Temat: Kto stanowi dla was rodzinę ...

taką najbliższą ?  Pytanie wyłącznie do osób w stałych związkach , które razem mieszkają, albo małżeństw. 

Jak częsty macie kontakt z rodzeństwem  i jakiego rodzaju to kontakt ? Czy spotykacie się tylko we własnym gronie tzn. z siostrą, albo bratem  bez udziału małżonków, czy rodziców, albo waszych dzieci ?

Czy spotykając się wspólnie w rodzinnym domu wszyscy rozmawiacie przy stole, czy bierzecie rodzeństwo pod pachę i idziecie rozmawiać do osobnego pokoju, a małżonków i rodziców zostawiacie przy stole ? 

Czy wasze małżeństwo zgrywa się jakoś charakterologicznie i pod względem rodzaju spędzania czasu z małżeństwem waszego rodzeństwa ? Myślicie, że ma to jakiś wpływ na wasze kontakty ? 

Czulibyście się winni samobójstwa swojego rodzeństwa mającego małżonka w przypadku gdyby wasz kontakt nie był zbyt duży ? 

najbliższa to mąż (z nim mieszkam). Poza tym rodzice, siostra i babcia.

Kiedy jeździmy do domów rodzinnych bardzo często się rozdzielamy i wpadamy tylko na jakiś obiad wspólnie. Przynajmniej tak było przed ślubem ale myśle, ze będziemy to kontynuować bo w sumie nic się nie zmieniło. Z siostra mam kontakt bardzo dobry, głównie telefoniczny ale jak jadę do domu sporo czasu ze sobą spędzamy. Nie liczyłam ile procentowo we dwie a ile z innymi członkami rodziny ;)

Tak, miałabym ogromne wyrzuty sumienia gdyby coś jej się stało.

Dla mnie rodzina to mąż.

maz, syn, rodzice, tesciowie, brat, siostra męża z rodzina 

Pozniej kuzynostwo na równi z kolezankami i kolegami czyli bardziej jako znajomi

Na pewno mialabym wyrzuty sumienia, ze nie zauwazylam, ze ma poważny problem, ktory skońcZył sie samobojstwem, zreszta w zeszłym roku moj kuzyn to zrobil, nie wiadomo czemu i caly czas o tym myślę.

Moja rodzina to moj maz, moi rodzice, rodzenstwo, wujkowie, ciocie, kuzynostwo, babcie i rodzina mojego meza :)

Ze spora czescia mojej rodziny spotykamy sie kilka razy w tygodniu, czasami w wiekszym gronie, czasami mniejszym. Z reszta mojej rodziny oraz z rodzina ze strony meza przynajmniej kilka razy w roku na dluzszy czas, poniewaz mieszkaja daleko. Ze wszystkimi mamy dobre kontakty, z wieloma osobami bardzo dobre, spedzamy wspolnie czas wolny, lecimy wspolnie w duzym gronie na wakacje, chodzimy do kina, knajp, restauracji, do parku.

Mialabym wyrzuty sumienia na pewno - myslalabym, czemu czegos nie zauwazylam, nie pomoglam, nie zrobilam czegokolwiek - ale z drugiej strony wiedzialabym, ze to jest niemozliwe patrzac na moje terazniejsze relacje z rodzenswtem.

Pasek wagi

Rodzice, rodzenstwo, kuzyni. Co do ostatniego pytania:

Moj brat mial depresje, mysli samobojcze, urojenia i ogolnie bardzo ciezkie problemy psychiczne. Mieszkam daleko od domu, ale mogl do mnie zadzwonic dzien i noc i codziennie mu pisalam, ze go kocham, ze stane na rzesach zeby mu pomoc zeby sie nie poddawal i ze zawsze, ale to zawsze moze na mnie liczyc.

Pasek wagi

Najbliższa rodzina to dla mnie mąż, rodzice, dziadkowie, brat i moja kuzunka, która jest taką bardziej przyszywaną siostrą. Kontakt z bratem mam, praktycznie co tydzień się widzimy. Na ogół, albo to on wpada do nas wieczorem posiedzieć (takie spotkanie w kilka osób, jego dziewczyna też przychodzi), albo się widzimy w domu rodzinnym. W domu rodzinnym gadamy wszyscy razem, nie widzę powodu żeby się izolować, dziwnie by to moim zdaniem funkcjonowało. Czasami jak któreś się chce wygadać to się spotykamy sami, ale to nie u rodziców. Bardzo lubię jego dziewczynę, mimo że charakter ma zupełnie inny. To raczej ona by mogła narzekać na mnie, ale chyba tego nie robi, bo tak jak pisałam praktycznie co tydzień do nas wpada. Natomiast co do ostatniego pytania to myślę, że niezależnie o kim z mojego otoczenia by była mowa czułabym się winna. Zawsze się gdzieś tam z tyłu głowy pojawia myśl, że można było coś zaobserwować i pomoć. Nawet jak dziewczyna ode mnie z liceum popełniła samobójstwo miałam w głowie, że mogłabym coś zrobić, chociaż praktycznie jej nie znałam. 

Rodzice, siostra, mąż. Teściowie nie, to nie jest rodzina. Przekonałam się o tym na sto procent, kiedy byliśmy z mężem w separacji.

W sytuacji opisanej przez ciebie miałabym wyrzuty sumienia.

Moja rodzina to mąż, dzieci, rodzice i rodzeństwo. Moj mąż jest jednocześnie moim najlepszym przyjacielem i uczestniczy w życiu "tylko mojej" rodziny ;) z rodzeństwem spotykam się rzadko. Brat z żoną i dziećmi wpadają 2 razy w roku, my jezdzimy do nich raz na 2 lata. Drugiego brata widzę częściej, głównie podczas wizyt u mamy. Rodziców odwiedzam bardzo często. Mimo że mieszkają ok 100km ode mnie wpadam czasami 2 razy w tygodniu. W tym miesiącu trochę mniej będzie wizyt, bo mam kiepski grafik ;)

Pasek wagi

Dla mnie najblizsza rodzina to moja corka, moi rodzice, moje babcie, brat, brat mojego taty z zona i corka. Dalej rodzenstwo mojej mamy i ich dzieci, czyli kuzynostwo. Duzo nas jest, mieszkamy cale zycie oddaleni od siebie, ale mamy kontakt dobry. Ja jezdze do babci co najmniej raz na pol roku sie staram, tam mieszka kuzynostwo (wiekszosc) z dziecmi, wiec sie widujemy. Tak to messenger, skype i inne takie. Z kuzynka, ktora mieszka w Dublinie czesto do siebie dzwonimy czy piszemy (starsza jest 13 lat). 

Z rodzicami i bratem rozmawiam codziennie na whatsapp. Odkad brat sie wyprowadzil dwa lata temu i krazy po De i Pl to widujemy sie mniej, ale mysle, ze i tak raz na trzy miesiace to naprawde minimum. Jal jestem u rodzicow odwiedzam babcie i mojego chrzestnego i jego rodzine. A jestem moze raz w miesiacu na weekend. Do babc dzwonie z corka przynajmniej 2 razy w tygodniu. 

Do siostry i babci D. jezdzimy teraz raz na dwa tygodnie srednio, to mloda ma kontakt z kuzynkami. Tesciowa mieszka w Krk a my przy granicy z De to widujemy sie mniej, ale tez tam raz na kilka miesiecy jak przyjedzie. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.