Temat: Rasowy czy że schroniska?

Witam. Wiadomo, zależy to od predyspozycji i oczekiwań od psa czy kota.

Mając wybór zaadoptowalibyście ze schroniska czy kupili rasowego z hodowli? Co byłoby czynnikiem decydującym o pochodzeniu zwierzęcia? 

Hmmmm , kiedys chcialabym miec zarowno kota jak i psa :) Mysle ze najpierw pojechalabym do kilku schronisk i zobaczyła  jak to ze tak powiem wyglada. Jakbym zobaczyla zwierzaka przeznaczonego dla mnie to zapytalabym schronisko  o jego temperament i przezycia ( zeby na pewno  dac sobie rade z danym zwierzakiem a nie psychicznie zajechać siebie i zwierze). A jesli zadna z tych przybled by mnie nie urzekla to zaczelabym szukac po hodowlch, ewentualnie popytala znajomych czy nie maja psa/kota na zbyciu :) Kota bym chciala brytyjskiego, podoba  mi sie ta rasa, pies mógłby  byc kundlem ale takim pokroju mops/shitzu/maltanczyk cos takiej wielkosci i wygladu xd

Ze schroniska wzięłabym tylko szczeniaka albo rocznego pieska, który byłby do mnie przyjaźnie nastawiony już od samego początku. Dlaczego? Bo starsze psy nierzadko mają za sobą niezbyt przyjemną przeszłość i są już ukształtowane, niekoniecznie tak, jakbyśmy sobie życzyli. Mogą być agresywne.

Posiadam 3,5-letniego psa ze schroniska. Dopiero po 10-ciu miesiącach ciężkiej pracy, przestał na mnie warczeć. Dziś też zdarzają mu się pomruki niezadowolenia przy głaskaniu, ale widzę ogromną poprawę. Cieszy się, reaguje entuzjastycznie, jak wracam do domu, rozdaje buziaki. Niestety mam problem z utrzymaniem jego higieny... Pies kompletnie nie chce się kąpać (nie mogę go podnieść w żaden sposób, bo zaraz rzuca się z zębami), nie pozwala obciąć sobie pazurów ani umyć zębów. Jedyne co, to mogę go wyczesać, lecz i tak warczy. Raz mnie ugryzł, a mimo to się nie poddałam. Niestety, gdybym kiedykolwiek stanęła przed podobnym dylematem (wziąć czy nie wziąć psa z bidula), niestety nie podjęłabym takiej decyzji... Nawet teraz trochę żałuję, ale mówi się trudno. Pocieszam się faktem, że być może za 10 miesięcy, nastąpi kolejny przełom w naszych relacjach :) Kiedyś na pewno kupię sobie flat-coated retrievera (jednego już miałam i był najukochańszym psem na świecie) albo czarnego staroniemieckiego owczarka długowłosego.

Kotkę (mieszanka dachowca z brytyjczykiem) mam od dobrej koleżanki mojej mamy - ale to była dzikuska, bo biegała z matką po garażu od małego, a do domu przychodziły tylko na jedzenie (w ogóle to taka sierotka, bo urodziła się jako jedynaczka). Mimo tego, że ma swoje humorki, kocham ją strasznie. Uwielbiam, jak przychodzi do mnie do łóżka, strzela baranki i domaga się głaskania po brzuszku :) Gdybym miała kiedyś możliwość, sprawiłabym sobie długowłosego brytyjczyka albo maine-coona, bo zawsze mi się podobały.

Moja mama ma z kolei kotkę prosto z ulicy i też nie żałuje, że ją przygarnęła.

Pasek wagi

Raczej wzięłabym psa rasowego z dobrej hodowli. Kota mam natomiast z odzysku w typie rasy i jest spoko, jednak co do psiaka, jego cech charakteru, wielkości i skłonności do pewnych chorób wolałabym być pewna.

Nie kupuję, adoptuję. Mam dwie opcje przybłędy. Jest całe mnóstwo zwierząt które potrzebują domu, bywam w schronisku i serce mi się kraja widząc te zwierzaki. Dlatego nie kupuję, zostawiam to snobom(wiem, że trochę wyolbrzymiam, nie chce wrzucac wszystkich do jednego worka)- tłumaczenia o tym jak pies ze schroniska może być agresywny są takim wymijaniem się od napisania wprost że chcę mieć rasowego. I wcale nie pisze, że pies ze schroniska nie może być agresywny bo może- opiekunowie/wolontariusze w schroniskach znają poszczególne psy, wiedzą które są całkowicie łagodne, lgną do człowieka, są miziakami, a które wycofane, bywają agresywne, wyglądaja na takie po przejściach. Niektórzy ludzie chcą wziąć psa po przejściach i włożyć w proces jego zmiany dużo pracy- ale takie psy nie są wydawane wszystkim. Naprawdę nikt ze schroniska nie będzie nawet próbował wciskać takiego psa ludziom którzy się na taką sytuację nie nastawiają. Rasowy pies też może mieć swoje odpaly, to zwierzę i ma swój charakter. Mało się słyszy, że pies tej czy tamtej rasy kogoś zagryzł?

Szkoda, że jeśli chodzi o adopcje dzieci nikt tak przychylnie do tego nie podchodzi :( 

Dostałam psa w prezencie z hodowli. Ale jeśli sama miałabym wybór na pewno wzięłabym szczenię od kogoś. Nie ma znaczenia czy sąsiad czy schronisko. Ale mając małe dzieci nie wzięłabym psa że schroniska z obawy że dzieci mógłby mieć wpływ na jego zachowanie. Bałabym się że ruchliwe dzieci czy hałas towarzyszący zabawie mógłby spowodować jakieś niebezpieczne sytuacje.

Pasek wagi

sacria napisał(a):

Nie kupuję, adoptuję. Mam dwie opcje przybłędy. Jest całe mnóstwo zwierząt które potrzebują domu, bywam w schronisku i serce mi się kraja widząc te zwierzaki. Dlatego nie kupuję, zostawiam to snobom(wiem, że trochę wyolbrzymiam, nie chce wrzucac wszystkich do jednego worka)- tłumaczenia o tym jak pies ze schroniska może być agresywny są takim wymijaniem się od napisania wprost że chcę mieć rasowego. I wcale nie pisze, że pies ze schroniska nie może być agresywny bo może- opiekunowie/wolontariusze w schroniskach znają poszczególne psy, wiedzą które są całkowicie łagodne, lgną do człowieka, są miziakami, a które wycofane, bywają agresywne, wyglądaja na takie po przejściach. Niektórzy ludzie chcą wziąć psa po przejściach i włożyć w proces jego zmiany dużo pracy- ale takie psy nie są wydawane wszystkim. Naprawdę nikt ze schroniska nie będzie nawet próbował wciskać takiego psa ludziom którzy się na taką sytuację nie nastawiają. Rasowy pies też może mieć swoje odpaly, to zwierzę i ma swój charakter. Mało się słyszy, że pies tej czy tamtej rasy kogoś zagryzł?

Pewnie w porządnych schroniskach tak jest (lub być powinno). Ja swojego psiaka brałam ze strony typu "Adopciaki" - pies przez około roku był u rodziny zastępczej, która powinna przygotować go do współżycia z człowiekiem (i ogólnie do adopcji). Okazało się, że nie robili nic w tym kierunku, pies był kiepsko żywiony (matowa, szorstka sierść) i miał skłonność do agresji. Kobieta, która była właścicielką(?) domeny lub odpowiadała za tego konkretnego psa, otwarcie przyznała, że to biznes, kiedy złożyłam pierwsze skargi, że psiak jest kompletnie nieprzygotowany do adopcji... Mało tego, wspólnie z rodziną adopcyjną zatajała fakt agresywności czworonoga (gdybym wiedziała o tym wcześniej, wtedy na pewno nie podjęłabym się opieki nad nim). Groziła mi nawet sankcjami i tym, że zgłosi mnie do wszystkich schronisk w całej Polsce, jeśli zdecyduję się go oddać 😂

Także tego... Jak już wspomniałam, piesek dalej jest u mnie i wciąż pracujemy nad tym, aby żyło nam się lepiej.

Pasek wagi

Adopcja. Po pierwsze dlatego, że fajnie podarować życie na kanapie i pełną miskę, zamiast łańcucha i bólu. A po drugie dlatego, że nie rozumiem płacenia za coś, co jest za darmo. Bezdomnych psów jest tyle, że nawet najbardziej wybredny znajdzie w końcu przyjaciela. Przy czym celowe rozmnażanie i "w typie rasy za jedyne 200 złotych" jest dla mnie nie do pomyślenia, zresztą jest to nielegalne.

Pasek wagi

Tylko ze schroniska, lub domu tymczasowego.

mam kota ze schroniska ;) 

Nie było w ogóle tematu kupowania kota skoro tyle cudnych zwierzaków czeka na dom ;) 

W moim domu rodzinnym praktycznie zawsze mieliśmy koty "z ulicy" - i sprawdzało się to świetnie:) Tylko to były zawsze koty wychodzące. Jedna kotka mojej babci na początku nawet mieszkała w piwnicy albo w szopie, zależnie od pory roku (nie dało się jej wciągnąć do domu). Wprowadzenie jej "na salony" zajęło nam chyba z półtora roku.

Miałam też kiedyś psa - boksera, ale nie rodowodowego. Wszystko fajnie - to był świetny pies do czasu, w którym ugryzł mnie (mam małą bliznę do dziś), moją mamę (na szczęście tylko ją drasnął) i mojego dziadka (niby nie mocno, ale jednak na tyle poważnie, że dziadek - z racji sędziwego wieku - dostał się do szpitala). Okazało się, że psiak miał nowotwór mózgu, przez co po prostu zaczęło mu się wszystko mieszać. Skończyło się uśpieniem. Miałam wtedy paręnaście lat i bardzo mocno to przeżyłam.

Jakiś czas temu interesowałam się psiakami z pobliskiego schroniska. Sporo z nich niestety ma już swoje lata, przyzwyczajenia, nawyki. To są zwierzaki, które potrzebują dużo uwagi, czasu i opieki. Niestety, nie jestem im tego w mojej obecnej sytuacji zapewnić - szczególnie przy małych dzieciach. Poza tym nie mogę ryzykować, że psu "odbije"  i zrobi coś dzieciakom. Ale to samo tyczy się rasowców - wiem, że w tej chwili nie byłabym w stanie poświęcić im odpowiedniej ilości czasu. Ale nie wykluczam adopcji psa w przyszłości - jak znajdzie się czas i możliwości, żeby takiego biedaka pokochać i uczynić jego życie trochę lepszym:) 

W grę wchodzi też kupno lub adopcja szczeniaka, jak dzieci będą w wieku starszym i odpowiedzialnym (co najmniej wczesnonastoletnim), żeby mogły się takim psiakiem opiekować - ale to zależy od wielu czynników. Nigdy nie chciałabym zdecydować się na zwierzaka, któremu nie byłabym w stanie poświęcić odpowiedniej ilości czasu i uwagi.

Szukałam też kiedyś towarzysza dla mojej królicy - miał być z adopcji, miałam już nawet upatrzonego jednego w pobliżu. W końcu się nie zdecydowałam, bo Barył jest silną, wielką i raczej niespokojną terytorialistką, więc mogłoby się to skończyć nieciekawie;)

Kot to co innego - ale nie chciałabym kociaka, który by siedział tylko w domu albo musiałby być wyprowadzany na smyczy i pilnowany. Chciałabym kota, którego można by było swobodnie puścić na dwór. A najlepiej parkę - dwa koty to tyle samo obowiązków, co jeden kot, i dwa razy więcej radości:) Tu też najbardziej podobałaby mi się opcja przybłędów albo kotów "od kogoś" - w schroniskach ciężko znaleźć parki. Tylko teraz to nie wchodzi w grę ze względu na to, że w domu jest już jeden (wyjątkowo wredny;)) kot teściów i wspomniana wcześniej królica. I mój mąż, który bardzo lubi mieć czysty, wymuskany, i nieprzekopany ogródek;)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.