Temat: Jak nauczyć faceta porządku??

Zaznaczę na początku, jeśli masz pisać coś chamskiego, to sobie daruj. 

Dziewczyny, pomóżcie jakąś radą. Z mężem jesteśmy 3 lata po ślubie. Na początku wspólnego mieszkania to on był ułożony, trzymał porządek, z kolei ja nie potrafiłam wszystkiego utrzymać w ryzach, nie miałam zbyt dobrego przykładu w domu rodzinnym. Na szczęście z czasem, z pomocą męża i swoimi staraniami nauczyłam się trzymać jako-taki porządek. Problem w tym, że teraz z męża robi się syfiarz. Niby jakieś pierdoły (nie wyrzuca po sobie śmieci, ciuchy zostawia obok kosza na pranie, nie w, nie domyka nigdy szafy, zostawia naczynia na stole, mimo że zmywarka pusta) ale zaczyna mnie to do szału doprowadzać na dłuższą metę. Jak zwracam mu uwagę, to mówi że dobrze, a guzik z tego wychodzi. Ja nie wymagam wiele, takie podstawy jedynie.  Dodatkowo ciężko mi to ogarnąć przy dwójce małych dzieci, raz się uda wszystko zrobić, a są dni że praktycznie nic.

Macie jakieś złote rady? Co podziałało na Waszych samców?

Pasek wagi

U nas podzial obowiazkow jest jasny. Ja ogarniam pokoj dziecka, sypialnie, lazienke a Luby salon, kuchnie i przedpokoj. Tak to zwykle bywa, poniewaz on urzeduje w salonie bardziej a ja w sypialni.

Poza tym, on myje naczynia, ja sie mycia naczyn nie tykam. Jak nie umyje jeden dzien, to na drugi ma juz spory stos, ale Ile by nie bylo - ja nie umyje. On wynosi smieci i lata do sklepu po wieczorne zakupy.

Ja za to robie pranie (piore, wieszam, skladam, aczkolwiek kaze mu raz w tygodniu powiesic czy sciagnac). Tak naprawde to on wiecej sprzata, bo dziecko urzeduje wiecej w salonie w tygodniu, wiec tam tez jest wiekszy rozpizdziec.

Brudne ciuchy zbieram z kilku stalych miejsc - a glownie z krzesla w salonie :P w sumie to zdarza sie, ze wrzuca do kosza na pranie a ja tam sama nic nie wrzucam, wiec pranie tam lezy :P 

Mamy odkurzacz, ktory sam jezdzi, ale on jak sprzata to leci z miotla. W mojej gestii jest scieranie kurzy, ja tez myje meble (mamy biale, ale przecieram wiekszosc raz na 2-3 tygodnie mysle). Podlogi myjemy jakos roznie, zalezy komu sie trafi bycie w domu bez dziecka i ogarnieta wczesniej podloga :P On czesciej jest sam na weekend, wiec musi wtedy umyc podloge, ja oprocz tego staram sie tez ze 2 razy w tygodniu umyc.

Ja za to wiecej robie przy dziecku, chociaz tu tez - jesli on jest rano, ja mam ja zwiezc do opiekunki to on ja musi rano ogarnac. I tak dalej.

Sa jakies tam zachowania, ktore mnie wkurzaja, jak puste opakowania w lodowce czy na stole, albo jego szafa to jest dramat. Natomiast to jest jego szafa i mnie generalnie wali, czy ma ubrania poukladane w kostke, czy cala zawartosc zwinieta w jedna, wielka kule.

Generalnie przez lata nauczylam sie, ze jego sie zmienic nie da :P i tak duzo pomaga mam wrazenie czytajac posty tutaj. Ale nauczylam sie nie wkurzac - beda naczynia staly, to niech stoja. Nie tkne i koniec, niech zrobi to po 3 dniach, ale to jest jego robota i on musi wiedziec, ze ja tego za niego nie zrobie chocby sie palilo. Ja to generalnie sama nie mam ciagot do sprzatania, ale sie staram przynajmniej go pogonic, jak mi sie nie chce. A potem ponarzekac, ze jest burdel :P

JA myślę, że tutaj sporo odbiegliśmy od tematu, bo nie jest mowa o podziale obowiązków, a o oduczeniu bałaganiarstwa.

Owszem mój mąż też ma obowiązki typu mycie łazienek, okien, luster (przy dziecku często musi to robić zwłaszcza, że mam dużo  dużych luster w domu) , wieszanie firanek, wynoszenie  śmieci, kąpiel dziecka, robi cięższe zakupy itd. itd.  mimo, że ja jestem w  domu i nie pracuję. 

Ale ma się to nijak do zostawiania po sobie syfu i sprzątania go dopiero po upomnieniu. 

a mój to ma chyba jakiś podgląd na V:) wczoraj wróciłam o 21 a tam kuchnia pięknie ogarnięta, blat, zlew, nawet fronty szafek wytarte. Co  prawda wszystko po za tym kawałkiem nie tknięte ale to i tak bardzo miła niespodzianka:) Śmieci jeszcze wyniósł.  Często mu się nie zdarza tym bardziej doceniam. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.