- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 grudnia 2020, 08:21
Przeczytalam artykuł "Czego najczęściej brakuje na wigilijnym stole? Pięć rzeczy, o których zapominamy" - a tam, ze 12 potraw, ze stroik, ze karp... no załamka. A gdzie cala magia swiąt, gdzie miłość, rodzina, wspólne spędzenie czasu? U mnie w domu podobnie - w tym roku wigilia u teściowej i najważniejszą rzeczą jest to, co kto przyniesie do żarcia. Dla mnie ten festiwal biesiadowania jest straszny - naprawde wystarczylaby zupa, pierogi, ciasto, no ale nie, musi być pełny stół aż wątroba wszystkim pęknie. Smutne to.
Czy u Was jest podobnie, czy jednak magia świąt gdzieś istnieje?
15 grudnia 2020, 20:34
lubie czas swiat, chociaz ostatnie lata czesto sa smutne, nie zawsze udaje mi sie byc z dziecimi. W tym roku tez odwolany wyjazd.
U nas nigdy nie bylo parcia na pucowanie na blysk, bylo na ogol czysto i nie stresuje mnie jesli nie jest idealnie. Nie bylo tez w moim domu rodzinnym wielkich zlotow , tak tez jest teraz, swieta spedzamy w najmniejszym gronie i bez tego stresu o ktorym wiekszosc pisze. Jak dzieci byly male wolalam tez z nimi piec ciastka, lukrowac niz szorowac wszystko na blysk. Tak tez teraz robia moje dzieci. Dania tylko takie jakie beda zjedzone, ciasto tyle ze po swietach nic nie zostaje. Odpoczynek, bycie razem , rozmowy, wspolne zajecia, filmy.
Ja sama natomiast przejelam w pewnym stopniu niemieckie zwyczaje - nie robie kupy dan. Na Wigilie na ogol tylko lososia z piekarnika, wczesniej zamrozone pierogi i moja ulubiona salatka. Na poczatek moj partner potrzebowal kilka lat zeby przyzwyczaic sie do bezmiesnej Wigilii.
Lubie sluchac koled, moja ulubione koledy to muzyka Preisnera.
15 grudnia 2020, 21:08
Wiecie co jest dla mnie najgorsze? Brak zrozumienia rodziny, ze w Wigilie można nie chcieć szarpać się z małym dzieckiem kilkadziesiąt kilometrów na wieczerzę, by po 2 godzinach znów wracać. Ze dzieci nie maja zadnej przyjemności ze świat. Ze dla dzieci święta nie sa w hotelu z obcymi, tylko w domu w oczekiwaniu na pierwsza gwiazdke( nie oszukujmy się, długo dla dzieci wymiar religijny nie jest ważny).
Czasem jak słucham znajomych, to mam wrażenie, ze ludzie którzy zostają dziadkami, sa na tyle młodzi, ze maja sile się kłócić kto ma do nich przyjechać i ze ma być „na ich”. I dostają jakiegoś zidiocenia by tylko wnuki siedziały u nich. I tak jak moja koleżanka w tym roku powiedziała” przynajmniej w tym roku moje dzieci nie bedą zmęczone podróżą, spłacane, teściowa nie będzie ich męczyć o kolędy i wierszyki i wreszcie nie spędzę wieczoru wigilijnego na autostradzie w drodze do własnego lozka”
15 grudnia 2020, 21:32
U nas normalna rzeczą jest dużo jedzenia, dużo ciast, kolędy i jest bardzo rodzinnie. Było tak od zawsze. I nie wyobrażam sobie inaczej. Jeden minus potem jemy odgrzewance, a na końcu psy się cieszą :)
16 grudnia 2020, 00:16
Lubilam święta jak byłam mała, jeździliśmy z rodzicami do jednych dziadków, potem do drugich, do pradziadków gdzie było dużo ludzi. Wszyscy mieszkali w tej samej miejscowości. Ja bardzo lubię gotować i ten zgiełk przygotowań, ale od pewnego czasu dużo osób z rodziny łapie focha na święta i nie ma sensu robić jedzenia kiedy mało kto ma apetyt. Dużo starszych pomarło i moi bliscy łapią taką nostalgię na smutno, jakby obraza na życie. Ja sama już też nie umiem się tak zachwycać świętami, kiedyś zawsze podobały mi się światełka na choince, teraz już wszystko się przejadło. Wszystko już było, wszystko się widziało, to dotyczy też innych aspektów życia.
16 grudnia 2020, 08:00
a ja lubie to, ze barszcz kisi sie w sloiku. lubie skladac z mama golabki. lubie planowac potrawy, moze poprostu lubie gotowac. nie lubie piec, wiec zamawiam gotowe ciasta. lubie zapach wigilijnych potraw. przeczytany przed kolacja fragment Ewangelii, zyczenia z oplatkiem. nie znosilam swiat w Polsce. zawsze bylo nerwowo, zawsze bylt klotnie i awantury w Wigilie. teraz jest inaczej, bo teraz czesto to ja nadaje rytm, nikt mnie nie strofuje, ze jestem 5 po czwartej i mam piec minut spoznienia. swieta w Polsce kojarza mi sie ze sztywna, nadeta atmosfera. klotniami o polityke i przekrzykiwaniem nad kieliszkiem wodki. teraz kojarza mi sie z luzem i cieplem, bo ja wybieram z kim je spedzam.
16 grudnia 2020, 08:21
Wiecie co jest dla mnie najgorsze? Brak zrozumienia rodziny, ze w Wigilie można nie chcieć szarpać się z małym dzieckiem kilkadziesiąt kilometrów na wieczerzę, by po 2 godzinach znów wracać. Ze dzieci nie maja zadnej przyjemności ze świat. Ze dla dzieci święta nie sa w hotelu z obcymi, tylko w domu w oczekiwaniu na pierwsza gwiazdke( nie oszukujmy się, długo dla dzieci wymiar religijny nie jest ważny).
Czasem jak słucham znajomych, to mam wrażenie, ze ludzie którzy zostają dziadkami, sa na tyle młodzi, ze maja sile się kłócić kto ma do nich przyjechać i ze ma być ?na ich?. I dostają jakiegoś zidiocenia by tylko wnuki siedziały u nich. I tak jak moja koleżanka w tym roku powiedziała? przynajmniej w tym roku moje dzieci nie bedą zmęczone podróżą, spłacane, teściowa nie będzie ich męczyć o kolędy i wierszyki i wreszcie nie spędzę wieczoru wigilijnego na autostradzie w drodze do własnego lozka?
kiedys za tym zateskni. moj syn w tamtym roku ba Wigilii mial dziadka od strony meza i babcie - moja mame. dzis zostala mu tylko jedna jedyna babcia, kto wie co bedzie za rok.
Ja nawet święta lubiłam. Tą atmosferę, spotkania i w ogóle. Ale w tym roku stają się koszmarem. Jestem w ciąży i zwyczajnie boję się, że mogę gdzieś się zarazić. Organizm mam mocno nadwyrężony, nie tylko ciążą ale i innymi chorobami ale nikt nie może tego zrozumieć. Owszem, nie wiadomo co będzie za rok - ale czy nie mam prawa zrobić wszystkiego żeby teraz zadbać o swoje nienarodzone jeszcze dziecko? A dziś są możliwości, żeby mieć kontakt na odległość. Pewnie że to nie to samo, ale szczerze mówiąc ja nie ogarniam jak ktoś może mnie mocno namawiać, niemal zmuszać do przyjazdu, czy on się nie boi że jednak coś może się stać? Oczywiście może nic się nie stanie, ale ktoś chce brać na siebie za to odpowiedzialność?
16 grudnia 2020, 17:44
Posluchalam dzisiaj o genezie tych swiat i bardzo mi sie podoba ich oryginalna wercja. Wielka uczta wikingowie swietowali przesilenie zimowe, dekorowali drzewko ktore caly rok jest zielone. Wyrazali w ten sposob wdziecznosc za dary ziemii, za przetrwanie trudnych " ciemnych" czasow i wyrazali nadzieje ze wraz ze swiatlem bedzie lepiej. Co juz mi siw mniej tu podoba to ze co 10 lat skladali ofiare.
Potem przyszli chrzescijanie i im wcisneli tam Jezusa, zamiast ofiary sa prezenty i tak oto mamy święta bozego narodzenia :)
16 grudnia 2020, 18:54
Wiecie co jest dla mnie najgorsze? Brak zrozumienia rodziny, ze w Wigilie można nie chcieć szarpać się z małym dzieckiem kilkadziesiąt kilometrów na wieczerzę, by po 2 godzinach znów wracać. Ze dzieci nie maja zadnej przyjemności ze świat. Ze dla dzieci święta nie sa w hotelu z obcymi, tylko w domu w oczekiwaniu na pierwsza gwiazdke( nie oszukujmy się, długo dla dzieci wymiar religijny nie jest ważny).
Czasem jak słucham znajomych, to mam wrażenie, ze ludzie którzy zostają dziadkami, sa na tyle młodzi, ze maja sile się kłócić kto ma do nich przyjechać i ze ma być ?na ich?. I dostają jakiegoś zidiocenia by tylko wnuki siedziały u nich. I tak jak moja koleżanka w tym roku powiedziała? przynajmniej w tym roku moje dzieci nie bedą zmęczone podróżą, spłacane, teściowa nie będzie ich męczyć o kolędy i wierszyki i wreszcie nie spędzę wieczoru wigilijnego na autostradzie w drodze do własnego lozka?
kiedys za tym zateskni. moj syn w tamtym roku ba Wigilii mial dziadka od strony meza i babcie - moja mame. dzis zostala mu tylko jedna jedyna babcia, kto wie co bedzie za rok.
Ja nawet święta lubiłam. Tą atmosferę, spotkania i w ogóle. Ale w tym roku stają się koszmarem. Jestem w ciąży i zwyczajnie boję się, że mogę gdzieś się zarazić. Organizm mam mocno nadwyrężony, nie tylko ciążą ale i innymi chorobami ale nikt nie może tego zrozumieć. Owszem, nie wiadomo co będzie za rok - ale czy nie mam prawa zrobić wszystkiego żeby teraz zadbać o swoje nienarodzone jeszcze dziecko? A dziś są możliwości, żeby mieć kontakt na odległość. Pewnie że to nie to samo, ale szczerze mówiąc ja nie ogarniam jak ktoś może mnie mocno namawiać, niemal zmuszać do przyjazdu, czy on się nie boi że jednak coś może się stać? Oczywiście może nic się nie stanie, ale ktoś chce brać na siebie za to odpowiedzialność?
skoro tak sie czujesz to powiedz jasno rodzinie ze sie boisz, ze tak ta sytuacje odbierasz i chcesz zrobic wszystko co mozliwe zeby nic zlego sie nie stalo. W tym stanie - kiedys sie mowilo ze kobiecie nie odmawia sie niczego i nie sprzeciwia. Masz prawo miec spokoj.
17 grudnia 2020, 13:14
Posluchalam dzisiaj o genezie tych swiat i bardzo mi sie podoba ich oryginalna wercja. Wielka uczta wikingowie swietowali przesilenie zimowe, dekorowali drzewko ktore caly rok jest zielone. Wyrazali w ten sposob wdziecznosc za dary ziemii, za przetrwanie trudnych " ciemnych" czasow i wyrazali nadzieje ze wraz ze swiatlem bedzie lepiej. Co juz mi siw mniej tu podoba to ze co 10 lat skladali ofiare.
Potem przyszli chrzescijanie i im wcisneli tam Jezusa, zamiast ofiary sa prezenty i tak oto mamy święta bozego narodzenia :)
Wiele jest takich elementów zapożyczonych. Kult maryjny to nic inne niż kult matki ziemi. W czasach wczesnego chrześcijaństwa kult był mocno zakorzeniony i chrześcijańscy najeźdźcy podmienili jeden na drugi, żeby nie zostawiać "pogan" bez niczego.
U mnie robimy na święta to co lubimy- chłopaki lubią pierogi i krokiety, więc im to robię. Nie lubię gotować, wic rzadko maja takie rzeczy. Nie szaleję ze sprzątaniem, zakupami (ile można zjeść), więc robimy tyle, żeby zeszło to w czasie świąt. u mnie w domu rodzinnym było jakieś szaleństwo przed świętami ze sprzątaniem- powiedziałam sobie, że nigdy nie będę tak robić. Bardziej to traktuje jak przyjemne spędzenie czasu wolnego.