Temat: Ilość partnerów seksualnych a związek

Czy potrafiłybyście wejść w związek z kimś, kto miał dużo partnerek seksualnych przed waszym poznaniem? Na przykład 20 osób (gdzie średnia to około 3 partnerów dla osoby po 30 roku życia). Przeszkadzałoby Wam to w czymś, czy jednak nie rozliczalibyście nikogo z jego przeszłości? 

Melkor, próbowałeś postawić sprawę obiektywnie, ale chyba się nie udało. Niby wypisałeś zalet, ale są przedstawione tak, że jednak wyglądają na wady (smiech)  Więc Twój post jest idealnym odbiciem Twojej opini że wypracowane mechanizmy obronne sprawiają że i tak zawsze będziemy upierać się przy swoim i będziemy bagatelizować kontrargumenty. Ale pomimo twoich dwóch wyczerpujących list wad posiadania bogatej historii parterów seksualnych, nijak to się ma do moich doświadczeń.

 Mąż absolunie nie jest dla mnie "kolejną osobą". Doświadczenia utwierdzają mnie jedynie w przekonaniu że jest właśnie TĄ osobą z którą chcę spędzić życie. Żadne z nas nie ma problemu z dochowaniem wierności, i żadne nie rozważa zdrady, tym bardziej z eks, ani odejscia gdy pojawiają się problemy. Nie mam też żadnych skrzywień psychicznych - tworzymy bardzo udany i zgodny związek. Mąż jest dla mnie zarówno partnerem jak i najlepszym przyjacielem i bratnią duszą i nie wyobrażam sobie życia bez niego i nie zamieniłabym na nikogo innego. Nie mamy problemu z higieną. I już nie będę wyliczać calej reszty. Wybacz, ale to są totalne bzdury. 

Ja miałam ok 20, mój facet też tyle lub trochę więcej. To nie wstyd! Warto o tym rozmawiać z partnerem. My mamy na tyle fajną relację, że sobie opowiadamy różne rzeczy, historie i się później śmiejemy :P

Pasek wagi

charlotte160 napisał(a):

Ja miałam ok 20, mój facet też tyle lub trochę więcej. To nie wstyd! Warto o tym rozmawiać z partnerem. My mamy na tyle fajną relację, że sobie opowiadamy różne rzeczy, historie i się później śmiejemy :P

Mam podobnie :)

kuhfrcisehrfuu3377876 napisał(a):

Miałabym gdzieś, że mój partner miał 20 partnerek. To przecież przeszłość. Ważne tylko żeby był zdrowy :)

Moj to do 20 sie przyznal. Ile bylo naprawde--nie wiadomo. Mnie nigdy nie pytal ilu mialam ja. Mí to nie przeszkadza, bo niby czemu by mialo? To przeszlosc

Pasek wagi

Have_fun napisał(a):

Melkor, próbowałeś postawić sprawę obiektywnie, ale chyba się nie udało. 

Nie łudzę się, że komuś by się to udało. Temat jest zbyt rozległy i trudny do przebadania. Jedyne, co próbowałem, to spojrzeć z dwóch perspektyw.

Have_fun napisał(a):

 Niby wypisałeś zalet, ale są przedstawione tak, że jednak wyglądają na wady 

Prawdę powiedziawszy te zalety są w mojej opinii mniej istotne od wad (chociaż 3 ostatnie są imho ważne) i nie dla każdego będą zaletami. Jak masz jakieś do dodania, chętnie im się przyjrzę.

Have_fun napisał(a):

 Więc Twój post jest idealnym odbiciem Twojej opini że wypracowane mechanizmy obronne sprawiają że i tak zawsze będziemy upierać się przy swoim i będziemy bagatelizować kontrargumenty.

Nie ma powodu, dla którego miałbym obawiać się mniejszych negatywnych konsekwencji lub ewentualnych zalet posiadania większej liczby partnerów. I w ogóle do sprawdzenia tego trzeba by przedstawić jakieś kontrargumenty. Na poczekaniu wymyśliłem tyle zalet. Dodaj własne, a się przekonamy.

Have_fun napisał(a):

  Ale pomimo twoich dwóch wyczerpujących list wad posiadania bogatej historii parterów seksualnych, nijak to się ma do moich doświadczeń. 

Good for you. Nie sądzisz chyba, że pewna liczba byłych miałaby wykluczać szanse na udany związek? W pewnych okolicznościach dla pewnych ludzi utrudnia, stwarza problemy. Podobnie jak brak doświadczeń, zwłaszcza u mężczyzn, tylko że na inne sposoby.

A co do Twojego przykładu, zobaczysz jak potoczy się Twoje małżeństwo i u jego kresu będziesz mogła zrobić sama przed sobą rachunek, jeśli stać Cię na uczciwą ocenę sytuacji. 

Have_fun napisał(a):

Nie mamy problemu z higieną.

Widać, że nie czytałaś ze zrozumieniem, skoro przykład z odpowiednim kontekstem próbujesz odnieść do siebie ogólnie. Tamto dotyczyło np. kontaktów z kobietami, które jednej nocy w klubie potrafią zaliczyć kilku facetów.

Have_fun napisał(a):

 Wybacz, ale to są totalne bzdury. 

Wybacz, ale z Twojej strony nie padły żadne argumenty odnoszące się do podanych przeze mnie punktów. Po pierwsze, przykład jest anegdotyczny, na jego kontrę mogę wymienić 10 innych przypadków i to też nie jest za mocny argument, bo ktoś inny wymieni setkę na kontrę dla kontry i tak dalej. Po drugie, nie mam jak zweryfikować Twoich słów, być może to też są jakieś mechanizmy samooszukiwania się w celu poprawy samopoczucia. Po trzecie, nie odnosisz się do konkretów, deklarujesz tylko, że Ciebie one nie dotyczyły. Spróbuj wyjść poza własne ego i analitycznie spojrzeć na sprawę. Ewentualnie powiedz jak na Ciebie wpłynęły doświadczenia lub dlaczego nie miały takiego wpływu jak opisuję.

Have_fun napisał(a):

Melkor, próbowałeś postawić sprawę obiektywnie, ale chyba się nie udało. Niby wypisałeś zalet, ale są przedstawione tak, że jednak wyglądają na wady   Więc Twój post jest idealnym odbiciem Twojej opini że wypracowane mechanizmy obronne sprawiają że i tak zawsze będziemy upierać się przy swoim i będziemy bagatelizować kontrargumenty. Ale pomimo twoich dwóch wyczerpujących list wad posiadania bogatej historii parterów seksualnych, nijak to się ma do moich doświadczeń. Mąż absolunie nie jest dla mnie "kolejną osobą". Doświadczenia utwierdzają mnie jedynie w przekonaniu że jest właśnie TĄ osobą z którą chcę spędzić życie. Żadne z nas nie ma problemu z dochowaniem wierności, i żadne nie rozważa zdrady, tym bardziej z eks, ani odejscia gdy pojawiają się problemy. Nie mam też żadnych skrzywień psychicznych - tworzymy bardzo udany i zgodny związek. Mąż jest dla mnie zarówno partnerem jak i najlepszym przyjacielem i bratnią duszą i nie wyobrażam sobie życia bez niego i nie zamieniłabym na nikogo innego. Nie mamy problemu z higieną. I już nie będę wyliczać calej reszty. Wybacz, ale to są totalne bzdury. 
👍👍👍 Zgadzam się w stu procentach. 

Z wieloma z moich kochanków żałuję dziś, że sypiałam, ale też dzięki wielu doświadczeniom doceniam mojego męża. Męża, który nie jest najlepszym w łóżku, ale z całokształtu najlepszym w życiu. Wiem, że wiele jesteśmy w stanie wypracować - także dzięki możliwości porównania, temu, że nauczyliśmy się sporo o ludzkich ciałach. Dodatkowo, ja w tym związku jestem biseksualna i odkrycie swojej orientacji przed ślubem dużo dla mnie znaczy. 

A ryzyko zdrady z eks to nie wiem, skąd się w ogóle w tym temacie pojawiło. Na naszym ślubie bawiło się troje naszych eksów. Ci są dla nas bardzo drodzy, ale jakoś nie chcemy z nimi się znów wiązać. O reszcie nie chcemy słyszeć. Jeśli eks nie robią w życiu pary kwasów to są to tacy sami ludzie, jak normalni przyjaciele czy kumple, ale przecież przyjaciół i kumpli się nie pozbywamy.

Pasek wagi

Ja tam się cieszę, że nie mam takich problemów xd ja byłam pierwszą mojego, a moim :D 

Pasek wagi

Melkor napisał(a):

 Prawdę powiedziawszy te zalety są w mojej opinii mniej istotne od wad (chociaż 3 ostatnie są imho ważne) i nie dla każdego będą zaletami. Jak masz jakieś do dodania, chętnie im się przyjrzę  [...] Good for you. Nie sądzisz chyba, że pewna liczba byłych miałaby wykluczać szanse na udany związek? W pewnych okolicznościach dla pewnych ludzi utrudnia, stwarza problemy. Podobnie jak brak doświadczeń, zwłaszcza u mężczyzn, tylko że na inne sposoby.A co do Twojego przykładu, zobaczysz jak potoczy się Twoje małżeństwo i u jego kresu będziesz mogła zrobić sama przed sobą rachunek, jeśli stać Cię na uczciwą ocenę sytuacji.

Masz rację, nie uważam że brak doświadczenia wyklucza szansę na udany związek. Tak samo jak obecność tego doświadczenia. 

Pytałeś o moje przykłady... Już podałam wcześniej. Nie uważasz że posiadanie tylko i wyłącznie jednego partnera w życiu, w jakis sposób może wzbudzić w pewnym momencie ciekawość i chęć sprawdzenia jak to jest z kimś innym? Nie oszukujmy się, dla wielu ludzi seks jest jednym z filarów udanego związku. Nie mówię że jest najważniejszy, ale jednak bardzo ważny. I jeśli ten seks jest kijowy, jedna strona jest nieusatysfakcjonowana to nie jest dobrze. Będzie to prowadziło do frustracji. Sęk w tym, że nie mając innych doświadczeń człowiek nie ma żadnej perspektywy w spojrzeniu na sprawę, żadnego punktu odniesienia. Jasne, seksu można uczyć się razem, ale uczysz się tylko od tej jednej osoby która ma ograniczone pomysły i ograniczone doświadczenia, tak samo jak ty sam (zakładając że obie osoby w związku nie miały bujnego życia seksualnego zanim się poznały). Seks to jednak przyjemność i ważna część życia. Czemu sobie tą przyjemność odbierać? Wiesz, ja nie mówię tu o szybkich numerkach w kiblu na imprezie. Ale jak ktoś jest wolny, nie ma zobowiązań, poznaje drugą osobę i jest między nimi chemia, pociąg seksualny i chęć poznania się, to czy na prawdę trzeba czekać do ślubu bo inaczej wyjdzie na ruchatora/puszczalską? Czemu sobie tego odmawiać, nawet nie mając tej pewności czy taka relacja przetrwa czy nie? Zresztą ślub też takiej gwarancji nie daje. Jeśli mówimy o dwojgu dorosłych, świadomych ludzi, którzy wchodzą do tego łóżka z własnej, nieprzymuszonej woli to komu i w jaki sposób tym szkodzą? Do tego pomijając już ten seks, doświadczenia płynące z ilości związków które się skończyły też chyba mogą w jakiś sposób pomóc w późniejszych relacjach. O ile przyjmiemy że człowiek uczy się na błędach. Pomaga zrozumieć trochę myślenie płci przeciwnej. I bardziej docenić partnera, jeśli w końcu znajdziemy tego odpowiedniego. 

Chyba jednak dużo zależy od tego jak te doświadczenia się wykorzysta. 

20 partnerów? ;p ale jesteście rozwiązłe ;p ja miałam 4 i uważam to za strasznie dużo... współczuję wam późniejszego raka jajników związanego z wirusem brodawczaka

kobitka.zgrabna napisał(a):

20 partnerów? ;p ale jesteście rozwiązłe ;p ja miałam 4 i uważam to za strasznie dużo... współczuję wam późniejszego raka jajników związanego z wirusem brodawczaka

Ale chamski komentarz. Tak samo mogłaś coś złapać. Wystarczy do tego jeden partner.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.