Temat: Rozstanie z mężem

Kochane piszę do Was, bo potrzebuję spojrzenia na moją sytuację z rożnych stron. Półtora roku temu wyszłam za mąż, mamy 9 miesiecznego synka. Maz ma gospodarstwo rolne, prowadzi je z rodzicami. Ponieważ bylam ślepo zakochana i głupia jak but zgodziłam się zamieszkac u męża i jego rodziców. Od tego czasu nasz związek umiera. Ciagle przytyki teściowej, falszywie mily tesciu ktory przy awanturze udowadnia zw jestem dla niego smieciem bo oni sie dorobili i maja pieniądze a mi nikt nic nie dal i nie mam. Dodam ze jestem mlodym lekarzem a wychowywala mnie tylko mama wiec sie nie przelewalo a zamiast pracowac wolalam sie uczyć. Mąż ozenil mnie z tesciami, poniewaz jestem na macierzynskim jestem caly czas z nimi w domu. Męża nie obchodzi nic poza porami posilkow i seksem. W mojen rodzinie duzo sje dzieje, pewne sprawy mnie przytlaczaja, nawet nie mam sie komu zwierzyć, bo jego nic poza pracą w polu i gospodarstwie nie obchodzi. Tesciowie wpielrzaja się we wszystko. Wiedza że mogą, bo ja nie mam w nikim wsparcia a moja rodzina jest daleko. Remontujemy poddasze, ale wejscie będzie wspólne.. Najgorsze jest to ze przez ten rok bardzo oddalam się od męża, już go nie kocham. Nie czuje nic do niego, nie lubię nawet jak mnie dotyka. Wszyscy mówią zw będzie mi lepiej jak wrócę do pracy, nie będę w domu. A ja bym tak chciala cieszyc sie domem, dzieckiem.. Ta ciagla musztra i obojętność na moje sprawy męża doprowadza mnie do rozpaczy. Mam swój domek po babci 20km dalej. Chciałbym się wyprowadzic ale maz za skarby sie stad nie ruszy. Nie zostawi rodziców. Chcialam poszukac lokum gdzoes blisko żeby mógł pracować w swoim gospodarstwie, alw on mówi zw nie ma mowy. Męczę się w tym domu jak pies w studni, czuje sie bardzo samotna. Mam wiecej obowiazkow niz gdybym byla z malym sama, wszystko mam na głowie i oczywiście wszystko źle. Jestem tutaj bo wiem jak to jest tesknic za tatą i nie chcę tego dla synka. Dodam na koncu ze chociaż sa bez porównania bogatsi to maz ze mnie wyciąga cala kasę. Przez pierwsze miesiące ja go utrzymywalam, wkurzam się i teraz daje mi 500 zl na swoje jedzenie, a idzie dużo wiecej. Mamy oczywiście z jego woli rozdzielność majątkowa bardzo skrupulatnie stosowana na codzień. Odejść czy zostać?


Witam ponownie. Bardzo dziękuję za wszystkie wypowiedzi. Spróbuję jeszcze porozmawiać z mężem, powiem stanowczo że jestem o krok przed podjęciem decyzji o rozwodzie . Jeśli nie stanie na glowie żeby mnie od tego odwieść to odejdę. 

Pasek wagi

Manantial napisał(a):

Kochane piszę do Was, bo potrzebuję spojrzenia na moją sytuację z rożnych stron. Półtora roku temu wyszłam za mąż, mamy 9 miesiecznego synka. Maz ma gospodarstwo rolne, prowadzi je z rodzicami. Ponieważ bylam ślepo zakochana i głupia jak but zgodziłam się zamieszkac u męża i jego rodziców. Od tego czasu nasz związek umiera. Ciagle przytyki teściowej, falszywie mily tesciu ktory przy awanturze udowadnia zw jestem dla niego smieciem bo oni sie dorobili i maja pieniądze a mi nikt nic nie dal i nie mam. Dodam ze jestem mlodym lekarzem a wychowywala mnie tylko mama wiec sie nie przelewalo a zamiast pracowac wolalam sie uczyć. Mąż ozenil mnie z tesciami, poniewaz jestem na macierzynskim jestem caly czas z nimi w domu. Męża nie obchodzi nic poza porami posilkow i seksem. W mojen rodzinie duzo sje dzieje, pewne sprawy mnie przytlaczaja, nawet nie mam sie komu zwierzyć, bo jego nic poza pracą w polu i gospodarstwie nie obchodzi. Tesciowie wpielrzaja się we wszystko. Wiedza że mogą, bo ja nie mam w nikim wsparcia a moja rodzina jest daleko. Remontujemy poddasze, ale wejscie będzie wspólne.. Najgorsze jest to ze przez ten rok bardzo oddalam się od męża, już go nie kocham. Nie czuje nic do niego, nie lubię nawet jak mnie dotyka. Wszyscy mówią zw będzie mi lepiej jak wrócę do pracy, nie będę w domu. A ja bym tak chciala cieszyc sie domem, dzieckiem.. Ta ciagla musztra i obojętność na moje sprawy męża doprowadza mnie do rozpaczy. Mam swój domek po babci 20km dalej. Chciałbym się wyprowadzic ale maz za skarby sie stad nie ruszy. Nie zostawi rodziców. Chcialam poszukac lokum gdzoes blisko żeby mógł pracować w swoim gospodarstwie, alw on mówi zw nie ma mowy. Męczę się w tym domu jak pies w studni, czuje sie bardzo samotna. Mam wiecej obowiazkow niz gdybym byla z malym sama, wszystko mam na głowie i oczywiście wszystko źle. Jestem tutaj bo wiem jak to jest tesknic za tatą i nie chcę tego dla synka. Dodam na koncu ze chociaż sa bez porównania bogatsi to maz ze mnie wyciąga cala kasę. Przez pierwsze miesiące ja go utrzymywalam, wkurzam się i teraz daje mi 500 zl na swoje jedzenie, a idzie dużo wiecej. Mamy oczywiście z jego woli rozdzielność majątkowa bardzo skrupulatnie stosowana na codzień. Odejść czy zostać?

Witam ponownie. Bardzo dziękuję za wszystkie wypowiedzi. Spróbuję jeszcze porozmawiać z mężem, powiem stanowczo że jestem o krok przed podjęciem decyzji o rozwodzie . Jeśli nie stanie na glowie żeby mnie od tego odwieść to odejdę. 

Może wystarczy na początku się wyprowadzic na jakiś czas? 

Jeżeli w domku po babci masz warunki żeby tam zamieszkać z malutkim dzieckiem, to się wyprowadź jeśli mężowi zależy to pójdzie za Tobą. 

Pasek wagi

Czy to jest ten sam facet, z którym toczyłaś o wszystko spory już 5 lat temu? Jeśli tak, to jak widzisz - nie polepszyło się więc moim zdaniem nie ma co liczyć na to że teraz, gdy macie dziecko, wszystko się zmieni. 

Odeszlabym. 

Pasek wagi

mmMalgorzatka napisał(a):

Ptaky napisał(a):

Despacitoo napisał(a):ania6351 napisał(a):Opowiem Ci historie: Znajoma wyszła za mąż. Maja rozdzielność, bo rodzina Męża naciskała, ze tak lepiej, bo gospodarstwo duze, bo w razie rozwodu to ojcowizna do podziału itd. Ona głupia się zgodziła. On myślał tylko o sobie. ZAWSZE Mamusia na pierwszym miejscu. Machnął jej 4 dzieci. Ona z tymi dziećmi jak uwiązana, wiecznie pretensje teściów, ze Ona jeszcze dżemów nie robi, a to grządki nie opielone. On jej w ogóle nie doceniał. Przez lata tez beznadziejny ojciec. Nigdy nie wziął ich nawet na te żniwa, by dzieci chociaż taką Radość miały, ze traktorem pojechały. Teraz sa starzy i się nienawidzą. Wszyscy. Ona jego, dzieci tez jego. Chcesz tak? Chcesz zmarnować sobie życie? Masz domek do remontu. Wyprowadź się. on Ciebie NIE szanuje i nie będzie. Skoro już to robi, to lepiej nie będzie. Jeśli w seksie traktuje Cietak, to nie ma tu ani szacunku, ani miłości. A jeśli o twoich problemach mówi per głupoty, to już masz odpowiedz na ile jego zdanie się liczy. Masz dom. Ważne czy działa ogrzewanie. Prąd i woda. Resztę wszystko da się zorganizować. W najgorszym wypadku sprzedajesz dom i idziesz do bloku. Żyj! Dziecko potrzebuje ojca, ale DOBREGo a nie dupka. Po za tym, chcesz by syn stał się taki jak tatuś i dziadek? A stanie, jeśli będzie widział brak szacunku do Ciebie. Razem machneli te 4 dzieci;) nie robmy z nas kobiet bezmozgow. Wiele kobiet tkwi w takich relacjach, bo boja sie wziac zycie we wlasne rece, boja sie zmiany odpowiedzialnosci.. tego co ludzie powiedza.. łudza sie ze moze bedzie lepiej i tak mija rok za rokiem. Ja widze w mojej rodzinie, ze mama jest kosmicznie nieszczesliwa. Natomiast wiem, ze bala sie odejsc od ojca jak miala tylko mnie. Chciala przynajmniej by nazewnatrz wygladalo, ze jest super skoro w srodku bylo tak beznadziejnie.. i troche mi takich kobiet szkoda i troche nie. Same wybieraja takich mezczyzn, same decyduja sie z nimi na dzieci, godza sie zamieszkiwac z tesciami, godza sie by nimi pomiatano.. ale dlaczego ? Dla samego wyzbycia sie odpowiedzialnosci ? Dla zludnego poczucia bezpieczenstwa, bo jak odejdzie to moze bedzie sama, moze znow trafi na jakiegos dupka.. moze bedzie gorzej niz jest. Ja mam taka nature ze takiego delikwenta kopnelabym w zad. Natomiast wiele kobiet godzi sie na taki los i taki ma. Dla mnie same slowa o tym, ze autorka nie kocha swojego meza.. no co tu rozkminiac ? No i argument "dla dobra dzieci".. dzieci nie sa glupie. Dasz dziecku zly wzorzec zycia w malzenstwie to dorosnie i wpakuje sie w to samo bagno. I kolo sie zamyka. Sama mialam taka toksyczna relacje, na szczescie w pore sie opamietalam i koniec koncow wyszlam za przyzwoitego czlowieka, ale mimo wychowania w pelnej rodzinie bylam nieszczesliwa, klotnie rodzicow dla malego czlowieka to jest jakis armagedon. dokładnie  wola zyc tak niz wziąć za siebie odpowiedzialność i zasłaniają się dobrem dzieci, duzo jest takich głupich bab 

Nie oceniajcie zbyt surowo mam, babć.  To były  inne czasy. Kobiety miały  inne możliwości. Rozwody  nie były takie powszechne. Nie twierdzę, że to było  dobre.  Ale uważam, że nie można ich potępiać, że żyły  zgodnie z wychowaniem.  Słynne było  powiedzenie "niechby pił,  niechby  bił, byleby był" .  

Dokładnie tak, mmMalgorzatka. 

To nie są wymówki, świat i społeczeństwo jest trochę bardziej skomplikowane niż czubek własnego nosa. 

My mamy przywilej możliwości wybicia się z takiego myślenia i zmiany wzorców, ale ten proces nie materializuje się z dnia na dzień. 

W poście Despacito trafnie zauważyła, że kobiety boją się bycia ocenianymi przez społeczeństwo i może też mają wątpliwości czy mogą zapewnić godny byt swojemu dziecku w kwestii finansowej itp. Oczywiście każdy podejmuje własne wybory i bierze odpowiedzialność za swoje decyzje ale nie ignorujmy faktów i historii kobiet - często ciężej jest kobiecie znaleźć dobrze płatną pracę z elastycznymi godzinami aby też móc zadbać o dziecko. Wytykanie takich kobiet palcami przez społeczeństwo, zwłaszcza w małych miastach i wsiach - jest nadal realnym zjawiskiem. Kobiety też były od dziecka "zaprogramowane" w kwestii tego jak wygląda sukces życiowy i jaka jest w tym rola kobiety jako żony i matki. Zmiana takiego myślenia i manipulacji wbijanej kobietom do głowy od wieków nie zachodzi z dnia na dzień. 

Nie zwalam całej winy na środowisko i zewnętrzne czynniki, ale też tego nie można ignorować - zwłaszcza jeśli chodzi o starsze pokolenia. Moja mama jest np. wzorowym przykładem takiego uległego zachowania ale z czasem zrozumiałam szerszą perspektywę tego fenomenu i myślę że to wielka krótkowzroczność by oceniać inne kobiety własną miarą - zwłaszcza dzisiaj, kiedy świat się zmienia i idzie do przodu z wielką prędkością rozwoju i progresywności. 

Jestescie swiezym malzenstwem - z malym dzieckiem, ktore czesto jest proba dla zwiazku.  Jak dlugo znaliscie sie przed?  Bardzo szybko sie poddajesz... Malzenstwo to nie zabawa.  Porazmawiajcie najpierw szczerze i powaznie.  Spotkajcie sie z terapeuta.  Wyprowadzcie sie od tesciow.

sylwik1989 napisał(a):

mmMalgorzatka napisał(a):Ptaky napisał(a): Despacitoo napisał(a):ania6351 napisał(a):Opowiem Ci historie: Znajoma wyszła za mąż. Maja rozdzielność, bo rodzina Męża naciskała, ze tak lepiej, bo gospodarstwo duze, bo w razie rozwodu to ojcowizna do podziału itd. Ona głupia się zgodziła. On myślał tylko o sobie. ZAWSZE Mamusia na pierwszym miejscu. Machnął jej 4 dzieci. Ona z tymi dziećmi jak uwiązana, wiecznie pretensje teściów, ze Ona jeszcze dżemów nie robi, a to grządki nie opielone. On jej w ogóle nie doceniał. Przez lata tez beznadziejny ojciec. Nigdy nie wziął ich nawet na te żniwa, by dzieci chociaż taką Radość miały, ze traktorem pojechały. Teraz sa starzy i się nienawidzą. Wszyscy. Ona jego, dzieci tez jego. Chcesz tak? Chcesz zmarnować sobie życie? Masz domek do remontu. Wyprowadź się. on Ciebie NIE szanuje i nie będzie. Skoro już to robi, to lepiej nie będzie. Jeśli w seksie traktuje Cietak, to nie ma tu ani szacunku, ani miłości. A jeśli o twoich problemach mówi per głupoty, to już masz odpowiedz na ile jego zdanie się liczy. Masz dom. Ważne czy działa ogrzewanie. Prąd i woda. Resztę wszystko da się zorganizować. W najgorszym wypadku sprzedajesz dom i idziesz do bloku. Żyj! Dziecko potrzebuje ojca, ale DOBREGo a nie dupka. Po za tym, chcesz by syn stał się taki jak tatuś i dziadek? A stanie, jeśli będzie widział brak szacunku do Ciebie. Razem machneli te 4 dzieci;) nie robmy z nas kobiet bezmozgow. Wiele kobiet tkwi w takich relacjach, bo boja sie wziac zycie we wlasne rece, boja sie zmiany odpowiedzialnosci.. tego co ludzie powiedza.. łudza sie ze moze bedzie lepiej i tak mija rok za rokiem. Ja widze w mojej rodzinie, ze mama jest kosmicznie nieszczesliwa. Natomiast wiem, ze bala sie odejsc od ojca jak miala tylko mnie. Chciala przynajmniej by nazewnatrz wygladalo, ze jest super skoro w srodku bylo tak beznadziejnie.. i troche mi takich kobiet szkoda i troche nie. Same wybieraja takich mezczyzn, same decyduja sie z nimi na dzieci, godza sie zamieszkiwac z tesciami, godza sie by nimi pomiatano.. ale dlaczego ? Dla samego wyzbycia sie odpowiedzialnosci ? Dla zludnego poczucia bezpieczenstwa, bo jak odejdzie to moze bedzie sama, moze znow trafi na jakiegos dupka.. moze bedzie gorzej niz jest. Ja mam taka nature ze takiego delikwenta kopnelabym w zad. Natomiast wiele kobiet godzi sie na taki los i taki ma. Dla mnie same slowa o tym, ze autorka nie kocha swojego meza.. no co tu rozkminiac ? No i argument "dla dobra dzieci".. dzieci nie sa glupie. Dasz dziecku zly wzorzec zycia w malzenstwie to dorosnie i wpakuje sie w to samo bagno. I kolo sie zamyka. Sama mialam taka toksyczna relacje, na szczescie w pore sie opamietalam i koniec koncow wyszlam za przyzwoitego czlowieka, ale mimo wychowania w pelnej rodzinie bylam nieszczesliwa, klotnie rodzicow dla malego czlowieka to jest jakis armagedon. dokładnie  wola zyc tak niz wziąć za siebie odpowiedzialność i zasłaniają się dobrem dzieci, duzo jest takich głupich bab  Nie oceniajcie zbyt surowo mam, babć.  To były  inne czasy. Kobiety miały  inne możliwości. Rozwody  nie były takie powszechne. Nie twierdzę, że to było  dobre.  Ale uważam, że nie można ich potępiać, że żyły  zgodnie z wychowaniem.  Słynne było  powiedzenie "niechby pił,  niechby  bił, byleby był" .   Dokładnie tak, mmMalgorzatka.  To nie są wymówki, świat i społeczeństwo jest trochę bardziej skomplikowane niż czubek własnego nosa.  My mamy przywilej możliwości wybicia się z takiego myślenia i zmiany wzorców, ale ten proces nie materializuje się z dnia na dzień.  W poście Despacito trafnie zauważyła, że kobiety boją się bycia ocenianymi przez społeczeństwo i może też mają wątpliwości czy mogą zapewnić godny byt swojemu dziecku w kwestii finansowej itp. Oczywiście każdy podejmuje własne wybory i bierze odpowiedzialność za swoje decyzje ale nie ignorujmy faktów i historii kobiet - często ciężej jest kobiecie znaleźć dobrze płatną pracę z elastycznymi godzinami aby też móc zadbać o dziecko. Wytykanie takich kobiet palcami przez społeczeństwo, zwłaszcza w małych miastach i wsiach - jest nadal realnym zjawiskiem. Kobiety też były od dziecka "zaprogramowane" w kwestii tego jak wygląda sukces życiowy i jaka jest w tym rola kobiety jako żony i matki. Zmiana takiego myślenia i manipulacji wbijanej kobietom do głowy od wieków nie zachodzi z dnia na dzień.  Nie zwalam całej winy na środowisko i zewnętrzne czynniki, ale też tego nie można ignorować - zwłaszcza jeśli chodzi o starsze pokolenia. Moja mama jest np. wzorowym przykładem takiego uległego zachowania ale z czasem zrozumiałam szerszą perspektywę tego fenomenu i myślę że to wielka krótkowzroczność by oceniać inne kobiety własną miarą - zwłaszcza dzisiaj, kiedy świat się zmienia i idzie do przodu z wielką prędkością rozwoju i progresywności. 

Ale zobacz jaka jest alternatywa? Jestes z facetem to jaki by nie byl kobieta mysli - no dobra ale chociaz nie jestem sama. Odchodzac zostaje sama, czesto zupelnie sama z malym dzieckiem , bo alimenciarze, ktorzy unikaja placenia na dziecko to smutny standard.. w zamian dostajesz szanse na lepsze zycie, owszem, ale bez jakiejkolwiek gwarancji, ze te zycie jak z bajki rzeczywiscie Ci sie trafi. Ja jestem jak najbardziej za poszukiwaniem takiego szczescia, bo ono jest mozliwe, ale czlowiek z natury nie lubi zmian. Czuje sie bezpiecznie w czyms co zna, nawet jesli w danej sytuacji jest beznadziejnie.. no i czesto kobiety przynajmniej nie musza martwic sie o kwestie zarobkowe jesli zostaja z dzieckiem czy dziecmi w domu, odchodzac bierzesz wszystko na swoje bary. Swoja droga my kobiety to wiecznie mamy przerabane. Kiedys promowalo sie obraz matki Polki- blysk w domu, gromadka dzieci, idealna gospodyni murem za mezem chocby nie wiem co. Obowiazki domowe meza? Obejrzec wieczorne wydanie wiadomosci. A jak jest teraz? Teraz jest jeszcze lepiej- masz byc idealna gospodynia, robic kariere, jesli miec dzieci to po 2 miesiacach masz "wrocic do formy" , no generalnie kobieta calkowicie niezalezna. Na plus ze mezczyzni wiecej sie "udzielaja" , ale malo znam rodzin gdzie to np mezczyzna gotuje.. raczej to dalej kobieta jest "rozliczana" z tzw prowadzenia domu .. mezczyzna ma przyzwolenie spoleczne by byc wiecznie chlopcem by byc nieodpowiedzialny, a kobieta ma byc swieta meczennica.. wiem, ze uogolniam, ale mysle, ze wiecznie jestesmy pod presja i to sprawia, ze o sobie myslimy w ostatniej kolejnosci.. a to błąd.

Despacitoo napisał(a):

sylwik1989 napisał(a):

mmMalgorzatka napisał(a):Ptaky napisał(a): Despacitoo napisał(a):ania6351 napisał(a):Opowiem Ci historie: Znajoma wyszła za mąż. Maja rozdzielność, bo rodzina Męża naciskała, ze tak lepiej, bo gospodarstwo duze, bo w razie rozwodu to ojcowizna do podziału itd. Ona głupia się zgodziła. On myślał tylko o sobie. ZAWSZE Mamusia na pierwszym miejscu. Machnął jej 4 dzieci. Ona z tymi dziećmi jak uwiązana, wiecznie pretensje teściów, ze Ona jeszcze dżemów nie robi, a to grządki nie opielone. On jej w ogóle nie doceniał. Przez lata tez beznadziejny ojciec. Nigdy nie wziął ich nawet na te żniwa, by dzieci chociaż taką Radość miały, ze traktorem pojechały. Teraz sa starzy i się nienawidzą. Wszyscy. Ona jego, dzieci tez jego. Chcesz tak? Chcesz zmarnować sobie życie? Masz domek do remontu. Wyprowadź się. on Ciebie NIE szanuje i nie będzie. Skoro już to robi, to lepiej nie będzie. Jeśli w seksie traktuje Cietak, to nie ma tu ani szacunku, ani miłości. A jeśli o twoich problemach mówi per głupoty, to już masz odpowiedz na ile jego zdanie się liczy. Masz dom. Ważne czy działa ogrzewanie. Prąd i woda. Resztę wszystko da się zorganizować. W najgorszym wypadku sprzedajesz dom i idziesz do bloku. Żyj! Dziecko potrzebuje ojca, ale DOBREGo a nie dupka. Po za tym, chcesz by syn stał się taki jak tatuś i dziadek? A stanie, jeśli będzie widział brak szacunku do Ciebie. Razem machneli te 4 dzieci;) nie robmy z nas kobiet bezmozgow. Wiele kobiet tkwi w takich relacjach, bo boja sie wziac zycie we wlasne rece, boja sie zmiany odpowiedzialnosci.. tego co ludzie powiedza.. łudza sie ze moze bedzie lepiej i tak mija rok za rokiem. Ja widze w mojej rodzinie, ze mama jest kosmicznie nieszczesliwa. Natomiast wiem, ze bala sie odejsc od ojca jak miala tylko mnie. Chciala przynajmniej by nazewnatrz wygladalo, ze jest super skoro w srodku bylo tak beznadziejnie.. i troche mi takich kobiet szkoda i troche nie. Same wybieraja takich mezczyzn, same decyduja sie z nimi na dzieci, godza sie zamieszkiwac z tesciami, godza sie by nimi pomiatano.. ale dlaczego ? Dla samego wyzbycia sie odpowiedzialnosci ? Dla zludnego poczucia bezpieczenstwa, bo jak odejdzie to moze bedzie sama, moze znow trafi na jakiegos dupka.. moze bedzie gorzej niz jest. Ja mam taka nature ze takiego delikwenta kopnelabym w zad. Natomiast wiele kobiet godzi sie na taki los i taki ma. Dla mnie same slowa o tym, ze autorka nie kocha swojego meza.. no co tu rozkminiac ? No i argument "dla dobra dzieci".. dzieci nie sa glupie. Dasz dziecku zly wzorzec zycia w malzenstwie to dorosnie i wpakuje sie w to samo bagno. I kolo sie zamyka. Sama mialam taka toksyczna relacje, na szczescie w pore sie opamietalam i koniec koncow wyszlam za przyzwoitego czlowieka, ale mimo wychowania w pelnej rodzinie bylam nieszczesliwa, klotnie rodzicow dla malego czlowieka to jest jakis armagedon. dokładnie  wola zyc tak niz wziąć za siebie odpowiedzialność i zasłaniają się dobrem dzieci, duzo jest takich głupich bab  Nie oceniajcie zbyt surowo mam, babć.  To były  inne czasy. Kobiety miały  inne możliwości. Rozwody  nie były takie powszechne. Nie twierdzę, że to było  dobre.  Ale uważam, że nie można ich potępiać, że żyły  zgodnie z wychowaniem.  Słynne było  powiedzenie "niechby pił,  niechby  bił, byleby był" .   Dokładnie tak, mmMalgorzatka.  To nie są wymówki, świat i społeczeństwo jest trochę bardziej skomplikowane niż czubek własnego nosa.  My mamy przywilej możliwości wybicia się z takiego myślenia i zmiany wzorców, ale ten proces nie materializuje się z dnia na dzień.  W poście Despacito trafnie zauważyła, że kobiety boją się bycia ocenianymi przez społeczeństwo i może też mają wątpliwości czy mogą zapewnić godny byt swojemu dziecku w kwestii finansowej itp. Oczywiście każdy podejmuje własne wybory i bierze odpowiedzialność za swoje decyzje ale nie ignorujmy faktów i historii kobiet - często ciężej jest kobiecie znaleźć dobrze płatną pracę z elastycznymi godzinami aby też móc zadbać o dziecko. Wytykanie takich kobiet palcami przez społeczeństwo, zwłaszcza w małych miastach i wsiach - jest nadal realnym zjawiskiem. Kobiety też były od dziecka "zaprogramowane" w kwestii tego jak wygląda sukces życiowy i jaka jest w tym rola kobiety jako żony i matki. Zmiana takiego myślenia i manipulacji wbijanej kobietom do głowy od wieków nie zachodzi z dnia na dzień.  Nie zwalam całej winy na środowisko i zewnętrzne czynniki, ale też tego nie można ignorować - zwłaszcza jeśli chodzi o starsze pokolenia. Moja mama jest np. wzorowym przykładem takiego uległego zachowania ale z czasem zrozumiałam szerszą perspektywę tego fenomenu i myślę że to wielka krótkowzroczność by oceniać inne kobiety własną miarą - zwłaszcza dzisiaj, kiedy świat się zmienia i idzie do przodu z wielką prędkością rozwoju i progresywności. 

Ale zobacz jaka jest alternatywa? Jestes z facetem to jaki by nie byl kobieta mysli - no dobra ale chociaz nie jestem sama. Odchodzac zostaje sama, czesto zupelnie sama z malym dzieckiem , bo alimenciarze, ktorzy unikaja placenia na dziecko to smutny standard.. w zamian dostajesz szanse na lepsze zycie, owszem, ale bez jakiejkolwiek gwarancji, ze te zycie jak z bajki rzeczywiscie Ci sie trafi. Ja jestem jak najbardziej za poszukiwaniem takiego szczescia, bo ono jest mozliwe, ale czlowiek z natury nie lubi zmian. Czuje sie bezpiecznie w czyms co zna, nawet jesli w danej sytuacji jest beznadziejnie.. no i czesto kobiety przynajmniej nie musza martwic sie o kwestie zarobkowe jesli zostaja z dzieckiem czy dziecmi w domu, odchodzac bierzesz wszystko na swoje bary. Swoja droga my kobiety to wiecznie mamy przerabane. Kiedys promowalo sie obraz matki Polki- blysk w domu, gromadka dzieci, idealna gospodyni murem za mezem chocby nie wiem co. Obowiazki domowe meza? Obejrzec wieczorne wydanie wiadomosci. A jak jest teraz? Teraz jest jeszcze lepiej- masz byc idealna gospodynia, robic kariere, jesli miec dzieci to po 2 miesiacach masz "wrocic do formy" , no generalnie kobieta calkowicie niezalezna. Na plus ze mezczyzni wiecej sie "udzielaja" , ale malo znam rodzin gdzie to np mezczyzna gotuje.. raczej to dalej kobieta jest "rozliczana" z tzw prowadzenia domu .. mezczyzna ma przyzwolenie spoleczne by byc wiecznie chlopcem by byc nieodpowiedzialny, a kobieta ma byc swieta meczennica.. wiem, ze uogolniam, ale mysle, ze wiecznie jestesmy pod presja i to sprawia, ze o sobie myslimy w ostatniej kolejnosci.. a to błąd.

1000 lajkow za ten post.


Pasek wagi

maharettt napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

sylwik1989 napisał(a):

mmMalgorzatka napisał(a):Ptaky napisał(a): Despacitoo napisał(a):ania6351 napisał(a):Opowiem Ci historie: Znajoma wyszła za mąż. Maja rozdzielność, bo rodzina Męża naciskała, ze tak lepiej, bo gospodarstwo duze, bo w razie rozwodu to ojcowizna do podziału itd. Ona głupia się zgodziła. On myślał tylko o sobie. ZAWSZE Mamusia na pierwszym miejscu. Machnął jej 4 dzieci. Ona z tymi dziećmi jak uwiązana, wiecznie pretensje teściów, ze Ona jeszcze dżemów nie robi, a to grządki nie opielone. On jej w ogóle nie doceniał. Przez lata tez beznadziejny ojciec. Nigdy nie wziął ich nawet na te żniwa, by dzieci chociaż taką Radość miały, ze traktorem pojechały. Teraz sa starzy i się nienawidzą. Wszyscy. Ona jego, dzieci tez jego. Chcesz tak? Chcesz zmarnować sobie życie? Masz domek do remontu. Wyprowadź się. on Ciebie NIE szanuje i nie będzie. Skoro już to robi, to lepiej nie będzie. Jeśli w seksie traktuje Cietak, to nie ma tu ani szacunku, ani miłości. A jeśli o twoich problemach mówi per głupoty, to już masz odpowiedz na ile jego zdanie się liczy. Masz dom. Ważne czy działa ogrzewanie. Prąd i woda. Resztę wszystko da się zorganizować. W najgorszym wypadku sprzedajesz dom i idziesz do bloku. Żyj! Dziecko potrzebuje ojca, ale DOBREGo a nie dupka. Po za tym, chcesz by syn stał się taki jak tatuś i dziadek? A stanie, jeśli będzie widział brak szacunku do Ciebie. Razem machneli te 4 dzieci;) nie robmy z nas kobiet bezmozgow. Wiele kobiet tkwi w takich relacjach, bo boja sie wziac zycie we wlasne rece, boja sie zmiany odpowiedzialnosci.. tego co ludzie powiedza.. łudza sie ze moze bedzie lepiej i tak mija rok za rokiem. Ja widze w mojej rodzinie, ze mama jest kosmicznie nieszczesliwa. Natomiast wiem, ze bala sie odejsc od ojca jak miala tylko mnie. Chciala przynajmniej by nazewnatrz wygladalo, ze jest super skoro w srodku bylo tak beznadziejnie.. i troche mi takich kobiet szkoda i troche nie. Same wybieraja takich mezczyzn, same decyduja sie z nimi na dzieci, godza sie zamieszkiwac z tesciami, godza sie by nimi pomiatano.. ale dlaczego ? Dla samego wyzbycia sie odpowiedzialnosci ? Dla zludnego poczucia bezpieczenstwa, bo jak odejdzie to moze bedzie sama, moze znow trafi na jakiegos dupka.. moze bedzie gorzej niz jest. Ja mam taka nature ze takiego delikwenta kopnelabym w zad. Natomiast wiele kobiet godzi sie na taki los i taki ma. Dla mnie same slowa o tym, ze autorka nie kocha swojego meza.. no co tu rozkminiac ? No i argument "dla dobra dzieci".. dzieci nie sa glupie. Dasz dziecku zly wzorzec zycia w malzenstwie to dorosnie i wpakuje sie w to samo bagno. I kolo sie zamyka. Sama mialam taka toksyczna relacje, na szczescie w pore sie opamietalam i koniec koncow wyszlam za przyzwoitego czlowieka, ale mimo wychowania w pelnej rodzinie bylam nieszczesliwa, klotnie rodzicow dla malego czlowieka to jest jakis armagedon. dokładnie  wola zyc tak niz wziąć za siebie odpowiedzialność i zasłaniają się dobrem dzieci, duzo jest takich głupich bab  Nie oceniajcie zbyt surowo mam, babć.  To były  inne czasy. Kobiety miały  inne możliwości. Rozwody  nie były takie powszechne. Nie twierdzę, że to było  dobre.  Ale uważam, że nie można ich potępiać, że żyły  zgodnie z wychowaniem.  Słynne było  powiedzenie "niechby pił,  niechby  bił, byleby był" .   Dokładnie tak, mmMalgorzatka.  To nie są wymówki, świat i społeczeństwo jest trochę bardziej skomplikowane niż czubek własnego nosa.  My mamy przywilej możliwości wybicia się z takiego myślenia i zmiany wzorców, ale ten proces nie materializuje się z dnia na dzień.  W poście Despacito trafnie zauważyła, że kobiety boją się bycia ocenianymi przez społeczeństwo i może też mają wątpliwości czy mogą zapewnić godny byt swojemu dziecku w kwestii finansowej itp. Oczywiście każdy podejmuje własne wybory i bierze odpowiedzialność za swoje decyzje ale nie ignorujmy faktów i historii kobiet - często ciężej jest kobiecie znaleźć dobrze płatną pracę z elastycznymi godzinami aby też móc zadbać o dziecko. Wytykanie takich kobiet palcami przez społeczeństwo, zwłaszcza w małych miastach i wsiach - jest nadal realnym zjawiskiem. Kobiety też były od dziecka "zaprogramowane" w kwestii tego jak wygląda sukces życiowy i jaka jest w tym rola kobiety jako żony i matki. Zmiana takiego myślenia i manipulacji wbijanej kobietom do głowy od wieków nie zachodzi z dnia na dzień.  Nie zwalam całej winy na środowisko i zewnętrzne czynniki, ale też tego nie można ignorować - zwłaszcza jeśli chodzi o starsze pokolenia. Moja mama jest np. wzorowym przykładem takiego uległego zachowania ale z czasem zrozumiałam szerszą perspektywę tego fenomenu i myślę że to wielka krótkowzroczność by oceniać inne kobiety własną miarą - zwłaszcza dzisiaj, kiedy świat się zmienia i idzie do przodu z wielką prędkością rozwoju i progresywności. 

Ale zobacz jaka jest alternatywa? Jestes z facetem to jaki by nie byl kobieta mysli - no dobra ale chociaz nie jestem sama. Odchodzac zostaje sama, czesto zupelnie sama z malym dzieckiem , bo alimenciarze, ktorzy unikaja placenia na dziecko to smutny standard.. w zamian dostajesz szanse na lepsze zycie, owszem, ale bez jakiejkolwiek gwarancji, ze te zycie jak z bajki rzeczywiscie Ci sie trafi. Ja jestem jak najbardziej za poszukiwaniem takiego szczescia, bo ono jest mozliwe, ale czlowiek z natury nie lubi zmian. Czuje sie bezpiecznie w czyms co zna, nawet jesli w danej sytuacji jest beznadziejnie.. no i czesto kobiety przynajmniej nie musza martwic sie o kwestie zarobkowe jesli zostaja z dzieckiem czy dziecmi w domu, odchodzac bierzesz wszystko na swoje bary. Swoja droga my kobiety to wiecznie mamy przerabane. Kiedys promowalo sie obraz matki Polki- blysk w domu, gromadka dzieci, idealna gospodyni murem za mezem chocby nie wiem co. Obowiazki domowe meza? Obejrzec wieczorne wydanie wiadomosci. A jak jest teraz? Teraz jest jeszcze lepiej- masz byc idealna gospodynia, robic kariere, jesli miec dzieci to po 2 miesiacach masz "wrocic do formy" , no generalnie kobieta calkowicie niezalezna. Na plus ze mezczyzni wiecej sie "udzielaja" , ale malo znam rodzin gdzie to np mezczyzna gotuje.. raczej to dalej kobieta jest "rozliczana" z tzw prowadzenia domu .. mezczyzna ma przyzwolenie spoleczne by byc wiecznie chlopcem by byc nieodpowiedzialny, a kobieta ma byc swieta meczennica.. wiem, ze uogolniam, ale mysle, ze wiecznie jestesmy pod presja i to sprawia, ze o sobie myslimy w ostatniej kolejnosci.. a to błąd.

1000 lajkow za ten post.

I jeszcze jeden ode mnie😁

Despacitoo napisał(a):

sylwik1989 napisał(a):

mmMalgorzatka napisał(a):Ptaky napisał(a): Despacitoo napisał(a):ania6351 napisał(a):Opowiem Ci historie: Znajoma wyszła za mąż. Maja rozdzielność, bo rodzina Męża naciskała, ze tak lepiej, bo gospodarstwo duze, bo w razie rozwodu to ojcowizna do podziału itd. Ona głupia się zgodziła. On myślał tylko o sobie. ZAWSZE Mamusia na pierwszym miejscu. Machnął jej 4 dzieci. Ona z tymi dziećmi jak uwiązana, wiecznie pretensje teściów, ze Ona jeszcze dżemów nie robi, a to grządki nie opielone. On jej w ogóle nie doceniał. Przez lata tez beznadziejny ojciec. Nigdy nie wziął ich nawet na te żniwa, by dzieci chociaż taką Radość miały, ze traktorem pojechały. Teraz sa starzy i się nienawidzą. Wszyscy. Ona jego, dzieci tez jego. Chcesz tak? Chcesz zmarnować sobie życie? Masz domek do remontu. Wyprowadź się. on Ciebie NIE szanuje i nie będzie. Skoro już to robi, to lepiej nie będzie. Jeśli w seksie traktuje Cietak, to nie ma tu ani szacunku, ani miłości. A jeśli o twoich problemach mówi per głupoty, to już masz odpowiedz na ile jego zdanie się liczy. Masz dom. Ważne czy działa ogrzewanie. Prąd i woda. Resztę wszystko da się zorganizować. W najgorszym wypadku sprzedajesz dom i idziesz do bloku. Żyj! Dziecko potrzebuje ojca, ale DOBREGo a nie dupka. Po za tym, chcesz by syn stał się taki jak tatuś i dziadek? A stanie, jeśli będzie widział brak szacunku do Ciebie. Razem machneli te 4 dzieci;) nie robmy z nas kobiet bezmozgow. Wiele kobiet tkwi w takich relacjach, bo boja sie wziac zycie we wlasne rece, boja sie zmiany odpowiedzialnosci.. tego co ludzie powiedza.. łudza sie ze moze bedzie lepiej i tak mija rok za rokiem. Ja widze w mojej rodzinie, ze mama jest kosmicznie nieszczesliwa. Natomiast wiem, ze bala sie odejsc od ojca jak miala tylko mnie. Chciala przynajmniej by nazewnatrz wygladalo, ze jest super skoro w srodku bylo tak beznadziejnie.. i troche mi takich kobiet szkoda i troche nie. Same wybieraja takich mezczyzn, same decyduja sie z nimi na dzieci, godza sie zamieszkiwac z tesciami, godza sie by nimi pomiatano.. ale dlaczego ? Dla samego wyzbycia sie odpowiedzialnosci ? Dla zludnego poczucia bezpieczenstwa, bo jak odejdzie to moze bedzie sama, moze znow trafi na jakiegos dupka.. moze bedzie gorzej niz jest. Ja mam taka nature ze takiego delikwenta kopnelabym w zad. Natomiast wiele kobiet godzi sie na taki los i taki ma. Dla mnie same slowa o tym, ze autorka nie kocha swojego meza.. no co tu rozkminiac ? No i argument "dla dobra dzieci".. dzieci nie sa glupie. Dasz dziecku zly wzorzec zycia w malzenstwie to dorosnie i wpakuje sie w to samo bagno. I kolo sie zamyka. Sama mialam taka toksyczna relacje, na szczescie w pore sie opamietalam i koniec koncow wyszlam za przyzwoitego czlowieka, ale mimo wychowania w pelnej rodzinie bylam nieszczesliwa, klotnie rodzicow dla malego czlowieka to jest jakis armagedon. dokładnie  wola zyc tak niz wziąć za siebie odpowiedzialność i zasłaniają się dobrem dzieci, duzo jest takich głupich bab  Nie oceniajcie zbyt surowo mam, babć.  To były  inne czasy. Kobiety miały  inne możliwości. Rozwody  nie były takie powszechne. Nie twierdzę, że to było  dobre.  Ale uważam, że nie można ich potępiać, że żyły  zgodnie z wychowaniem.  Słynne było  powiedzenie "niechby pił,  niechby  bił, byleby był" .   Dokładnie tak, mmMalgorzatka.  To nie są wymówki, świat i społeczeństwo jest trochę bardziej skomplikowane niż czubek własnego nosa.  My mamy przywilej możliwości wybicia się z takiego myślenia i zmiany wzorców, ale ten proces nie materializuje się z dnia na dzień.  W poście Despacito trafnie zauważyła, że kobiety boją się bycia ocenianymi przez społeczeństwo i może też mają wątpliwości czy mogą zapewnić godny byt swojemu dziecku w kwestii finansowej itp. Oczywiście każdy podejmuje własne wybory i bierze odpowiedzialność za swoje decyzje ale nie ignorujmy faktów i historii kobiet - często ciężej jest kobiecie znaleźć dobrze płatną pracę z elastycznymi godzinami aby też móc zadbać o dziecko. Wytykanie takich kobiet palcami przez społeczeństwo, zwłaszcza w małych miastach i wsiach - jest nadal realnym zjawiskiem. Kobiety też były od dziecka "zaprogramowane" w kwestii tego jak wygląda sukces życiowy i jaka jest w tym rola kobiety jako żony i matki. Zmiana takiego myślenia i manipulacji wbijanej kobietom do głowy od wieków nie zachodzi z dnia na dzień.  Nie zwalam całej winy na środowisko i zewnętrzne czynniki, ale też tego nie można ignorować - zwłaszcza jeśli chodzi o starsze pokolenia. Moja mama jest np. wzorowym przykładem takiego uległego zachowania ale z czasem zrozumiałam szerszą perspektywę tego fenomenu i myślę że to wielka krótkowzroczność by oceniać inne kobiety własną miarą - zwłaszcza dzisiaj, kiedy świat się zmienia i idzie do przodu z wielką prędkością rozwoju i progresywności. 

Ale zobacz jaka jest alternatywa? Jestes z facetem to jaki by nie byl kobieta mysli - no dobra ale chociaz nie jestem sama. Odchodzac zostaje sama, czesto zupelnie sama z malym dzieckiem , bo alimenciarze, ktorzy unikaja placenia na dziecko to smutny standard.. w zamian dostajesz szanse na lepsze zycie, owszem, ale bez jakiejkolwiek gwarancji, ze te zycie jak z bajki rzeczywiscie Ci sie trafi. Ja jestem jak najbardziej za poszukiwaniem takiego szczescia, bo ono jest mozliwe, ale czlowiek z natury nie lubi zmian. Czuje sie bezpiecznie w czyms co zna, nawet jesli w danej sytuacji jest beznadziejnie.. no i czesto kobiety przynajmniej nie musza martwic sie o kwestie zarobkowe jesli zostaja z dzieckiem czy dziecmi w domu, odchodzac bierzesz wszystko na swoje bary. Swoja droga my kobiety to wiecznie mamy przerabane. Kiedys promowalo sie obraz matki Polki- blysk w domu, gromadka dzieci, idealna gospodyni murem za mezem chocby nie wiem co. Obowiazki domowe meza? Obejrzec wieczorne wydanie wiadomosci. A jak jest teraz? Teraz jest jeszcze lepiej- masz byc idealna gospodynia, robic kariere, jesli miec dzieci to po 2 miesiacach masz "wrocic do formy" , no generalnie kobieta calkowicie niezalezna. Na plus ze mezczyzni wiecej sie "udzielaja" , ale malo znam rodzin gdzie to np mezczyzna gotuje.. raczej to dalej kobieta jest "rozliczana" z tzw prowadzenia domu .. mezczyzna ma przyzwolenie spoleczne by byc wiecznie chlopcem by byc nieodpowiedzialny, a kobieta ma byc swieta meczennica.. wiem, ze uogolniam, ale mysle, ze wiecznie jestesmy pod presja i to sprawia, ze o sobie myslimy w ostatniej kolejnosci.. a to błąd.

Ja to wszystko rozumiem i sama sobie postanowiłam że nigdy od nikogo zależna nie będę i w miarę tej zasady też żyje. Mimo to - zauważam że jest wiele innych czynników które wpływają na taki stan rzeczy że kobiety nadal tkwią w takich sytuacjach. Wiele z nich ma do czynienia z faktem że historycznie kobieta była zależna od mężczyzny i ma to wpływ na systemiczne traktowanie i oczekiwania wobec kobiet i postawę kobiet wobec życia, wątpliwości we własne możliwości, zależność finansową itp. itd.  Kobiety dostały (albo raczej wywalczyły) prawo do głosowania tylko 100 lat temu... zmiany o których mówimy zachodzą latami i wydaje mi się że jesteśmy w momencie gdzie od kobiety oczekuje się obu ról: matki i żony + zaradnej i niezależnej kobiety z karierą zawodową - tak jak napisałaś. I jest to więcej niż oczekuje się od mężczyzn. Nadal utrzymuje zdanie że zwalanie całej winy za taki stan rzeczy na kobiety jest krótkowzroczne. Jestem absolutnie "za" kobietami które samymi siłami stają się niezależne i biorą ryzyko aby stworzyć lepszą przyszłość dla siebie i swoich dzieci. Sama się za taką kobietę uważam więc ja nie spieram się w tej kwestii.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.