Temat: Wykończenie psychiczne studiami a przyszłe życie

Cześć Dziewczyny, 

Piszę do Was, bo dzisiaj mam wielkie załamanie nerwowe, wiem, że w życiu są ważniejsze problemy, ale naprawdę jestem wykończona. Od siedmiu lat studiuję filologię romańską, przyszłam z dużą pasją i wróżyli mi doktorat. Ogólnie znam biegle cztery języki, wszystko zawdzięczam ciężkiej pracy. Niestety z roku na rok, na najlepszej uczelni w Polsce, zauważyłam, że  zamiast więcej zajęć z języka, mam przedmioty, które są głupotami, naprawdę niezwiązane nawet z językami obcymi, takich zapychaczy jest 80 %. Na naukę języka obcego tak naprawdę nie ma czasu...studia, zajmują mi prawie siedem lat, tak wolno mi idą. Uwielbiam języki obce, jesteś świetnym nauczycielem, ale niestety na studiach cięgle mam schody, problemy itp. W sumie od 7 lat nie byłam na żadnych wakacjach, wszystko poświęciłam na studia...pracę pisałam magisterska dwa lata, dziś dowiedziałam się, że mój promotor jej nie przyjmuje... Na drugim kierunku, na którym w sumie myślałam, że się nie utrzymam, politologii, wydaję publikacje naukowe i właściwie mam dużą szanse na doktorat, dodam, że biorę udział w konferencjach naukowych międzynarodowych. Kobiety, jak było z Wami, czy przechodziłyście coś podobnego ? Mam wrażenie, że męczę się z kierunkiem, tym pierwszym, ale to nie jest to, co zupełnie chciałabym robić w życiu. Czy Wy też miałyście podobnie ? Czy męczyłyście się na studiach tylko dla tytułu a robicie zupełnie coś innego ? Jak mają się studia do dalszego życia? Proszę jak miałyście podobnie, proszę podzielcie się swoimi radami.

Idę teraz kolejno na 3 i 2 rok studiów. Niby niewielki staż, w porównaniu do innych wypowiadających się, ale zdążyłam już doświadczyć na własnej skórze jak to jest, kiedy nie jesteś w stanie ruszyć palcem i masz ochotę wyć, myśląc o tym, że następnego dnia trzeba wstać.

Ale szczerze? Bezpośredni kontakt "z zawodem" od razu podnosił mnie na duchu. Mam tu na myśli zarówno jeden, jak i drugi potencjalny.

Pasek wagi

Claudiaa.m napisał(a):

doceniam. Wien jak jest na UW na lingwistyce. 

nikt nie powie ze jest czy bylo latwo, laczenie kilku ogromnych zadan wymaga - dobrej organizacji, sily, wyrzeczenia sie prywatnego czasu , bo ciagle cos. Badz silna jesli zalezy ci na tym wszystkim czego sie podjelas, a jesli jest za duzo to zrob w czyms przerwe, odloz jakis egzamin na kolejny termin, nic nie rob wbrew sobie i organizmowi, ktory daje ci sygnaly. Z przesilenia stresem mozna dostac powarznych chorob, lacznie z zaburzeniami psychicznymi, zadbaj wiec o jakis odpoczynek.

Nie wydaje Ci się, że problem może leżeć nie w studiach, a Twoim podejściu? Po siedmiu latach (!) studiowania filologii nie powinnaś narzekać na zbyt małą ilość zajęć "uczących" języka. Jeśli nadal odczuwasz braki, lepiej byłoby wyjechać i szlifować język w pracy, w kraju, w którym ludzie posługują się tym językiem. I co to za zapychacze? Też jestem po filologii i nie przypominam sobie niczego takiego, bo ciężko traktować fonetykę, logikę czy filozofię jako przedmiot niepotrzebny na takim kierunku.

aleksytymia napisał(a):

Nie wydaje Ci się, że problem może leżeć nie w studiach, a Twoim podejściu? Po siedmiu latach (!) studiowania filologii nie powinnaś narzekać na zbyt małą ilość zajęć "uczących" języka. Jeśli nadal odczuwasz braki, lepiej byłoby wyjechać i szlifować język w pracy, w kraju, w którym ludzie posługują się tym językiem. I co to za zapychacze? Też jestem po filologii i nie przypominam sobie niczego takiego, bo ciężko traktować fonetykę, logikę czy filozofię jako przedmiot niepotrzebny na takim kierunku.

przedmioty o których mówisz to PODSTAWA, ja nie mam niestety już takich. Mam np. po raz czwarty literaturę średniowiecza, z której egzamin zdawałam na licencjacie. Zamiast nauki drugiego jezyka, mam np. tłumaczenie obsługi pralki, pomimo tego, że nie jestem na specjalności traduktologicznej. Mam takie smaczki jak włoski polityczny i ekonomiczny, który nie jest adekwatny do moich studiów. Nie wspomnę już o pzedmiotach w języku polskim, aby wyrobić punkty do systemu.

Claudiaa.m napisał(a):

aleksytymia napisał(a):

Nie wydaje Ci się, że problem może leżeć nie w studiach, a Twoim podejściu? Po siedmiu latach (!) studiowania filologii nie powinnaś narzekać na zbyt małą ilość zajęć "uczących" języka. Jeśli nadal odczuwasz braki, lepiej byłoby wyjechać i szlifować język w pracy, w kraju, w którym ludzie posługują się tym językiem. I co to za zapychacze? Też jestem po filologii i nie przypominam sobie niczego takiego, bo ciężko traktować fonetykę, logikę czy filozofię jako przedmiot niepotrzebny na takim kierunku.
przedmioty o których mówisz to PODSTAWA, ja nie mam niestety już takich. Mam np. po raz czwarty literaturę średniowiecza, z której egzamin zdawałam na licencjacie. Zamiast nauki drugiego jezyka, mam np. tłumaczenie obsługi pralki, pomimo tego, że nie jestem na specjalności traduktologicznej. Mam takie smaczki jak włoski polityczny i ekonomiczny, który nie jest adekwatny do moich studiów. Nie wspomnę już o pzedmiotach w języku polskim, aby wyrobić punkty do systemu.

Ale poczekaj, włoski polityczny i ekonomiczny, tłumaczenia tekstów użytkowych to JEST nauka języka. Jakich zajęć Ci brakuje? 

Ja też nie miałam wakacji przez 7 lat (jakoś od trzeciego roku studiów, po aplikację, nawet w święta nie potrafiłam siedzieć bez książki na egzamin), ale nie miałam załamania, bardziej działałam w trybie, że chcę zrobić jeszcze więcej, i tak poszła kolejna magisterka, kolejne języki i jeszcze na to zarobić. Gdybym nie poznała mojego męża po tych siedmiu latach tyrania to pewnie dalej bym tak leciała, a jak mi zaproponował wakacje, to trochę odsapnęłam. I może Tobie też potrzeba, wyjechać, oderwać się i spojrzeć z dystansem :)

Studiujesz dodatkowo politologię i nie chcesz się uczyć włoskiego politycznego i ekonomicznego?

Poza tym nie do końca zrozumiałam, studiujesz już 7 lat jeden kierunek i nie możesz się wyrobić z magisterką? Czyli jak, powtarzasz niezaliczone przedmioty czy miałaś jakąś przerwę? c

Pasek wagi

Rzuciłam studia przed obroną (praca napisana). Czuję się z tym 20 kg lżej i zapisałam się na studia zaoczne, które bardziej interesują mnie jako hobby niż perspektywa na przyszłość, ale kto wie. Nie ma kierunku, który pozwolił by mi na pracę w wymarzonym zawodzie, więc robię to dla siebie, dla swojego rozwoju i ćwiczenia pamięci. Na studiach dziennych miałam w pewnym momencie trzy pracę i co prawda nie wiem jak ja dawałam sobie z tym rady, ale dziś mogę powiedzieć, że mając 23 lata jestem zadowolona z dotychczasowego doświadczenia i rozwoju kariery zawodowej. 

lovkia napisał(a):

Rzuciłam studia przed obroną (praca napisana). Czuję się z tym 20 kg lżej i zapisałam się na studia zaoczne, które bardziej interesują mnie jako hobby niż perspektywa na przyszłość, ale kto wie. Nie ma kierunku, który pozwolił by mi na pracę w wymarzonym zawodzie, więc robię to dla siebie, dla swojego rozwoju i ćwiczenia pamięci. Na studiach dziennych miałam w pewnym momencie trzy pracę i co prawda nie wiem jak ja dawałam sobie z tym rady, ale dziś mogę powiedzieć, że mając 23 lata jestem zadowolona z dotychczasowego doświadczenia i rozwoju kariery zawodowej. 

powiem ci ze moze szkoda, bo zycie czasami kreci sie tak nieprzewidzianie - ja na trzecim roku myslalam rzucic pedagogike, bo wiadomo  jak to jest z tym w PL - ale nie rzucilam bo szkoda mi bylo trzech lat pracy i super dobrych wynikow , no i mnie w zasadzie te tematy bardzo interesowaly. Dokonczylam tak bardzo hobbistycznie, robiac inne jako "wazniejsze" - po 15 latach okazalo sie ze jak wyjechalam do Niemiec to wlasnie ten dyplom pomogl mi w uzyskaniu uznania wyksztalcenia - nigdy bym tego scenariusza wczesniej nie wymyslila.

aleksytymia napisał(a):

Claudiaa.m napisał(a):

aleksytymia napisał(a):

Nie wydaje Ci się, że problem może leżeć nie w studiach, a Twoim podejściu? Po siedmiu latach (!) studiowania filologii nie powinnaś narzekać na zbyt małą ilość zajęć "uczących" języka. Jeśli nadal odczuwasz braki, lepiej byłoby wyjechać i szlifować język w pracy, w kraju, w którym ludzie posługują się tym językiem. I co to za zapychacze? Też jestem po filologii i nie przypominam sobie niczego takiego, bo ciężko traktować fonetykę, logikę czy filozofię jako przedmiot niepotrzebny na takim kierunku.
przedmioty o których mówisz to PODSTAWA, ja nie mam niestety już takich. Mam np. po raz czwarty literaturę średniowiecza, z której egzamin zdawałam na licencjacie. Zamiast nauki drugiego jezyka, mam np. tłumaczenie obsługi pralki, pomimo tego, że nie jestem na specjalności traduktologicznej. Mam takie smaczki jak włoski polityczny i ekonomiczny, który nie jest adekwatny do moich studiów. Nie wspomnę już o pzedmiotach w języku polskim, aby wyrobić punkty do systemu.
Ale poczekaj, włoski polityczny i ekonomiczny, tłumaczenia tekstów użytkowych to JEST nauka języka. Jakich zajęć Ci brakuje? 
- dokladnie:) to przeciez jezyk specjalistyczny, lingwistyka stosowana, wyglada na to  Claudiaa.m ze czegos sama nie rozumiesz. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.