- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 listopada 2018, 22:26
Z moich obserwacji wynika ze grubi malo jedza. W pracy mam kolezanke. No wielka. 175 i ze 100kg jak nic. Dzis przyniosla sobie duza bulke i zjadla na 2sniadanie-pół. Serio ja waze 54kg i opieprzylabym takie dwie. Inna tez gruba tylko serek wiejski. I jeszcze mowia ze nie jedza sniadania. Serio? Grubi nic nie jedza. Odmawiaja pizzy, bo sie tak strasznie najedli jednym kawalkiem. Pija wode a jak ja pilam slodki napoj lub cole potrafili mi co niektorzy zwrocic uwage. Jak ty to mozesz pic. Albo cos w ten desen. Grubi malo jedza to skad te wielkie tylki?:)))
28 listopada 2018, 22:30
po mnie też inni nie widzą, że dużo jem, bo śniadania nie jem, najwięcej jem na kolację
28 listopada 2018, 23:45
To dosyć ciekawe doświadczenie.Z ciekawości zapytam czy na co dzień macie podobną aktywność, upodobania dietetyczne a przed dietą zbliżone BMI?Ponad 20 lat temu i ja I siostra zrobiłiśmy na sobie eksperyment. Osoby spokrewnione więc duża szansa na podobne geny, imprint epigenetyczny, zdecydowanie wychowane na podobnym jedzeniu. Wybrałyśmy dietę Kopenhaska. Mieszkalysmy razem, zakupy i gotowanie wspólne, posiłki zresztą też. Efekty zupełnie odmienne. Ona czuła że ma mało energii I schudła 7 kg. Ja trzymalam sie lepiej, choc takiego takiego jedzenia mialam ochote i tak zostawic polowe (paskudztwo) a "przytyłam" 1,5 kg. Oczywiście to była woda, błyskawicznie zeszło po powrocie do normalnego jedzenia, niemniej obie byłysmy zaskoczone rezultatem, bo to była ewidentnie dieta głodówkowa . Żeby nie było że na podstawie tego postu ktoś wpadnie na pomysł zrobienia sobie tej diety - wróciło jej z nadwyżka w ciągu 2,5 roku.?
Teraz zdecydowanie nie. Kiedyś: poziom aktywności podobny bo nawet na fitness jeździłyśmy razem. BMI zbliżone, obie w normie, z tym że inny typ sylwetki: ona typowa gruszka, ja kolumna-klepsydra. Zamiłowania kulinarne zupełnie inne : ona normalnie kocha mięso, słodycze, i slone przekaski, dla mnie te rzeczy mogą nie istnieć. Ta kostka cukru i steki sprawiały że na sama myśl robiło mi się niedobrze, ona zaś nienawidziła jajek I szpinaku w tej diecie ;)
InnyKwiat - to co opisujesz to dość typowe dla zaburzen metabolicznych. Z tym że włosy wypadały nie od zbyt niskiej wagi a od niedoborow - to raczej na skutek nietolerancji pokarmowych i niewłaściwego sposobu żywienia. Kolorowe warzywa nijak się mają do anemii bo generalnie - jeżeli spożycie mięsa kwestie rozwiązało - to w grę wchodzi anemia z niedoborów, najczęściej jej przyczyną jest niedobór żelaza a wszystkie warzywa, jako że dostarczają zelazo non-heme, są słabym źródłem żelaza. Ewentualnie anemia megaloblastyczna przy niedoborze B12 - warzywa nie są jej źródłem w ogóle. Dieta to nie tylko ilości czy kcal - zwłaszcza przy chorobach autoimmunologicznych znaczenie mają mikroskladniki. Np spożywanie dużej ilosci warzyw zielonych, zwłaszcza wspomnianego przez Ciebie kelpu, dostarcza organizmowi sporo jodu - należy tego unikać przy Hashimoto gdyż zaostrza autoagresje. Może temat zainteresuje cię na tyle że zechcesz to zgłębić I poszukać info, bo metabolizm w dużej mierze da się doprowadzić do stanu funkcjonalnego i nie jesteś skazana na diety głodówkowe..
Edytowany przez Deadrethh 29 listopada 2018, 09:44
29 listopada 2018, 08:45
I tu jest sęk a w sęku dziura. Też znam kuleczki co jedzą jak ptaszek, ale ich praca nie jest fizyczna, a rozrywka sprowadza się do stawiania pasjansów i oglądania telewizji. Jeden taki "ptaszek" nawet idzie do sklepu oddalonego o 1,5km i wraca na nogach, żeby wszystkim udowodnić jak bardzo się stara, ale to jego jedyny wysiłek w ciągu dnia, bo po powrocie z marketu resztę dnia spędza w pozycji horyzontalnej, i niby niechcący kupuje co jakiś czas czekoladkę bo zdrowa. Znam chudzinki co to niby "żrą" ale jakoś często w ferworze zajęć zapominają o posiłkach z jadają raz dziennie, znam chudzinki co faktycznie "żrą", ale od śniadania gonią z piórkiem w d.. do wieczora robiąc wiatr w chałupie. Wszystko jest kwestią podaży energii i popytu, a jak się popyt dobrze podkręci to i metabolizm wróci do normalności.[...]jako że jestem niesamowicie leniwa jeśli chodzi o zbędną pracę :)[...]
lepiej bym tego nie ujęła ...
29 listopada 2018, 11:37
lepiej bym tego nie ujęła ...I tu jest sęk a w sęku dziura. Też znam kuleczki co jedzą jak ptaszek, ale ich praca nie jest fizyczna, a rozrywka sprowadza się do stawiania pasjansów i oglądania telewizji.[...]jako że jestem niesamowicie leniwa jeśli chodzi o zbędną pracę :)[...]
Znów czytanie ze zrozumieniem się kłania. Lenistwo negujące ruch to nie to samo co lenistwo wobec zbędnej pracy, czynności bezsensownych. Naprawdę pochwalacie rzucanie się wieczorem w wir długiego gotowania, by mieć co zeżreć w napadzie obżarstwa? Bo właśnie o tym pisałam - jestem za leniwa by marnować czas i wysiłek na to, co nie tylko jest niepotrzebne a mi zaszkodzi i zniweluje mój wysiłek odchudzania, dlatego nie chciałoby mi się siedzieć godzinami w kuchni i przygotowywać tylko po to, by się tym później obżerać. Zamiast tego wolałabym iść na spacer, poruszać się, bo to ani nie jest praca tylko wypoczynek, ani tym bardziej zbędna.
Deadrethh - teraz to ja już wiem, że nietolerancje, że niedobory, że problemy zdrowotne. Ale kiedyś wierzyłam ludziom bez realnej wiedzy, tym bezmyślnym krytykom, głoszącym jedyną prawdę ujemnego bilansu kalorycznego w kwestii podaży i popytu, mitowi że wystarczy mało jeść i stosować dużo wysiłku i tyle. I tym się zniszczyłam, dlatego teraz z tym fałszywym, szkodliwym mitem walczę. Ile jeszcze osób powtarzanie tego mitu doprowadzi do zdewastowania organizmu? Poza tym gdy byłam nastolatką mówiło się jeszcze, że trzeba jeść warzywa, szpinak itd, bo mają dużo żelaza, że osoby tarczycowe muszą jeść sól jodowaną, itd. Teraz już wiem, że to nie działa dobrze. Z tych 100kg które miałam po leczeniu astmy zeszłam dopiero po teście na nietolerancje i wdrożeniu diety eliminacyjnej, niespełna 3 lata temu. Z tym, że mam tych zakazanych rzeczy tak dużo, że trudno się tego trzymać, i samemu wytrzymać, ale i czuwać nad wszystkim, co powinno być bezpieczne ale w składzie ma ciuteczkę kukurydzy, pszenicy, nabiału, jaj, drożdży, soczewicy i in. moich zakazaności. Dietetyczka jak zobaczyła wyniki testu to ręce załamała i przyznała, że będzie mi bardzo trudno - i jest. Wystarczy, że zmieniono skład mojego soku pomidorowego i zaczęto tam dodawać ocet, bym nie zauważywszy tego dostała jakichś parchów na skórze i w 2 tygodnie przybrała 2 kg. Jak na pól roku przestałam pilnować składu produktów i nie kupując niczego zakazanego (rzeczy w których w sposób oczywisty są moje nie tolerowane pokarmy) po prostu nie byłam drobiazgowa w kwestii czy w chudej szynce jest mleko czy nie, albo czy w hummusie jest skrobia kukurydziana czy nie, to odbiło mi 10 dodatkowych kg w górę. I tylko głodówki pozwalają raz na jakiś czas pozbyć się tego śmiecia, które zazwyczaj niechcący jednak wprowadziłam do organizmu, oczyszczają po prostu. Ale stosuję je krótko, bo i tak na nich nie chudnę i nie po to dla mnie są. Natomiast w normalnym pozapostnym stanie wciąż pracuję nad tym, by jeść -więcej kalorycznie (dla metabolizmu, zgodnie z zaleceniami) ale żeby to były rzeczy dla mnie bezpieczne - i dostępne finansowo. Idzie mi różnie :-/
29 listopada 2018, 13:26
pierwsze słyszę, ze ktos w napadzie obzarstwa idzie na spacer i dlatego jest gruby. Chyba, ze na spacer po kebaba :D
29 listopada 2018, 15:20
Czytam wypowiedzi uzytkowniczki innykwiat i nie moge wyjsc z podziwu. Nie poznalam jeszcze nigdy osoby, ktora bylaby otyla mimo aktywnosci fizycznej i zdrowej zbilansowanej diety.
Sama wazylam 100kg, sama przechodzilam glodowki i rozne diety cud. Schudlam kiedy na stale polubilam sie ze sportem i zaczelam na powaznie zastanawiac sie co jem. Nigdy nie probowalam siebie i innych oszukiwac co do powodow mojej wagi. To nie geny, nie jestem zuplenie zdrowa, ale to nie zadne choroby. To po prostu bylo lenistwo i obzarstwo.
29 listopada 2018, 17:33
Czytam wypowiedzi uzytkowniczki innykwiat i nie moge wyjsc z podziwu. Nie poznalam jeszcze nigdy osoby, ktora bylaby otyla mimo aktywnosci fizycznej i zdrowej zbilansowanej diety.Sama wazylam 100kg, sama przechodzilam glodowki i rozne diety cud. Schudlam kiedy na stale polubilam sie ze sportem i zaczelam na powaznie zastanawiac sie co jem. Nigdy nie probowalam siebie i innych oszukiwac co do powodow mojej wagi. To nie geny, nie jestem zuplenie zdrowa, ale to nie zadne choroby. To po prostu bylo lenistwo i obzarstwo.
Ja jestem otyła mimo aktywności fizycznej.
29 listopada 2018, 18:34
sadcat - widać, mało słyszałaś i mało widziałaś. Dla mnie najlepszym sposobem na głupie zachcianki jest spacer. Człek się porusza, dotleni i od razu mu lepiej, a i fochy i zachcianki lekko przechodzą. Choć może moje zachcianki nie są takie jak innych, skoro mam małą pojemność żołądka i pół litra zupy to dla mnie za dużo na raz. Jak tu się obżerać w takich warunkach?
FabriFibra - zapraszam do stolicy, poznasz mnie i od razu wzbogacisz doświadczenia życiowe. Pójdziemy na mały, trzy czy czterogodzinny spacerek po mieście i parkach, mam nadzieję że wytrzymasz, skoro już się nie obżerasz i nie jesteś już leniwa :-P
ggeisha - e tam, nie znasz się, na pewno nie masz racji, inni nie widzący cie i nie żyjący w Twojej skórze zaraz Ci powiedzą, że znają Cię, Twoje zdrowie i reakcje ciała lepiej niż Ty sama, Twoi lekarze i Twoi dietetycy ;)
29 listopada 2018, 18:38
Ja jestem otyła mimo aktywności fizycznej.Czytam wypowiedzi uzytkowniczki innykwiat i nie moge wyjsc z podziwu. Nie poznalam jeszcze nigdy osoby, ktora bylaby otyla mimo aktywnosci fizycznej i zdrowej zbilansowanej diety.Sama wazylam 100kg, sama przechodzilam glodowki i rozne diety cud. Schudlam kiedy na stale polubilam sie ze sportem i zaczelam na powaznie zastanawiac sie co jem. Nigdy nie probowalam siebie i innych oszukiwac co do powodow mojej wagi. To nie geny, nie jestem zuplenie zdrowa, ale to nie zadne choroby. To po prostu bylo lenistwo i obzarstwo.
29 listopada 2018, 20:58
Cóż, ja jestem taką dużą osobą, która mało je. Realnie, bez udawania. Taka przemiana materii. Na głodówce 400-600kcal dziennie (czyli poście Dąbrowskiej) tracę maksimum 1 kg tygodniowo, i to nawet przez 6 tygodni, i to także na turnusie, gdzie podają nam wyliczone jedzenie, nie ma jak podjadać (choć głupia bym była, gdybym bojkotowała wyjazd na który zbierałam 2 lata!) i gdzie mam cały dzień ruchu. No to ile bym tyła, gdybym jadła jak normalni ludzie? Musze się ograniczać, nawet jak już kończę głodówkę. Jem tez długo, przeżuwam, ale zjadam na raz małe porcje, po prostu tak mam, od zawsze. Jak znajomi zamawiają pizze, to oni wszamają po 3 kawałki szybciej, niż ja zjem mój jeden. Już mnie znają i na starcie mi od razu dwa odkładają, żebym nie musiała zostać o tym jednym, gdy oni zjedli po połowie czy 2/3. A i tak zwykle brzeżki oddaję dzieciakom, bo nie mam na nie miejsca i je najmniej lubię, a znajomi mają tak cudownie ekonomiczne potomstwo, że lubi tylko brzeżki pizzy :D Gdybym zjadła całą bułkę z czymś w środku na raz, to musiałby to być mój obiad, bo bym się zapchała. Gdybym zjadła serek wiejski w kubeczku, to nie wcisnęłabym już nic więcej, nawet cienkiej kromki chleba. Jedno opakowanie roszponki z małym awokado i dużym pomidorem to mój oooogromny posiłek, i czasem nie mogę go wcisnąć, zostaje na 2gie śniadanie. Mam mnóstwo nietolerancji pokarmowych, stałą podaż sterydów, od dzieciństwa rozwalone hormony, niedoczynność i Hasi oczywiście, a do tego astmę wysiłkową która mimo leczenia mocno ogranicza ćwiczenia wysiłkowe. Stały, wytrwały ruch tak, proszę bardzo. Wysiłek z zadyszką i zaangażowaniem przepony nie, bo mogę zejść z tego świata i to dość nieprzyjemnie. Ludzie, którzy mnie nie znają tez myślą, że się objadam, albo że ich mamię a żrę w domu w ukryciu. Ci, którzy mnie znają, którzy spędzają ze mną całe dnie kilkunastodniowych wyjazdów wiedzą, że nie oszukuję, po prostu tak mam i już. Zazdroszczę innym możliwości obfitego jedzenia. Ja nawet gdybym się zmusiła, to już w trakcie zmuszania się bym się porzygała. Wypróbowane :)
Z czystej ciekawości: post Dąbrowskiej nie pomógł Ci na te wszystkie dolegliwości? Zrobiłaś pełne 6 tygodni?