- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 lipca 2020, 21:49
Hej
Luźny temat na sobotni wieczór skierowany przede wszystkim do Vitalijek emigrantek:
jak to się stało, że wyemigrowałyście z PL - powody? (jeśli możecie uchylcie rąbka tajemnicy gdzie)
pracujecie w wyuczonym zawodzie czy w nowym kraju zaczynałyście od nowa?
wyjechałyście same/ ktoś Wam pomógł?
czy żałujecie decyzji/zrobiłybyście coś inaczej?
ile miałyście lat? czy wg Was jest na emigrację kiedykolwiek za późno?
19 lipca 2020, 15:50
A propos Antalyi- czy Ty kiedyś pisałaś, że masz apartament w Antalyi jako inwestycje ? Sorry za offtop, ale nie da się do Ciebie wysłać wiadomości.[/tak, mam kupiony tam apartament, który jest aktualnie wynajęty, przynajmniej do czasu spłaty kredytu.obecnie mieszkają tam studentki , płaca w tureckiej walucie , co mi pasuje , bo co roku jeżdżę do Turcji na wakacje, nie muszę się martwić o pieniądze :-)u mnie w Belgii to samo , uciekają kiedy zimno jest , ja tez tak chce zrobić .tylko ze u mnie będzie Antalya .w Niemczech dosyc popularne jest wyemigrowanie w poznym wieku, dopiero po odejsciu na emeryture. Przyczyny sa rozne, jedni ze wzgledu na wysokie koszty zycia w De i emerytura nie wystarcza, inni wola zyc w cieplejszym kraju gdzie wczesniej juz kupili dom gdzie spedzali wakacje - moi sasiedzi zyja kilka miesiecy w De i reszte roku na Teneryfie - sa juz ok 80siatki.Było mi zimno. Non stop. ;) Brakowało mi świeżego powietrza, słońca, zieleni. I to był główny powód. Od dziecka wiedziałam, że nie jestem w stanie przeżyć życia w zimnej Polsce. A tak poza tym to zdecydowałam się na rozwód i chciałam zacząć życie w kraju, w którym nikt nie łączy mnie z byłym mężem, więc uznałam, że to idealny moment na wyjazd. Wyjechałam zupełnie sama, nie wiedząc na 100 proc., w którym kraju się zatrzymam. Najpierw pomieszkałam kilka miesięcy w Rio, później w Gwatemali, aż ostatecznie zdecydowałam się na życie w Panamie. Pracowałam i pracuję wyłącznie zdalnie, więc kwestie zawodowe zupełni mi odpadły. Nadal nie mam nawet pozwolenia na pracę w Panamie, bo jest mi zupełnie zbędne. Absolutnie nie żałuję wyjazdu. Zdarza się, nierzadko, że brakuje mi Europy, no ale...nie można mieć wszystkiego jednocześnie. Ostatecznie przeniosłam się w wieku 29 lat. Ogólnie nie uznaję czegoś takiego, jak "za późno na emigrację". Na całym świecie, ludzie z powodzeniem emigrują również na emeryturze.
Edytowany przez ANULA51 19 lipca 2020, 15:51
19 lipca 2020, 16:06
Rozumiem, że w chwili wyjazdu znałaś bdb hiszpański/portugalski?Było mi zimno. Non stop. ;) Brakowało mi świeżego powietrza, słońca, zieleni. I to był główny powód. Od dziecka wiedziałam, że nie jestem w stanie przeżyć życia w zimnej Polsce. A tak poza tym to zdecydowałam się na rozwód i chciałam zacząć życie w kraju, w którym nikt nie łączy mnie z byłym mężem, więc uznałam, że to idealny moment na wyjazd. Wyjechałam zupełnie sama, nie wiedząc na 100 proc., w którym kraju się zatrzymam. Najpierw pomieszkałam kilka miesięcy w Rio, później w Gwatemali, aż ostatecznie zdecydowałam się na życie w Panamie. Pracowałam i pracuję wyłącznie zdalnie, więc kwestie zawodowe zupełni mi odpadły. Nadal nie mam nawet pozwolenia na pracę w Panamie, bo jest mi zupełnie zbędne. Absolutnie nie żałuję wyjazdu. Zdarza się, nierzadko, że brakuje mi Europy, no ale...nie można mieć wszystkiego jednocześnie. Ostatecznie przeniosłam się w wieku 29 lat. Ogólnie nie uznaję czegoś takiego, jak "za późno na emigrację". Na całym świecie, ludzie z powodzeniem emigrują również na emeryturze.
W chwili wyjazdu nic a nic. Wyłącznie angielski i to w zupełności wystarczyło. :)
19 lipca 2020, 16:39
W chwili wyjazdu nic a nic. Wyłącznie angielski i to w zupełności wystarczyło. :)Rozumiem, że w chwili wyjazdu znałaś bdb hiszpański/portugalski?Było mi zimno. Non stop. ;) Brakowało mi świeżego powietrza, słońca, zieleni. I to był główny powód. Od dziecka wiedziałam, że nie jestem w stanie przeżyć życia w zimnej Polsce. A tak poza tym to zdecydowałam się na rozwód i chciałam zacząć życie w kraju, w którym nikt nie łączy mnie z byłym mężem, więc uznałam, że to idealny moment na wyjazd. Wyjechałam zupełnie sama, nie wiedząc na 100 proc., w którym kraju się zatrzymam. Najpierw pomieszkałam kilka miesięcy w Rio, później w Gwatemali, aż ostatecznie zdecydowałam się na życie w Panamie. Pracowałam i pracuję wyłącznie zdalnie, więc kwestie zawodowe zupełni mi odpadły. Nadal nie mam nawet pozwolenia na pracę w Panamie, bo jest mi zupełnie zbędne. Absolutnie nie żałuję wyjazdu. Zdarza się, nierzadko, że brakuje mi Europy, no ale...nie można mieć wszystkiego jednocześnie. Ostatecznie przeniosłam się w wieku 29 lat. Ogólnie nie uznaję czegoś takiego, jak "za późno na emigrację". Na całym świecie, ludzie z powodzeniem emigrują również na emeryturze.
Jjeku podziwiam Cię ,samemu jechac na drugi koniec świata i to w jeszcze takie rejony,Rio dosyć niebezpieczne miasto.
19 lipca 2020, 16:53
Jjeku podziwiam Cię ,samemu jechac na drugi koniec świata i to w jeszcze takie rejony,Rio dosyć niebezpieczne miasto.W chwili wyjazdu nic a nic. Wyłącznie angielski i to w zupełności wystarczyło. :)Rozumiem, że w chwili wyjazdu znałaś bdb hiszpański/portugalski?Było mi zimno. Non stop. ;) Brakowało mi świeżego powietrza, słońca, zieleni. I to był główny powód. Od dziecka wiedziałam, że nie jestem w stanie przeżyć życia w zimnej Polsce. A tak poza tym to zdecydowałam się na rozwód i chciałam zacząć życie w kraju, w którym nikt nie łączy mnie z byłym mężem, więc uznałam, że to idealny moment na wyjazd. Wyjechałam zupełnie sama, nie wiedząc na 100 proc., w którym kraju się zatrzymam. Najpierw pomieszkałam kilka miesięcy w Rio, później w Gwatemali, aż ostatecznie zdecydowałam się na życie w Panamie. Pracowałam i pracuję wyłącznie zdalnie, więc kwestie zawodowe zupełni mi odpadły. Nadal nie mam nawet pozwolenia na pracę w Panamie, bo jest mi zupełnie zbędne. Absolutnie nie żałuję wyjazdu. Zdarza się, nierzadko, że brakuje mi Europy, no ale...nie można mieć wszystkiego jednocześnie. Ostatecznie przeniosłam się w wieku 29 lat. Ogólnie nie uznaję czegoś takiego, jak "za późno na emigrację". Na całym świecie, ludzie z powodzeniem emigrują również na emeryturze.
Zgadzam się - szacun dla EgyptianCat. Miałaś w głowie jakiś plan czy to był spontan?
19 lipca 2020, 17:28
Zgadzam się - szacun dla EgyptianCat. Miałaś w głowie jakiś plan czy to był spontan?Jjeku podziwiam Cię ,samemu jechac na drugi koniec świata i to w jeszcze takie rejony,Rio dosyć niebezpieczne miasto.W chwili wyjazdu nic a nic. Wyłącznie angielski i to w zupełności wystarczyło. :)Rozumiem, że w chwili wyjazdu znałaś bdb hiszpański/portugalski?Było mi zimno. Non stop. ;) Brakowało mi świeżego powietrza, słońca, zieleni. I to był główny powód. Od dziecka wiedziałam, że nie jestem w stanie przeżyć życia w zimnej Polsce. A tak poza tym to zdecydowałam się na rozwód i chciałam zacząć życie w kraju, w którym nikt nie łączy mnie z byłym mężem, więc uznałam, że to idealny moment na wyjazd. Wyjechałam zupełnie sama, nie wiedząc na 100 proc., w którym kraju się zatrzymam. Najpierw pomieszkałam kilka miesięcy w Rio, później w Gwatemali, aż ostatecznie zdecydowałam się na życie w Panamie. Pracowałam i pracuję wyłącznie zdalnie, więc kwestie zawodowe zupełni mi odpadły. Nadal nie mam nawet pozwolenia na pracę w Panamie, bo jest mi zupełnie zbędne. Absolutnie nie żałuję wyjazdu. Zdarza się, nierzadko, że brakuje mi Europy, no ale...nie można mieć wszystkiego jednocześnie. Ostatecznie przeniosłam się w wieku 29 lat. Ogólnie nie uznaję czegoś takiego, jak "za późno na emigrację". Na całym świecie, ludzie z powodzeniem emigrują również na emeryturze.
Rio to przede wszystkim absolutnie cudowne miasto. Nie czułam się tam bardziej zagrożona niż w Polsce, a zdarzyło mi się nawet odwiedzić favele. :) Największe jest ryzyko kradzieży, ale z tym trzeba liczyć się w absolutnie każdym turystycznym mieście świata.
Nie miałam żadnego planu, bo nie byłam w stanie przewidzieć, jak będę się czuła w danym kraju, no i mogło zdarzyć się niemal wszystko. Chciałam po prostu pojechać, pozwiedzać, pożyć życiem codziennym danego miasta i na spokojnie znaleźć swoje miejsce na Ziemi.
Edytowany przez EgyptianCat 19 lipca 2020, 17:31
19 lipca 2020, 17:33
Rio to przede wszystkim absolutnie cudowne miasto. Nie czułam się tam bardziej zagrożona niż w Polsce, a zdarzyło mi się nawet odwiedzić favele. :) Największe jest ryzyko kradzieży, ale z tym trzeba liczyć się w absolutnie każdym turystycznym mieście świata. Nie miałam żadnego planu, bo nie byłam w stanie przewidzieć, jak będę się czuła w danym kraju, no i mogło zdarzyć się niemal wszystko. Chciałam po prostu pojechać, pozwiedzać, pożyć życiem codziennym danego miasta i na spokojnie znaleźć swoje miejsce na Ziemi.Zgadzam się - szacun dla EgyptianCat. Miałaś w głowie jakiś plan czy to był spontan?Jjeku podziwiam Cię ,samemu jechac na drugi koniec świata i to w jeszcze takie rejony,Rio dosyć niebezpieczne miasto.W chwili wyjazdu nic a nic. Wyłącznie angielski i to w zupełności wystarczyło. :)Rozumiem, że w chwili wyjazdu znałaś bdb hiszpański/portugalski?Było mi zimno. Non stop. ;) Brakowało mi świeżego powietrza, słońca, zieleni. I to był główny powód. Od dziecka wiedziałam, że nie jestem w stanie przeżyć życia w zimnej Polsce. A tak poza tym to zdecydowałam się na rozwód i chciałam zacząć życie w kraju, w którym nikt nie łączy mnie z byłym mężem, więc uznałam, że to idealny moment na wyjazd. Wyjechałam zupełnie sama, nie wiedząc na 100 proc., w którym kraju się zatrzymam. Najpierw pomieszkałam kilka miesięcy w Rio, później w Gwatemali, aż ostatecznie zdecydowałam się na życie w Panamie. Pracowałam i pracuję wyłącznie zdalnie, więc kwestie zawodowe zupełni mi odpadły. Nadal nie mam nawet pozwolenia na pracę w Panamie, bo jest mi zupełnie zbędne. Absolutnie nie żałuję wyjazdu. Zdarza się, nierzadko, że brakuje mi Europy, no ale...nie można mieć wszystkiego jednocześnie. Ostatecznie przeniosłam się w wieku 29 lat. Ogólnie nie uznaję czegoś takiego, jak "za późno na emigrację". Na całym świecie, ludzie z powodzeniem emigrują również na emeryturze.
Jak tak o tym piszesz, to wydaje się to być bardzo proste ;-)
Edytowany przez Apricottie 19 lipca 2020, 17:33
19 lipca 2020, 17:42
Jak tak o tym piszesz, to wydaje się to być bardzo proste ;-)Rio to przede wszystkim absolutnie cudowne miasto. Nie czułam się tam bardziej zagrożona niż w Polsce, a zdarzyło mi się nawet odwiedzić favele. :) Największe jest ryzyko kradzieży, ale z tym trzeba liczyć się w absolutnie każdym turystycznym mieście świata. Nie miałam żadnego planu, bo nie byłam w stanie przewidzieć, jak będę się czuła w danym kraju, no i mogło zdarzyć się niemal wszystko. Chciałam po prostu pojechać, pozwiedzać, pożyć życiem codziennym danego miasta i na spokojnie znaleźć swoje miejsce na Ziemi.Zgadzam się - szacun dla EgyptianCat. Miałaś w głowie jakiś plan czy to był spontan?Jjeku podziwiam Cię ,samemu jechac na drugi koniec świata i to w jeszcze takie rejony,Rio dosyć niebezpieczne miasto.W chwili wyjazdu nic a nic. Wyłącznie angielski i to w zupełności wystarczyło. :)Rozumiem, że w chwili wyjazdu znałaś bdb hiszpański/portugalski?Było mi zimno. Non stop. ;) Brakowało mi świeżego powietrza, słońca, zieleni. I to był główny powód. Od dziecka wiedziałam, że nie jestem w stanie przeżyć życia w zimnej Polsce. A tak poza tym to zdecydowałam się na rozwód i chciałam zacząć życie w kraju, w którym nikt nie łączy mnie z byłym mężem, więc uznałam, że to idealny moment na wyjazd. Wyjechałam zupełnie sama, nie wiedząc na 100 proc., w którym kraju się zatrzymam. Najpierw pomieszkałam kilka miesięcy w Rio, później w Gwatemali, aż ostatecznie zdecydowałam się na życie w Panamie. Pracowałam i pracuję wyłącznie zdalnie, więc kwestie zawodowe zupełni mi odpadły. Nadal nie mam nawet pozwolenia na pracę w Panamie, bo jest mi zupełnie zbędne. Absolutnie nie żałuję wyjazdu. Zdarza się, nierzadko, że brakuje mi Europy, no ale...nie można mieć wszystkiego jednocześnie. Ostatecznie przeniosłam się w wieku 29 lat. Ogólnie nie uznaję czegoś takiego, jak "za późno na emigrację". Na całym świecie, ludzie z powodzeniem emigrują również na emeryturze.
Jeśli nie trzeba się na miejscu martwić o pracę, to naprawdę jest bardzo proste. ;)
O wiele trudniej byłoby mi przeżyć całe życie w Polsce.
19 lipca 2020, 17:58
Jeśli nie trzeba się na miejscu martwić o pracę, to naprawdę jest bardzo proste. ;) O wiele trudniej byłoby mi przeżyć całe życie w Polsce.Jak tak o tym piszesz, to wydaje się to być bardzo proste ;-)Rio to przede wszystkim absolutnie cudowne miasto. Nie czułam się tam bardziej zagrożona niż w Polsce, a zdarzyło mi się nawet odwiedzić favele. :) Największe jest ryzyko kradzieży, ale z tym trzeba liczyć się w absolutnie każdym turystycznym mieście świata. Nie miałam żadnego planu, bo nie byłam w stanie przewidzieć, jak będę się czuła w danym kraju, no i mogło zdarzyć się niemal wszystko. Chciałam po prostu pojechać, pozwiedzać, pożyć życiem codziennym danego miasta i na spokojnie znaleźć swoje miejsce na Ziemi.Zgadzam się - szacun dla EgyptianCat. Miałaś w głowie jakiś plan czy to był spontan?Jjeku podziwiam Cię ,samemu jechac na drugi koniec świata i to w jeszcze takie rejony,Rio dosyć niebezpieczne miasto.W chwili wyjazdu nic a nic. Wyłącznie angielski i to w zupełności wystarczyło. :)Rozumiem, że w chwili wyjazdu znałaś bdb hiszpański/portugalski?Było mi zimno. Non stop. ;) Brakowało mi świeżego powietrza, słońca, zieleni. I to był główny powód. Od dziecka wiedziałam, że nie jestem w stanie przeżyć życia w zimnej Polsce. A tak poza tym to zdecydowałam się na rozwód i chciałam zacząć życie w kraju, w którym nikt nie łączy mnie z byłym mężem, więc uznałam, że to idealny moment na wyjazd. Wyjechałam zupełnie sama, nie wiedząc na 100 proc., w którym kraju się zatrzymam. Najpierw pomieszkałam kilka miesięcy w Rio, później w Gwatemali, aż ostatecznie zdecydowałam się na życie w Panamie. Pracowałam i pracuję wyłącznie zdalnie, więc kwestie zawodowe zupełni mi odpadły. Nadal nie mam nawet pozwolenia na pracę w Panamie, bo jest mi zupełnie zbędne. Absolutnie nie żałuję wyjazdu. Zdarza się, nierzadko, że brakuje mi Europy, no ale...nie można mieć wszystkiego jednocześnie. Ostatecznie przeniosłam się w wieku 29 lat. Ogólnie nie uznaję czegoś takiego, jak "za późno na emigrację". Na całym świecie, ludzie z powodzeniem emigrują również na emeryturze.
Taak. I to jest jednocześnie największa przeszkoda. W tym momencie żałuję, że nie jest freelancerem;-//
19 lipca 2020, 18:19
Taak. I to jest jednocześnie największa przeszkoda. W tym momencie żałuję, że nie jest freelancerem;-//Jeśli nie trzeba się na miejscu martwić o pracę, to naprawdę jest bardzo proste. ;) O wiele trudniej byłoby mi przeżyć całe życie w Polsce.Jak tak o tym piszesz, to wydaje się to być bardzo proste ;-)Rio to przede wszystkim absolutnie cudowne miasto. Nie czułam się tam bardziej zagrożona niż w Polsce, a zdarzyło mi się nawet odwiedzić favele. :) Największe jest ryzyko kradzieży, ale z tym trzeba liczyć się w absolutnie każdym turystycznym mieście świata. Nie miałam żadnego planu, bo nie byłam w stanie przewidzieć, jak będę się czuła w danym kraju, no i mogło zdarzyć się niemal wszystko. Chciałam po prostu pojechać, pozwiedzać, pożyć życiem codziennym danego miasta i na spokojnie znaleźć swoje miejsce na Ziemi.Zgadzam się - szacun dla EgyptianCat. Miałaś w głowie jakiś plan czy to był spontan?Jjeku podziwiam Cię ,samemu jechac na drugi koniec świata i to w jeszcze takie rejony,Rio dosyć niebezpieczne miasto.W chwili wyjazdu nic a nic. Wyłącznie angielski i to w zupełności wystarczyło. :)Rozumiem, że w chwili wyjazdu znałaś bdb hiszpański/portugalski?Było mi zimno. Non stop. ;) Brakowało mi świeżego powietrza, słońca, zieleni. I to był główny powód. Od dziecka wiedziałam, że nie jestem w stanie przeżyć życia w zimnej Polsce. A tak poza tym to zdecydowałam się na rozwód i chciałam zacząć życie w kraju, w którym nikt nie łączy mnie z byłym mężem, więc uznałam, że to idealny moment na wyjazd. Wyjechałam zupełnie sama, nie wiedząc na 100 proc., w którym kraju się zatrzymam. Najpierw pomieszkałam kilka miesięcy w Rio, później w Gwatemali, aż ostatecznie zdecydowałam się na życie w Panamie. Pracowałam i pracuję wyłącznie zdalnie, więc kwestie zawodowe zupełni mi odpadły. Nadal nie mam nawet pozwolenia na pracę w Panamie, bo jest mi zupełnie zbędne. Absolutnie nie żałuję wyjazdu. Zdarza się, nierzadko, że brakuje mi Europy, no ale...nie można mieć wszystkiego jednocześnie. Ostatecznie przeniosłam się w wieku 29 lat. Ogólnie nie uznaję czegoś takiego, jak "za późno na emigrację". Na całym świecie, ludzie z powodzeniem emigrują również na emeryturze.
Nie jesteś i nie możesz być? Choćby tymczasowo?
19 lipca 2020, 18:29
Nie jesteś i nie możesz być? Choćby tymczasowo?Taak. I to jest jednocześnie największa przeszkoda. W tym momencie żałuję, że nie jest freelancerem;-//Jeśli nie trzeba się na miejscu martwić o pracę, to naprawdę jest bardzo proste. ;) O wiele trudniej byłoby mi przeżyć całe życie w Polsce.Jak tak o tym piszesz, to wydaje się to być bardzo proste ;-)Rio to przede wszystkim absolutnie cudowne miasto. Nie czułam się tam bardziej zagrożona niż w Polsce, a zdarzyło mi się nawet odwiedzić favele. :) Największe jest ryzyko kradzieży, ale z tym trzeba liczyć się w absolutnie każdym turystycznym mieście świata. Nie miałam żadnego planu, bo nie byłam w stanie przewidzieć, jak będę się czuła w danym kraju, no i mogło zdarzyć się niemal wszystko. Chciałam po prostu pojechać, pozwiedzać, pożyć życiem codziennym danego miasta i na spokojnie znaleźć swoje miejsce na Ziemi.Zgadzam się - szacun dla EgyptianCat. Miałaś w głowie jakiś plan czy to był spontan?Jjeku podziwiam Cię ,samemu jechac na drugi koniec świata i to w jeszcze takie rejony,Rio dosyć niebezpieczne miasto.W chwili wyjazdu nic a nic. Wyłącznie angielski i to w zupełności wystarczyło. :)Rozumiem, że w chwili wyjazdu znałaś bdb hiszpański/portugalski?Było mi zimno. Non stop. ;) Brakowało mi świeżego powietrza, słońca, zieleni. I to był główny powód. Od dziecka wiedziałam, że nie jestem w stanie przeżyć życia w zimnej Polsce. A tak poza tym to zdecydowałam się na rozwód i chciałam zacząć życie w kraju, w którym nikt nie łączy mnie z byłym mężem, więc uznałam, że to idealny moment na wyjazd. Wyjechałam zupełnie sama, nie wiedząc na 100 proc., w którym kraju się zatrzymam. Najpierw pomieszkałam kilka miesięcy w Rio, później w Gwatemali, aż ostatecznie zdecydowałam się na życie w Panamie. Pracowałam i pracuję wyłącznie zdalnie, więc kwestie zawodowe zupełni mi odpadły. Nadal nie mam nawet pozwolenia na pracę w Panamie, bo jest mi zupełnie zbędne. Absolutnie nie żałuję wyjazdu. Zdarza się, nierzadko, że brakuje mi Europy, no ale...nie można mieć wszystkiego jednocześnie. Ostatecznie przeniosłam się w wieku 29 lat. Ogólnie nie uznaję czegoś takiego, jak "za późno na emigrację". Na całym świecie, ludzie z powodzeniem emigrują również na emeryturze.
Myślę, że nie mam odpowiednich kwalifikacji żeby pracować w ten sposób;-/// Od skończenia studiów (czyli prawie 5 lat) pracuję w korpo.