Temat: Jak mieć klasę?

Luźny sobotni temat. Tak mi się ostatnio nasunęło widząc pewne dwie Panie na stronie pewnego serwisu. Czy myślicie, że klasa to coś co ma się od urodzenia, czy można na nią zapracować? Już pokazuję o co mi chodzi. 

Znalezione obrazy dla zapytania izabella scorupco

Znalezione obrazy dla zapytania aleksandra woźniak

Jak dla mnie obie Panie równie piękne. Pomijam oczywiście kwestię pochodzenia oraz zagranych ról. Nie macie wrażenia, że pierwsza z nich "ma to coś"? Czy tylko mi się wydaje i po prostu bardziej podoba mi się jej uroda?

Edit: Nie sprecyzowałam do końca pytania. Czy to czy się posiada klasę zależy tylko od wyglądu? Znacie przykłady obiektywnie przeciętnych kobiet, które również "mają to coś"?

Kiedyś w szkole miałam nauczycielkę, która pochodziła z jakiegoś starego rodu. Wszystkich naokoło traktowała jak prostych chłopów pańszczyźnianych, a o sobie miała bardzo wysokie mniemanie. Chociaż nie przeszkodziło jej to wyjść za mąż za właśnie prostego chłopa, tyle, że po studiach- no ale lepszy rydz, niż nic. I Tyszkiewicz właśnie ją mi przypomina.

Melkor napisał(a):

Florelia napisał(a):

Melkor napisał(a):

Florelia napisał(a):

Melkor napisał(a):

Mylisz klasę ze stylem i urodą. Klasa to coś głębszego niż przyjemna dla oka buźka i estetyka ubioru, makijażu. Klasa wynika z posiadanych standardów zachowania i charakteru. Z rigczu.https://sjp.pwn.pl/sjp/klasa;2471152.htmlPunkt 5.
Ale ja sądzę to samo co większość dziewczyn, że klasa to sposób zachowania. Jednocześnie nie przychodzi mi do głowy osoba, czy to publiczna czy z życia prywatnego, która mając przeciętną urodę zachowuję się z klasą, biorąc nawet za przykład wspomnianą przez Pomello wyżej Beatę Tyszkiewicz, o której powiedzieć że nie ma klasy się nie da. Ale mam wrażenie, że zwyczajną osobę tak się zachowująca większość ludzi odbierze jako zadzierającą nosa...
W ocenie czyjejś klasy trudno wyzbyć się subiektywności, zwykle jest to intuicyjnie postrzegana cecha. Najwyraźniej dla Ciebie warunkiem koniecznym bycia odebranym jako osoba z klasą jest też posiadanie nieprzeciętnej urody czy stylu. Może również padasz ofiarą efektu halo. Ładnym przypisujesz pozytywne cechy, mniej ładnym negatywne.O Tyszkiewicz się nie wypowiem, gdyż ledwie mgliście pamiętam jej osobę z telewizji. Być może mylicie prezencję + poczucie godności z klasą, albo są to w Waszym rozumieniu odpowiednie jej wskaźniki. Przy czym trudno mówić o urodzie osiemdziesięciolatki.W dodatku zdajesz się sugerować, że bycie kimś pokroju Tyszkiewicz daje prawo do "zadzierania nosa" i to jest klasa, natomiast "zwykły" człowiek zachowujący się w ten sposób zostanie odebrany negatywnie. I to byłby chyba świetny wyznacznik braku klasy ;) W moim odczuciu człowiek zachowujący się z klasą nie wykorzystuje swojej pozycji społecznej, wieku, płci, pieniędzy etc. w celu wywyższania się nad innymi. Nie powie: "ponieważ jestem X, mnie wolno".
Chyba trochę na siłę przekręcasz to o czym napisałam. Po czym wnosisz, że to ja daje prawo ludziom o ponad przeciętnej urodzie do "zadzierania nosa" i to będzie klasa, a już takie rzeczy czynione przez zwykłych ludzi powinny być źle odebrane?  
F: "Beatę Tyszkiewicz, o której powiedzieć że nie ma klasy się nie da. Ale mam wrażenie, że zwyczajną osobę tak się zachowująca większość ludzi odbierze jako zadzierającą nosa..."M:  "zdajesz się sugerować, że bycie kimś pokroju Tyszkiewicz daje prawo do "zadzierania nosa" i to jest klasa, natomiast "zwykły" człowiek zachowujący się w ten sposób zostanie odebrany negatywnie"F: "Po czym wnosisz, że to ja daje prawo ludziom o ponad przeciętnej urodzie do "zadzierania nosa" i to będzie klasa, a już takie rzeczy czynione przez zwykłych ludzi powinny być źle odebrane?"Aż chciałoby się rzec "Chyba trochę na siłę przekręcasz to o czym napisałem" ;) Rozpatrzmy to po kolei. 1. Piszesz, że BT ma klasę ("nie da się powiedzieć, że nie ma klasy")2. Piszesz, że większość ludzi uzna "zwykłą" osobę zachowującą się jak BT za zarozumiałą (synonim "zadzierania nosa")Zatem w "niezwykłości" BT jest coś, co pozwala według Ciebie godzić cechy zarozumiałości i klasy. Ja z kolei twierdzę, że posiadanie klasy kłóci się z zarozumiałością niezależnie od takowych "niezwykłości". Pozostaje więc pytanie czym jest ta "niezwykłość", "wyjątkowość" niektórych ludzi, która pozwala im godzić zarozumiałość i klasę? Oczywiście dostrzegam różnicę pomiędzy "uważam, że zwykły człowiek z zachowaniem BT zadzierałby nosa", a "większość ludzi tak by to odebrała", więc jeszcze dopytam: czy Ty też tak uważasz?Wszystko logicznie wyłożyłem, mam nadzieję, że jasno.A może to nie jest tak, że takie samo zachowanie będzie zarozumiałością u dwójki ludzi? Jeśli ktoś ma sukcesy i jest świadom swojej, uzasadnionej, wyjątkowości w jakiejś dziedzinie, to przejawy tej świadomości nie są zarozumiałością. Po prostu taka osoba nie jest fałszywie skromna. Z kolei "byle kto", bez sukcesów, byłby nieadekwatny zachowując się w ten sposób. 

EgyptianCat napisał(a):

Ja bym dodała jeszcze, że klasę lub jej brak można szybko stwierdzić po tym, jak kobieta chodzi, siedzi i je. 
O, a powiesz mi jak za pomocą tych trzech wskaźników stwierdzić, czy dana kobieta może zdradzać, łgać w ważnych sprawach, obmawiać za plecami i knuć? Jak wiadomo kobieta z klasą takich rzeczy nie robi, a skoro po sposobie chodzenia, siedzenia i jedzenia mógłbym szybko rozpoznać kobiety z klasą, byłaby to niezmiernie przydatna zdolność!

wymienianie tu konkretnych osob znanych TYLKO z TV mija sie moim zdaniem z celem, wiemy o nich tylko tyle ile one same chca by o nich wiedziano, to jak traktuja najblizszych , jak zachowuja sie w codziennych sytuacjach zycia nie wiemy nic, jak radza sobie w sytuacjach trudnych nie wiemy nic. 

Inaczej rozumiem pojęcie "klasa". Bardziej odnosze je do zachowania. Utożsamiam z "damą".

widzę że wiele osób tutaj utożsamia klasę z prezencją, dystyngcją, dobrym wysławianiem się I dobrym wychowaniem. Dla mnie, kiedy mówię że ktoś ma klasę to mam przede wszystkim na myśli przymioty ducha I charakteru. Wg moich kryteriów można mieć klasę będąc skromnie i niemodnie ubranym 

A mi właśnie Tyszkiewicz wydaje się kobietą z klasą. Jedyna kobieta z klasa, jaka przychodzi mi do głowy zarówno z życia codziennego, jak i mediów. Możliwe, że z wiekiem i doświadczeniem łatwiej okazywać klasę. Pamietam, ze cos takiego pisali kiedyś o Torbickiej, ale po mojemu zbyt mimozowata. Rzecz jasna, jak wszyscy nie umiem "klasy" zdefiniować :)

EgyptianCat napisał(a):

Melkor napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Ja bym dodała jeszcze, że klasę lub jej brak można szybko stwierdzić po tym, jak kobieta chodzi, siedzi i je. 
O, a powiesz mi jak za pomocą tych trzech wskaźników stwierdzić, czy dana kobieta może zdradzać, łgać w ważnych sprawach, obmawiać za plecami i knuć? Jak wiadomo kobieta z klasą takich rzeczy nie robi, a skoro po sposobie chodzenia, siedzenia i jedzenia mógłbym szybko rozpoznać kobiety z klasą, byłaby to niezmiernie przydatna zdolność!
 

Będę z Tobą szczera - nie odpowiem Ci. Nie dlatego, że brak mi argumentów. Bynajmniej. Po prostu Cię nie lubię i nie odpowiada mi Twój sposób bycia. Nie chcę dyskutować na Twoim poziomie. Sam wiec sobie  rozkmiń lub nie - jak wolisz.

Szczerość doceniam. Ale dalej to już poleciałaś. Oczywiście, że nie masz argumentów, logicznie sprowadziłem do absurdu Twoje twierdzenie. Nie da się w tak powierzchowny sposób ocenić, czy ktoś ma klasę, którą pomyliłaś najpewniej z dystynkcją. Nie rozpoznasz podłej osoby po sposobie poruszania się i przyjmowania pokarmów. A i kurtyzanę można nauczyć wytwornych manier. Jesteś kolejną osobą, która spłyciła pojęcie "klasy" w tym wątku. Klasa wymaga czegoś więcej niż wyglądu, stylu i wytwornej powierzchowności. 

Może dla ułatwienia rozróżnienia dodam tezę, iż sprawdzianem dla posiadanej klasy jest wystawienie człowieka na trudne z jakichś względów warunki. Łatwo udawać klasę, gdy żyje się jak pączek w maśle. Sytuacje bardziej odbiegające od strefy komfortu weryfikują, czy ktoś ma klasę, czy zachowa twarz, standardy moralne, kulturę osobistą, rigcz.

Melkor napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Melkor napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Ja bym dodała jeszcze, że klasę lub jej brak można szybko stwierdzić po tym, jak kobieta chodzi, siedzi i je. 
O, a powiesz mi jak za pomocą tych trzech wskaźników stwierdzić, czy dana kobieta może zdradzać, łgać w ważnych sprawach, obmawiać za plecami i knuć? Jak wiadomo kobieta z klasą takich rzeczy nie robi, a skoro po sposobie chodzenia, siedzenia i jedzenia mógłbym szybko rozpoznać kobiety z klasą, byłaby to niezmiernie przydatna zdolność!
 Będę z Tobą szczera - nie odpowiem Ci. Nie dlatego, że brak mi argumentów. Bynajmniej. Po prostu Cię nie lubię i nie odpowiada mi Twój sposób bycia. Nie chcę dyskutować na Twoim poziomie. Sam wiec sobie  rozkmiń lub nie - jak wolisz.
Szczerość doceniam. Ale dalej to już poleciałaś. Oczywiście, że nie masz argumentów, logicznie sprowadziłem do absurdu Twoje twierdzenie. Nie da się w tak powierzchowny sposób ocenić, czy ktoś ma klasę, którą pomyliłaś najpewniej z dystynkcją. Nie rozpoznasz podłej osoby po sposobie poruszania się i przyjmowania pokarmów. A i kurtyzanę można nauczyć wytwornych manier. Jesteś kolejną osobą, która spłyciła pojęcie "klasy" w tym wątku. Klasa wymaga czegoś więcej niż wyglądu, stylu i wytwornej powierzchowności. Może dla ułatwienia rozróżnienia dodam tezę, iż sprawdzianem dla posiadanej klasy jest wystawienie człowieka na trudne z jakichś względów warunki. Łatwo udawać klasę, gdy żyje się jak pączek w maśle. Sytuacje bardziej odbiegające od strefy komfortu weryfikują, czy ktoś ma klasę, czy zachowa twarz, standardy moralne, kulturę osobistą, rigcz.

Zgadzam sie. 

pojęcie "mieć klasę" jest zupełnie jak słowo grzeczny zapytaj 100 osób każda powie ten zwrot znaczy co innego

Melkor napisał(a):

 Aż chciałoby się rzec "Chyba trochę na siłę przekręcasz to o czym napisałem" ;) Rozpatrzmy to po kolei. 1. Piszesz, że BT ma klasę ("nie da się powiedzieć, że nie ma klasy")2. Piszesz, że większość ludzi uzna "zwykłą" osobę zachowującą się jak BT za zarozumiałą (synonim "zadzierania nosa")Zatem w "niezwykłości" BT jest coś, co pozwala według Ciebie godzić cechy zarozumiałości i klasy. Ja z kolei twierdzę, że posiadanie klasy kłóci się z zarozumiałością niezależnie od takowych "niezwykłości". Pozostaje więc pytanie czym jest ta "niezwykłość", "wyjątkowość" niektórych ludzi, która pozwala im godzić zarozumiałość i klasę? Oczywiście dostrzegam różnicę pomiędzy "uważam, że zwykły człowiek z zachowaniem BT zadzierałby nosa", a "większość ludzi tak by to odebrała", więc jeszcze dopytam: czy Ty też tak uważasz?Wszystko logicznie wyłożyłem, mam nadzieję, że jasno.A może to nie jest tak, że takie samo zachowanie będzie zarozumiałością u dwójki ludzi? Jeśli ktoś ma sukcesy i jest świadom swojej, uzasadnionej, wyjątkowości w jakiejś dziedzinie, to przejawy tej świadomości nie są zarozumiałością. Po prostu taka osoba nie jest fałszywie skromna. Z kolei "byle kto", bez sukcesów, byłby nieadekwatny zachowując się w ten sposób. 

Ale przecież piszemy o tym, że zachowanie BT u "zwykłych" ludzi może zostać odebrane jako zarozumiałe, a nie że ktoś z klasą, czyli na przykład BT, łączy w sobie klasę i zarozumiałość, bo samo jej zachowanie nie jest zarozumiałe. Jak dla mnie osoba z klasą absolutnie nie jest zarozumiała.

Co do drugiej części, "Z kolei "byle kto", bez sukcesów, byłby nieadekwatny zachowując się w ten sposób", czyli według Ciebie również tak się może dziać.

Ale dobrze, zakończmy tę dyskusję, bo nie chce się kłócić.

Melkor napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Melkor napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Ja bym dodała jeszcze, że klasę lub jej brak można szybko stwierdzić po tym, jak kobieta chodzi, siedzi i je. 
O, a powiesz mi jak za pomocą tych trzech wskaźników stwierdzić, czy dana kobieta może zdradzać, łgać w ważnych sprawach, obmawiać za plecami i knuć? Jak wiadomo kobieta z klasą takich rzeczy nie robi, a skoro po sposobie chodzenia, siedzenia i jedzenia mógłbym szybko rozpoznać kobiety z klasą, byłaby to niezmiernie przydatna zdolność!
 Będę z Tobą szczera - nie odpowiem Ci. Nie dlatego, że brak mi argumentów. Bynajmniej. Po prostu Cię nie lubię i nie odpowiada mi Twój sposób bycia. Nie chcę dyskutować na Twoim poziomie. Sam wiec sobie  rozkmiń lub nie - jak wolisz.
Szczerość doceniam. Ale dalej to już poleciałaś. Oczywiście, że nie masz argumentów, logicznie sprowadziłem do absurdu Twoje twierdzenie. Nie da się w tak powierzchowny sposób ocenić, czy ktoś ma klasę, którą pomyliłaś najpewniej z dystynkcją. Nie rozpoznasz podłej osoby po sposobie poruszania się i przyjmowania pokarmów. A i kurtyzanę można nauczyć wytwornych manier. Jesteś kolejną osobą, która spłyciła pojęcie "klasy" w tym wątku. Klasa wymaga czegoś więcej niż wyglądu, stylu i wytwornej powierzchowności. Może dla ułatwienia rozróżnienia dodam tezę, iż sprawdzianem dla posiadanej klasy jest wystawienie człowieka na trudne z jakichś względów warunki. Łatwo udawać klasę, gdy żyje się jak pączek w maśle. Sytuacje bardziej odbiegające od strefy komfortu weryfikują, czy ktoś ma klasę, czy zachowa twarz, standardy moralne, kulturę osobistą, rigcz.

Krótko i bez prywatnych uwag. Jak już wielokrotnie w tym temacie zauważono, klasa to cały zbiór cech. Ja dodałam kilka z nich, a nie zredukowałam cały termin do chodzenia, siedzenia i jedzenia. Logiczne - przynajmniej dla mnie jest - że to tylko drobne elementy całości (czego jasno dowodzi moje "Ja bym dodała jeszcze"), a nie całokształt. Jednak bez ogłady w tych aspektach, moim zdaniem, nie można mówić o klasie. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.