13 kwietnia 2011, 21:15
jak w temacie. słyszał ktoś o tej szkole? jesli tak, to co takiego? zastanawiam sie, czy nie złożyć tam papierów.. pomocy!
13 kwietnia 2011, 22:41
W mojej szkole nauczycielami byli świeccy i w tej też są, poza tym łatwo sprawdzić na co idą pieniądze.
- Dołączył: 2008-11-05
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2064
13 kwietnia 2011, 22:44
moja kolezanka chdoizlo do podbnejk skzoly tylko ze nie w wawie. bardzo zadowlona byla. nawiazala tam znajomosci ktore trwaja do dzis
- Dołączył: 2011-03-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 4247
13 kwietnia 2011, 22:52
Np. po to, że ta szkoła jest lepsza od innych. ale nie jest.
Nie za darmo, bo chyba nie twierdzisz, że nauczyciele w państwowej szkole, w przeciwieństwie do tych z prywatnej pracują charytatywnie? ;> Nie za darmo, tylko z podatków Twoich rodziców.
tu nie ma w ogóle porównania, czesne w tej szkole wynosi ~600zł, z internatem ~1200.
Nie tylko księża i zakonnice to katolicy, hello!
hello!, a gdzie ja mówiłam o dawaniu pieniędzy katolikom? bo wydawało mi się, że jedynie mówiłam o przedstawicielach kościoła.
W mojej szkole nauczycielami byli świeccy i w tej też są,
w tej część nauczycielek to zakonnice. nie powiem, że wszystkie, bo nie wiem i nie chcę skłamać.
- Dołączył: 2008-03-11
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2022
13 kwietnia 2011, 22:59
Ja chodziłam do prywatnego, katolickiego gimnazjum. Wspominam je bardzo miło :D Moja szkoła była/jest koedukacyjna. Kiedy byłam w II klasie liceum przy moim starym gimnazjum otworzyli ogólniak i żałuję, że nie zrobili tego rok wcześniej, bo z chęcią bym tam poszła.
Wszystko zależy od ludzi, którzy są tam nauczycielami i uczniami. Ja miałam bardzo fajnych nauczycieli (wszyscy świeccy, oprócz księdza od religii), nie było żadnych obowiązkowych mszy, nikt nas do niczego nie zmuszał. Poziom nauczania był wyższy od innych szkół (najwyższy w moim rodzinnym mieście). Z tego co wiem, dziś bardzo dużo osób stara się tam dostać. Za moich czasów były tylko 4 klasy w całej szkole, wszyscy się znali, nawet ksiądz "Ojciec" dyrektor
![]()
praktycznie wszystkich znał po imieniu.
Jednak ja nie poszłabym do szkoły prowadzonej przez zakonnice i to w dodatku żeńskiej szkoły. Szkoła ma być szkołą a nie drylem wojskowym.
13 kwietnia 2011, 23:08
Po co osoba nie wierząca ma iść do szkoły katolickiej? Pójście do takiej szkoły to jasny sygnał, ze ktoś jest wierzący, praktykujący i wraz z zdobywaniem wiedzy ogólnej chce poszerzyć poprzez śpiewanie jakiś (dla mnie) bzdur swoją wiedzę na temat swojej religii więc nie gadaj głupot panie Facet (zapomniałam nick )
![]()
I też nie wiem skąd pomysł, że w szkole katolickiej propagującej dany styl życia z Bogiem, wg zasad Boga itd byliby nauczyciele niewierzący przecież to nie miałoby sensu, było by zakłamaniem i w ogóle trochę durne
13 kwietnia 2011, 23:12
Nie mówię o szkołach państwowych gdzie niby są świeckie ale zalatuje katolicyzmem a jedynym oznakiem wiary jest chodzący po przerwach ksiądz, ja w takiej byłam
- Dołączył: 2011-02-06
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 2203
13 kwietnia 2011, 23:32
>I też nie
> wiem skąd pomysł, że w szkole katolickiej
> propagującej dany styl życia z Bogiem, wg zasad
> Boga itd byliby nauczyciele niewierzący przecież
> to nie miałoby sensu, było by zakłamaniem i w
> ogóle trochę durne
Jeżeli byliby dobrymi fachowcami w swojej dziedzinie i do tego dobrze uczyli, to nie byłoby ani trochę bez sensu, tak samo jak np. ten pan:
może sobie być zadeklarowanym ateista i marksistą (!) a mimo to mógł napisać
Krytykę teodycei u Bayle'a, w której w staje w obronie Boga
i nie ma w tym nic zakłamanego, ani bez sensu.
Edytowany przez JaNoName 13 kwietnia 2011, 23:33
13 kwietnia 2011, 23:37
No dla mnie jest bez sensu bronić czegoś, kogoś będąc ateistą...trudno mi stanąć w obronie czegoś czego nie praktykuje/nie popieram/ nie wierze
Może bronił boga w sensie, że można wierzyć w co/ kogo się chce i nie kryć się z tym, staje w obronie swoich przekonań...nie wiem...trudno mi to zrozumieć
- Dołączył: 2011-02-06
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 2203
13 kwietnia 2011, 23:41
> No dla mnie jest bez sensu bronić czegoś, kogoś
> będąc ateistą...trudno mi stanąć w obronie czegoś
> czego nie praktykuje/nie popieram/ nie wierze
Najlepiej odmów prawa do obrony wszystkim przestępcom. To bez sensu, żeby adwokaci z urzędu musieli bronić kogoś, z kim się nei zgadzają.
>Może
> bronił boga w sensie, że można wierzyć w co/ kogo
> się chce i nie kryć się z tym, staje w obronie
> swoich przekonań.
Nie. Bronił Boga przed zarzutem bezczynności w obliczu czynienia zła.