Temat: Musiałam się wyżalić

Szczerze mówiąc od zawsze wstydziłam się swojego ciała, a w szczególności twarzy. Jak ciało można zakryć ubraniem, schudnąć, tak z twarzą nie zrobię nic - paskudne rysy twarzy, pulchne (nie zmieniają się nawet gdy byłam na skraju niedowagi/wygłodzenia), duża luka pomiędzy jedynkami (próbowałam naprawić to aparatem ale żaden ortodonta się nie zgodzi na taką opcję, tylko i wyłącznie operacyjnie a nie mam możliwości przez dwa/trzy miesiące nie pracować tylko leżeć aż się zagoi). I to nie jest tak, że sama sobie to wymyśliłam - gdybym nie była obiektem kpin rówieśników przez podstawówkę i gimnazjum, a potem odrzucana przez facetów (w grupie koleżanek zawsze zostawałam sama podczas imprez, każda sobie kogoś znalazła). Myślę, że to nie kwestia charakteru, bo przez neta/telefon/sms piszą aż miło,a po wymianie zdjęć/spotkaniu w ciemno następuje cisza. A co do ciała, tyję pierwsze w ramionach i udach. Generalnie wszystkie pozostałe wymiary mam okej, tylko te dwa punkty powodują że ciało wydaje się być wielkie, paskudne, grube. 

Z tych powodów trwam w zaburzeniach odżywiania, przerobiłam już nadwagę w niedowagę, znów w nadwagę i w tej sobie "radośnie" trwam. Żrę jak opętana i zajadam wszystkie uczucia: strach, odrzucenie, smutek, niechęć, nienawiść do siebie. Już nie zliczę ile lat mam myśli samobójcze z tego powodu. Mam wrażenie, że ludzie się mnie wstydzą albo trzymają przy sobie po to, aby się dowartościować. Wiem, że niby wygląd się nie liczy, etc. ale co z tego jak nikt nie traktuje mnie tak, jak chciałabym aby mnie traktowano: jak człowieka a nie coś gorszej klasy. 

Dlatego planuję życie samotne, nie wyobrażam sobie być z kimkolwiek - miałam chłopaka 4 lata, ale co z tego jak potrafił powiedzieć mi że jestem najbrzydszą z jego dziewczyn, potrafiliśmy widzieć się raz na parę miesięcy, a wspólne życie kończyło się na obiecankach. Nawet nigdzie nie wychodziliśmy razem - nie muszę pisać z jakiego powodu. Mam niesamowity żal do losu o takie życie, szczerze mówiąc ja nie chcę już żyć. Wiem, że mam lepiej, nie jestem sparaliżowana, na wózku ani nic gorszego ale ja po prostu wegetuję. 

a nie masz za wysokich wymagań co do facetów?

Ja też byłam wyśmiewana przez gimnazjum, technikum- nawet dostawałam anonimy na GG żebym się ogarnęła bo wyglądam tragicznie, chłopaki do mnie podchodzili i umawiali się na randkę (następnie się śmiali i uciekali) serio :( Dużo by opisywać. Byłam załamana, a po czasie się dowiedziałam się, że dwóch chłopaków z technikum się we mnie kochało (tak serio). Przy czym oni byli też po prostu brzydcy..  ja na nich też nie zwracałam uwagi. 
Staraj się dbać o siebie, lekko się pomaluj, ćwicz, pofarbuj włosy. Pewność siebie dużo robi. Ja jak czuje się pewna siebie to czuje, że przyciągam wzrok facetów, jak czuje , że coś nie tak to automatycznie robię sobie obraz "brzydka ja"

Ja swojego poznałam- on nie zwracał uwagi na wygląd (też w końcu trafisz). Spodobałam mu się przez rozmowy na gg. On też był "taki se". Ale po latach się obydwoje wyrobiliśmy. Ja faktycznie nie mogę patrzeć na swoje zdjęcia 2009/2010, ale po czasie wszystko się zmieniło.

Polecam obejrzeć wywiad z tą panią:

w minucie 12:00 pada jedno pytanie. Co jest w Tobie najbardziej kobiece?

Jeśli chcesz znać odpowiedź obejrzyj. No i koniecznie poczytaj komentarze poniżej.

Myślisz, że jak Dorota przegląda się w lustrze to widzi piękną królewnę?

Myślisz, że pomimo swojej "kartoflano - pszenicznej" twarzy, jak o sobie mówi, cierpi katusze spoglądając w lustro?

Nie skupiaj się na wyglądzie. Dbaj o ducha. Wzmacniaj wewnętrzną siłę. 

"Cały czas powtarzam, że wolę być gruba niż głupia. To moje hasło. Bardziej bym się martwiła, że nie mam nic w głowie, niż tym, że mam większy rozmiar. Ale dziś dziewczyny zachłystują się tym, że ktoś pięknie wypiął pośladki na Instagramie. Żenada. Osoby, które pokazują ubranka, po roku mogą kupić mieszkanie w Warszawie i stają się wzorem do naśladowania. Ostatnio w TTV oglądałam program, który bardzo lubię, „Druga twarz”. I była tam pani, która po życiowych przejściach chciała się zmienić. Powiedziała, że chce zostać „instasuką”, pokazywać się w negliżu i zarabiać na tym. To był szczyt jej marzeń. Jeśli pokażemy jeszcze kilka takich pań, być może nastolatki dojdą do wniosku, że to świetna droga kariery, że nie trzeba iść na medycynę, wystarczy pokazywać dupę, ostro komentuje twarz Dzień Dobry TVN. " - mówi Dorota Wellman.

Ma rację. Dzisiaj świat trochę zwariował na punkcie wyglądu. To chore. Ty się zapętliłaś w tym, że skupiasz się na swojej "brzydocie". Może czas odkryć w sobie coś wartego pokazania światu. Nie musi to być ładna buźka. Słuchaj, ja się robię coraz starsza. Nie inwestuję w naciągania nićmi, zwisa mi twarz, jak się nie uśmiecham to wyglądam jak wściekły buldog. Myślisz, że coś z tym robię? Podciągam sobie chirurgicznie końcówki ust, żeby mieć wieczny uśmiech na facjacie jak po orgazmie? Pfffffff, mam to gdzieś baaaardzo głęboko. Wiadomo gdzie ;).  Dlaczego Ty tak siebie niszczysz? Gwiżdż na ten cały świat zapatrzony na śliczne buźki. Bądź sobą!

Może obejrzyj sobie te dwa poniższe filmy:

Naturalna - lepiej nie daloby sie tego wszystkiego powiedziec, dziekuje ci za ten wpis:) Autorko - poczytaj kilka razy:)

szczęście to stan umysłu, jeśli nie znajdziesz go w sobie to nikt Ci go nie da, 

obudź się i zacznij żyć, pokochaj siebie

A ja Cię rozumiem i to bardzo, ale piszę to z perspektywy osoby, która się "wyrobiła"'. Od najmłodszych lat czułam się gorsza od innych, często zdarzało się że mi ktoś dogryzał. Miałam nerwicę, paznokcie obgryzione do kości. Dostawałam paraliżu, jak miałam przejść obok kogoś, kto mnie nie lubił i mnie wyzywał. Wiem jakie to ciężkie, jak człowiekowi smutno. Teraz dorosłam, wyladniałam, może nie jestem 10/10 ale  podobam się sobie i jestem bardziej pewna siebie. jakość mojego życia bardzo się zmieniła od kiedy sama ze sobą dobrze się czuję. Jestem naprawdę szczęśliwa. I nie daj sobie wmówić że wygląd nie jest ważny, bo jest i to bardzo. Nie chodzi o to, żebyś podobała się innym, ale samej sobie. Nie wierzę że wyglądasz tak strasznie że nic nie da się zrobić. Mi bardzo pomogła zmiana koloru włosów. Wszyscy od tamtej pory zaczęli mi mówić że się wyrobiłam itp. Może u Ciebie też by to pomogło? A może zmiana stylu ubierania? 

z doświadczenia wiem ze stany depresyjne jakie opisujesz z czasem stają się nawykiem, uważam ze trzeba go przełamać na podobnych zasadach jak każdy inny nawyk. Zawsze gdy nachodzą cię złe myśli możesz powiedzieć „aha, to ten zły głos we mnie, nie zamierzam go dziś słuchać”. Możesz tez słuchać sobie afirmacji które będą trafiać do twojej podświadomości i się w niej zapisywać, mi to naprawdę pomaga. 

Pasek wagi

https://youtu.be/mcP27RW2rjs

Do tego polecam jogę, nie wierzyłam ze podnosi samoocenę a jednak. Medytacja zaś pomaga wyciszyć rozszalały mózg, jeśli medytujesz to coraz rzadziej pojawiają się natrętne myśli, a nawet jeśli to zawsze masz opcje by przejść obok nich obojętnie. Wpisz na youtube medytacja prowadzona jeśli cię interesuje temat. I zaufaj mi bo ja tez nie chciałam spróbować takich metod, wydawało mi się ze musi się coś zmienić na zewnątrz lub powinnam zacząć brać leki, a teraz po kilku latach w większości spędzonych na wyciu w wyrku normalnie funkcjonuję i szanuję siebie. 

Pasek wagi

Izabell. napisał(a):

Teraz dorosłam, wyladniałam, może nie jestem 10/10 ale  podobam się sobie i jestem bardziej pewna siebie. jakość mojego życia bardzo się zmieniła od kiedy sama ze sobą dobrze się czuję. Jestem naprawdę szczęśliwa. I nie daj sobie wmówić że wygląd nie jest ważny, bo jest i to bardzo. 

A ja przytyłam 12 kg, zamieniłam czółenka na trampki, z makijażu pozostał tylko tusz i puder żebym się nie świeciła. Ubieram się na luzie (wcześniej dość eleganckie spódnice i buty na obcasach, teraz jeansy i buty sportowe). Włosy po leczeniu trądziku posypały się i już nie wróciły do pierwotnego stanu. A jakość mojego życia teraz a 10 lat temu jest lepsza, mimo, że ja ewidentnie brzydsza i co gorsze coraz starsza :)  Moje ulubione motto, które już zostało tutaj przywołane "miej wyjebane a będzie Ci dane" wyjątkowo się w moim życiu sprawdza :) Szczupła i ładniejsza chciałabym być, ale to nie uczyni mnie szczęśliwszą i bardziej wartościową. Szkoda mi życia na przejmowanie się wyglądem, wystarczy że zmarnowałam na to kilka lat młodości. 

Pasek wagi

LoginAla napisał(a):

Izabell. napisał(a):

Teraz dorosłam, wyladniałam, może nie jestem 10/10 ale  podobam się sobie i jestem bardziej pewna siebie. jakość mojego życia bardzo się zmieniła od kiedy sama ze sobą dobrze się czuję. Jestem naprawdę szczęśliwa. I nie daj sobie wmówić że wygląd nie jest ważny, bo jest i to bardzo. 
A ja przytyłam 12 kg, zamieniłam czółenka na trampki, z makijażu pozostał tylko tusz i puder żebym się nie świeciła. Ubieram się na luzie (wcześniej dość eleganckie spódnice i buty na obcasach, teraz jeansy i buty sportowe). Włosy po leczeniu trądziku posypały się i już nie wróciły do pierwotnego stanu. A jakość mojego życia teraz a 10 lat temu jest lepsza, mimo, że ja ewidentnie brzydsza i co gorsze coraz starsza :)  Moje ulubione motto, które już zostało tutaj przywołane "miej wyjebane a będzie Ci dane" wyjątkowo się w moim życiu sprawdza :) Szczupła i ładniejsza chciałabym być, ale to nie uczyni mnie szczęśliwszą i bardziej wartościową. Szkoda mi życia na przejmowanie się wyglądem, wystarczy że zmarnowałam na to kilka lat młodości. 

A może u mnie to kwestia tego, że dorosłam i tak jak Ty nie przejmuję się moimi niedoskonałościami.. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.