Temat: Nasze male wielke tragedie

Tak się zastanawiam, jakie tragedie czlowiek ukrywa/nie ukrywa. Ja cale swoje dotychczasowe tragedie/minitragedie ukrywalam i nie rozmawialam o nich. Byc moze dlatego, ze nie mialam nadziei, sil, odwagi. Miedzy innymi ukrywalam bol po stracie ojca, bez pozegnania. Na pogrzebie.nie uronilam ani lzy, choc do dzis nie wiem jak.mi się to udalo. Bylam chyba przekonywujaca, bo stare babcie wziely mnie na jezyki, ze dla mnie pogrzeb to rewia mody i, ze sie śmieje. Babcie olalam, bo nosilam wielki bol po tej stracie bardzi dlugo. Nie mialam.domu, wiec nie mialam do niczego praw. Kiedy stanęłam na nogi, obiecalam sobie, ze będę silna, będę glosno.mówić o problemach, a wkopalam się w zaleznosc od meza i jego rodziny. Walczę, choc płacę za to swoim zdrowiem, wierzę, ze znowu uciekne i tym razem będę szczesliwa juz zawsze (w sensie bez wielkich tragedii). 

A Wy, co w sobie nosicie?

Mowicie o tym glosno czy skrywacie to w sobie?

xKammyx napisał(a):

Skoro kiedys mialas sile to czemu nie masz obecnie? Kojarze Ciebie i chyba ty sie sama boisz zmian. Maz i jego rodzina maja Ciebie za nic. Chcesz tego, aby wasze dziecko wychowalo sie z waszymi bledami i je powielalo? Pewnie nie. Moze to bedzie drastyczne, ale wyjedz. Bez wiadomosci, ot tak.

Pisalam juz tyle postow o tym. Muszę przetrwac ten czas, bo z 500 plus nawet mleka i pampersow nie kupię, a nie mam z kim zostawic dziecka, nie mam pieniedzy, by zaplacic za opiekę komus, by pojsc do pracy i miec pieniadze na podstawowe rzeczy. Dlatego obralam strategie unikania i orzetrwania, by w tym czasie odlozyc trochę pieniędzy, popracowac trochę, gdy dziecko bedzie w przedszkolu i dopuero wtedy uciec bez slowa. Na rodzinę nie mam zbyt co liczyc, o Domu Samotnej Matki tez się nasluchalam nieprzyjemnosci. Muszę przeczekać, .zbierać srodki i odwagę. Ta nadzieja daje.mi siłę.

Haga. napisał(a):

Mam głęboko w dupie, czy ktoś uzna mnie za słabą czy za silną. Coraz częściej się dzielę małymi i (choć tu wciaż mam opory), większymi problemami. Robię to z wyrachowania. Odejmuję sobie w ten sposób 80% emocjonalnego obciażenia. Jakoś potem lepiej się układa.

Mam podobnie :) Nikt mi nie postawi pomnika za bycie silna. A nawet gdyby, to mam ten pomnik głęboko w 4 literach. Moim powiernikiem jest przyjaciółka, czasami partner, ale jego pierdolami nie obarczam. Nie jestem sama na tym świecie, żeby zgrywac super niezależna i silna kobiete.

Pasek wagi

dusić w sobie to chyba niczego nie duszę. Problemy owszem, mam. Ale mam też ludzi w okół z którymi zawsze mogę pogadać. To mój mąż i przyjaciółka, rodzice też - jednak im o wszystkim nie mam potrzeby mówić. 

Innym osobom nie muszę opowiadać - chyba że czasem jeszcze anonimowo w internecie się wyżalę :D

Pasek wagi

Małymi i nieco większymi osobistymi dramatami się nie dzielę. Mam gdzieś głęboko wdrukowane, że nikogo to nie obchodzi, a jeżeli obchodzi, to nie chcę tych innych ludzi obarczać tymi dramatami. Tak, zdaje sobie sprawę z tego, że wyrzucenie z siebie niektórych rzeczy mogłoby pomóc. Ale też nie są to na tyle wielkie dramaty, żeby koniecznie teraz-zaraz-w tej chwili coś z nimi zrobić. I myślę, że ciągle jest jeszcze szansa, że poradzę sobie z nimi sama. Dzielę się drobnymi problemami, w sprawie których potrzebuję rady - ale to raczej nigdy nie są osobiste sprawy.

Ale ja jestem mocno introwertyczną osobowością i dzielenie się z kimkolwiek swoimi prywatnymi, intymnymi sprawami jest zdecydowanie wbrew mojej naturze. I tak cieszę się, że udało mi się przełamać i potrafię pogadać np. ze współpracownikami o takich zwykłych sprawach, jakie dzieją się u mnie w domu (nie problemach, tylko takim życiu codziennym), bo wcześniej miałam wdrukowane w głowie, że nikogo to nie obchodzi, nie interesuje i że mówiąc o tym tylko wszystkich męczę;)

Pasek wagi

Moja tragedia jest smierc rodzicow tata zmarl jak mialam 15lat mama jak mialam28 i do tej pory to przezywam i nie moge sie pogodzic z ich szybkim odejsciem. Na zewnatrz raczej zadko o tym mowie i do teraz w rozmowach mam problem powiedziec ze moi rodzice nie zyja. Tylko ja na szczescie mam udana rodzine w sensie meza i dzieci, ale tez tak naprawde jestesmy sami i to mnie boli. 

ja wlasnie doswiadczam minitragedii :P przedwczoraj dowiedzialam sie ze moj oddzial w ktorym pracowalam juz 5 lat  jak i jeszcze 24 inne beda zamkniete do konca miesiaca :P tak wiec musze szukac pracy :D

Długa (stan ciężki trwał około 2 lat) bardzo bolesna, wyczerpująca choroba nowotworowa mojego ukochanego. Nie ukrywałam tego, przeciwnie - wszystkie trudne momenty na bieżąco przepracowywałam (wśród przyjaciół większość psychoterapeutów) ... Mimo, że dziś jest już ten straszny czas za nami, to jednak lęk o niego tkwi we mnie nadal. 

Pasek wagi

Małymi i średnimi tragediami dziele się raczej tylko z partneram. Dużymi z partnerem i rodzicami. 

Ostatnio mój partner poważnie zachorował, nic nie mówiłam nikomu oprócz moich rodziców, brata, jego rodziców i siostry, mojej przyjaciolki. Nie chcialam mówić nikomu więcej, bo bałam się, że się rozkleję jak potem będą pytać. Powiedziałam dalszej (Ale wciąż bliskiej) rodzinie po tym jak okazało się, że mój partner pokonał (na razie) chorobę. A oni nawet się nie zainteresowali... Naprawdę się zawiodłam jak tak można się zachować. 

Pasek wagi

problemy zdrowotne lata temu w wyniku których nie mogę mieć dzieci. Wpędza mnie to od czasu do czasu w depresyjne nastroje bo chciałabym je mieć, ale nie opowiadam o tym wszem I wobec. To moja bardzo osobista sprawa poza tym nie potrzebuję taniego, płytkiego współczucia I bycia kojarzoną jako ta 'co dzieci mieć nie może'. 

Oprócz tego, jak u kilku innych osób w tym wątku, przedwczesna śmierć rodziców, I tak naprawdę utrata domu rodzinnego wraz z ich odejściem. 

kisilam sie ze swoimi pretensjami i bólami w poprzednim zwiazku kupe lat, wrecz sie czułam jakas swieta z tym ze nie mowie, az wreszcie wybuchałam i wcale to dobre nie bylo dla zadnego. gniłam przez to od srodka. najwazniejsze to zrozumiec ze to nasza wina i jedyna możliwością by to naprawic to przełamać sie i na biezaco mowic co nam nie pasuje. nie potrafilam z siebie tego wyrzucać i obecnemu partnerowi jak cos mowilam to wiecznie z placzem i trzęsącym sie głosem, denerwował sie, ale jednak mowilam i teraz mam taka spokojna glowe i juz nie mam takich emocji i problemow przy wyrażaniu swoich żali.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.