- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 lipca 2019, 12:40
Wszystkie osoby z nadwagą uwielbiają teorię, że te chude jedzą co chcą i ile chcą, a mimo to są zawsze chude.
Może te zawsze chude trochę opowiedzą jak przez lata trzymają figurę? Ile naprawdę jedzą, jak wyglądają ich posiłki, spędzają czas na kanapie czy robią wiatr w chałupie i co jest dla nich najsilniejszą motywacją by zachować szczupłą sylwetkę ? Podzielcie się prawdziwą wiedzą ile kosztuje "boska linia" :)
24 lipca 2019, 20:55
mało jem
Dzięki :) a tak dokładniej?
24 lipca 2019, 20:58
Ja już zaliczyłam każde stadium. Jako dziecko wieczna niedowaga, jako nastolatka na granicy (dolnej) normy, potem się wpakowałam w zaburzenia odżywiania i tak bujałam kilka lat plus minus kilka kilogramów. Koniec końców popłynęłam kompletnie, przytyłam 50 kilo. Potem schudłam, tak ze trzy lata trzymałam wagę (dolne granice normy), a ostatnio już w niezamierzony sposób schudłam do niedowagi i ciężko mi przytyć. Jem około 3000 kalorii (w weekendy więcej), ruchu jakoś wybitnie dużo nie mam, a wrócił mi na razie kilogram. Moja teoria jest taka, że wróciłam (a raczej mój metabolizm wrócił) do punktu wyjścia - moja mama i kuzynki też są szczupłe, a jedzą dużo/niezdrowo, więc chyba geny.
Podejrzewam, że ten niezamierzony sposób ma związek z niedomaganiem organizmu, co nadal ma wpływ na wagę, ale być może się mylę. Czy możesz szczerze podać Twój przykładowy dzienny jadłospis na te 3000 kalorii?
24 lipca 2019, 21:00
Teraz waze ok 60 kg i generalnie uwazam na to co jem, by utrzymac wage. Staram sie jesc zdrowo i wybieram rzeczy mniej kaloryczne (zadnych ociekajacych tlustych tostow z tona sera) i trzymam limit kalorii. Mam kalkulator kalorii spozywanych i spalanych w glowie (po latach uwaznia i zaburzen odzywiania) i licze tak mniej wiecej (nie zapisuje i nie waze, tak ogolnie) Plus cwicze regularnie plus ruszam intensywnie (rower zamiast samochodu, lub na pieszo, dom pietrowy i smigam z kazda pierdola po pietrach, teraz czekam na pociag i piszac chodze w ta i z powrotem po peronie, nawet nie zdajac sobie sprawy;-)) Staram sie nie zapominac o posilkach, ale dzis mialam kociol w pracy i zywilam sie az do teraz owocami i jogurtem naturalnym, chwycilam zdrowa przekaske i jak dojade do domu juz obiadu jesc nie bede. Nie robie tak codziennie, ale mam duzy deficyt z dzisiejszego dnia, wiec jesli jutro wciagne pizze i piwo, plus deser (raczej nie, ale hipotetycznie) to bilans 2 dni wyjdzie wlasciwy.Kiedys wazylam 53 kg i wowczas jeszcze wiecej sie ruszalam, uprawialam bardzo intensywny sport i zywilam sie slodyczami i warzywami na parze. Slyszaam komentarze, ze jakby oni tyle jedli (slodyczy) to by wazyli 100 kg. Coz, wstyd sie bylo przyznac ze to moje jedyne pozywienie w ciagu dnia. Tak wiec zawsze smiechem rozwalam komentarze osob przy kosci, ze te szczuple to takie szczesciary. No bylam szczupla i to byl moj przepis na ?swietna figure?. Nie polecam. I wiem, ze moze jestem ekstremalnym przypadkiem, ale jesli ktos jest szczuply to albo sie pilnuje albo ma jakies zaburzenia, nie dba o posilki, ich jakosc lub wlasciwa kalorycznosc. Jest moze odsetek patologicznie szczuplych, ale z reguly sa to osoby chore z jakimis nieprawidlosciami.
Ostatnio ogladalam jakis durny program i jedna laska zdradzila jak utrzymuje swoja figure - caly dzień pija coca cole light (czy zero? Ta bez kalorii) i je wypasny obiad na miescie... wiec mozna i tak ;)
24 lipca 2019, 21:01
W wieku 21 lat ważyłam 44 kg przy...166 cm wzrostu. Jadłam typowe posiłki kuchni polskiej (lubię dania tłuste i mączne), jakieś ciasto kilka razy w miesiącu, alkohol piłam co weekend, nie uprawiałam żadnego sportu. Byłam ekstremalnie chudym dzieckiem i tak mi zostało aż do 25. roku życia kiedy to bez jakichkolwiek zmian trybu życia przytyłam do 48 kg. Taka waga utrzymywała mi się przez kolejne 4 lata - do momentu, w którym zaczęłam prowadzić bardzo siedzący tryb życia. Najpierw przytyłam do 51 kg, a obecnie - w wieku 34 lat - ważę 54 kg co mi średnio pasuje. Przez te wszystkie lata mój sposób żywienia nie podlegał niemal żadnym zmianom, poza takim, że mam większą świadomość produktów i wybieram te wysokiej jakości.
Dzięki, bardzo byłam ciekawa co jesz by utrzymać szczupłą sylwetkę. Jednak same dania niewiele mówią - by obraz był pełny podaj ilości zjadanych pokarmów w ciągu dnia.
24 lipca 2019, 21:03
Jem jak koń. Ale ruszam się adekwatnie. Kiedyś po kontuzji byłam przez kilkanaście tygodni odcięta od sportu i szybciorem nabrałam standardowej masy. Dlatego nie wierzę w cuda. Mam prawie 40 lat i wręcz niedowagę mimo bogatej i obfitej diety, ale to tylko i wyłącznie zasługa sportowego trybu życia.
A ile na dzień je koń ?
24 lipca 2019, 21:06
Jem co chce i kiedy chce i z reguły nie muszę się pilnować i jestem szczupła ale jak widzę, że waga szybuje do góry zbyt szybko i jest mnie o te kilka kilogramów za dużo reaguje, nie czekam aż utyje 20kg tylko reaguje od razu stąd tez jestem na vitalii. Zdarza mi się sporo posiłków opuszczać, ograniczam słodycze, cukier i nie pije kolorywch napoi.
Jak wygląda Twoje" jem co chce i ile chce" w okresie gdy jesteś szczupła i trzymasz wagę?
24 lipca 2019, 21:09
Nigdy nie byłam przesadnie szczupła, nigdy też nie miałam nadwagi - wyglądam normalnie sportowo. W zależności od mojej aktywności zachowuje się mój apetyt, ale więcej jestem aktywna niż nie, no chyba że mam awarię kręgosłupa jak w tym miesiącu to jem mniej bo nie bardzo moglam się ruszać. Ostatnio nawet straciłam apetyt jem kiedy muszę, kiedy trenowałam na siłowni 5x w tygodniu jadłam odpowiednio więcej, najlepiej się czuję kiedy dużo chodzę i jeżdżę na rowerze, w sumie tylko taka aktywność mi pozostała. Moja mama jest szczupła ale dzięki temu że mało je i sporo się rusza mimo przekroczonej 60 waży 59kg przy 168 cm wzrostu, tak samo jak jej jedna z sióstr.
Ciekawe to co napisałaś - przestałaś się ruszać to straciłaś apetyt? Dobrze Cię zrozumiałam?
24 lipca 2019, 21:13
Teraz waze ok 60 kg i generalnie uwazam na to co jem, by utrzymac wage. Staram sie jesc zdrowo i wybieram rzeczy mniej kaloryczne (zadnych ociekajacych tlustych tostow z tona sera) i trzymam limit kalorii. Mam kalkulator kalorii spozywanych i spalanych w glowie (po latach uwaznia i zaburzen odzywiania) i licze tak mniej wiecej (nie zapisuje i nie waze, tak ogolnie) Plus cwicze regularnie plus ruszam intensywnie (rower zamiast samochodu, lub na pieszo, dom pietrowy i smigam z kazda pierdola po pietrach, teraz czekam na pociag i piszac chodze w ta i z powrotem po peronie, nawet nie zdajac sobie sprawy;-)) Staram sie nie zapominac o posilkach, ale dzis mialam kociol w pracy i zywilam sie az do teraz owocami i jogurtem naturalnym, chwycilam zdrowa przekaske i jak dojade do domu juz obiadu jesc nie bede. Nie robie tak codziennie, ale mam duzy deficyt z dzisiejszego dnia, wiec jesli jutro wciagne pizze i piwo, plus deser (raczej nie, ale hipotetycznie) to bilans 2 dni wyjdzie wlasciwy.Kiedys wazylam 53 kg i wowczas jeszcze wiecej sie ruszalam, uprawialam bardzo intensywny sport i zywilam sie slodyczami i warzywami na parze. Slyszaam komentarze, ze jakby oni tyle jedli (slodyczy) to by wazyli 100 kg. Coz, wstyd sie bylo przyznac ze to moje jedyne pozywienie w ciagu dnia. Tak wiec zawsze smiechem rozwalam komentarze osob przy kosci, ze te szczuple to takie szczesciary. No bylam szczupla i to byl moj przepis na ?swietna figure?. Nie polecam. I wiem, ze moze jestem ekstremalnym przypadkiem, ale jesli ktos jest szczuply to albo sie pilnuje albo ma jakies zaburzenia, nie dba o posilki, ich jakosc lub wlasciwa kalorycznosc. Jest moze odsetek patologicznie szczuplych, ale z reguly sa to osoby chore z jakimis nieprawidlosciami.
Podziwiam i troszkę zazdroszczę :)
24 lipca 2019, 21:13
Punkt 4 trafne spostrzeżenie. Mi jest szkoda kalorii, zeby jesc cos dla mnie nie dobrego a sa osoby co i tak zjedza. Poza tym dodalabym zjadanie wszystkiego z talerza, nawet jak juz sie czuje sytosc (bo szkoda wyrzucać) a sa osoby, które bez problemu zostawiaja (albo nauczyly nakładać mniejsze porcje).1. ilość komórek tłuszczowych gromadzi się w dzieciństwie dlatego nie można porównać do końca szczupłej osoby do grubszej osoby, która 5x w tygodniu je posiłki z sałatami(jak np. mnie i nie przypominam sobie żebym była szczupła)2. chudsze osoby , które obserwuję jedzą dużo mniej (na co dzień większy umiar) i dużo więcej się ruszają, nie ma znaczenia że komuś zdarzy się zjeść 3 rożki lodowe w ciągu dnia jeśli reszta posiłków jest codziennie mała i ta osoba jest zawsze ruchliwa, grubsze zawsze więcej siedzą(ja teraz się wyłamuję, waga już nabita, patrz punkt 1.)3. mają zazwyczaj sprawniejszy układ hormonalny np. tarczyce4. bardziej wybredne niż te grubsze osoby, mniej rzeczy im smakuje, jeśli kurczak jest np. suchy i im nie podchodzi- nie jedzą5. i nie myślą tyle o jedzeniu co grubsze osoby
Mam dokladnie tak samo. Jesli mam zjesc kaloryczne tosty, ktore lubie tak sobie, to juz wole kawalek ciasta z taka sama iloscia kalorii. Nadal wliczone w limit. Wielu rzeczy nie lubie, albo nie lubie az tak bardzo by je jesc jesli mialabym przekroczyc limit. Koncze wtedy gdy czuje systosc, a czuje raczej szybko. Nie szkoda mi zostawic dania w restauracji, czy wyrzucic. Oczywiscie wiedzac o tym zamawiam mniejsze porcje, czy okreslone dania, mniej nabieram na talerz itd, ale nie wciskam na sile, bo trzeba dokonczyc. Nawet jesli to jeden kes. Powaznie.
24 lipca 2019, 21:23
Punkt 4 trafne spostrzeżenie. Mi jest szkoda kalorii, zeby jesc cos dla mnie nie dobrego a sa osoby co i tak zjedza. Poza tym dodalabym zjadanie wszystkiego z talerza, nawet jak juz sie czuje sytosc (bo szkoda wyrzucać) a sa osoby, które bez problemu zostawiaja (albo nauczyly nakładać mniejsze porcje).1. ilość komórek tłuszczowych gromadzi się w dzieciństwie dlatego nie można porównać do końca szczupłej osoby do grubszej osoby, która 5x w tygodniu je posiłki z sałatami(jak np. mnie i nie przypominam sobie żebym była szczupła)2. chudsze osoby , które obserwuję jedzą dużo mniej (na co dzień większy umiar) i dużo więcej się ruszają, nie ma znaczenia że komuś zdarzy się zjeść 3 rożki lodowe w ciągu dnia jeśli reszta posiłków jest codziennie mała i ta osoba jest zawsze ruchliwa, grubsze zawsze więcej siedzą(ja teraz się wyłamuję, waga już nabita, patrz punkt 1.)3. mają zazwyczaj sprawniejszy układ hormonalny np. tarczyce4. bardziej wybredne niż te grubsze osoby, mniej rzeczy im smakuje, jeśli kurczak jest np. suchy i im nie podchodzi- nie jedzą5. i nie myślą tyle o jedzeniu co grubsze osoby
Często dopycha się z talerza bo takie dobre, że szkoda przestać :)