- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
31 maja 2019, 15:51
Szczerze mówiąc od zawsze wstydziłam się swojego ciała, a w szczególności twarzy. Jak ciało można zakryć ubraniem, schudnąć, tak z twarzą nie zrobię nic - paskudne rysy twarzy, pulchne (nie zmieniają się nawet gdy byłam na skraju niedowagi/wygłodzenia), duża luka pomiędzy jedynkami (próbowałam naprawić to aparatem ale żaden ortodonta się nie zgodzi na taką opcję, tylko i wyłącznie operacyjnie a nie mam możliwości przez dwa/trzy miesiące nie pracować tylko leżeć aż się zagoi). I to nie jest tak, że sama sobie to wymyśliłam - gdybym nie była obiektem kpin rówieśników przez podstawówkę i gimnazjum, a potem odrzucana przez facetów (w grupie koleżanek zawsze zostawałam sama podczas imprez, każda sobie kogoś znalazła). Myślę, że to nie kwestia charakteru, bo przez neta/telefon/sms piszą aż miło,a po wymianie zdjęć/spotkaniu w ciemno następuje cisza. A co do ciała, tyję pierwsze w ramionach i udach. Generalnie wszystkie pozostałe wymiary mam okej, tylko te dwa punkty powodują że ciało wydaje się być wielkie, paskudne, grube.
Z tych powodów trwam w zaburzeniach odżywiania, przerobiłam już nadwagę w niedowagę, znów w nadwagę i w tej sobie "radośnie" trwam. Żrę jak opętana i zajadam wszystkie uczucia: strach, odrzucenie, smutek, niechęć, nienawiść do siebie. Już nie zliczę ile lat mam myśli samobójcze z tego powodu. Mam wrażenie, że ludzie się mnie wstydzą albo trzymają przy sobie po to, aby się dowartościować. Wiem, że niby wygląd się nie liczy, etc. ale co z tego jak nikt nie traktuje mnie tak, jak chciałabym aby mnie traktowano: jak człowieka a nie coś gorszej klasy.
Dlatego planuję życie samotne, nie wyobrażam sobie być z kimkolwiek - miałam chłopaka 4 lata, ale co z tego jak potrafił powiedzieć mi że jestem najbrzydszą z jego dziewczyn, potrafiliśmy widzieć się raz na parę miesięcy, a wspólne życie kończyło się na obiecankach. Nawet nigdzie nie wychodziliśmy razem - nie muszę pisać z jakiego powodu. Mam niesamowity żal do losu o takie życie, szczerze mówiąc ja nie chcę już żyć. Wiem, że mam lepiej, nie jestem sparaliżowana, na wózku ani nic gorszego ale ja po prostu wegetuję.
31 maja 2019, 17:56
Przeszkadzać im nie przeszkadza, bo co by im przeszkadzało w gadaniu o ich problemach przez 2h przez telefon? A szczerze mówiąc właśnie wypełniam pracą, siłownią, bieganiem, uczę się sama w zakresie dietetyki którą traktuję jako hobby. Lubię swoją pracę, lubię ludzi w niej tylko szkoda że gdy zapytam o pomoc często jestem zbywana, a jak podejdzie koleżanka leci kilku aby jej pomóc. Chciałabym aby to był marazm, naprawdę, a nie kilka chodzących mi po głowie opcji jak odebrać sobie życie
Masz dzień wypełniony pracą, siłownią, bieganiem itp - super. A teraz napisz co z tego Cię cieszy?
31 maja 2019, 17:58
Jeżeli nie masz kasy na operację plastyczne to pozostało Ci się pogodzic z tym że jesteś brzydka. Na ulicach pełno jest i ładnych i brzydkich i przeciętnych. Raczej ludzie oglądają się za ładnymi więc możesz spać spokojnie.
31 maja 2019, 17:59
A szczerze mówiąc właśnie wypełniam pracą, siłownią, bieganiem, uczę się sama w zakresie dietetyki którą traktuję jako hobby. Lubię swoją pracę, lubię ludzi w niej tylko szkoda że gdy zapytam o pomoc często jestem zbywana, a jak podejdzie koleżanka leci kilku aby jej pomóc. Chciałabym aby to był marazm, naprawdę, a nie kilka chodzących mi po głowie opcji jak odebrać sobie życie
Czyli masz całkiem fajne przeciętne życie. Może nawet powyżej przeciętnej, bo wiele osób chodzi do pracy, której nie lubi, w której spotyka ludzi za którymi nie przepada; wielu nie chce się ruszyć tyłka na siłownię, a nawet jak chcą to znajdą milion wymówek i zalegają ostatecznie przed TV. Największy problem jest w środku, w Twojej psychice, więc nie poddawaj się i nad tym pracuj. Bo w opisie Twojej codzienności i wyglądu naprawdę nie ma nic, co by miało Cię predestynować do bycia nieszczęśliwą. Nie każdej koledzy rzucają się aby pomóc, nie każda ma wianuszek wielbicieli. Takie życie.
Ja tam jestem zdecydowanie poniżej przeciętnej, waga obecnie nieciekawa, o stanie włosów i krzywych żółtych zębach wstyd wspominać i czuję się szczęśliwa. I jak ważyłam 12 kg mniej i miałam bujne włosy, wcale nie byłam szczęśliwsza. Kandydata na perspektywiczny związek poznałam w wieku 32 lat, ale w kwestii szczęśliwości niewiele on zmienił w moim życiu. Na tym etapie już wiem, że nie od urody czy mężczyzny przy boku zależy poczucie szczęścia.
Edytowany przez LoginAla 31 maja 2019, 18:00
31 maja 2019, 18:00
Wygląda na depresję. Na Twoim miejscu poszłabym do psychiatry po leki a później do psychoterapeuty. Tylko wybierz jakichś polecanych specjalistów.
31 maja 2019, 18:03
31 maja 2019, 18:03
leki na zmniejszenie łaknienia bez problemu przepisze Ci internista, a psychologa szukaj do skutku.
31 maja 2019, 18:19
jezeli chcesz żeby dobrze Cię traktowano to sama traktuj siebie dobrze. Nie poddawaj się, wierzę w Ciebie:)
31 maja 2019, 18:25
Dziękuję za dobre słowa :)
31 maja 2019, 19:16
Psychoterapia, być może leki, żeby zredukować lęk i niepokój. Wykończysz się. Ja wiem, że powinnam napisać,że każdy jest piękny, że to, że tylko ty zostawałaś bez chłopaka nic nie znaczy (też zawsze zostawałam, ale ja nie chodziłam na imprezy, żeby sobie kogoś znaleźć), że dzieciaki są okrutne, a nastolatki to już w ogóle i potrafią zniszczyć psychicznie słabszą osobę.
Częściowo masz rację ale nie do końca. Psychoterapia to mało powiedziane ale trzeba umieć zignorować lęk/niepokój. To prawda że dzieciaki/nastolatki potrafią być okrutne dla drugiej osoby/słabszej osoby.
Bardzo przypomina do filmu Brzydula [coś tym stylu - Od brzydkiego kaczątka do pięknego łabędzia]
Edytowany przez Michagm 31 maja 2019, 19:24
31 maja 2019, 20:20
Wygląd nie sprawia, ze zycie jest piękne, nie uszczesliwia i nie gwaranruje wartosciowych partnerów. Potwierdzone naukowi, ze atrakcyjni padają ofiarami toksycznych osob. Niedawno moj bardzo przystojny uczen sie powiesil. Sama widzisz ile pieknych, slawnych, bogatych wpada w uzaleznienia, tacy sa szczesliwi.
Sprobuj filozofii buddyjskiej. Ona bardzo ulatwia postrzegac siebie i swiat w kontekscie cierpienia i radzenia sobie z nim. To skuteczniejsze niz 1000 terapii. Przynajmniej dla mnie.