- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 lipca 2019, 12:40
Wszystkie osoby z nadwagą uwielbiają teorię, że te chude jedzą co chcą i ile chcą, a mimo to są zawsze chude.
Może te zawsze chude trochę opowiedzą jak przez lata trzymają figurę? Ile naprawdę jedzą, jak wyglądają ich posiłki, spędzają czas na kanapie czy robią wiatr w chałupie i co jest dla nich najsilniejszą motywacją by zachować szczupłą sylwetkę ? Podzielcie się prawdziwą wiedzą ile kosztuje "boska linia" :)
25 lipca 2019, 09:28
Punkt 4 trafne spostrzeżenie. Mi jest szkoda kalorii, zeby jesc cos dla mnie nie dobrego a sa osoby co i tak zjedza. Poza tym dodalabym zjadanie wszystkiego z talerza, nawet jak juz sie czuje sytosc (bo szkoda wyrzucać) a sa osoby, które bez problemu zostawiaja (albo nauczyly nakładać mniejsze porcje).1. ilość komórek tłuszczowych gromadzi się w dzieciństwie dlatego nie można porównać do końca szczupłej osoby do grubszej osoby, która 5x w tygodniu je posiłki z sałatami(jak np. mnie i nie przypominam sobie żebym była szczupła)2. chudsze osoby , które obserwuję jedzą dużo mniej (na co dzień większy umiar) i dużo więcej się ruszają, nie ma znaczenia że komuś zdarzy się zjeść 3 rożki lodowe w ciągu dnia jeśli reszta posiłków jest codziennie mała i ta osoba jest zawsze ruchliwa, grubsze zawsze więcej siedzą(ja teraz się wyłamuję, waga już nabita, patrz punkt 1.)3. mają zazwyczaj sprawniejszy układ hormonalny np. tarczyce4. bardziej wybredne niż te grubsze osoby, mniej rzeczy im smakuje, jeśli kurczak jest np. suchy i im nie podchodzi- nie jedzą5. i nie myślą tyle o jedzeniu co grubsze osoby
No u mnie się 4 punkt nie sprawdza. Jestem wybitnie wybredna jeśli chodzi o jedzenie, jest cała masa rzeczy których nie lubię (w sumie to jest więcej takich co nie lubię niż tych co lubię). Nie mam oporów przed zostawieniem jedzenia na talerzu (nigdy nie stosowałam zasady "zjem bo się zmarnuje" ). Nie mam też oporów przed nie jedzeniem tego czego nie lubię lub zostawieniem gdy coś mi nie smakuje gdy jestem u kogoś. Dlatego moja mama testuje na mnie nowe przepisy bo wie, że szczerze powiem czy jest dobre czy nie :-) A jednak mam ogromną otyłość. Więc to nie jest generalna zasada.
25 lipca 2019, 10:01
Dziękuję :)Podasz przeciętny dzienny jadłospis (produkty i przeciętną ilość czy wagę) ?ja mam szczupła figurę (no niektórzy potrafią powiedzieć że jestem chuda z czym się nie zgadzam:)) i też zdarzało mi się słyszeć że ciągle coś jem. Generalnie unikam niezdrowej, przetworzonej żywności, patrzę na indeksy glikemiczne- wybieram produkty o niskich, staram się nie łączyć produktów o wysokim ig z tluszczami, wiem ile co ma kalorii i mam już we krwi to ile zjadam (nie waze i nie liczę, ogarniam na oko)- więc nawet jak ktoś widzi moje wielkie śniadanie to ma zazwyczaj do 500 kcal. Wierzę w IF- nie trzymam się jej konkretnie ale mam dluga przerwę, bo od rana do południa dużo jem, potem coś około 17 już po pracy i kończę na tym jedzenie -nie jestem już głodna. Pije alkohol, wino bardzo często ale nie tykam piwa (tutaj znowu ig). Jestem wege, jem bardzo wegan i staram się żeby w posiłkach było dużo białka i żeby nie przesadzać z weglami:) Przeczytałam kiedyś, że pseudo wegańska dieta - czyli jedzenie produktów odzwierzecych tylko wieczorami(czy to miesa czy nabiału i jaj) jest super dla figury i u mnie się chyba sprawdza. Kiedyś ćwiczyłam, biegałam- od kilku miesięcy nic nie robię i trzymam figurę. Nie mam jej naturalnie danej.
Sniadanie:
zazwyczaj wybieram miedzy tymi pierwszymi 4 opcjami:
1. Placek z maki z cieciorki (ok.70-80 g maki, woda, przyprawy i proszek do pieczenia, wkrajam do ciasta zblendowanego warzywa- papryka, cebula, pomidorki, oliwki)- smaze na lyzeczke oleju kokosowego, jem z pasta z awokado, keczupem z tymiankiem z biedronki
2. Nalesniki z maki jak wyzej tylko bez warzyw- z tego ciasta robie dwa nalesniki; jem z rukola, pomidorami, oliwkami, sosem balsamicznym, czesto tez z pasta z awokado
3. 2-3 jajka na miekko + 2 cienkie zytnie kanapki
4. Tofu rozkruszone (cala kostka) i smazone z warzywami (papryka i cebula) i przyprawami + sos: sriracha i keczup albo sos sojowy+limonka+erytrytol+chilli(zalewam tym na koniec smazenia i podduszam jeszcze chwile; ja lubie ostre jedzenie) do tego 1-2 cienkie kanapki zytnie (ja kupuje zytni z Biedronki, ma 200 kcal//100g, staram sie nie zjadac w tych kanapkach wiecej niz 50 g)
5. Weekend- szakszuka (tez jest tak naprawde dietetyczna a pycha) z grzanka; jajka sadzone z grzankami z awokado i warzywami
Obiady:
bardzo czesto rozne curry: np. batat+cieciorka, cieciorka z baklazanem, z soczewicy i dyni etc- jeśli z mlekiem kokosowym to zawsze light, do tego maks 50 g ryzu:) objetosciowo zjadam zazwyczaj do tego bardzo duzo burakow- niskokaloryczne i uwielbiam; curry jak szakszuka tylko zamiast jajek wrzucam cieciorke- sycace, sporo bialka, kalorycznie idealne
azjatyckie stir fry na bazie tofu, warzyw (czasem z ananasem, i sosu: sos sojowy, limonka/pasta z tamaryndowca + erytrytol)- rozne kombinacje tego i tez do tego ok. 50 g ryzu lub makaronu ryzowego
zupa kowbojska czy Chilli sin carne z przepisu Jadlonomii- super sycace i tez duza porcja nie ma miliona kalorii;)
makarony (zazwyczaj te ze straczkow- niższy ig i więcej białka) z jakimiś lekkimi sosami np. pomidory, pieczarki, cebula czosnek i oliwki czy szpinakowy
pad thai- z duza iloscia tofu, warzyw i 50 g makaronu ryzowego;)
Kolacje- tutaj nie jestem kreatywna i mi sie juz zazwyczaj nie chce wymyslac: rozne salatki (np. szpinak, mozarella, feta, pomidorwy, slonecznik, slodki musztardowy vinegret czy ala grecka bo dorzucam czerwona fasole) i grzanki, ale najczesciej 2 jajka sadzone + 2 grzanki z awokado i warzywami
Odliczam olej lyzkami- nie smaze jajek na wiecej niz lyzeczce oleju, jak robie cos w woku na 2 dni dla naszej dwojki to tez maks. 1-1.5 lyzki oleju kokosowego.
Też wszystko co wymaga cukru zastępuje erytrytolem (nawet jeśli to tylko łyżeczka;) )
Nie chodzę nigdy głodna. W weekendy bardziej szaleje, bo jedzenia na mieście nie traktuję jako zamiennika dla gotowania w tygodniu, a raczej są to wyjścia w weekend z mężem/znajomymi i wtedy często pozwalam sobie na np. indyjskie z naanem czy pizze. Np. wczoraj bylam po pracy ze znajomymi w plenerze z winem i tez zjadlam cala polbagietke z lazurem i zurawina- traktuje to po prostu jako kolacje;)
Edytowany przez sacria 25 lipca 2019, 10:21
25 lipca 2019, 11:06
Tak, nie chce mi się jeść , wygląda na to że mój organizm sam wie lepiej ile energii mi potrzeba.Ciekawe to co napisałaś - przestałaś się ruszać to straciłaś apetyt? Dobrze Cię zrozumiałam?Nigdy nie byłam przesadnie szczupła, nigdy też nie miałam nadwagi - wyglądam normalnie sportowo. W zależności od mojej aktywności zachowuje się mój apetyt, ale więcej jestem aktywna niż nie, no chyba że mam awarię kręgosłupa jak w tym miesiącu to jem mniej bo nie bardzo moglam się ruszać. Ostatnio nawet straciłam apetyt jem kiedy muszę, kiedy trenowałam na siłowni 5x w tygodniu jadłam odpowiednio więcej, najlepiej się czuję kiedy dużo chodzę i jeżdżę na rowerze, w sumie tylko taka aktywność mi pozostała. Moja mama jest szczupła ale dzięki temu że mało je i sporo się rusza mimo przekroczonej 60 waży 59kg przy 168 cm wzrostu, tak samo jak jej jedna z sióstr.
Cudowny organizm, gratuluję :)
25 lipca 2019, 11:07
Ja akurat nie jem dużo i nigdy nie twierdzę, że jest inaczej. ;) Moja CPM to niewiele ponad 1800 kalorii. Chcąc zrzucić 3 kg muszę zejść do 1500 kalorii. Przykłady z ostatnich dni (w międzyczasie piję ogromne ilości ziołowych herbatek - pokrzywa, biała herbata, czystek, morwa, rumianek):Kawa + mleko 3.5% 80 mlŚniadanie: bułka pszenna 60 g, makrela wędzona 120 gram, Obiad: kluski śląskie 200 g, duszona łopatka wieprzowa 140 g, buraki gotowane 300 g Przekąska: 16 g czekolady 70%, 40 g pestek z dyni, kawa + mleko 3,5% 80 mlKolacja: papaja 200 g, kiwi, mandarynka, pół grejpfruta, dwa jajka na twardo------------------------------------Kawa + mleko 3.5% 80 mlŚniadanie: bułka pszenna 60 g, koreczki śledziowe 150 g, średni pomidorObiad: spaghetti durum 150 g (po ugotowaniu) + duża łyżka pesto z bazylii, dwa jajka sadzone, 12 g salami pepperoniPrzekąska: 20 g czekoladka malaga, kawa + mleko 3,5% 80 mlKolacja: papaja 200 g, gruszka, pomarańcza, dwa jajka na twardo------------------------------------Kawa + mleko 3.5% 80 mlŚniadanie: bułka pszenna 60 g, wątróbka drobiowa 160 g, masło 10 gObiad: smażony na oleju filet z corviny (ryba) 280 g, ziemniaki 180 g + olej 15 g, surówka 200 g + 15 g śmietany 12%Przekąska: 20 g czekolady Milka, 20 g pistacji, kawa + mleko 3,5% 80 ml Kolacja: jabłko, grejpfrut, pół banana, dwa jajka na twardoDzięki, bardzo byłam ciekawa co jesz by utrzymać szczupłą sylwetkę. Jednak same dania niewiele mówią - by obraz był pełny podaj ilości zjadanych pokarmów w ciągu dnia.W wieku 21 lat ważyłam 44 kg przy...166 cm wzrostu. Jadłam typowe posiłki kuchni polskiej (lubię dania tłuste i mączne), jakieś ciasto kilka razy w miesiącu, alkohol piłam co weekend, nie uprawiałam żadnego sportu. Byłam ekstremalnie chudym dzieckiem i tak mi zostało aż do 25. roku życia kiedy to bez jakichkolwiek zmian trybu życia przytyłam do 48 kg. Taka waga utrzymywała mi się przez kolejne 4 lata - do momentu, w którym zaczęłam prowadzić bardzo siedzący tryb życia. Najpierw przytyłam do 51 kg, a obecnie - w wieku 34 lat - ważę 54 kg co mi średnio pasuje. Przez te wszystkie lata mój sposób żywienia nie podlegał niemal żadnym zmianom, poza takim, że mam większą świadomość produktów i wybieram te wysokiej jakości.
Bardzo Ci dziękuję, przestudiuję to sobie dokładnie :)
25 lipca 2019, 11:09
Pewnie na deficycie, bo moja normalna, zdrowa waga, ze sportem i zdrowym jedzeniem jest parę kilo wyższa. Moje genetyczne optimum to 63 kilo. Z taką wagą jem zdrowo, z taką wagą mam energię, uprawiam sport, jestem umięśniona. Jak zeszłam z wagą niżej, to była już jakaś forma wyniszczenia organizmu, co tu się oszukiwać. I to jest mniej więcej różnica między ludźmi z potencjałem genetycznym na niską wagę i takich bez potencjału. U mnie waga poniżej 60 kilo to już jest stan w pewnym sensie chorobowy. Jak intensywnie trenowałam w ogóle nie było mowy o jedzeniu tak mało, bo głód nie dałby mi funkcjonować. Tylko obcięcie ruchu nagle wyłączyło u mnie potrzebę jedzenia stąd i spadek wagi. Przeciętny dzień...bez śniadania, na lunch buła z baru sałatkowego + jakiś jogurt. Kawy z cukrem i mlekiem i jak ktoś w robo przyniesie coś słodkiego, to coś słodkiego. Po powrocie z pracy na szybko jakiś banan a potem spory obiad. Czyli jakby nie patrzeć jeden posiłek za mało w porównaniu do czasów, kiedy liczyłam kalorie i makra, już pomijając jakość. A miałam/mam dni, kiedy lunchu też nie jem, bo mi się nie chce iść do sklepu.Dzięki :) Gdyby ze względu na opuszczone posiłki policzyć średnią tygodniową, jak by to wyglądał "przeciętny" dzień?Niektórzy jedzą dużo i są chudzi - taką mają genetykę i tyle. Inni się pilnują. Jeszcze inni nie są specjalnie zainteresowani jedzeniem, jedzą za mało, nieregularnie, omijają posiłki. Nie zawsze szczupła sylwetka to efekt pracy i diety. Szczególnie kobiety do szczupłości dorabiają ideologię, ale popatrzcie na szczupłych facetów - jest ich od groma, niektórzy jedzą dużo, inni mało, nie przekłada się to jedzenie na wagę w oczywisty sposób.U mnie osobiście najniższa waga w dorosłym życiu została osiągnięta nie jedzeniem śniadań z braku czasu. Czasem omijałam też lunch, więc poza kawą potrafiłam nie jeść do 18-19. Za to słodyczy sobie nie odmawiałam, więc patrząc z boku jedna osoba mogłaby dojść do wniosku, że nie jem nic, a druga, że jem sam syf.
Dziękuję Juryś, dałaś mi do sporo do przemyślenia :)
25 lipca 2019, 11:35
Żarłam tak codziennie. W szkole musiałam zjeść kanapkę po każdej lekcji, bo inaczej było mi słabo, w ostatniej klasie liceum miałam 11 lekcji, więc szłam do szkoły z siatą kanapek. Na studiach jadłam codziennie to spaghetti na zmianę z ziemniakami bo to było najtańsze, jeszcze z siostrą kupowałyśmy podróbę nutelii w lidlu, żeby się dopchać. Teraz też dałabym radę to zjeść bez problemu (i czasem daję, jak restauracjach podają ogromną porcję, lubię też się objeść na weselach), ale czuję, że zmieniły mi się potrzeby. Teraz jem pewnie 1/4 dawnego spaghetti. Ja naprawdę czuję się błogosławiona, że nie muszę się zastanawiać się nad utrzymaniem sylwetki ;) jedynie muszę uważać na dietę alergiczną, i odkąd skończyłam 6 lat nie jem mięsa. Sport uprawiam, bo to poprawia mi humor, nie myślę czy wpłynie na moją figurę. Od trzeciego roku życia chodziłam na gimnastykę, przyzwyczaiłam się do rygoru. Jak nie mogę się solidnie spocić to mam depresję i czuję się staro ;) Jakbym nie jadła porządnie, to nie miałabym na to siły, ale nie liczę kalorii, nie mam ustalonych godzin jedzenia, jem jak jestem głodna, albo raczej jak mam czas ;) Najwięcej jem jak mam pms, wtedy budzi się kraken, przez tydzień w miesiącu jestem głodna non stop i w zasadzie tylko wtedy jem czipsy i słodycze, potem mi przechodzi na trzy tygodnie. Przykładowy dzień to - śniadanie owsianka z mlekiem kokosowym i owocami (w weekendy jajecznica z bułką); lunch kanapki/zupa/sałatka/resztki obiadu z poprzedniego dnia; obiad (późno około 21/22) moje ukochane spaghetti, risotto, kaszotto, różne wegetariańskie dania, w piątki pizza. Nie jem między posiłkami (poza tym okropnym pmsem, wtedy jem non stop;), ale jak jem posiłek to pod korek, żeby na dłuższy czas mieć spokój ;)Bardzo Ci dziękuję za ten wpis. Po cichutku liczyłam, że zechcesz nam napisać jak utrzymujesz szczupłą sylwetkę. Chciałabym jednak trochę uściślić ilość jedzenia na co dzień tak szczupłej osoby - bo co innego móc zjeść paczkę spaghetti a co innego zjadać ją codziennie. Jak zazwyczaj wyglądają posiłki osoby ważącej 48 kg ?Ja w sumie nigdy się nie ograniczałam z ilością jedzenia a jeszcze w życiu nie udało mi się przekroczyć 50 kg (nie licząc ciąży i połogu) przy 170 cm. Jako dziecko jadłam bardzo mało, potrafiłam na cały dzień zjeść tylko kaszkę na śniadanie, ale moi rodzice nigdy mnie nie zmuszali ani nie wciskali. Najwięcej jadłam w czasie dojrzewania aż do około 33 r.ż. Jako 18-latka miałam badanie na koniec liceum i ważyłam 45 kg (ale moje siostry 43, więc byłam nazywana grubaskiem;) a potrafiłam zjeść całą paczkę spaghetti z sosem carbonara na obiad albo kilo ziemniaków z mizerią i jajkami sadzonymi (nie wspominając o słodyczach). Zjedzenie całego wielkiego słoika nutelli na raz nie jest dla mnie wyzwaniem. Moja mama kiedyś zrobiła GAR penne pesto z fasolką i ja oglądając serial zeżarłam wszystko, a miał być to obiad dla całej rodziny. Jak mama wróciła z pracy to była trochę zła, więc jak ktoś się jej pytał czy ja coś jem, to odpowiadała - a spróbuj to wykarmić! ;) ALE ja się zawsze bardzo dużo ruszałam, jeśli byłam zdrowa to nie było dnia bez dwóch, trzech (a czasami więcej) godzin sportu. Najdłużej nie ćwiczyłam przez chorobę, 3 miesiące musiałam leżeć w łóżku, schudłam, ale to pewnie był skutek tej choroby. Parę lat temu zaczęłam się bardziej zastanawiać nad tym jakością jedzenia (niezbyt nad ilością, nie znam się np. na kaloriach), bo mam alergie pokarmowe połączone z azs i wiecznie wyglądałam jak poparzona, no i swędzenie potrafi doprowadzić do obłędu. Zaczęłam też nowe hobby triathlony i stwierdziłam, że biorę się za siebie ;) Nie potrafiłabym jednak, tak jak niektórzy, nie jeść węglowodanów typu makarony, ryże, chleb, nie umiem się najeść bez tego, za 10 minut czuje głód. Obecnie moja waga wróciła do 48 kg tak jak przed dziećmi, nie ćwiczę już tyle co kiedyś, ale chyba nadal ponad przeciętną ;) Za to moja przyjaciółka ma 172 cm i waży 52 kg po ciąży, a nigdy w życiu nie ćwiczyła, nawet na autobus nie jest w stanie podbiec ;) Moim zdaniem (poza słodyczami, których pochłania sporo) je normalne porcje, chociaż dla niektórych na diecie może to są duże ilości. Inne chude/szczupłe osoby które znam się nie objadają na co dzień, ale też się nie głodzą, ale jak wychodzimy do knajpy, albo jedziemy na wakacje, to wszystkie sobie folgujemy i nie widzę żadnych negatywnych następstw (poza wysypką u mnie;)
Dziękuję Andorinha, trochę cię jednak pomęczę, bo jak zwykle diabeł siedzi w szczegółach
Piszesz, że na studiach jadłaś paczkę spaghetti, to całkiem sporo, ale co do tego makaronu? Bo jak pesto to najczęściej widzę je w słoiczkach tej wielkości co przecier pomidorowy - więc coś dokładniej gdybyś mogła dopisać. Teraz jesz 1/4 tego co dawniej, czyli 1/4 paczki makaronu z czym? Pół litra sosu mięsnego a słoiczek jakiegoś pesto to spora róznica. Skoro nie jesz mięsa, które często dostarcza połowę kaloryczności dziennej, to z czego pochodzą tłuszcze Twoje diety i ile ich jesz? Tak sobie dopowiadam, że jeśli z tej 1/4 paczki makaronu robisz obiad i jeszcze zostaje Ci na lunch drugiego dnia to wiele tego nie ma :)
25 lipca 2019, 11:55
Moja teściowa jest bardzo chuda (typ żony Macrona), całe dorosłe życie tak wyglądała. Ale z opowieści mogę wywnioskować, że na studiach miała chyba anoreksję, a na pewno jakieś ED. Je mało i robi przy tym zawsze dużo zamieszania - że porcja za duża, że ona nie da rady tyle zjeść, że ile można jeść itd. I mnóstwo rzeczy jej "szkodzi". Generalnie jest mi obojętne, co kto ma na talerzu, ale te cyrki pokazują, że chyba nie do końca ma zdrowe podejście do jedzenia.
Czyli jest szczupła bo mało je.Może ma jakieś zaburzenia a może potrzebuje uwagi i uznania :)
25 lipca 2019, 11:57
Sniadanie:zazwyczaj wybieram miedzy tymi pierwszymi 4 opcjami:1. Placek z maki z cieciorki (ok.70-80 g maki, woda, przyprawy i proszek do pieczenia, wkrajam do ciasta zblendowanego warzywa- papryka, cebula, pomidorki, oliwki)- smaze na lyzeczke oleju kokosowego, jem z pasta z awokado, keczupem z tymiankiem z biedronki2. Nalesniki z maki jak wyzej tylko bez warzyw- z tego ciasta robie dwa nalesniki; jem z rukola, pomidorami, oliwkami, sosem balsamicznym, czesto tez z pasta z awokado3. 2-3 jajka na miekko + 2 cienkie zytnie kanapki4. Tofu rozkruszone (cala kostka) i smazone z warzywami (papryka i cebula) i przyprawami + sos: sriracha i keczup albo sos sojowy+limonka+erytrytol+chilli(zalewam tym na koniec smazenia i podduszam jeszcze chwile; ja lubie ostre jedzenie) do tego 1-2 cienkie kanapki zytnie (ja kupuje zytni z Biedronki, ma 200 kcal//100g, staram sie nie zjadac w tych kanapkach wiecej niz 50 g)5. Weekend- szakszuka (tez jest tak naprawde dietetyczna a pycha) z grzanka; jajka sadzone z grzankami z awokado i warzywamiObiady:bardzo czesto rozne curry: np. batat+cieciorka, cieciorka z baklazanem, z soczewicy i dyni etc- jeśli z mlekiem kokosowym to zawsze light, do tego maks 50 g ryzu:) objetosciowo zjadam zazwyczaj do tego bardzo duzo burakow- niskokaloryczne i uwielbiam; curry jak szakszuka tylko zamiast jajek wrzucam cieciorke- sycace, sporo bialka, kalorycznie idealneazjatyckie stir fry na bazie tofu, warzyw (czasem z ananasem, i sosu: sos sojowy, limonka/pasta z tamaryndowca + erytrytol)- rozne kombinacje tego i tez do tego ok. 50 g ryzu lub makaronu ryzowegozupa kowbojska czy Chilli sin carne z przepisu Jadlonomii- super sycace i tez duza porcja nie ma miliona kalorii;)makarony (zazwyczaj te ze straczkow- niższy ig i więcej białka) z jakimiś lekkimi sosami np. pomidory, pieczarki, cebula czosnek i oliwki czy szpinakowypad thai- z duza iloscia tofu, warzyw i 50 g makaronu ryzowego;)Kolacje- tutaj nie jestem kreatywna i mi sie juz zazwyczaj nie chce wymyslac: rozne salatki (np. szpinak, mozarella, feta, pomidorwy, slonecznik, slodki musztardowy vinegret czy ala grecka bo dorzucam czerwona fasole) i grzanki, ale najczesciej 2 jajka sadzone + 2 grzanki z awokado i warzywamiOdliczam olej lyzkami- nie smaze jajek na wiecej niz lyzeczce oleju, jak robie cos w woku na 2 dni dla naszej dwojki to tez maks. 1-1.5 lyzki oleju kokosowego.Też wszystko co wymaga cukru zastępuje erytrytolem (nawet jeśli to tylko łyżeczka;) )Nie chodzę nigdy głodna. W weekendy bardziej szaleje, bo jedzenia na mieście nie traktuję jako zamiennika dla gotowania w tygodniu, a raczej są to wyjścia w weekend z mężem/znajomymi i wtedy często pozwalam sobie na np. indyjskie z naanem czy pizze. Np. wczoraj bylam po pracy ze znajomymi w plenerze z winem i tez zjadlam cala polbagietke z lazurem i zurawina- traktuje to po prostu jako kolacje;)Dziękuję :)Podasz przeciętny dzienny jadłospis (produkty i przeciętną ilość czy wagę) ?ja mam szczupła figurę (no niektórzy potrafią powiedzieć że jestem chuda z czym się nie zgadzam:)) i też zdarzało mi się słyszeć że ciągle coś jem. Generalnie unikam niezdrowej, przetworzonej żywności, patrzę na indeksy glikemiczne- wybieram produkty o niskich, staram się nie łączyć produktów o wysokim ig z tluszczami, wiem ile co ma kalorii i mam już we krwi to ile zjadam (nie waze i nie liczę, ogarniam na oko)- więc nawet jak ktoś widzi moje wielkie śniadanie to ma zazwyczaj do 500 kcal. Wierzę w IF- nie trzymam się jej konkretnie ale mam dluga przerwę, bo od rana do południa dużo jem, potem coś około 17 już po pracy i kończę na tym jedzenie -nie jestem już głodna. Pije alkohol, wino bardzo często ale nie tykam piwa (tutaj znowu ig). Jestem wege, jem bardzo wegan i staram się żeby w posiłkach było dużo białka i żeby nie przesadzać z weglami:) Przeczytałam kiedyś, że pseudo wegańska dieta - czyli jedzenie produktów odzwierzecych tylko wieczorami(czy to miesa czy nabiału i jaj) jest super dla figury i u mnie się chyba sprawdza. Kiedyś ćwiczyłam, biegałam- od kilku miesięcy nic nie robię i trzymam figurę. Nie mam jej naturalnie danej.
Bardzo dziękuję Sacria :)
25 lipca 2019, 12:03
Pomijając osoby genetycznie bardzo szczupłe, które mogą żreć tony jedzenia (prawdopodobnie mały odsetek) i osoby wyjątkowo aktywne, to większość po prostu jest na deficycie i nawet o tym nie wie. Ja zawsze byłam dosyć szczupła, a ludzie często się dziwią, że potrafię jednorazowo wciągnąć w siebie więcej żarcia niż spory chłop. Ale z drugiej strony prawie nie jem w ciągu dnia - zwykle do wieczora żyję na kromce (z masłem, warzywami, szynką / jajkiem / serem) i misce zupy. No pi razy drzwi to w sumie jakieś 400-600kcal, zależy czy akurat zjem jarzynową na wodzie czy żurek na boczku. Nadrabiam wieczorem, wtedy hulaj duszo. I stąd te pogłoski wśród bliskich, że lepiej mnie ubierać niż żywić.
Bardzo dziękuję :)
25 lipca 2019, 12:08
sledzac niektóre menu dochodze do wniosku, ze osobom szczuplym tez "chce sie" robic ciekawe posilki (np sacria) a kto inny wezmie 5 kromek z pasztetem i ma spokój (plus tyje/nie chudnie)