Temat: Czy żałujecie ze macie dzieci?

Zainspirowana tematem o tym dlaczego nie chcecie mieć dzieci, mam pytanie odnośnie tego co się przewija w tamtym temacie: czy żałujecie ze macie dzieci? 
w tamtym temacie piszecie ze wiele ludzi żałuje, ja nigdy tego od nikogo nie usłyszałam i trochę mnie to zdziwiło. Mam nadzieje ze odpowiedzi będą szczere :)


Zacznę od siebie, nigdy dzieci nie chciałam, bo odpowiedzialność, bo brak wolności i przymus opiekowania się kimś niby 18 lat, ale tak naprawdę do końca życia. Przez przypadek zaszłam w ciaze. I zmieniłam zdanie. Kocham moje córki, nie żałuje, bardzo się cieszę ze tak się moje życie potoczyło.

a jak z Wami?

Pasek wagi

Berchen napisał(a):

abcbcd napisał(a):

nie ma trudnych / niegrzecznych dzieci, są tylko dorośli którzy nie umią z nimi wlasciwie postępować, dzieci są "trudne" kiedy czują ze rodzice ich nie chcą, to pozor trudności, bo takie dziecko jest normalne tylko w głębi duszy czuje ze jest niechciane, 

nigdy nie żałowałam

???

bzdury nad bzdurami są dzieci bardzo trudne np z ADHD wymagajace sporej pracy rodzica  itp są dzieci nie wymagające co w niemowlęctwie cały dzień śpią a starsze siedzą bez ruchu przy stoliczku i rysuja jakby zaklęte w kamien są dzieci które mają duszę poszukiwacza  odkrywcy i buntownika nie chcą się podporządkować nikomu i niczemu wiecznie gdzieś czegoś szukają próbują nowych często niebezpiecznych rzeczy 

jezeli wychowanie danego dziecka z uwagi na jego cechy osobowości lub problemy rozwojowe nastręcza trudności i wymaga wsparcia specjalistów to tak są trudne dzieci 

mamy introwertyków i ekstrawertyków mamy flegmatykow i choleryków i są dzieci łatwe i dzieci wymagające sporej pracy i uwagi i nie jest to w żaden sposób związane z tym czy te dzieci są chciane czy nie 

czy zaluje? nie. ale mam dni, kiedy tesknie za swoim dawnym zyciem, za wolnoscia ktora mialam. za czasem dla siebie, kiedy nie bylam uwiazana i uzalezniona od humorow mojego dziecka. kocham smroda nad zycie, ale sa momenty, ze mam zalamania. zamknieta w domu od 10 miesiecy co nigdy nie bylo wizja mojego zycia dla mnie, brak konwersacji z doroslymi o rzeczach doroslych nie wiazacych sie z tematem dzieci. nie ukrywam, ze to nie jest moja bajka. ale czas leci szybko i wiem, ze predzej czy pozniej syn bedzie bardziej samodzielny, a ja troche odetchne. mam duzo szczescia w tym, ze bez problemu i zadnego ale moge zostawic dziecko z mezem i wyjsc bez dzwonienia co chwile jak tam i co tam lub jego wydzwaniania za mna. 

Pasek wagi

Despacitoo napisał(a):

Berchen napisał(a):

abcbcd napisał(a):

nie ma trudnych / niegrzecznych dzieci, są tylko dorośli którzy nie umią z nimi wlasciwie postępować, dzieci są "trudne" kiedy czują ze rodzice ich nie chcą, to pozor trudności, bo takie dziecko jest normalne tylko w głębi duszy czuje ze jest niechciane, 

nigdy nie żałowałam

???

jak latwo sie ocenia innych nie majac pojecia o ich sytuacji.. moja mala jest spokojnym dzieckiem, ale wiadomo ze jedne sa spokojniejsze, a inne nadpobudliwe to jak mozna pisac ze nie ma trudnych dzieci ? Dzieci sa rozne jak i dorosli.. jak mozna pisac takie glupoty ze jak ktos ma problemy z dzieckiem to dlatego, ze go nie chce ? Po raz kolejny apel o empatie, bo posiadanie 1 czy nawet 2 czy 3 dzieci nie czyni zadnej z nas ekspertem od macierzynstwa ...

byc moze zamieszanie wyniklo z blednego, zbyt ogolnego zrozumienia okreslenia "trudne". Jasne ze jesli dziecko ma jakies problemy zdrowotne to opieka nad nim jest trudniejsza, bardziej pracochlonna, uciazliwa. Odnioslam sie do tej wypowiedzi w sensie takim ze czesto zachowania dzieci odzwierciedlaja to w jakich warunkach sie chowaja. Nie wypowiadam sie jako matka dwojki dzieci a jako pedagog pracujacy z dziecmi od ponad dwudziestulat. Podkresle jeszcze raz - nie chodzi tu o dzieci z zaburzeniami rozwojowymi czy zdrowotnymi , bo wiadomo ze wtedy jest ciezej i opieka, wychowanie jest trudne.

Berchen napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Berchen napisał(a):

abcbcd napisał(a):

nie ma trudnych / niegrzecznych dzieci, są tylko dorośli którzy nie umią z nimi wlasciwie postępować, dzieci są "trudne" kiedy czują ze rodzice ich nie chcą, to pozor trudności, bo takie dziecko jest normalne tylko w głębi duszy czuje ze jest niechciane, 

nigdy nie żałowałam

???

jak latwo sie ocenia innych nie majac pojecia o ich sytuacji.. moja mala jest spokojnym dzieckiem, ale wiadomo ze jedne sa spokojniejsze, a inne nadpobudliwe to jak mozna pisac ze nie ma trudnych dzieci ? Dzieci sa rozne jak i dorosli.. jak mozna pisac takie glupoty ze jak ktos ma problemy z dzieckiem to dlatego, ze go nie chce ? Po raz kolejny apel o empatie, bo posiadanie 1 czy nawet 2 czy 3 dzieci nie czyni zadnej z nas ekspertem od macierzynstwa ...

byc moze zamieszanie wyniklo z blednego, zbyt ogolnego zrozumienia okreslenia "trudne". Jasne ze jesli dziecko ma jakies problemy zdrowotne to opieka nad nim jest trudniejsza, bardziej pracochlonna, uciazliwa. Odnioslam sie do tej wypowiedzi w sensie takim ze czesto zachowania dzieci odzwierciedlaja to w jakich warunkach sie chowaja. Nie wypowiadam sie jako matka dwojki dzieci a jako pedagog pracujacy z dziecmi od ponad dwudziestulat. Podkresle jeszcze raz - nie chodzi tu o dzieci z zaburzeniami rozwojowymi czy zdrowotnymi , bo wiadomo ze wtedy jest ciezej i opieka, wychowanie jest trudne.

czyli jesli dziecko jest z kochajacego domu to sadzisz, ze nie bedzie sprawialo problemow wychowawczych ? To jest az tak proste ? Przeciez dziecko moze zlym zachowaniem odreagowywac inne problemy, nie tylko te z domu, wiec mi jednak logika podpowiadalaby co innego czyli, ze sytuacje sa rozne.. nawet jesli sa te problemy z dzieckiem to moze oznaczac, ze ma po prostu taki "trudny" charakter lub problemy o ktorych rodzice niekoniecznie musza nawet wiedziec.

Despacitoo napisał(a):

Berchen napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Berchen napisał(a):

abcbcd napisał(a):

nie ma trudnych / niegrzecznych dzieci, są tylko dorośli którzy nie umią z nimi wlasciwie postępować, dzieci są "trudne" kiedy czują ze rodzice ich nie chcą, to pozor trudności, bo takie dziecko jest normalne tylko w głębi duszy czuje ze jest niechciane, 

nigdy nie żałowałam

???

jak latwo sie ocenia innych nie majac pojecia o ich sytuacji.. moja mala jest spokojnym dzieckiem, ale wiadomo ze jedne sa spokojniejsze, a inne nadpobudliwe to jak mozna pisac ze nie ma trudnych dzieci ? Dzieci sa rozne jak i dorosli.. jak mozna pisac takie glupoty ze jak ktos ma problemy z dzieckiem to dlatego, ze go nie chce ? Po raz kolejny apel o empatie, bo posiadanie 1 czy nawet 2 czy 3 dzieci nie czyni zadnej z nas ekspertem od macierzynstwa ...

byc moze zamieszanie wyniklo z blednego, zbyt ogolnego zrozumienia okreslenia "trudne". Jasne ze jesli dziecko ma jakies problemy zdrowotne to opieka nad nim jest trudniejsza, bardziej pracochlonna, uciazliwa. Odnioslam sie do tej wypowiedzi w sensie takim ze czesto zachowania dzieci odzwierciedlaja to w jakich warunkach sie chowaja. Nie wypowiadam sie jako matka dwojki dzieci a jako pedagog pracujacy z dziecmi od ponad dwudziestulat. Podkresle jeszcze raz - nie chodzi tu o dzieci z zaburzeniami rozwojowymi czy zdrowotnymi , bo wiadomo ze wtedy jest ciezej i opieka, wychowanie jest trudne.

czyli jesli dziecko jest z kochajacego domu to sadzisz, ze nie bedzie sprawialo problemow wychowawczych ? To jest az tak proste ? Przeciez dziecko moze zlym zachowaniem odreagowywac inne problemy, nie tylko te z domu, wiec mi jednak logika podpowiadalaby co innego czyli, ze sytuacje sa rozne.. nawet jesli sa te problemy z dzieckiem to moze oznaczac, ze ma po prostu taki "trudny" charakter lub problemy o ktorych rodzice niekoniecznie musza nawet wiedziec.

Jak widac 20-letnie doswiadczenie nic nie oznacza... Przeciez sa dzieci zdrowe, ktore maja trudniejszy charakter, ktore szybciej sie obrazaja, placza lub krzycza w sklepie. Tak samo jak osoby dorosle, jedna osoba bedzie spokojna w stresujacej problematycznej sytuacji, druga w takiej samej sytuacji podniesie glos, zestresuje sie i bedzie potrzebowala pomocy 10 osob zeby rozwiazac problem. Dziecko "trudne" (nie lubie tego okreslenia) to niekoniecznie dziecko gorsze albo mniej kochane. Po prostu z ciezszym charakterkiem ;) 

Berchen napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Berchen napisał(a):

abcbcd napisał(a):

nie ma trudnych / niegrzecznych dzieci, są tylko dorośli którzy nie umią z nimi wlasciwie postępować, dzieci są "trudne" kiedy czują ze rodzice ich nie chcą, to pozor trudności, bo takie dziecko jest normalne tylko w głębi duszy czuje ze jest niechciane, 

nigdy nie żałowałam

???

jak latwo sie ocenia innych nie majac pojecia o ich sytuacji.. moja mala jest spokojnym dzieckiem, ale wiadomo ze jedne sa spokojniejsze, a inne nadpobudliwe to jak mozna pisac ze nie ma trudnych dzieci ? Dzieci sa rozne jak i dorosli.. jak mozna pisac takie glupoty ze jak ktos ma problemy z dzieckiem to dlatego, ze go nie chce ? Po raz kolejny apel o empatie, bo posiadanie 1 czy nawet 2 czy 3 dzieci nie czyni zadnej z nas ekspertem od macierzynstwa ...

byc moze zamieszanie wyniklo z blednego, zbyt ogolnego zrozumienia okreslenia "trudne". Jasne ze jesli dziecko ma jakies problemy zdrowotne to opieka nad nim jest trudniejsza, bardziej pracochlonna, uciazliwa. Odnioslam sie do tej wypowiedzi w sensie takim ze czesto zachowania dzieci odzwierciedlaja to w jakich warunkach sie chowaja. Nie wypowiadam sie jako matka dwojki dzieci a jako pedagog pracujacy z dziecmi od ponad dwudziestulat. Podkresle jeszcze raz - nie chodzi tu o dzieci z zaburzeniami rozwojowymi czy zdrowotnymi , bo wiadomo ze wtedy jest ciezej i opieka, wychowanie jest trudne.

tak tak gdyby to napisał psycholog to co innego .....


zgadzam się z tym co dziewczyny powyżej napisały, więc nie będę powielać 

na temat pedagogów którzy myślą, że wiedza też nie będę się wypowiadać, śmiałam spory kontakt z nimi w różnych poradniach i tyle bzdur się od nich nasłuchałam, że szok 

Z kolei w czasach młodości😛 szkolni pedagodzy zniszczyli też życie mojej niejednej koleżanki, gdyby w szkole zamiast tego był psycholog wiele spraw wyglądałoby inaczej , chyba że już teraz zmienili ten trend i wywalili z gabinetów pedagogów 

Berchen napisał(a):

Krummel napisał(a):

Berchen napisał(a):

Piszecie ze nie spotkalyscie sie z tym zeby ktos zalowal, no moze akurat nie mialyscie okazji bezposrednio tego od kogos slyszec ale o tym ze matki morduja malenkie dzieci, badz oddaja do okna zycia, zostawiaja w szpitalu to chyba kazdy slyszal, badz sie z tym spotkal. Czyli nie jest to zjawisko bardzo rzadkie ze kobieta nie chciala dziecka i zaluje ze urodzila, bo gdyby nie zalowala to nie byloby tych sytuacji o ktorych pisze. Nie pisze o dzieciach w domach dziecka , bo tam trafiaja dzieci z roznych powodow.

Ja urodzilam bardzo mlodo, bezposrednio po maturze (nie planowalam, bylismy razem i nie wykluczalam tej mozliwosci). Mimo ze zamieszalo mi to moje marzenia o studiowaniu , z drugiej strony to tez nie byl plan, bo wiedzialam ze finansowo nie bede miala pomocy, wiec wolalam sie najpierw usamodzielnic. Nigdy nie zalowalam i nie zaluje, studia z nawiazka nadrobilam, pracowalam. Dzieci w wieku nastoletnim jedna po drugiej smiertelnie zachorowaly, jako rodzina przeszlismy kilkuletnie pieklo, jednak jestem szczesliwa ze jestem ich mama, ze zyja , ze mam dwoje fajnych wnukow- 12 letnia dziewczynke i 4letniego wesolego , kochanego chlopczyka.

Jestem szczesliwa mama.

Jednak nie chce by bycie matka bylo w jakis sposob gloryfikowane.Jesli byloby inaczej i z jakichs powodow nie mialabym dzieci (brak instynktu i potrzeby bycia matka, badz wzgledy zdrowotne) moje zycie byloby inne, co nie znaczy gorsze.  

Berchen, uwielbiam Cię czytać !

eee? a dlaczego? bo tak mi wyszlo jak w powiedzeniu Walesy - "jestem za a nawet przeciw", hahaha.

Jesteś mądrą osobą. Ja też bardzo lubię Cię czytać. Myślę, że Twoje dzieci są też szczęśliwe z taką mamą.

Despacitoo napisał(a):

ja nie zaluje chociaz jest mi mega ciezko teraz i chetnie bym przewinela czas do momentu az bedzie troche starsza ;p ja w zyciu realnym nawet spotykam sie z taka zmowa milczenia ze strony kobiet o trudnych chwilach, moja znajoma byla w ciazy w tym samym czasie co ja, u niej byla cesarka tylko wczesniej i jak opowiadala to jakie to cudowne wszystko etc. pozniej niestety doswiadczylam tej cudownosci jaka jest cesarka ;p dopiero pozniej po kilku rozmowach otworzyla sie i mowila nie tylko o blaskach, ale rowniez o cieniach co mi przychodzi mowienie o nich naturalnie. Na pewno wiekszosc dnia to harowa i czasem sie teskni do czasow beztroski, ale jak oddajemy mala do dziadkow to jest tak jakos dziwnie :p wg mnie najgorsze sa te poczatki kiedy dziecko jest tak absorbujace, ze czasem brakuje czasu na podstawowe czynnosci, ja by zjesc musze czekac drzemki malej, bo ona w kolko oczekuje byc noszona etc to chyba musialabym byc szalona by powiedziec jak to jest cudownie, ale jak juz bedzie samodzielna to bedzie zupelnie inaczej i na to czekam, bo na szczescie uczucie do malej przyszlo naturalnie i nie wyobrazam sobie zycia bez niej.

Ale przecież każda kobieta przechodzi to inaczej. ja po cesarce wstałam po 4h, z pomocą położnej i męża wzięłam prysznic i potem już było ok. Nie czułam bólu prawie (jedynie dwa dni przed zdjęciem szwow mnie ciągnęły właśnie szwy). Ciąże tez przeszłam bezproblemowo, 10 dni przed cc byłam jeszcze na spacerze w gorach. To nie musi być żadna zmowa tylko różne doświadczenia. 


co do tematu - tylko raz w życiu słyszałam, ze ktoś żałuje, ze ma dzieci. Ja się wypowiedzieć jezzcze nie mogę bo moja córa ma dopiero 2 tygodnie 😂 ale nie sadze żebym mogła kiedykolwiek żałować. To była świadoma decyzja ;) 

oj dziewczyny... Przecież Berchen napisała wyraźnie słowo "często" więc nie zawsze. Ludzie - dorośli, młodzież, dzieci - mają różne charaktery, jedni są skłonni do kompromisów czy bez problemów przyznają się do popełnionego błędu, innym znów słowo przepraszam nie przejdzie przez usta, nie mówiąc już o pójściu na ustępstwa. Ja post Berchen zrozumiałam w zupełnie inny sposób, że sytuacja w domu CZESTO wyzwala w dziecku takie a nie inne zachowania. Jestem w stanie sobie wyobrazić, z resztą widzę czasem takie sytuacje u sąsiadów, że np. jak rodzice drą się na dziecko zamiast normalnie zwrócić uwagę to tak samo ich syna słychać na całym osiedlu kiedy coś mu nie pasuje. I jakoś ciężko mi uwierzyć, że taki problem z komunikacją to kwestia charakteru, raczej nikt nie rodzi się z rozdartą buzią do tego stopnia.

bridetobee napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

ja nie zaluje chociaz jest mi mega ciezko teraz i chetnie bym przewinela czas do momentu az bedzie troche starsza ;p ja w zyciu realnym nawet spotykam sie z taka zmowa milczenia ze strony kobiet o trudnych chwilach, moja znajoma byla w ciazy w tym samym czasie co ja, u niej byla cesarka tylko wczesniej i jak opowiadala to jakie to cudowne wszystko etc. pozniej niestety doswiadczylam tej cudownosci jaka jest cesarka ;p dopiero pozniej po kilku rozmowach otworzyla sie i mowila nie tylko o blaskach, ale rowniez o cieniach co mi przychodzi mowienie o nich naturalnie. Na pewno wiekszosc dnia to harowa i czasem sie teskni do czasow beztroski, ale jak oddajemy mala do dziadkow to jest tak jakos dziwnie :p wg mnie najgorsze sa te poczatki kiedy dziecko jest tak absorbujace, ze czasem brakuje czasu na podstawowe czynnosci, ja by zjesc musze czekac drzemki malej, bo ona w kolko oczekuje byc noszona etc to chyba musialabym byc szalona by powiedziec jak to jest cudownie, ale jak juz bedzie samodzielna to bedzie zupelnie inaczej i na to czekam, bo na szczescie uczucie do malej przyszlo naturalnie i nie wyobrazam sobie zycia bez niej.

Ale przecież każda kobieta przechodzi to inaczej. ja po cesarce wstałam po 4h, z pomocą położnej i męża wzięłam prysznic i potem już było ok. Nie czułam bólu prawie (jedynie dwa dni przed zdjęciem szwow mnie ciągnęły właśnie szwy). Ciąże tez przeszłam bezproblemowo, 10 dni przed cc byłam jeszcze na spacerze w gorach. To nie musi być żadna zmowa tylko różne doświadczenia. 

co do tematu - tylko raz w życiu słyszałam, ze ktoś żałuje, ze ma dzieci. Ja się wypowiedzieć jezzcze nie mogę bo moja córa ma dopiero 2 tygodnie ? ale nie sadze żebym mogła kiedykolwiek żałować. To była świadoma decyzja ;) 

tyle, ze ja jasno napisalam o tym konkretnym przykladzie i ze ta kolezanka pozniej dopiero powiedziala mi ze wcale nie bylo tak rozowo.. takie oczywistosci jak to, ze u kazdej kobiety moze to byc inny porod etc to uznalam za zbedne podkreslanie tego chodzilo mi ogolnie o tendencje do pokazywania tylko kolorow teczy kiedy jednak u wiekszosci kobiet czy to w ciazy, porodzie czy samym macierzynstwie sa lepsze i gorsze chwile. I nie chcialabym by mi w kolko uswiadamiac, ze roznie to jest ja to wiem, ale mowie o swoich doswiadczeniach, swoich znajomych itd bo wiadomo ze nie sposob znac dokladnej sytuacji i opinii kazdej kobiety.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.