Temat: Czy wrócicie do Polski?

Pytanie głównie do osób, które wyemigrowały. Czy chciecie kiedys wrócić do Polski? Co sprawi, ze wrócicie? 

Istnieje taka teoria, ze im dluzej mieszka się na emigracji tym mniejsze szanse, ze gdziekolwiek będzie się czuło jak w domu nawet jeśli w końcu wróci się do siebie do kraju. Podobno tym bardziej im bardziej odmienna jest kultura kraju/krajów w których się mieszkało. 

Od siebie powiem, ze lubimy z mężem fantazjować czasem, ze wrócimy do Polski bo to nasz dom, skończą się szaleństwa życia na walizkach i przecież starzejemy się ale czasem znowu ta myśl mnie wręcz przeraża. Proszę tego źle nie zrozumieć. Używam nawet polskiego forum internetowego ;) Oczywiście czuję sie Polką, jestem z tego wręcz dumna i chętnie o Polsce opowiadam lokalsom ale jednocześnie jakoś nie umiem się w Polsce dobrze czuć. 

Już nawet nie chodzi mi o sprawy materialne i zarobki. Przede wszystkim chyba wydaje mi się, ze zawsze w Polsce ludzie są wrogo nastawieni do siebie nawzajem. Zycie w Polsce kojarzy mi się z ciągłą walką. Do refleksji trochę mnie skłonił wątek roogirl o zachowaniu ludzi w supermarketach. Na lato lecę do Polski i już mi się załączył STRES z tym związany. 

Ktoś tak ma? 

variolen1 napisał(a):

ggeisha napisał(a):

No co Wy, ludzie??? Ile razy jestem u ginekologa, zawsze pyta mnie, czy chcę tabletki anty. On, nie ja.  Nie chcę, bo nauczyłam się NPR u i prezerwatywy mi wystarczają. Lekarze się dziwią i zawsze chcą zapisywać. Sklepy pozamykane? A cóż w tym dziwnego? Czy tylko w Polsce są niedziele niehandlowe? W innych krajach też to widziałam. W Nepalu to były bodajże soboty. Nikt mnie w Polsce nie dyskryminuje za to, że nie chodzę do kościoła. Religia w szkole jest nieobowiązkowa, mamy też opcjonalnie etykę. Moja córka chodzi na jedno i drugie, bo tak wybrałam. Starsza początkowo chodziła na religię, w pewnym wieku przestała - i nie było żadnego problemu z wykreśleniem jej z listy. A że Polska jest katolicka? No jest. Bo dużo ludzi wierzy i chodzi do kościoła. Jestem w mniejszości? Jestem. I nie czuję się z tego powodu dyskryminowana. Wkurza mnie to, jak ludzie obrażeni na KK szukają wszędzie problemów i robią z siebie męczenników.
W Polsce miliardy rocznie z budżetu idą na kościół, za to dochód parafii z wiernych - niedzielna taca oraz oplaty co łaska za sakramenty - nieopodatkowane, w szkołach,  szpitalach, w armii I w innych miejscach katecheci I kapelani na państwowym (grubym) wikcie, w niemalże każdej kwestii spolecznej czy politycznej w newsach również co hierarchowie kościelni na to :/, żenuje mnie widok premiera czy prezydenta publicznie klęczącego w kościele czy całującego ręce biskupów - nikt mi nie wmówi że to normalne I ma prawo mi się to nie podobać. Polska to takie śmieszno-żałosne kościółkowe państewko. A z tym że Polacy tacy niby wierzący to już bez przesady, te chrzty I komunie bo przecież tak trzeba,  wszyscy tak robią,  no jak to nie mieć ślubu kościelnego czy nie ochrzcić dzieciaka, poza tym Polacy to konformiści,  byle się nie wychylić

Zgadzam się. W Polsce jest bardzo mało katolików, za to dużo pseudokatolików i ludzi po prostu niewystarczająco dojrzałych, żeby żyć w pełni w zgodzie ze swoimi przekonaniami oraz szanując przekonania innych.

nobliwa napisał(a):

Takie zarabianie sie 7/7 I 12/24 wcale nie swiadczy o zaradnosci czy szlachetnosci, ale o zwyklym skrywanym umartwianiem sie i udawanie, ze sie nie ma problemow, bo nie ma sie czasu na siebie. Nie ma sie czym chwalic. 

Są branze gdzie zarabia się w sezonie wiosna-jesień i za to co się zarobi trzeba przeżyć zimę.Mamy też zasadę ze się nie zadłużamy.Wszystko co mam "na podwórku" należy do nas a nie do banku.Muszę w ciągu 7 miesięcy zarobić na pokrycie wszystkich kosztów żeby nikomu nie zalegać za zamówiony towar.To nie jest żadne umartwianie.W zimie nie pracuję i nie zarabiam

Pasek wagi

jestem w irlandii .probowalam wrocic pare lat temu niestety przez pewna sytyacje ,ktora przygotowala mi moja ,,kochana,,eks rodzina musialam wrocic do irl.niedlugo potem zachorowalam na raka. koncze leczenie, ale jak juz mnie calkowiecie naprawia, bede ponownie probowala sil w polsce tam sie czuje najlepiej 

Pasek wagi

lubie takie tematy poczytac.

jak to zle w Polsce, tragiczna sluzba zdrowia, korupcja, slabe zarobki, wysokie podatki, niemili ludzie, panstwo wyznaniowe,, drogo itd, a za granica moze nie cudownie, ale lepiej.

mieszkam w Budapeszcie i jest gorzej, znacznie gorzej na prawie kazdym polu. nie wymieniam aby sie nie denerwowac.

z powrotem jest taki problem, ze jak ktos ma oszczednosci (nie w euro), to jak to zabrac do Polski?  w walizce nie przywieziesz, przelew jest przewalutowany + spora prowizja dla banku i z tej kasy zostaje jeszcze mniej. 

poza tym zero zdolnosci kredytowej, trzeba zaczynac od zera, szukanie pracy i mieszkania na odleglosc, przeprowadzka (pakowanie, posortosanie rzeczy, nie wszytsko oplaca sie zabierac do Polski). 

Chyba zostane, ale tylko dlatego, ze nie chce kolejnej rewolucji w zyciu.

ale za to moge o sobie powiedziec, ze jestem milionerem:) mam miliony na koncie. 

a kto zazdrosci nie sprawdzi kurs forinta:)

nuta napisał(a):

lubie takie tematy poczytac.jak to zle w Polsce, tragiczna sluzba zdrowia, korupcja, slabe zarobki, wysokie podatki, niemili ludzie, panstwo wyznaniowe,, drogo itd, a za granica moze nie cudownie, ale lepiej.mieszkam w Budapeszcie i jest gorzej, znacznie gorzej na prawie kazdym polu. nie wymieniam aby sie nie denerwowac.z powrotem jest taki problem, ze jak ktos ma oszczednosci (nie w euro), to jak to zabrac do Polski?  w walizce nie przywieziesz, przelew jest przewalutowany + spora prowizja dla banku i z tej kasy zostaje jeszcze mniej. poza tym zero zdolnosci kredytowej, trzeba zaczynac od zera, szukanie pracy i mieszkania na odleglosc, przeprowadzka (pakowanie, posortosanie rzeczy, nie wszytsko oplaca sie zabierac do Polski). Chyba zostane, ale tylko dlatego, ze nie chce kolejnej rewolucji w zyciu.ale za to moge o sobie powiedziec, ze jestem milionerem:) mam miliony na koncie. a kto zazdrosci nie sprawdzi kurs forinta:)

Zycze milionow w dolarach lub euro, ale do tego czasu -  nie lepiej trzymac pieniadze w zlocie lub walutach zagranicznych, do ktorych sie  ma zaufanie? Dlaczego na Wegrzech mialoby byc to niemozliwe? Trzymanie forintow, to strata, lepiej zamienic i zaplacic przewalutowanie, niz oszczedzac na przewalutowaniu i tracic na inflacji... taka uwaga laika.

Poza tym na starosc mam zamiar zamieszkac w Grecji, albo na Malcie... dlaczego zmiana miejsca zamieszkania mialaby byc jakas rewolucja? Przeciez to tylko ewolucja. Szczegolnie, ze dzisiaj mozna pracowac w necie na plazy Copacabana w jezyku wegierskim, polskim czy jakimkolwiek innym.

Pasek wagi

dzieki Nobliwa za swiezy punkt widzenia. pewnie, warto myslec co dalej. mobilnosc jest duza, mozliwosci tez sa, tylko pytanie czy gdzies bedzie lepiej? mimo wszystko uwazam, ze warto probowac. 

nuta napisał(a):

.ale za to moge o sobie powiedziec, ze jestem milionerem:) mam miliony na koncie. a kto zazdrosci nie sprawdzi kurs forinta:)

Też jestem milionerką! Nie mam tutejszego konta. Portfel mi się nie domyka, bo największy nominał to 100 000

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.