Temat: Singielka z wyboru

Nie mam nic przeciwko temu, kto jak zyje. Czy ma paartnera, po slubie, bez slubu, singiel do konca zycia, ma lub nie ma dzieci - kazdy niech zyje jak chce. Ale czesto spotykam sie, ze singielki 30+ mowia kazdemu, ze sa singlami z wyboru. Powtarzaja to i podkreslaja, zeby kazdy uwierzyl. 

Ale ja w to i tak nie wierze... Sa singielkami, bo nie trafily na ta idealna dla nich osobe. Jakos nie wyobrazam sobie, by taka "singielka z wyboru" nie weszla w zwiazek z osoba, ktora odpowiadalaby jej w 100%. Co wy myslicie? Moze sa tutaj jakies singielki z wyboru, ktore nie weszlyby w zwiazek nawet z facetem, ktory pasowalby do nich idealnie? :P

Edit: czesto tez slysze argumenty typu "wolnosc" - ale jak jest sie z osoba, ktora pasuje tobie w 100% to przeciez nie ma ograniczen? Ja ich nie mam, wylatuje sama gdy chce, partner tez jest wolny by wybrac sie gdzie chce. Tyle, ze my akurat wolimy razem wiec 9 na 10 wakacji spedzamy razem :) Tu chodzi tylko o to by sie dopasowac a nie byc z byle kim.

Mam koleżankę 55 lat, która już 6 rok męczy się z facetem, co ją męczy. Ona wręcz marzy o tym, żeby znowu być sama. Do końca życia!!! 

Ludzie bardzo sie od siebie roznia. Ja jestem osoba dobra do zwiazkow ale w pewnym momencie poprostu chcialam byc sama bo mialam za duzy bajzel w zyciu. Jesli ktos czuje, ze zwiazek to nie jego bajka to dobrze, ze nie wiaze sie z kims, nie robi gromadki dzieci a w koncu ich zostawia bo sie dusi. Nie jestesmy klonami zeby kazdy zyl wedlug tego samego schematu. Jesli osoba np nie umie dochowac wiernosci to po co ma niszczyc komus zycie,lepiej jak jest singlem i sie dobrze bawi. Jesli ktos ukrywa swoja orientacje seksualna to po co ma zabierac kobiecie zycie,robic dzieci i odejsc po ilus latach bo "tak naprawde jest gejem"'. Jesli ktos lubi zycie w samotnosci i nie znosi towarzystwa innych to tez lepiej jak jest sam. Osoby nie lubiace kompromisow, nastawione na siebie,swoja kariere, podroze, swobodne zycie tez raczej do zwiazkow nie pasuja chyba, ze maja super zgranego partnera albo bardzo ugodowego tez zajetego soba. No powodow jest tysiace. Ja uwazam, ze jesli ktos jest singlem z wyboru to ma ku temu powod i szanuje decyzje takich ludzi. 

Pasek wagi

Bycie singlem z wyboru raczej oznacza, że się nie szuka już partnera na siłę i nie czuje się z powodu swojego singielstwa źle. Jak ktoś postanawia być singlem do końca życia, jest w tym życiu szczęśliwy to dla mnie jest singlem z wyboru, a jak przypadkiem trafi się ktoś idealny i singiel wejdzie w związek, to nie oznacza, że był wcześniej singlem z przymusu. Z przymusu to jest ktoś kto ciągle szuka, rozgląda się, marzy o związku, cierpi, i taka osoba może udawać,że jest inaczej. Ale nie wszyscy single udają.

Ja bylam dlugo z kims, za kogo oddalabym zycie, rozstalismy sie 5 lat temu i do tej pory nie wierze, ze bylabym w stanie pokochac kogos rownie mocno. Wiec chociazby z tego powodu nikogo nie szukam.  Druga sprawa, ze faceci kojarza mi sie ze stresem- czy z kims pisze po kryjomu, czy mowi prawde, nie pomaga fakt ze obracam sie w srodowisku lekarskim i polowa facetiw zdradza. Po prostu nie mam o facetach dobrego zdania i bedac sama, spie spokojnie. Dla mnie to najwazniejsze.

ja jestem singielka trochę z wyboru :) jestem pracoholiczka, mam 32 lata, zarabiam kilka średnich krajowych i skupiam sie na karierze....miałam faceta, zerwałam z nim w momencie oświadczyn, kiedy zdałam sobie sprawę z tego ze nie chce wejść w nich poważniejszego. Ale zawsze jest coś kosztem czegoś, pracuje po 12 godzin dziennie i nawet nie miałabym szans na normalny zwiazek bez ciągłych pretensji. Facetów naokoło jest wielu wiec nie miałabym problemu z wejściem w zwiazek. Ale póki co wole stawiać na karierę.. 

Ja jestem sama nie do końca z wyboru po prostu tak wyszło ale nie zamartwiam się bo czy mam partnera czy nie to mam jedno życie i chce je przeżyć jak najpełniej a jak kogoś spotkam to super a jak nie to trudno będę żyć że sobą ważne to kochać siebie. Brakuje mi chyba tylko seksu... 

Niektórzy to po prostu lubię. Też lubię to, że mojego faceta często nie ma, bo ma różnego rodzaju wyjazdy i pracę za granicą obecnie i w ogóle nie przeszkadza mi, że widzimy się 2 razy w miesiącu, ba, ja ten luz lubię, a dla wielu osób jest to dziwaczne/bardzo dziwaczne. Gdybym nie poznała mojego faceta to pewnie byłabym singielką z wyboru, bo to fajne jest ;) 

Askadasunaa napisał(a):

Niektórzy to po prostu lubię. Też lubię to, że mojego faceta często nie ma, bo ma różnego rodzaju wyjazdy i pracę za granicą obecnie i w ogóle nie przeszkadza mi, że widzimy się 2 razy w miesiącu, ba, ja ten luz lubię, a dla wielu osób jest to dziwaczne/bardzo dziwaczne. Gdybym nie poznała mojego faceta to pewnie byłabym singielką z wyboru, bo to fajne jest ;) 

Mój też ma pracę wyjazdową i to mi bardzo odpowiada. Kiedyś mu nawet powiedziałam, że jakby pracował na miejscu to nie wiem czy nasz związek by wytrzymał. Ktoś mógłby powiedzieć, że mi na nim nie zależy, ale to nie prawda, ja mam taki charakter, że lubię spędzać czas sama. Np.jak w kinie jest jakiś film, który mnie bardzo interesuje to wolę iść na niego w pojedynkę, bo wtedy mogę się lepiej skupić, potem sobie na spokojnie go przemyśleć. Lubię też towarzystwo, ale zdecydowanie więcej czasu potrzebuję w samotności.

narozstaju napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Niektórzy to po prostu lubię. Też lubię to, że mojego faceta często nie ma, bo ma różnego rodzaju wyjazdy i pracę za granicą obecnie i w ogóle nie przeszkadza mi, że widzimy się 2 razy w miesiącu, ba, ja ten luz lubię, a dla wielu osób jest to dziwaczne/bardzo dziwaczne. Gdybym nie poznała mojego faceta to pewnie byłabym singielką z wyboru, bo to fajne jest ;) 
Mój też ma pracę wyjazdową i to mi bardzo odpowiada. Kiedyś mu nawet powiedziałam, że jakby pracował na miejscu to nie wiem czy nasz związek by wytrzymał. Ktoś mógłby powiedzieć, że mi na nim nie zależy, ale to nie prawda, ja mam taki charakter, że lubię spędzać czas sama. Np.jak w kinie jest jakiś film, który mnie bardzo interesuje to wolę iść na niego w pojedynkę, bo wtedy mogę się lepiej skupić, potem sobie na spokojnie go przemyśleć. Lubię też towarzystwo, ale zdecydowanie więcej czasu potrzebuję w samotności.

To samo. Plus idąc w pojedynkę po prostu wychodzę i idę na seans. Umawiając się z kimś trzeba się czasem nieźle nakombinować. 

zZałóżmy że taka singielka do 30 miała 10 facetów i z żadnym się nie udało, nie chce jej już się w to bawić, po co ma być na siłe z 11? Załóżmy że singielka miała faceta, spróbowała przeżyła stwierdziła że seks jest nie dla niej - nie chce juz faceta po co ma go mieć na sile? 

Załóżmy że taka singielka czeka na księcia na białym koniu. Ma 30 lat książę się nie zjawił czeka dalej co ma brać byle kogo byle by był? 

Załóżmy że ja mam od nastu lat jednego męża. Czy to jest dziwne?  Może powinnam mieć już dwóch? , 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.