- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 maja 2019, 22:34
Dzisiaj będąc w pracy naszło mnie że właściwie marnuje swoje życie. Mam 20 lat, otyłość 3 stopnia z którą wciąż sobie nie radzę. Nigdy nie miałam chłopaka w przeciwienstwie do większości moich rowieśników. Wszystkie znajomości które miałam się sypią, dwie najbliższe mi osoby mają swoje "nowe" życia. Wolą innych znajomych, tych ze studiów. Dziewczyna, która uważałam za najlepszą przyjaciółkę zmieniła się ( albo moje przekonania) na tyle ze teraz więcej rzeczy nas dzieli niz łączy. Wszyscy bawią się doskonale na juwenaliach natomiast ja siedzę w pracy w sklepie z gazetami. Studia które mam są beznadziejne i całkowicie bezprzyszłosci. Chciałabym je zmienić ale moi rodzice uważają że muszę zrobić z nich przynajmniej licencjat. Sami uważają że są one beznadziejne. Takie typowe humanistyczne a co gorsza ze specjalizacja nauczycielską, w której się całkowicie nie widzę. Czuje że to wszystko sprawia że nie będę szczęśliwa. Nie będę mieć jakiejkolwiek lepszej pracy niż w sklepie bo nie mam dobrych studiów. Nie będę mieć znajomych bo nie umiem sie otworzyć. Wciąż czuje skrępowanie tym że jestem gruba. Nigdy nie poznam faceta; który chciałby ze mną być. Nie mam nawet komu się pod tym względem wyżalić. Chciałabym jak reszta moich rówieśników bawić się na juwenaliach, wychodzić na miasto a jedyne co mam to siedzenie w pracy do pozna. Prace znalazłam specjalnie tylko dlatego że czułam że marnuje swoimi studiami pieniądze rodziców. Dlatego chciałam ich chociaż trochę odciążyć.
Przepraszam za te wyżalenia ale musiałam to w końcu z siebie wyrzucić.
18 maja 2019, 22:45
Podalas przynajmniej 5 powodów dzięki którym powinnaś ruszyć dupsko i zmienić swoje życie. Otyłość 3 st nie kwalifikuje jest na operację bariatryczna w ramach nfz ???
18 maja 2019, 22:47
Jestes mloda i jeszcze wszystko mozesz zmienic. Wybierz sie do dietetyka. Wprowadzaj male zmiany stopniowo i zobaczysz roznice. Male sukcesy dadza ci kopa do dalszego dzialania. Studia tez mozna zmienic. Moze rok przerwy od studiow i praca w tym czasie, rowniez ta nad soba. Czas na ogarniecie i przemyslenie dotychczasowego zycia. A ludzie przychodza i odchodza. Jak nie ta kolezanka to inna. Gdy bedziesz starsza zrozumiesz. I jepiej jedna przyjaciolka niz 20 kolezanek. Powodzenia.
18 maja 2019, 22:49
No to się baw z rówieśnikami...niestety to ty sama musisz się przełamać,nabrać większej pewności siebie, poszukać czegoś-w czym jesteś dobra i tą zdolność rozwijać,poznawać ludzi którzy lubią to samo.. To nie twoja tusza jest problemem przy poznawaniu chłopaków, a twój brak pewności siebie i kompleksy. Znam kilka dziewczyn które są naprawdę bardzo grube, ale wesołe,zadbane, towarzyskie i ogólnie fajne- mężów mają jak najbardziej :) Natomiast studia bym zmieniła natychmiast..Sama zmarnowałam kawał życia kształcąc się na nauczyciela bo tak sobie moi rodzice wymarzyli,choć zawsze wiedziałam że absolutnie nie chcę w tym pracować...W efekcie to co naprawdę lubię zaczęłam robić z wieloletnim opóźnieniem i okupione ogromnym wysiłkiem żeby za wszelką cenę pracować tak jak lubię. Absolutnie nie kieruj się ambicjami rodziców-bo to nie oni będą żyli twoim życiem,przemyśl jaki kierunek chciała byś wybrać,co robić i do tego dąż bo w końcu skończysz tylko z masą frustracji i nielubianym zawodem na karku.
18 maja 2019, 22:58
Podalas przynajmniej 5 powodów dzięki którym powinnaś ruszyć dupsko i zmienić swoje życie. Otyłość 3 st nie kwalifikuje jest na operację bariatryczna w ramach nfz ???
Z tego co się orientuje BMI musi wynosić powyżej 40.
Wiem że powinnam i się staram ale dzisiaj po raz kolejny, kiedy nie udało mi się utrzymac diety dłużej niż tydzień, znowu nie schudłam bo nie potrafię bez liczenia kalorii. Mam po prostu przeczucie że zmarnowałam wszystko co się da. Nie będę mieć ciała pięknego bo jest zniszczone ciągłymi rozstępam. Straciłam znajomości a nowych nie umiem nawiązać. Straciłam szanse na dobra przyszlosc. Czuje się okropnie samotna i bezwartościowa. Wiem że moje studia i ja całą zawiodłam wszystkich.
18 maja 2019, 23:09
No to się baw z rówieśnikami...niestety to ty sama musisz się przełamać,nabrać większej pewności siebie, poszukać czegoś-w czym jesteś dobra i tą zdolność rozwijać,poznawać ludzi którzy lubią to samo.. To nie twoja tusza jest problemem przy poznawaniu chłopaków, a twój brak pewności siebie i kompleksy. Znam kilka dziewczyn które są naprawdę bardzo grube, ale wesołe,zadbane, towarzyskie i ogólnie fajne- mężów mają jak najbardziej :) Natomiast studia bym zmieniła natychmiast..Sama zmarnowałam kawał życia kształcąc się na nauczyciela bo tak sobie moi rodzice wymarzyli,choć zawsze wiedziałam że absolutnie nie chcę w tym pracować...W efekcie to co naprawdę lubię zaczęłam robić z wieloletnim opóźnieniem i okupione ogromnym wysiłkiem żeby za wszelką cenę pracować tak jak lubię. Absolutnie nie kieruj się ambicjami rodziców-bo to nie oni będą żyli twoim życiem,przemyśl jaki kierunek chciała byś wybrać,co robić i do tego dąż bo w końcu skończysz tylko z masą frustracji i nielubianym zawodem na karku.
Wydaje mi się ze i tak mi się nie uda. Chyba tez sama do końca nie potrafię o siebie zadbać. Co z tego jak potrafię nalozyc tusz do rzęs i fluid jak nie potrafię dobrac sobie sama korektora czy zrobić brwi. Nie potrafię thm samym chyba być ładna. Tez często widuje w pracy takie pary ale chyba już wiem że nie zasługuje na to nikogo. Ze powinnam się przyzwyczaić do samotności ale ona mnie po prostu tak bardzo boli. Nie chce studiować tego czego studiuje. Nikt chyba nie uważa tego za studia przyszłościowe ale rzucić tez nie mogę bo ciągle słyszę krzyki z ich strony że ile oni wydali na mój rok mieszkania w dużym mieście. Nawet dokładnie jest kwota przeliczona. Dlatego postanowiłam iść do pracy. Ale czuje się też że to przez mój wygląd, fakt że jestem osobą właśnie beznadziejna sprawił że nigdzie indziej niż w kiosku nie mogłam znaleźć pracy.
18 maja 2019, 23:28
Może zapisz się na wolontariat, pomóż komuś, wyjdź z uśmiechem. Spróbuj poznać jedną osobę, z którą umówisz się na piwo, czy do kina. Małe kroczki... Nie możesz siedzieć w domu, albo jedynie w sklepie z gazetami, bo nic się nie zmieni. No i weź się za odchudzanie, u mnie to rozwiązało problem. Masz dopiero 20 lat, WSZYSTKO możesz zmienić, tylko samo się nie zrobi.
PS. Studia nie jedna Ty wybrałaś źle, to nie powód do rozpaczy na pewno
18 maja 2019, 23:50
Może zapisz się na wolontariat, pomóż komuś, wyjdź z uśmiechem. Spróbuj poznać jedną osobę, z którą umówisz się na piwo, czy do kina. Małe kroczki... Nie możesz siedzieć w domu, albo jedynie w sklepie z gazetami, bo nic się nie zmieni. No i weź się za odchudzanie, u mnie to rozwiązało problem. Masz dopiero 20 lat, WSZYSTKO możesz zmienić, tylko samo się nie zrobi. PS. Studia nie jedna Ty wybrałaś źle, to nie powód do rozpaczy na pewno
Aktualnie nawet nie mam kiedy chodzić na wolontariat. Moje życie wygląda tak że albo jestem na uczelni albo w pracy albo w szpitalu gdzie co chwila biegam bo niedawno wykryto u mnie guza. Jedyne co mam to wyjścia od czasu do czasu z jedną osobą. Ale czuje się wtedy tak źle bo lubię to ale wiem że nie pasuje do tego Baru. Ze jestem zbyt "niewyjściowa" na takie miejsca publiczne o czym uświadomiła mnie właśnie jedna z tych byłych "przyjacìółek".
19 maja 2019, 01:29
Po mojemu masz depresje. Nie wiem co było pierwsze, dół czy tusza, ale skoro nie możesz ruszyć z tusza to może zacznij od głowy. Wynocha do lekarza.
19 maja 2019, 02:57
oh kocham takie historie. Nic mi w zyciu nie wychodzi, bo jestem gruba. I jeszcze bardziej kocham komenatarze w stylu: wez sie za siebie, schudnij, wszystko sie samo naprawi. Od osob ktorym cos tam sie udalo schudnac. Guzik sie naprawi. Samo sie nie zrobi. Jestem otyla, bylam od dziecka odkad skonczylam szesc lat. mam meza, dziecko w drodze (tak, jestem otyla i jestem w zdrowej ciazy bez komplikacji), pracuje w swoim wymarzonym zawodzie, mam grono przyjaciol, wychodze na koncerty, do kina, wyjezdzam raz na 3-4 miesiace, plywam w oceanie i opalam sie na plazy. I mam gleboko w swoich tlustych czterech literach co caly swiat o mnie mysli. Przez lata zmagalam sie z problemem kompulsywnego objadania sie. Przeanalizowalam problem, poszlam na terapie, jedzenie nie jest juz moim wladca. Zaczelam prace nad soba i akurat zaszlam w ciaze. Ale dzieki temu, ze caly czas pracuje nad soba i swoimi slabosciami, przytylam w tej ciazy jak dotad 7kg, a moglam 17 albo 27 traktujac ciaze jako wymowke. Chcesz isc na te juwenalia? Rusz tyle i idz! Nie chcesz konczyc studiow? Jestes dorosla osoba i pozwalasz, zeby rodzice Ci pozwalali albo nie pozwalali? A czy rodzice przezyja za Ciebie reszte zycia? Proble jest duzo glebszy, niz Twoja waga. Najpierw uporzadkuj swoje zycie, inaczej bedziesz tkwic w tym kole gora dol gora dok ktore jak wiem z wlasnego doswiadczenia, prowadzi do nikad.