Temat: mandat za jazdę bez biletu ;-)

 mnie scigali ponad rok i tak musialam zaplacic + odsetki + koszty sądowe

Mam sporo takich kiosków, w których można kupić sieciówkę i właśnie myślałam o takiej łzawej historyjce.
W moim mieście jest 8 punktów, czyli 8 możliwości - może trafię na wyrozumiałą osobę.
Jak myślicie lepiej powiedzieć uczciwie, że zarabiam grosze (co jest prawdą) i że kasę wkładam w budżet domowy (wspólny z mamą) i nie stać mnie na płacenie mandatu, a o sieciówce zapomniałam, czy wymyślić zdarzenie np. kradzież/zagubienie portfela/plecaka na majówce, gdzie znajdowały się dokumenty i ważna sieciówka? Bardziej rozczuli ją mój pech, czy szczerość - może zapytam w ten sposób - co Was by bardziej przekonało?
I jeszcze jedno - myślicie że w takich kioskach (u mnie są one zazwyczaj przy dyspozytorni) nie ma monitoringu, nikt tego nie wychwyci?

>  mnie scigali ponad rok i tak musialam zaplacic + odsetki + koszty sądowe

To ile razem wyszło? Pytam ze zwykłej ciekawości :)

moja znajoma kiedyś znalazła błędy w wypisaniu mandatu i mandat anulowali, sprawdź może i tobie źle wypisali

ja dostalam mandat za brak biletu i zaplacilam jeszcze w ten sam dzien udało mi się wyegzekwować 80 procent zniżki ;)

jeśli płacisz w ten sam dzień lub w 7 dni od dostania - masz dużą zniżkę .

do niedawna we Wrocławiu nie było z tym problemu, w każdym kiosku miła pani lub miły pan wybijali bilet na dzień wcześniej, ale od tego roku szkolnego/akademickiego obowiązuje już elektroniczna karta miejska, więc żaden przekręt nie wchodzi w grę.

Nie rozumiem zamieszania. Dorosłość niestety polega na ponoszeniu konsekwencji.

Epsetka, spamuj w innym temacie, nie w moim, ok?

Mnie by bardziej przekonał zgubiony portfel :-)