego nie zauważyłam.
Wręcz jestem w szoku że drugi komentarz Twój o tym, bez jakiegoś sensownego odniesienia się do tematu, jakbyś tylko marzyła żeby każdy kobitę zlinczował.
W moim odczuciu odpowiedzi są bardzo wyważone, a jak na vitalie to już w ogóle.
Moim zdaniem pomogła by terapia systemowa całej rodzinki bo ewidentnie cała jako system 'nie działa', co nie znaczy że nie da się tego zmienić.
Wygląda na to, że oroblemy z wagą są objawem i częścią choroby całego systemu. Sam dietetyk tu nie pomoże, zresztą autor pisał że to już było grane.
Jednakowoz w moim odczuciu elementarne jest zrozumienie że :
- jesteś odpowiedzialny za dziecko, a teksty że córka jest mamusi to za przeproszeniem pieprzenie. To załóż spodnie i zrób tak żeby była też tatusia. Jestes dorosły, hello.
- nie możesz zmusic do niczego osoby dorosłej i być może będziesz wreszcie musiał wziąć za to odpowiedzialność. Jest szansa że żona nie zechce terapii, nie zechce schudnąć. Co wtedy? Przemyślisz to, podejmiesz decyzje i wdrozysz jak konsekwentny i odpowiedzialny człowiek czy będziesz tak skakał jak żaba, przy okazji fundując atrakcje dziecku?
nie chce mi sie nawet odpisywac na tak bzdurny komentarz. Wyglada na to ze moje wypowiedzi dotknely Cie osobiscie. Dlaczego? Nie bede wnikac.
1 lutego 2021, 11:04
No to mi się dostało. Spróbuję odpowiedzieć wszystkim krótko bo muszę wymeldować sie z hotelu.
Co do mojej wagi: Owszem przyznaję, mógłbym wyglądać lepiej. Ale do cholery, wciąż noszę rozmiar L, nie muszę kupować ciuchów w specjalistycznych sklepach. Jeżdżę na rowerze, biegam, robię brzuszki, chodzę po górach. Nieregularnie - przyznaje. Zawsze wszystko sam bo, choć namawiałem na spacery, to odpowiedź jest zawsze ta sama - jutro. Ja mam wyglądać jak z żurnala, a ona nie może chociażby przyzwoicie?
Co do córki: Reaguję, staram się ograniczać chipsy, napoje. Ale słyszę jedno - czepiam się, przyjechał i się rządzi. Córka zawsze była mamusi, ja zawsze byłem ten drugi.
Praca moja i jej: Pracuje za granicą ale jednak częściej jestem niż mnie nie ma. To są wyjazdy kilkudniowe, czasem tylko weekend i powrót, czasem 10 dni. Ona nie pracuje, raz że nie może z racji wychowywania córki na wózku (córka z pierwszego małżeństwa, 18 lat, normalnie chodzi do szkoły, jedynie ograniczenia ruchowe, umysł sprawny - też waży swoje). Dwa - moje zarobki spokojnie wystarczą. Od razu powiem, myślę że "przechorowała" niepełnosprawność córki. Jak się spotkaliśmy drugi raz (znaliśmy się za dzieciaka, byliśmy wtedy parą), wyglądała świetnie.
Kolejna sprawa, mieszkamy u jej matki. Mieliśmy kupić większe mieszkanie, ale że względu na pandemię plany zostały zweryfikowane. Zresztą, to super babka, wzięlibyśmy ją ze sobą w przypadku wyprowadzki. Także jestem w opozycji, 4 na jednego. Żadna nie widzi problemu.
Powiem Ci tak: gdyby ktoś mnie posadził w domu a moim jedynym zajęciem miało być pranie, gotowanie obiadów i wychowywanie dzieci to bym pewnie też dziś była zaniedbana i ważyła 150kg. Nie mówię że każda kobieta tak ma. Wierzę że niektóre dziewczyny się spełniają w roli gospodyń domowych. Ale nie wszystkie. Ja gdy za długo siedzę w domu, to zwyczajnie trace ochotę do życia i łapię deprechę. Nie znam Twojej żony, ale może to tu po części tkwi problem? Siedzi w domu, opiekuję się dziećmi, w tym niepełnosprawną córką. Ty w domu jedynie bywasz. I do tego wszystkiego jeszcze ciągle słucha od Ciebie jaka jest beznadziejna i nie taka jaka być powinna. Czy ona ma coś dla siebie z życia? I sam przyznajesz że młodsza córka zawsze była "jej". Wię możejednak za mało się przykładasz? To że pracujesz nie powinno Cię zwalniać z roli bycia ojcem.
Wiem, wychodzi na to że gdy baba ma wszystko na głowie - praca, dom, dzieci to źle, a jak siedzi w domu to też źle. Ale właśnie tu chodzi o ten balans, o znalezienie jakiegoś złotego środka. Przynajmniej w moim przypadku tak jest.
Z definicji masz racje, mam podobnie. Gdybym zostala uziemiona w domu i moim jedynym zajeciem bylo wychowanie dzieci to nie byloby ze mna zbyt dobrze. Ale... na Vitalii jest gereneralnie tendencja do jechania po facetach, a usprawiedliwianie nadwagi i otylosci - zaraz pojawia sie cala lista fizycznych i psychicznych czynnikow. Kazdy ma problemy, ludzie roznie sobie radza z ?zyciem? generalnie, ale ta tendencja usprawiedliwiania wszystkiego bardzo mi sie nie podoba.
Facet sie stara na swoj sposob i jest bezsilny. Zasuwa na dom, bo tak sie umowili (dla mnie taki podzial jest niezdrowy, ale to moja opinia) i nie ma prawa sie skarzyc, nie dac rady, bo musi dbac o samopoczucie zony;-) Z definicji dbanie o samopoczucie partnera i zwiazek wpisuje sie w bycie w zwiazku i dbanie o ten zwiazek, druga osobe, ale nikt nie jest robotem. Nie gloryfikuje faceta, ale o ile zrozumialam to niepelnosprawne dziecko jest partnerki? Troche dobrej woli z obydwu stron, ale uwazam, ze facet sie stara na ile potrafi. Ten komentarz pod Twoim komentarzem, ale ogolnie odnosi sie tez do innych wypowiedzi.
Zgadzam się z Tobą, jest taka tendencja. Absolutnie nie próbuję tu wybielić czy usprawiedliwić parterki autora a jego samego tym samym pogrążać czy zrobić z niego drania. Ale rzecz w tym, że jego partnerki tu nie ma. Jest za to chłop załamany postawą żony, któremu widać że na niej zależy i który szuka porady co zrobić. Więc możemy jedynie jemu podsunąć pomysły gdzie może leżeć problem i w jaki sposób on może zmienić swoje działania by spróbować wpłynąć na partnerkę i zadbać o zdrowie swojego dziecka. Komentowanie kobiety że leń, że sama sobie winna, że szuka wymówek, że panu współczujemy i ogólnie biedny on, nic w ich relacji nie poprawi. Zmusić partnerki też do niczego nie może, no chyba że postanowi ją przykuć do kaloryfera z dala od lodówki. Ale takie rzeczy są chyba karalne ;)
Edytowany przez Have_fun 1 lutego 2021, 12:57
1 lutego 2021, 11:05
Nie wiem co zrobić ze 120 kilogramowym stworem, który nie zeżre mniej, nawet pod groźbą utraty partnera, ale wiem na pewno, że musisz ratować dziecko. Zacznij od siebie - jedz jak człowiek i ruszaj się. I zadzwoń do Waszego pediatry. Powiedz jaka jest sytuacja i jeśli lekarz będzie mądry to przy najbliższej wizycie (wtedy jeszcze raz zadzwoń i mu przypomnij) niech powie o szkodliwości nadwagi.
Nawet mi się pisać nie chce, bo mi się nóż w kieszeni otwiera jak czytam o takich upasionych dzieciach. I nie rozumiem, jak człowiek może utrzymać wagę trzycyfrową. To trzeba chyba wtłaczać w siebie żarcie, a nie jeść. Nie, nie jestem hejterem, wiem że to portal o odchudzaniu, ale czy na serio lampki ostrzegawcze nie działają jak widać na wadze 120?
1 lutego 2021, 12:05
"A biegać znowu, moim zdaniem powinien zacząć (w cudzysłowie biegać, bo na kolana wiadomo że przy nadwadze nie najlepsze - ale ogółem się wziąć za siebie, nie żeby żonie wybić argument z ręki, nie żeby ją motywować, dawać przykład i tak dalej, a dla samego siebie i żeby dać przykład dziecku"
A owszem, biegam i siłownia pod chmurką na osiedlu. Zacząłem po Sylwestrze, usłyszałem że 2 tygodnie pobiegał i już wielki pan fit. Wcześniej, w grudniu, 7dni wzdłuż polskiego wybrzeża. 200 km w nogach. Rower w lecie, 100km to nie problem. Córka ma rower, partnerka też. Wyciągałem obie, córka chętniej, partnerka gorzej. I oczywiście nie na takie wyjazdy długie. Tak, wokół miasta.
I nie jest tak łatwo przeciągnąć córkę na swoją stronę. To księżniczka mamusi, o ojciec się tylko czepia i wymaga. Z przedszkola piechotą nie wróci, tato - zwariowałes. Serio, trudno jest cokolwiek zdziałać jak ma się 4 kobiety vs 1 facet któremu coś się nie podoba.
Rozumiem, że jest ci ciężko. Super, że jesteś taki aktywny. Nie ma znaczenia, że się córce coś nie podoba. Ja bym jej na spokojnie tłumaczyła i pomału zwiększała aktywność fizyczną. ( Mojej tez sie na lyżwy nie zawsze chce wychodzić ale ubieramy się i idziemy. Nawet z małym fochem, później się rozkręca i jest lepiej). Samochód możesz zaparkowac kawałek dakej od przedszkola niż zwykle, zabierać ją na dwór kiedy tylko się da. Z reszta jak po nią pójdziesz na piechotę to będzie musiała wrócić spacerkiem bo jak inaczej ? Masz duzy wpływ na wychowanie dziecka, nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Do tego czytaj o zdrowym jedzeniu, zaminenikach, warzywa mogą mieć pyszne dressingi ( byleby nie ze sklepu) i przyprawy. No i pogadaj z partnerka na spokojnie, że zależy ci na jej zdrowiu, że już nie wiesz jak możesz do niej dotrzeć zapytaj czy jak i jak możesz jej pomóc. Jak ona sama nie weźmie za siebie odpowiedialności to nikt jej do tego siłą nie zmusi. Co do córki jak się żona nie zgodzi na współpracę to w żaden sposób nie wolno odpuszczać. Kiedyś mała ci za to podziękuje. Wierz mi, nie jest fajnie być grubym, niesprawnym fizycznie dzieckiem w szkole. Problemy się tylko będą pogłębiać, więc czas na działanie.
Edytowany przez MirandaMarianna 1 lutego 2021, 12:32
1 lutego 2021, 12:19
A kto w ogóle w domu robi zakupy i przygotowuje posiłki? Jak wygląda wasz jadłospis, co jecie?
1 lutego 2021, 12:34
oczywiscie ona niewinna chlop sam winny :p oboje zaniedbuja to dziecko..
Jasne, ale post jego, to odpowiedzi są skierowane do niego. Plus jeżeli ona zaniedbuje dziecko i jak widać nie da się jej przegadać (skoro nawet z lekarzem się kłóci, że nie ma problemu i córka wyrośnie), to nie ma sensu się kłócić czy jej zaniedbanie, czy jego wina i tak dalej, tylko zadbać o dietę i jakaś aktywność dla dziecka samemu. Bo tu przecież nie chodzi o ich udowadanianie sobie czyja wina, tylko o to żeby dziecko było zdrowe, nie miało potem nieprzyjemności w szkole i tak dalej i tak dalej.
po prostu jest to jawny atak na autora, ktory smie wytykac zonie, ze jest gruba bedac sam gruby i jeszcze straszyc odejsciem. Wg mnie dobrali sie niestety . Wszyscy we 3 powinni udac sie do dietetyka.. a te sugestie ze to on sam niech zacznie biegac i dziecko moze zechce wziac przyklad.. to rozumiem, ze zone nalezy w spokoju zostawic ? Taki jest wydzwiek niektorych komentarzy.
Za innych się nie wypowiadam. Sama uważam, że waga żony i waga córki to dwa odrębne tematy. Nie tyle, że żonę należy w spokoju zostawić, ale trzeba brać pod uwagę, że być może ona się za odchudzanie nigdy nie weźmie. A niezależnie od tego co zrobi żona, moim zdaniem wypadałoby zadbać o samego siebie i o dziecko. Zwłaszcza jak to dziecko ma dopiero sześć lat i samo sobie przecież ani nie gotuje, ani nie kupuje chipsów. Oczywiście najlepiej by było gdyby się za to wzięli razem, ale jak żona się uprze, że nie i koniec to co? Lepiej zostawić dziecko, niech dalej matka mu podtyka batoniki, może jeszcze zacznie jeść na pocieszenie i będzie coraz większy problem (a może być, bo coraz młodsze dzieci mają niezdrowe relacje z jedzeniem, a w domu narracja może być taka, że "ojciec umywa ręce").
to jeszcze powiedz mi jak sobie wyobrazasz zmiane nawykow u dziecka bez zmiany toku myslenia zony skoro ona zajmuje sie domem i nie pracuje, a autor wychodzi do roboty by utrzymac rodzine. Monitoring ma w domu zamontowac i glosniki i krzyczec zonie bedac w robocie przez mikrofon ze ma nie dawac dziecku ciastek? Nie da sie tego bez angazowania zony zrobic. A jesli ona nie bedzie wierzyla w te zmiany to i nic nie zmieni, bo dalej bedzie myslala ze odmawianie slodyczy to krzywda dziecku.
jak ojcu tak źle z matką to niech odejdzie - ma do tego prawo. Ale niech sam zatem powalczy o córkę, przecież może to on z nią zamieszkać po rozstaniu.
I tak, to nie wszystko jest wina autora pytania. Ale jego partnerka to dorosła osoba sama decydująca o sobie. I jeśli tak mocno nie mogą się dogadać to niech odejdzie.
ale to nie zmienia faktu że chamskie gadanie bardzo rzadko w takiej sytuacji może pomóc. Raczej powolna zmiana nawyków, zaczynając od siebie (zwłaszcza jesli samemu ma się trochę za uszami), A nie jeczenie że ktoś jest gruby
z tego co widac autor ma chociaz odrobine refleksji i trzyma wage w ryzach.. mnie tez by frustracja ogarnela gdyby moj wazyl 120kg i nie chcial nic z tym robic. Nie wiem moze niektorzy latwiej sobie radza z otyloscia partnera, ale mnie to nie dosc ze odpycha to jeszcze martwilabym sie ze mlodo zostane wdowa. Po wypowiedziach widac ze nie chce sie rozstawac ale juz nie wie co ma robic.. szczerze to sama bym nie wiedziala bo bez wprowadzania zmian to troche rownia pochyla. Z wiekiem coraz jest wiecej problemow zdrowotnych .. zarcie tez moze byc nalogiem jak alkohol ciezko stac obok i po prostu to akceptowac. Autor to egoista, a żona jaka jest ? No chyba nie lepsza..
a jakby chodziło np. o palenie papierosów to byłabyś tak samo rygorystyczna że partner ma prawo zażądać rzucenia?