Temat: Singielka z wyboru

Nie mam nic przeciwko temu, kto jak zyje. Czy ma paartnera, po slubie, bez slubu, singiel do konca zycia, ma lub nie ma dzieci - kazdy niech zyje jak chce. Ale czesto spotykam sie, ze singielki 30+ mowia kazdemu, ze sa singlami z wyboru. Powtarzaja to i podkreslaja, zeby kazdy uwierzyl. 

Ale ja w to i tak nie wierze... Sa singielkami, bo nie trafily na ta idealna dla nich osobe. Jakos nie wyobrazam sobie, by taka "singielka z wyboru" nie weszla w zwiazek z osoba, ktora odpowiadalaby jej w 100%. Co wy myslicie? Moze sa tutaj jakies singielki z wyboru, ktore nie weszlyby w zwiazek nawet z facetem, ktory pasowalby do nich idealnie? :P

Edit: czesto tez slysze argumenty typu "wolnosc" - ale jak jest sie z osoba, ktora pasuje tobie w 100% to przeciez nie ma ograniczen? Ja ich nie mam, wylatuje sama gdy chce, partner tez jest wolny by wybrac sie gdzie chce. Tyle, ze my akurat wolimy razem wiec 9 na 10 wakacji spedzamy razem :) Tu chodzi tylko o to by sie dopasowac a nie byc z byle kim.

pewnie chodzi im o to, ze sa z wyboru, bo nie spotkały tego spelniajacego 100% oczekiwan 

primumnocere napisał(a):

A jakby się Panno mloda okazało, że narzeczony zdradził/ zdradza przed ślubem, powiedzmy z przyjaciółką, a rodzina wiedziala, to mogłabyś być "singielka z wyboru"? Nie znasz życia, doświadczeń innych ludzi, żeby podsumować ich relacje ze światem i samymi sobą. Rozumiemy, że nie możesz doczekać się ślubu i chcesz opowiadać między słowami, jak to jest super, że masz idealne życie ( świetny narzeczony, wspaniali przyjaciele, kochająca rodzina),ale jak pewnie MOŻESZ SIĘ DOMYŚLAĆ, nie wszystko wokół przesłania lukier z weselnego tortu. Ten temat to w stylu " czy wszystkie grubasy to smutasy" założony przez superlaske. Więcej empatii, mniej egocentryzmu. Może jednak nie wszystkie przygotowania do wesela zakończone, np ustaw gości alfabetycznie lub wedlug wzrostu czy inne kreatywne zajecia:)

Gdyby mnie narzeczony zdradzil na pewno bym go zostawila, ale nie bylabym singielka z wyboru.

Hmm... Tak naprawdę ciężko jest wypowiadać się w imieniu drugiej osoby. Ludzie są różni i ciężko generalizować, wpychając im w usta słowa, których nie powiedzieli. Sama poznałam swojego partnera dość późno, bo w okolicy 25-26 r.ż. Nie spodziewałam się tego kompletnie - byłam wręcz przekonana, że czeka mnie samotność ;) Żaden mężczyzna, którego znałam/poznawałam nie sprawił, że moje serce drgnęło... A skoro tego nie czułam, to po jakie licho miałam się z kimś wiązać? Nie jestem desperatką i nigdy nie byłam.

Odkąd pamiętam, nie miałam parcia na szukanie drugiej połówki i nie dążyłam do "posiadania" faceta - czułam się dobrze sama ze sobą. Jednocześnie jednak, gdzieś z tyłu głowy, pojawiała się myśl o założeniu rodziny... No, a jak to zrobić bez odpowiedniego mężczyzny?

I wtedy zjawił się ON :)

Myślę, że mogą być dwie opcje. Większość singielek po trzydziestce albo nie spotkały "tego jedynego" albo zwyczajnie tak bardzo przyzwyczaiły się do życia w pojedynkę, że nie wyobrażają sobie innego scenariusza.

Pasek wagi

Nie wierzysz bo źle rozumiesz pojęcie "z wyboru".

To nie znaczy, że jeśli już potknę się na chodniku o ten mój ideał, to go wyrzucę do śmietnika bo wybrałam bycie singlem. Dla zasady.

To znaczy, że zamiast pogoni za związkiem, zamiast kolejnych rozczarowań kolejnymi facetami, zamiast kolejnych rozstań, wybrałam siebie. Swój święty spokój. Ten emocjonalny. Poznaję ludzi, ale nie angażuję się w głębokie relacje. Wybieram swoje przyzwyczajenia, swoją wygodę. Nie jestem otwarta na kompromisy i drążenie w osobowości mężczyzny. Nie chcę próbować czy ten to TEN właśnie. Znudziło mi się. 

Mam 2 koleżanki przed 40, singielki. Jedną ciągle narzeka, że jest sama, umawia się z facetami przez aplikacje, ciągle aktywnie szuka partnera (z marnym skutkiem), wstydzi się na wesele sama iść i zawsze bierze kuzyna albo kolegę. Druga natomiast nie szuka, na wesela i inne imprezy chodzi sama, nie chodzi na randki, nie ma parcia na znalezienie tej drugiej połówki. Mówi, że jak spotka kogoś fajnego, to super, ale jeśli nie - to najwyżej będzie sama, bo woli byc sama niż z byle kim.

Nie znam kobiety 30+ która nie ma partnera i twierdzi, że to jest super stan. Singielki ktore znam nawet jesli są szczęśliwe to nie zamknęły furtki i twierdzą że kiedyś,z kimś chcą być.

Pasek wagi

mlodapanna2020 napisał(a):

Nie mam nic przeciwko temu, kto jak zyje. Czy ma paartnera, po slubie, bez slubu, singiel do konca zycia, ma lub nie ma dzieci - kazdy niech zyje jak chce. Ale czesto spotykam sie, ze singielki 30+ mowia kazdemu, ze sa singlami z wyboru. Powtarzaja to i podkreslaja, zeby kazdy uwierzyl. Ale ja w to i tak nie wierze... Sa singielkami, bo nie trafily na ta idealna dla nich osobe. Jakos nie wyobrazam sobie, by taka "singielka z wyboru" nie weszla w zwiazek z osoba, ktora odpowiadalaby jej w 100%. Co wy myslicie? Moze sa tutaj jakies singielki z wyboru, ktore nie weszlyby w zwiazek nawet z facetem, ktory pasowalby do nich idealnie? :PEdit: czesto tez slysze argumenty typu "wolnosc" - ale jak jest sie z osoba, ktora pasuje tobie w 100% to przeciez nie ma ograniczen? Ja ich nie mam, wylatuje sama gdy chce, partner tez jest wolny by wybrac sie gdzie chce. Tyle, ze my akurat wolimy razem wiec 9 na 10 wakacji spedzamy razem :) Tu chodzi tylko o to by sie dopasowac a nie byc z byle kim.

Może dlatego powtarzają i podkreślają, żeby w końcu ktoś uwierzył?

W naszym społeczeństwie pojęcie "starej panny" to był synonim tej gorszej, której nikt nie chciał. Teraz nazywa się to singielką, ale i tak trudno odejść większości od dawnego skojarzenia. Tymczasem są osoby, które nie chcą być w związku z mężczyzną. Każdy związek niesie prawa i obowiązki. Większość przyjmuje na siebie obowiązki aby korzystać z praw i korzyści. Są jednak osoby, dla których te prawa i korzyści nie rekompensują obowiązków, jakkolwiek wspaniały byłby partner. Nie wolno zakładać, że wchodząc w związek będę jedynie korzystać z praw nic w zamian nie dając.

W Polsce model rodziny wkłada kobiecie na głowę "dom i dziecko". Można się spierać jak ten  obowiązek  dzielić, czy mąż pomaga czy ma równe obowiązki, niemniej gdy trochę pożyjesz na tym świecie i pooglądasz sobie różne rodziny, a zwłaszcza dużo różnych rodzin, to przekonasz się jak to wygląda w praktyce. Nie każdy ma ochotę na taki model życia. I jest singielką nie dlatego, że nikt jej nie chciał, ale właśnie dlatego, że ceni sobie własne życie.

Miałam być singielką i był to świadomy wybór. Spotkałam wspaniałego partnera i nadal nie chciałam brać ślubu. To nacisk rodziny, która nie wierzyła  takim zapewnieniom sprawił, że jednak uległam presji. Nie żałuję, bo zachowałam maksimum niezależności, będąc gotową w każdym momencie życia na ponowne bycie singielką. Biorąc ślub przyjęłam na siebie obowiązki jakie nakłada małżeństwo i świadomie staram się wykonać je jak najlepiej. Wiem też, że mąż nie jest od tego żeby mi układać życie i dbać o moje samopoczucie, bo każdy musi sam dbać o własne szczęście.

Mam koleżankę singielkę z wyboru. Bardzo ładna, ma powodzenie, własne mieszkanie(już kolejne bo ją stać), ma przyjaciół, znajomych, pomoc w trudnych sprawach i przy przeprowadzkach, towarzysza na imprezy i grupę znajomych na wspólne wypady. Jest zawsze wesoła, jak się spotykamy to jest dwie-trzy godziny śmiechu i dobrej zabawy.  Tak że można być singielką z wyboru

Znam 3 dziewczyny singielki w okolicy 35 roku życia i 2 z nich bardzo aktywnie szukają partnera. BARDZO aktywnie, wręcz desperacko. Każdy nowo poznany mężczyzna to potencjalny cel, nawet mój facet był zniesmaczony, bo jedna po chwili zdawkowych uprzejmości zaczęła wypytywać o kolegów. Te 2 nigdy nie doszły do etapu mieszkania z facetem, kończyło się na dłuższym lub krótszym randkowaniu. Więc one są same z wyboru, tylko to nie ich wybór :D 

Pasek wagi

A jak nie rzucam się na pierwszego z brzegu który się nawinie to znaczy ze jestem singielka z wyboru czy z przymusu? 

p.s. nie musisz odpowiadac 

A skąd niby wiadomo, że ktoś pasuje do kogoś idealnie? żeby to stwierdzić, trzeba sporo czasu ze sobą pobyć. Tak na pierwszy rzut oka nie da się ocenić. Nie wiem jak by zachowała się singielka, gdyby poznała idealnie pasującego do siebie faceta, ale na pewno takiego nie pozna, bo skoro jest singielką, to nikogo na dłużej do siebie nie dopuściła. Ot i cała teoria. Jeżeli ktoś jest singlem, to zawsze z wyboru. Całe nasze życie, to efekt naszych wyborów. Chcę być singielką, więc nie dopuszczam do siebie facetów. Nie chcę być singielką, więc testuję, aż spotykam tego jedynego. Mam otwarte oczy i go zauważam. Singielki z wyboru zdają się nie zauważać nawet najbardziej pasujących do siebie facetów.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.