Temat: Poczucie marnowania życia

Dzisiaj będąc w pracy naszło mnie że właściwie marnuje swoje życie.  Mam 20 lat, otyłość 3 stopnia z którą wciąż sobie nie radzę. Nigdy nie miałam chłopaka w przeciwienstwie do większości moich rowieśników. Wszystkie znajomości które miałam się sypią, dwie najbliższe mi osoby mają swoje "nowe" życia. Wolą innych znajomych, tych ze studiów. Dziewczyna, która uważałam za najlepszą przyjaciółkę zmieniła się ( albo moje przekonania) na tyle ze teraz więcej rzeczy nas dzieli niz łączy.  Wszyscy bawią się doskonale na juwenaliach natomiast ja siedzę w pracy w sklepie z gazetami. Studia które mam są beznadziejne i całkowicie bezprzyszłosci. Chciałabym je zmienić ale moi rodzice uważają że muszę zrobić z nich przynajmniej licencjat. Sami uważają że są one beznadziejne. Takie typowe humanistyczne a co gorsza ze specjalizacja nauczycielską, w której się całkowicie nie widzę.  Czuje że to wszystko sprawia że nie będę szczęśliwa.  Nie będę mieć jakiejkolwiek lepszej pracy niż w sklepie bo nie mam dobrych studiów.  Nie będę mieć znajomych bo nie umiem sie otworzyć. Wciąż czuje skrępowanie tym że jestem gruba. Nigdy nie poznam faceta; który chciałby ze mną być. Nie mam nawet komu się pod tym względem wyżalić. Chciałabym jak reszta moich rówieśników bawić się na juwenaliach, wychodzić na miasto a jedyne co mam to siedzenie w pracy do pozna. Prace znalazłam specjalnie tylko dlatego że czułam że marnuje swoimi studiami pieniądze rodziców.  Dlatego chciałam ich chociaż trochę odciążyć. 

Przepraszam za te wyżalenia ale musiałam to w końcu z siebie wyrzucić. 

Pasek wagi

mtsiwak napisał(a):

oh kocham takie historie. Nic mi w zyciu nie wychodzi, bo jestem gruba. I jeszcze bardziej kocham komenatarze w stylu: wez sie za siebie, schudnij, wszystko sie samo naprawi. Od osob ktorym cos tam sie udalo schudnac. Guzik sie naprawi. Samo sie nie zrobi. Jestem otyla, bylam od dziecka odkad skonczylam szesc lat. mam meza, dziecko w drodze (tak, jestem otyla i jestem w zdrowej ciazy bez komplikacji), pracuje w swoim wymarzonym zawodzie, mam grono przyjaciol, wychodze na koncerty, do kina, wyjezdzam raz na 3-4 miesiace, plywam w oceanie i opalam sie na plazy. I mam gleboko w swoich tlustych czterech literach co caly swiat o mnie mysli. Przez lata zmagalam sie z problemem kompulsywnego objadania sie. Przeanalizowalam problem, poszlam na terapie, jedzenie nie jest juz moim wladca. Zaczelam prace nad soba i akurat zaszlam w ciaze. Ale dzieki temu, ze caly czas pracuje nad soba i swoimi slabosciami, przytylam w tej ciazy jak dotad 7kg, a moglam 17 albo 27 traktujac ciaze jako wymowke. Chcesz isc na te juwenalia? Rusz tyle i idz! Nie chcesz konczyc studiow? Jestes dorosla osoba i pozwalasz, zeby rodzice Ci pozwalali albo nie pozwalali? A czy rodzice przezyja za Ciebie reszte zycia? Proble jest duzo glebszy, niz Twoja waga. Najpierw uporzadkuj swoje zycie, inaczej bedziesz tkwic w tym kole gora dol gora dok ktore jak wiem z wlasnego doswiadczenia, prowadzi do nikad.

Dobrze napisane. Schudnięcie coś tam by poprawiło, ale jeśli Twój problem autorko tkwi w psychice, a musi tak być, bo z jakiegoś powodu jadłaś (a właściwie przejadałaś się) aż do otyłości III stopnia to nawet jak schudniesz, to te problemy zawsze tam będą i jak będziesz miała gorszy okres będą wychodzić. Można być modelką z rzeszą fanów, pieniędzmi, sławą a mieć depresję. Najważniejsze są w życiu relacje, ale też ciężko je utrzymać jak się ma problemy ze sobą. Tylko psychoterapię mogę polecić. Bo nie wiem czy w takim stanie pesymizmu, i negowania wszystkiego będziesz w stanie poznać nowych ludzi, chudnąć czy znaleźć coś co chcesz robić w życiu i dążyć do realizacji tego - do takich rzeczy trzeba mieć wewnętrzną siłę i motywację, a tego musisz poszukać.

mtsiwak napisał(a):

oh kocham takie historie. Nic mi w zyciu nie wychodzi, bo jestem gruba. I jeszcze bardziej kocham komenatarze w stylu: wez sie za siebie, schudnij, wszystko sie samo naprawi. Od osob ktorym cos tam sie udalo schudnac. Guzik sie naprawi. Samo sie nie zrobi. Jestem otyla, bylam od dziecka odkad skonczylam szesc lat. mam meza, dziecko w drodze (tak, jestem otyla i jestem w zdrowej ciazy bez komplikacji), pracuje w swoim wymarzonym zawodzie, mam grono przyjaciol, wychodze na koncerty, do kina, wyjezdzam raz na 3-4 miesiace, plywam w oceanie i opalam sie na plazy. I mam gleboko w swoich tlustych czterech literach co caly swiat o mnie mysli. Przez lata zmagalam sie z problemem kompulsywnego objadania sie. Przeanalizowalam problem, poszlam na terapie, jedzenie nie jest juz moim wladca. Zaczelam prace nad soba i akurat zaszlam w ciaze. Ale dzieki temu, ze caly czas pracuje nad soba i swoimi slabosciami, przytylam w tej ciazy jak dotad 7kg, a moglam 17 albo 27 traktujac ciaze jako wymowke. Chcesz isc na te juwenalia? Rusz tyle i idz! Nie chcesz konczyc studiow? Jestes dorosla osoba i pozwalasz, zeby rodzice Ci pozwalali albo nie pozwalali? A czy rodzice przezyja za Ciebie reszte zycia? Proble jest duzo glebszy, niz Twoja waga. Najpierw uporzadkuj swoje zycie, inaczej bedziesz tkwic w tym kole gora dol gora dok ktore jak wiem z wlasnego doswiadczenia, prowadzi do nikad.

Rozumiem ze Twoja odpowiedz pije do mojej.... Myślisz ze ja całe życie byłam chuda ? Otóż nie. Ale ja nie miałam możliwości korzystania z pomocy psychologicznej ( mialbym wazniejsze problemy do przepracowania np. DDA )a uwierz mi tylko ja słowo start w życiu miałam mega trudny i zawsze pod górkę.Całe może życie do pewnego momentu to były nieskończonce się upadki względem diety. Całe życie z nadwagą i na diecie. Aż pewnego dnia obudziłam się otyla w 1 stopniu.  Dałam rade sama. Ze wszystkim. I głaskanie po głowie mi nie pomogło albo te litosciwe teksty oj no wiesz aż taką gruba to Ty nie jesteś ....W Odchudzaniu jest jak w chorobie alkoholowej najpierw Ty musisz chcieć schudnąć na całe życie albo będziesz lawinowac raz w górę raz w dół.

P.s 18 kg w 7 msc to jest wg Ciebie coś tam ? Nie to jest bardzo ciężka praca każdego dnia. Każdy moj utracony kg to sporo wysiłku fizycznego i psychicznego. 

Pasek wagi

Ja Ci odpowiem z perspektywy osoby, która miała takie myślenie jak Ty i ogarnęła się dopiero około 30-stki. Po pierwsze to operację bariatryczną z taką wagą i w tym wieku wybij sobie z głowy (no chyba, że masz jakieś medyczne wskazania, ale z Twojego postu odebrałam raczej, że szukasz wymówek - w razie czego sprostuj). Schudnąć się da, ja ważyłam ponad 140 kilo a w tej chwili ważę koło setki i naprawdę nie potrzebowałam do tego operacji tylko trochę ćwiczeń, diety i samozaparcia. Drugi temat to wmawianie sobie, że nic Ci się w życiu nie udaje bo jesteś gruba - to nieprawda. Ja też tak myślałam całe życie a potem wszystko zmieniłam - nadal będąc grubą! Schudłam trochę w międzyczasie, gruba jestem nadal, a moje myślenie o sobie zmieniło się o 180 stopni. Wszystko jest kwestią psychiki i tutaj trzecia sprawa - idź do psychologa. Ja uważałam, że sobie poradzę sama i poradziłam, ale o 10 lat za późno. Ty jesteś młodziutka, więc jeżeli sobie z tym psychicznie nie radzisz to szukaj pomocy, bo im wcześniej zmienisz myślenie tym szybciej poprawisz swoje życie. Ja już czasu nie cofnę i parę cennych lat zmarnowałam na siedzenie w domu i użalanie się nad sobą, ale Tobie radzę działaj szybciej. Jak już zmienisz myślenie to schudnięcie będzie tylko dodatkiem, dzięki któremu poczujesz się jeszcze lepiej.

Queerni23 napisał(a):

.Puckolinka. napisał(a):

Podalas przynajmniej 5 powodów dzięki którym powinnaś ruszyć dupsko i zmienić swoje życie. Otyłość 3 st nie kwalifikuje jest na operację bariatryczna w ramach nfz ???
Z tego co się orientuje BMI musi wynosić powyżej 40. Wiem że powinnam i się staram ale dzisiaj po raz kolejny, kiedy nie udało mi się utrzymac diety dłużej niż tydzień, znowu nie schudłam bo nie potrafię bez liczenia kalorii. Mam po prostu przeczucie że zmarnowałam wszystko co się da. Nie będę mieć ciała pięknego bo jest zniszczone ciągłymi rozstępam. Straciłam znajomości a nowych nie umiem nawiązać. Straciłam szanse na dobra przyszlosc. Czuje się okropnie samotna i bezwartościowa. Wiem że moje studia i ja całą zawiodłam wszystkich. 
Najpierw musisz zająć się otyłością, reszta sama sie potem zacznie układać., bo nabierzesz pewności siebie. Powinnaś być pod opieką dietetyka i lekarza, nie odchudzaj się na własną rękę. No przykre to, co opisujesz, ale ciężko cokolwiek doradzić, ja tam bym chętnie z Tb pogadała :)

Odnoszę wrażenie, że otyłość to twój najmniejszy problem. Najpierw zajmij się zdrowiem psychicznym, później odchudzaniem, bo zły wybór studiów czy pesymistyczne nastawienie nie wynikają z tuszy. 

.Puckolinka. napisał(a):

mtsiwak napisał(a):

oh kocham takie historie. Nic mi w zyciu nie wychodzi, bo jestem gruba. I jeszcze bardziej kocham komenatarze w stylu: wez sie za siebie, schudnij, wszystko sie samo naprawi. Od osob ktorym cos tam sie udalo schudnac. Guzik sie naprawi. Samo sie nie zrobi. Jestem otyla, bylam od dziecka odkad skonczylam szesc lat. mam meza, dziecko w drodze (tak, jestem otyla i jestem w zdrowej ciazy bez komplikacji), pracuje w swoim wymarzonym zawodzie, mam grono przyjaciol, wychodze na koncerty, do kina, wyjezdzam raz na 3-4 miesiace, plywam w oceanie i opalam sie na plazy. I mam gleboko w swoich tlustych czterech literach co caly swiat o mnie mysli. Przez lata zmagalam sie z problemem kompulsywnego objadania sie. Przeanalizowalam problem, poszlam na terapie, jedzenie nie jest juz moim wladca. Zaczelam prace nad soba i akurat zaszlam w ciaze. Ale dzieki temu, ze caly czas pracuje nad soba i swoimi slabosciami, przytylam w tej ciazy jak dotad 7kg, a moglam 17 albo 27 traktujac ciaze jako wymowke. Chcesz isc na te juwenalia? Rusz tyle i idz! Nie chcesz konczyc studiow? Jestes dorosla osoba i pozwalasz, zeby rodzice Ci pozwalali albo nie pozwalali? A czy rodzice przezyja za Ciebie reszte zycia? Proble jest duzo glebszy, niz Twoja waga. Najpierw uporzadkuj swoje zycie, inaczej bedziesz tkwic w tym kole gora dol gora dok ktore jak wiem z wlasnego doswiadczenia, prowadzi do nikad.
Rozumiem ze Twoja odpowiedz pije do mojej.... Myślisz ze ja całe życie byłam chuda ? Otóż nie. Ale ja nie miałam możliwości korzystania z pomocy psychologicznej ( mialbym wazniejsze problemy do przepracowania np. DDA )a uwierz mi tylko ja słowo start w życiu miałam mega trudny i zawsze pod górkę.Całe może życie do pewnego momentu to były nieskończonce się upadki względem diety. Całe życie z nadwagą i na diecie. Aż pewnego dnia obudziłam się otyla w 1 stopniu.  Dałam rade sama. Ze wszystkim. I głaskanie po głowie mi nie pomogło albo te litosciwe teksty oj no wiesz aż taką gruba to Ty nie jesteś ....W Odchudzaniu jest jak w chorobie alkoholowej najpierw Ty musisz chcieć schudnąć na całe życie albo będziesz lawinowac raz w górę raz w dół.P.s 18 kg w 7 msc to jest wg Ciebie coś tam ? Nie to jest bardzo ciężka praca każdego dnia. Każdy moj utracony kg to sporo wysiłku fizycznego i psychicznego. 

Powinszowac. Niemniej jednak uwazam, ze komentarze: schudnij, a wszystko samo sie ulozy mozna wlozyc miedzy bajki. Tak jak pisza dziewczyny wyzej - w tym przypadku pomoc psychologa jest najlepszym rozwiazaniem. I rozumiem, ze moze jestes z tych, ktorzy uwazaja, ze pojscie do terapeuty to wstyd, oznaka slabosci czy co tam sobie dopowiesz - ja wiem, ze praca z odpowiednim terapeuta ma sens i jest ogromna pomoca, wiec nie widze powodu ani wstydu w tym, zeby z niej korzystac. Zwlaszcza, ze dziewczyna opisuje tutaj sytuacje tak, jakby miala depresje/stan depresyjny. 

Pasek wagi

mtsiwak napisał(a):

.Puckolinka. napisał(a):

mtsiwak napisał(a):

oh kocham takie historie. Nic mi w zyciu nie wychodzi, bo jestem gruba. I jeszcze bardziej kocham komenatarze w stylu: wez sie za siebie, schudnij, wszystko sie samo naprawi. Od osob ktorym cos tam sie udalo schudnac. Guzik sie naprawi. Samo sie nie zrobi. Jestem otyla, bylam od dziecka odkad skonczylam szesc lat. mam meza, dziecko w drodze (tak, jestem otyla i jestem w zdrowej ciazy bez komplikacji), pracuje w swoim wymarzonym zawodzie, mam grono przyjaciol, wychodze na koncerty, do kina, wyjezdzam raz na 3-4 miesiace, plywam w oceanie i opalam sie na plazy. I mam gleboko w swoich tlustych czterech literach co caly swiat o mnie mysli. Przez lata zmagalam sie z problemem kompulsywnego objadania sie. Przeanalizowalam problem, poszlam na terapie, jedzenie nie jest juz moim wladca. Zaczelam prace nad soba i akurat zaszlam w ciaze. Ale dzieki temu, ze caly czas pracuje nad soba i swoimi slabosciami, przytylam w tej ciazy jak dotad 7kg, a moglam 17 albo 27 traktujac ciaze jako wymowke. Chcesz isc na te juwenalia? Rusz tyle i idz! Nie chcesz konczyc studiow? Jestes dorosla osoba i pozwalasz, zeby rodzice Ci pozwalali albo nie pozwalali? A czy rodzice przezyja za Ciebie reszte zycia? Proble jest duzo glebszy, niz Twoja waga. Najpierw uporzadkuj swoje zycie, inaczej bedziesz tkwic w tym kole gora dol gora dok ktore jak wiem z wlasnego doswiadczenia, prowadzi do nikad.
Rozumiem ze Twoja odpowiedz pije do mojej.... Myślisz ze ja całe życie byłam chuda ? Otóż nie. Ale ja nie miałam możliwości korzystania z pomocy psychologicznej ( mialbym wazniejsze problemy do przepracowania np. DDA )a uwierz mi tylko ja słowo start w życiu miałam mega trudny i zawsze pod górkę.Całe może życie do pewnego momentu to były nieskończonce się upadki względem diety. Całe życie z nadwagą i na diecie. Aż pewnego dnia obudziłam się otyla w 1 stopniu.  Dałam rade sama. Ze wszystkim. I głaskanie po głowie mi nie pomogło albo te litosciwe teksty oj no wiesz aż taką gruba to Ty nie jesteś ....W Odchudzaniu jest jak w chorobie alkoholowej najpierw Ty musisz chcieć schudnąć na całe życie albo będziesz lawinowac raz w górę raz w dół.P.s 18 kg w 7 msc to jest wg Ciebie coś tam ? Nie to jest bardzo ciężka praca każdego dnia. Każdy moj utracony kg to sporo wysiłku fizycznego i psychicznego. 
Powinszowac. Niemniej jednak uwazam, ze komentarze: schudnij, a wszystko samo sie ulozy mozna wlozyc miedzy bajki. Tak jak pisza dziewczyny wyzej - w tym przypadku pomoc psychologa jest najlepszym rozwiazaniem. I rozumiem, ze moze jestes z tych, ktorzy uwazaja, ze pojscie do terapeuty to wstyd, oznaka slabosci czy co tam sobie dopowiesz - ja wiem, ze praca z odpowiednim terapeuta ma sens i jest ogromna pomoca, wiec nie widze powodu ani wstydu w tym, zeby z niej korzystac. Zwlaszcza, ze dziewczyna opisuje tutaj sytuacje tak, jakby miala depresje/stan depresyjny. 

Ale gdzie ja napisałam ze korzystanie z pomocy psychologa to oznaka słabości lub powód do wstydu ? Jest to tylko i wyłącznie Twoja nadinterperacja mojego słowa. Napisałam ze ja nie miałam możliwości korzystania z pomocy psychologicznej. Jako dziecko a potem nastolatka mieszkałam na wsi zabitej dechami a moi rodzice w 4 literach mieli moje problemy z wagą. Jak osiagnelam pełnoletnośc i wprowadziłam się z domu trafiłam na terapie ale niestey Pana bardziej interesowało wszystko inne niż to z czym przychodzę wiec dałam sobie spokój. 

Prawda jest taka ze żeby otrząsnąć się z letargu nie potrzeba litości tylko motywacji. Ja sama ważąc 97 szukałam 2 milionów powodów dla których jestem gruba i nie mogę schudnąć. I kiedyś będąc na badaniu usg lekarz powiedział mi wprost ze mam tyle tkanki tłuszczowej ze on nic nie widzi. Podała  mu kilka argumentów dla których jestem gruba w tym depresję na co on odpowiedział ze jedynym powodem tego ze jestem gruba jest to ze za dużo jem. I taka była prawda. Zmarnowałam  6 lat życia w otyłości na wymówki usprawiedliwienia itp na nerwy ze nie mam się w co ubrać na płacz ze jestem gruba. 

Schudniecie to połowa sukcesu. Problemy same się nie rozwiążą ale dla zdrowa i samopoczucia jest to duży krok do przodu 

Pasek wagi

Byłam w bardzo podobnej sytuacji, ale powoli z tego wychodzę. Wszystko zrzucalam na moją nadwagę, że jestem gruba i to dla tego nigdzie nie wychodzę, nie mam chłopaka, czy dużej liczby znajomych. Moja sytuacja bardzo się zmieniła gdy schudłam to 12 kg i jest dużo lepiej, nawet jeśli nie osiągnęłam tego wszystkiego co chciałam to jestem na dobrej drodze i robię coś w kierunku celu. Ale wiesz co? To tak wygląda tylko z zewnątrz. Tak na prawdę odchudzanie to tylko efekt uboczny mojej pracy nad sobą. 

Z doświadczenia powiem Ci tak: wprowadź sobie jakieś zasady - zdrowe odżywianie (nawet z powodu problemów zdrowotnych) i jakieś ćwiczenia (np. basen lub nordic wolking). Trzymaj się tego, ale nie myśl w ogóle o wynikach.

Zajmij się głową. Weź kartkę długopis i napisz wszystko co Ci nie pasuje w twoim życiu i wyglądzie, wszystkie twoje marzenia. Wykresl rzeczy nierealne, które musisz zaakceptować (Ale takie serio nierealne, A nie że mi się nie uda - ja np mam bardzo grube łydki, żeby mieć nogi modelki musiałabym je sobie chyba odciąć i protezy wstawić Tfuu tfuu). 

Później przepisz to sobie dzieląc na grupy, w zaleznosci od czasu ktory zajma np. mam brzydkie brwi - to jest problem który można naprawić w 20 minut i później tylko utrzymywać, ale chce skończyć medycynę to już są lata. 

Jak będziesz miała coś takiego zapisanego, to do tych dłuższych przygotuj sobie plan i ewentualnie plan B.

Trochę łez przy tym wylejesz, bo to ciężkie dla każdego, ale więź się potem w garść i zacznij działać. Marzysz np. o pracy w finansach, to zapisz sie na takie studia, to trwa dlugo i szybko nie da ci satysfakcji, ale w miedzy czasie bedziesz sie cieszyc z tym malych sukcesow.

Nie wiem, czy napisalam z sensem to co chcialam ci przekazac, ale krotko mowiac - odchudzanie bardzo pomaga, nie ma co sie oszukiwac, ale pomaga ta praca nad soba, to nam daje sile. Gdyby ktos magiczna rozdzka zmienil cie nagle w super laske, to twoje problemy niestety by nie zniknęły. 

Spobuj mojego sposobu, A jeśli nie pomoże to marsz do psychologa! Najpierw głowa, potem ciało. 

Ps. jak zrobisz tak jak pisałam wyżej to ani się nie obejrzysz, A waga też zniknie, tylko na tym się na razie nie koncentruj

Masz dopiero 20 lat, wszystko jeszcze przed Tobą. Możesz schudnąć, możesz wyjść z domu, możesz znaleźć znajomych, możesz zmienić studia, albo w ogóle je olać i pójść do innej, lepszej pracy. Ale to się nie stanie, jest nie uporządkujesz swojej psychiki. Na Twoim miejscu zaczęłabym od wizyty u psychologa.

Pasek wagi

mtsiwak napisał(a):

oh kocham takie historie. Nic mi w zyciu nie wychodzi, bo jestem gruba. I jeszcze bardziej kocham komenatarze w stylu: wez sie za siebie, schudnij, wszystko sie samo naprawi. Od osob ktorym cos tam sie udalo schudnac. Guzik sie naprawi. Samo sie nie zrobi. Jestem otyla, bylam od dziecka odkad skonczylam szesc lat. mam meza, dziecko w drodze (tak, jestem otyla i jestem w zdrowej ciazy bez komplikacji), pracuje w swoim wymarzonym zawodzie, mam grono przyjaciol, wychodze na koncerty, do kina, wyjezdzam raz na 3-4 miesiace, plywam w oceanie i opalam sie na plazy. I mam gleboko w swoich tlustych czterech literach co caly swiat o mnie mysli. Przez lata zmagalam sie z problemem kompulsywnego objadania sie. Przeanalizowalam problem, poszlam na terapie, jedzenie nie jest juz moim wladca. Zaczelam prace nad soba i akurat zaszlam w ciaze. Ale dzieki temu, ze caly czas pracuje nad soba i swoimi slabosciami, przytylam w tej ciazy jak dotad 7kg, a moglam 17 albo 27 traktujac ciaze jako wymowke. Chcesz isc na te juwenalia? Rusz tyle i idz! Nie chcesz konczyc studiow? Jestes dorosla osoba i pozwalasz, zeby rodzice Ci pozwalali albo nie pozwalali? A czy rodzice przezyja za Ciebie reszte zycia? Proble jest duzo glebszy, niz Twoja waga. Najpierw uporzadkuj swoje zycie, inaczej bedziesz tkwic w tym kole gora dol gora dok ktore jak wiem z wlasnego doswiadczenia, prowadzi do nikad.

Sorry, nie obraz sie, ale o ile dobrze kojarze mieszkasz w USA. Tam jednak wszystko jest duzo wieksze niz w Polsce i ktos wazacy ok 100 kg nie wyróżnia sie z tlumu. 

Do autorki - tez uwazam, ze schudniecie Ci pomoze. Minus kg = minus deprecha. Za duzo jesz, to jedyny powod tycia. Znajdz pomoc,  znajdz motywacje, grupe wsparcia.... i zacznij dzialac.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.