Temat: pierwsze kłótnie w związku

"Miesiąc miodowy" się skończył i przestaje być różowo. W zasadzie tydzień wystarczył, żeby przejść do szarej codzienności. Jak radziłyście z czymś takim? Każde z nas jest humorzaste i nikt nie potrafi pójść na kompromis. Od wczoraj zaczęłam zastanawiać się, czy to ma sens. Nie zostałam na weekend u niego, tylko wróciłam do domu, bo poszło o jakąś pierdołę. Dotarło do mnie, że do tej pory praktycznie tylko żartowaliśmy, a każdy problem był rozwiązywany w łóżku.

awokdas napisał(a):

jesli to prawda o aborcji to ten "facet" wg mnie nie jest wart zainteresowania, przynajmniej wg mnie normalny facet, jak juz splodzi dziecko - chce wziac odpowiedzialnosc

)boje nie chcieliśmy dziecka, ja na milion procent, on na 90, ale miałam je zatrzymać?!, wtedy był by extra?!, co wy piszecie w ogóle?

Angelofdeath napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

Justiti napisał(a):

Trzeba będzie więcej rozmawiać i czasem ustąpić :) 
No ciekawe, on się zacina na maksa.
Ale caly czas sie zacina czy tylko jak juz jest gesta atmosfera? W klotni to zadna rozmowa nie ma sensu, trzeba przeczekac
Jak gęsta jest, bo ja się unoszę i zaczynam gadać, to on przestaje w ogóle.

Ty kiedys wyladujesz na dlugiej terapii. Bedziesz miala wiele spraw do omówienia. Teraz dla ciebie wszystko jest takie lekkie, jakos to bedzie. Ale wiecznie takie nie będzie.

Pasek wagi

Smerfetka860323 napisał(a):

Ty kiedys wyladujesz na dlugiej terapii. Bedziesz miala wiele spraw do omówienia. Teraz dla ciebie wszystko jest takie lekkie, jakos to bedzie. Ale wiecznie takie nie będzie.

Ale dlaczego? Nie chcę zakładać rodziny, więc zawsze wszystko będzie dla mnie lekkie, a na pewno nie mniej trudne, niż dla kogoś z mężem i rodziną.

.Villemo. napisał(a):

Przecież to Twoj "partner z którym wiele już przeszliście" a tu zarty tylko i za malo rozmow?

W punkt. 

No jak się dogadac nie możecie bo oboje się upieracie przy swoim zdaniu na temat jakiejś pierdoły to chyba szkoda życia. Tzn mi byłoby szkoda.

bridetobee napisał(a):

.Villemo. napisał(a):

Przecież to Twoj "partner z którym wiele już przeszliście" a tu zarty tylko i za malo rozmow?
W punkt. No jak się dogadac nie możecie bo oboje się upieracie przy swoim zdaniu na temat jakiejś pierdoły to chyba szkoda życia. Tzn mi byłoby szkoda.
No tak, to racja. Dlatego zobaczę, jak to będzie dalej.

12345678900987654321 napisał(a):

awokdas napisał(a):

jesli to prawda o aborcji to ten "facet" wg mnie nie jest wart zainteresowania, przynajmniej wg mnie normalny facet, jak juz splodzi dziecko - chce wziac odpowiedzialnosc
)boje nie chcieliśmy dziecka, ja na milion procent, on na 90, ale miałam je zatrzymać?!, wtedy był by extra?!, co wy piszecie w ogóle?

Taaaak. "Trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów" (jak ja nie znoszę tego hasełka). Od razu można dorzucić, że życie to nie bajka i nie zawsze jest tak jak chcemy. A prawda jest taka, że miałaś wybór i z niego skorzystałaś. Nie musisz się nikomu z tego tłumaczyć.

12345678900987654321 napisał(a):

Angelofdeath napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

Justiti napisał(a):

Trzeba będzie więcej rozmawiać i czasem ustąpić :) 
No ciekawe, on się zacina na maksa.
Ale caly czas sie zacina czy tylko jak juz jest gesta atmosfera? W klotni to zadna rozmowa nie ma sensu, trzeba przeczekac
Jak gęsta jest, bo ja się unoszę i zaczynam gadać, to on przestaje w ogóle.

U nas też tak jest i nam to akurat wychodzi na zdrowie. Ja jestem bardzo wybuchowa, szybko się zapalam, ale równie szybko złość mi mija. Mój mąż pozwala mi się wygadać, nie dorzuca do tego ognia i dzięki temu szybko gasnę. Gdyby reagowała tak jak ja, pewnie nie bylibyśmy już razem. 

EgyptianCat napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

awokdas napisał(a):

jesli to prawda o aborcji to ten "facet" wg mnie nie jest wart zainteresowania, przynajmniej wg mnie normalny facet, jak juz splodzi dziecko - chce wziac odpowiedzialnosc
)boje nie chcieliśmy dziecka, ja na milion procent, on na 90, ale miałam je zatrzymać?!, wtedy był by extra?!, co wy piszecie w ogóle?
Taaaak. "Trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów" (jak ja nie znoszę tego hasełka). Od razu można dorzucić, że życie to nie bajka i nie zawsze jest tak jak chcemy. A prawda jest taka, że miałaś wybór i z niego skorzystałaś. Nie musisz się nikomu z tego tłumaczyć.

12345678900987654321 napisał(a):

Angelofdeath napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

Justiti napisał(a):

Trzeba będzie więcej rozmawiać i czasem ustąpić :) 
No ciekawe, on się zacina na maksa.
Ale caly czas sie zacina czy tylko jak juz jest gesta atmosfera? W klotni to zadna rozmowa nie ma sensu, trzeba przeczekac
Jak gęsta jest, bo ja się unoszę i zaczynam gadać, to on przestaje w ogóle.
U nas też tak jest i nam to akurat wychodzi na zdrowie. Ja jestem bardzo wybuchowa, szybko się zapalam, ale równie szybko złość mi mija. Mój mąż pozwala mi się wygadać, nie dorzuca do tego ognia i dzięki temu szybko gasnę. Gdyby reagowała tak jak ja, pewnie nie bylibyśmy już razem. 

Na jedno też tak myślę, ale, żeby on był mniej uparty. Ja nie jestem przyzwyczajona, że ktoś się nie kłóci, tylko milczy, mnie jeszcze bardziej to irytuje. On zresztą potem ma "focha".

12345678900987654321 napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

awokdas napisał(a):

jesli to prawda o aborcji to ten "facet" wg mnie nie jest wart zainteresowania, przynajmniej wg mnie normalny facet, jak juz splodzi dziecko - chce wziac odpowiedzialnosc
)boje nie chcieliśmy dziecka, ja na milion procent, on na 90, ale miałam je zatrzymać?!, wtedy był by extra?!, co wy piszecie w ogóle?
Taaaak. "Trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów" (jak ja nie znoszę tego hasełka). Od razu można dorzucić, że życie to nie bajka i nie zawsze jest tak jak chcemy. A prawda jest taka, że miałaś wybór i z niego skorzystałaś. Nie musisz się nikomu z tego tłumaczyć.

12345678900987654321 napisał(a):

Angelofdeath napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

Justiti napisał(a):

Trzeba będzie więcej rozmawiać i czasem ustąpić :) 
No ciekawe, on się zacina na maksa.
Ale caly czas sie zacina czy tylko jak juz jest gesta atmosfera? W klotni to zadna rozmowa nie ma sensu, trzeba przeczekac
Jak gęsta jest, bo ja się unoszę i zaczynam gadać, to on przestaje w ogóle.
U nas też tak jest i nam to akurat wychodzi na zdrowie. Ja jestem bardzo wybuchowa, szybko się zapalam, ale równie szybko złość mi mija. Mój mąż pozwala mi się wygadać, nie dorzuca do tego ognia i dzięki temu szybko gasnę. Gdyby reagowała tak jak ja, pewnie nie bylibyśmy już razem. 
Na jedno też tak myślę, ale, żeby on był mniej uparty. Ja nie jestem przyzwyczajona, że ktoś się nie kłóci, tylko milczy, mnie jeszcze bardziej to irytuje. On zresztą potem ma "focha".

Mój pierwszy mąż się ze mną kłócił, jak równy z równym. Na początku nowego związku, milczenie w napiętej sytuacji, które preferuje mój drugi mąż, było dla mnie nie do pojęcia. Dość szybko jednak dotarło do mnie, że to jest wręcz zbawienne dla kogoś z moim charakterem. ALE mój mąż nie miewa fochów. Nigdy.

EgyptianCat napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

awokdas napisał(a):

jesli to prawda o aborcji to ten "facet" wg mnie nie jest wart zainteresowania, przynajmniej wg mnie normalny facet, jak juz splodzi dziecko - chce wziac odpowiedzialnosc
)boje nie chcieliśmy dziecka, ja na milion procent, on na 90, ale miałam je zatrzymać?!, wtedy był by extra?!, co wy piszecie w ogóle?
Taaaak. "Trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów" (jak ja nie znoszę tego hasełka). Od razu można dorzucić, że życie to nie bajka i nie zawsze jest tak jak chcemy. A prawda jest taka, że miałaś wybór i z niego skorzystałaś. Nie musisz się nikomu z tego tłumaczyć.

12345678900987654321 napisał(a):

Angelofdeath napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

Justiti napisał(a):

Trzeba będzie więcej rozmawiać i czasem ustąpić :) 
No ciekawe, on się zacina na maksa.
Ale caly czas sie zacina czy tylko jak juz jest gesta atmosfera? W klotni to zadna rozmowa nie ma sensu, trzeba przeczekac
Jak gęsta jest, bo ja się unoszę i zaczynam gadać, to on przestaje w ogóle.
U nas też tak jest i nam to akurat wychodzi na zdrowie. Ja jestem bardzo wybuchowa, szybko się zapalam, ale równie szybko złość mi mija. Mój mąż pozwala mi się wygadać, nie dorzuca do tego ognia i dzięki temu szybko gasnę. Gdyby reagowała tak jak ja, pewnie nie bylibyśmy już razem. 
Na jedno też tak myślę, ale, żeby on był mniej uparty. Ja nie jestem przyzwyczajona, że ktoś się nie kłóci, tylko milczy, mnie jeszcze bardziej to irytuje. On zresztą potem ma "focha".
Mój pierwszy mąż się ze mną kłócił, jak równy z równym. Na początku nowego związku, milczenie w napiętej sytuacji, które preferuje mój drugi mąż, było dla mnie nie do pojęcia. Dość szybko jednak dotarło do mnie, że to jest wręcz zbawienne dla kogoś z moim charakterem. ALE mój mąż nie miewa fochów. Nigdy.
On od początku, nawet jak jeszcze się nie widywaliśmy, a napisałam coś, co go poirytowało  to potrafił nie odzywać się jakiś czas, a potem jakby nigdy nic pisał i udawał, że nie wie o co chodzi. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.