- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 kwietnia 2019, 19:30
Osobiście znam takich nauczycieli, co ze wszystkimi dodatkami, nagrodami w przeliczeniu na miesiąc mają średnio ok. 7 brutto.
Edytowany przez pooziomkaaa 4 sierpnia 2019, 17:33
11 kwietnia 2019, 08:11
Ale widzicie, że to wszystko tyczy się nauczyciela dyplomowanego?
A nauczyciel mianowany gdy zaczyna pracę jest na poziomie gówna, jak uda mu się zebrać cały etat (najczęściej nie w jednej szkole) to ma najniższą krajową? A proces uzyskania dyplomowanego będzie trwał kilka(naście) lat? I za co taka osoba ma założyć rodzinę? Za dziesięć lat będziecie płakać, że nie ma kto uczyć waszych dzieci -.- powstanie więcej prywatnych szkół i rolę się odwrócą, będziecie płakać, płacić i prosić, żeby przyjęto wasze dzieciaki.
I te kosmiczne dodatki może są w szkołach w wawie, bo w mniejszych miejscowościach np. nagroda dla nauczyciela przyznawana raz na 5-7 lat to 400 ZŁ BRUTTO z czego odciągane są wszystkie składki, podatek później przeżarty przez 500+ itd.
AKurat nauczyciele (budżetówka) co miesiąc żegna się z 1/3 pensji - nie mogą sobie wrzucić niczego w koszty uzyskania przychodu, sami są stratni bo a tu trzeba kupić papier, toner, a tu brystol, a tu coś na gazetkę, a tu upiec ciasto do szkoły do rodzice mają wyjeb****, a tu kupić kwiaty na podziękowanie dla kogoś kto przyszedł opowiedzieć np. o czasach wojny, o jakimś ciekawym zawodzie...
Czy wy naprawdę nie widzicie, że budżetówka to tak naprawdę sponsoring waszego 500+? I skoro wam się należy za zrobienie bachora kasa, to nauczycielom, którzy są wyedukowani i ponoszą odpowiedzialność za wasze kaszojady też należą się pieniądze? Żenada. Niestety, potwierdzają się obserwacje, że im ktoś głupszy i im bardziej olewał szkołę, z większym trudem przebrnął przez podstawową edukację, tym bardziej teraz psioczy, bo nie potrafi dostrzec zalet edukacji.
11 kwietnia 2019, 08:27
Ale widzicie, że to wszystko tyczy się nauczyciela dyplomowanego? A nauczyciel mianowany gdy zaczyna pracę jest na poziomie gówna, jak uda mu się zebrać cały etat (najczęściej nie w jednej szkole) to ma najniższą krajową? A proces uzyskania dyplomowanego będzie trwał kilka(naście) lat? I za co taka osoba ma założyć rodzinę? Za dziesięć lat będziecie płakać, że nie ma kto uczyć waszych dzieci -.- powstanie więcej prywatnych szkół i rolę się odwrócą, będziecie płakać, płacić i prosić, żeby przyjęto wasze dzieciaki. I te kosmiczne dodatki może są w szkołach w wawie, bo w mniejszych miejscowościach np. nagroda dla nauczyciela przyznawana raz na 5-7 lat to 400 ZŁ BRUTTO z czego odciągane są wszystkie składki, podatek później przeżarty przez 500+ itd. AKurat nauczyciele (budżetówka) co miesiąc żegna się z 1/3 pensji - nie mogą sobie wrzucić niczego w koszty uzyskania przychodu, sami są stratni bo a tu trzeba kupić papier, toner, a tu brystol, a tu coś na gazetkę, a tu upiec ciasto do szkoły do rodzice mają wyjeb****, a tu kupić kwiaty na podziękowanie dla kogoś kto przyszedł opowiedzieć np. o czasach wojny, o jakimś ciekawym zawodzie...Czy wy naprawdę nie widzicie, że budżetówka to tak naprawdę sponsoring waszego 500+? I skoro wam się należy za zrobienie bachora kasa, to nauczycielom, którzy są wyedukowani i ponoszą odpowiedzialność za wasze kaszojady też należą się pieniądze? Żenada. Niestety, potwierdzają się obserwacje, że im ktoś głupszy i im bardziej olewał szkołę, z większym trudem przebrnął przez podstawową edukację, tym bardziej teraz psioczy, bo nie potrafi dostrzec zalet edukacji.
11 kwietnia 2019, 08:33
Tak sobie czytam i mam jedną refleksję, jesteśmy społeczeństwem skazanym na zagładę. Cenimy tylko ciężko pracujący fizycznie. Tylko im waszym zdaniem należą się godne zarobki. Na palcach jednej ręki można policzyć tych, co mają świadomość, że praca intelektualna też powinna być godnie opłacana. Brnijmy w to dalej. Dajmy się manipulować mediom, partiom, oszołomom wszelkiego autoramentu. Im głupsze społeczeństwo tym lepiej.
11 kwietnia 2019, 08:41
Dokładnie- przebudowy wymaga cała instytucja. Najgorszy jest nepotyzm, bo w szkołach dyrektora i jej psiapsiółki rządzą. W mojej byłej szkole był skandal, bo z dziećmi pracowała osoba bez matury- dobra koleżanka dyrektorki. Powinna być transparentność zatrudniania, zarabiania, a to wszystko powinno być powiązane z efektami. Wynagrodzenie powinno być uzależnione od miejscowości, czasochłonności przedmiotu (wiadomo, że polonista dłużej musi siedzieć nad klasówkami), wynikami (ilość dzieci biorących w konkursach i efekty tych konkursów). W Warszawie jest ogromny problem z nauczycielami matematyki- bo początkujący nauczyciel za taką kasę nawet pokoju nie wynajmie.
Problemem są nie tyle zarobki, co cała ta instytucja. Nepotyzm - WSZYSCY nauczyciele jakich znam pracują, bo mam/tata/teściowa. I to są naprawdę debile, których rodzice nigdzie indziej by nie wcisnęli. Do pracy w szkole nie idą ludzie którzy to lubią i odpowiada im pensja, tylko nieroby, bo chcą wolne wakacje i mama kazała. Znam ludzi którzy pracy w szkole szukali przez lata, zawsze było miejsce tylko na zastępstwo jak córeczka dyrektorki była na macierzyńskim, większość odpuściła. Znam też gwiazdę z małym dzieckiem, która od pierwszego dnia ciąży jest na zwolnieniu, ale zapieprza na czarno robiąc zdjęcia na imprezach. Na moje pytanie czy nie boi się, że ktoś ze szkoły zobaczy ją pracującą roześmiała się, że mama jest dyrektorką i to jej pomysł, żeby sobie posiedziała w domu, póki może. Kolejna sprawa ten urlop zdrowotny. Gdzie indziej, na boga, masz tak wyrozumiałego pracodawcę, żeby podreperować zdrowie? Czym ten nauczyciel tak się naraża, że rok się będzie leczył? Czy górnik, pracownik platformy wiertniczej nie pracuje w ciągłym stresie? Czy pielęgniarka nie pracuje z ludźmi, którzy bywają różni? Czy w końcu zwykły pracownik korporacji nie myśli o pracy 24 na dobę, bo jeśli zatrzyma się w wyścigu szczurów zaraz z niego wypadnie?Następna rzecz - nauczyciele pozwolili sobie wejść na głowę. Narzekają, że muszą być tak niesamowicie przestronni, jak superman co najmniej. Muszą być psychologiem, rozwiązywać problemy dzieci z rodzin dysfunkcyjnych. Muszą być przewodnikiem na wycieczkach. Muszą być kasjerem, jak zbierają składki. Muszą być reżyserem i aktorem przy organizowaniu szkolnych przedstawień. Muszą mieć swój komputer do pracy i telefon, bo może jakiś rodzic zadzwoni. I także informatykiem, żeby prowadzić fanpejdża na facebooku. A ja się pytam, kto Was kurna o to prosi? Dzieci z problemami idą do szkolnego pedagoga. Za przewodnika zapłacą rodzice, kasę niech zbiera jakiś rodzic, przedstawienia i apele są w ogóle śmieszne i powinien być zakaz ich organizowania. Raz w roku sportowe zajęcia na świeżym powietrzu dla całych rodzin i każdy będzie sto razy bardziej szczęśliwy niż patrząc na 30 dzieci dukających wierszyk. Dla starszej młodzieży są olimpiady międzyszkolne, to jest rozrywka którą ma zapewniać szkoła, a nie wątpliwej jakości teatralne eventy. Telefonu prywatnego się nie odbiera, po to rodzic ma dziennik elektroniczny, żeby być na bieżąco. Tutaj znowu wina systemu - wymyślają sobie bzdurne zajęcia - kina, wycieczki do kościoła za rogiem, dni wiosny, żeby dostać awans. Ja oczekuję, że szkoła będzie moje dziecko uczyć programu, świat sama mu pokażę. Ubiegając - wiem, że są dzieci z rodzin z problemami, których rodzice nie zabiorą do lasu, ale nadal sądzę, że to jednak nie rola szkoły. Są świetlice środowiskowe, można rozbudzić w tych dzieciach ciekawość świata w szkolnej ławce, może same zechcą poznać ten świat, szansa na wyjście z patologii będzie wtedy o wiele większa. No i po co co komu szkolny fanpejdż?I ostatnia rzecz - w każdej pracy nieroba wywala się na zbity pysk, a te pasożyty jak tylko dostaną mianowanie siadają na laurach. I to jest największa bolączka systemu, bo uwierzcie mi są młodzi ludzie, którzy znają realia i chcą pracować za te 3 tysiące netto i naprawdę wierzą, że wystarczy im zapału. Ale co z tego, skoro stanowiska od lat są obsadzone przez kolejne pokolenia?Podsumowując - niech zarabiają więcej, ale niech niech docenią przywileje. Niech nie robią z siebie klaunów z tysiącem zajęć pozalekcyjnych, wtedy będzie niewiele więcej niż te 16 godzin w tygodniu. Niech przez rok popracują gdzie indziej, wtedy zobaczymy czy faktycznie mają tak źle i w końcu - niech ministerstwo da możliwość wywalenia tych, którzy zamiast w klasie z dziećmi siedzą w kotłowni i palą papierosy (nauczyciel mojego młodszego brata, robi to do teraz).
11 kwietnia 2019, 08:49
1) Nie pokazujesz danych sprzed 2012.2) Jest kwiecień 2019, a nie wrzesień.3) Połowa pensji to dodatki - wstaw wykres mediany zarobków i dodatków to pogadamy.
11 kwietnia 2019, 08:56
Tak sobie czytam i mam jedną refleksję, jesteśmy społeczeństwem skazanym na zagładę. Cenimy tylko ciężko pracujący fizycznie. Tylko im waszym zdaniem należą się godne zarobki. Na palcach jednej ręki można policzyć tych, co mają świadomość, że praca intelektualna też powinna być godnie opłacana. Brnijmy w to dalej. Dajmy się manipulować mediom, partiom, oszołomom wszelkiego autoramentu. Im głupsze społeczeństwo tym lepiej.
Przeciez jesli ktos jest przeciw to chodzi mu o tych pseudonauczycieli I sadze, ze KAZDY z nas spotkal takich na swojej drodze. Tych dobrych bylo w mniejszosci. Wspierac nauczycieli z sukcesami.
I popieram wczesniejsza wypowiedz co do nepotyzmu... zwlaszcza w wiejskich szkolach. A jak nie to rodzina jest zatrudniana w "zaprzyjaznionej" szkole (tak bylo/jest z mezem dyrektorki szkoly w ktorej pracowalam). I zgadzam sie, ze jest to przyjazne srodowisko, mozesz isc na urlop na poratowanie zdrowia, na urlop macierzynski i nikt ci nic nie powie, nawet sie pytaja kiedy sie bedzie w ciazy. Zawsze masz powrot z otwartymi ramionami.
Tez nie wiem po co te wszystkie przedstawienia, nauczyciele stekaja, ze maja dodatkowe zajecie, rodzice musza przyjsc, choc im sie nie chce, dzieci tez pewnie nie sa zachwycone. ;)
11 kwietnia 2019, 08:58
Oczywiście, ze nikt nie musi być nauczycielem. Lekarzem też nie, dentystą też nie, pielęgniarką też nie- zwolnijmy wszystkich. Przy lustrze sama wydłubiesz sobie próchnicę z zęba. Wychodząc z takiego założenia, to nikt nie jest potrzebny i powinniśmy by wdzięczni jeżeli pracodawca da nam miskę ryżu za nasza pracę. Budżetówka rządzi się nieco innymi prawami niż sektor prywatny. Akurat mam dzieci w szkole- jedno w gimnazjum, drugie w podstawówce. U starszego jest jazda z nauczycielami matematyki, bo ich po prostu nie ma. Prawie cała klasa chodzi na korki, bo co rok jest wymieniany nauczyciel i żaden do niczego się nie nadaje, bo są to ludzie z przypadku- akurat mają jakąś przerwę w życiorysie i najczęściej nie mają co robić. Po roku odchodzą, bo znajdują sobie coś lepszego. Dyrektor szkoły jest bezradny, bo problem dotyczy wszystkich szkół w Warszawie. Mój ma o tyle dobrze, że mój mąż jest po politechnice- jako jedyny nie chodzi na korki z matmy. Jeżeli tak ma być, to może sprywatyzujmy szkolnictwo- bo i tak każdy płaci. Za korki: angielski, matma, fizyka itp. Ktoś powinien usiąść i się ogólnie zastanowić jak ta szkoła ma wyglądać, bo teraz wynagrodzenia mają z Karty i tak naprawdę dobry nauczyciel nie ma szans na nic lepiej. Dostanie to samo co ten co ma wszystko w nosie. Podwyżki zalepią problem, ale go nie rozwiążą. Problem też jest taki, że podwyżki dostaną wszyscy, a nie powinni- powinni dostać tylko ci, których brakuje na rynku, są dobrzy i mają wyniki w nauce.
Jeszcze tylko dodam nikt nauczycielem nie musi być. Mam wielu znajomych prawników, którzy awaryjnie po tylu latach nauki, trudów kończą jeszcze dodatkowe podyplomówki i torują sobie drogę w innym zawodzie. Wbrew pozorom prawnikom też nie jest łatwo. Wielu ma kancelarie, ale nie są pewni jutra, wcale kokosów też nie mają, a ciężko pracują, siedzą po nocach, cały czas śledzą zmiany przepisów, wertują orzeczenia. Tu nie wystarczy raz na całe życie nauczyć się jakiegoś materiału i go powielać co roku. Kto nauczycielom broni dokształcać się i zmienić zawód ?
11 kwietnia 2019, 09:08
Widzę, że się uwzięłaś. Znam multum nauczycieli (coś koło 60) i nikt z nich tak nie zarabia. A mieszkam w jednym z miast rzekomo objętych badaniem :)
No ja mam w najbliższej rodzinie nauczycieli pełno i tez nikt tak nie zarabia. Tak 3 tys netto maks i to juz z dużym doświadczeniem.
11 kwietnia 2019, 09:14
Czytania, pisania i liczenia uczyła mnie mama w domu zanim poszłam do szkoły.Jasne, samokształcenie przyszłością edukacji. Czy można się samemu nauczyć czytać i liczyć?Co do samej przydatności nauczycieli - wystarczy dobry podręcznik i średnio rozgarnięty człowiek sam się nauczy nawet matematyki, czy fizyki. W przypadku języków faktycznie byłby potrzebny ktoś do konwersacji.
Przecież jest przepis tali ze można uczyć dziecko w domu, nie musisz posylac do szkoły