- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 września 2018, 22:50
jeszcze studiuje, więc moje prace są typowo dorywcze.. jakieś sieciówki, call center, recepcje itd.
aktualnie mam dwie dorywcze i szczerze mowiąc jestem w ostatnim czasie podłamana.. często zdarza mi się zrobić jakiś błąd, albo zaliczyć wpadkę..
zwłaszcza na tej recepcji dramat, a przecież recepcjonistka tak naprawdę powinna ogarniać, bo taka jej rola..
raz zaspałam i chyba nie muszę mówić co się działo, była wpadki z fakturą, a teraz miałam tel, że przekazałam kobiecie złe informacje i dzisiaj przyszła z awanturą i prawdopodobnie wniesie skargę. boje się, że mnie za to zwolnią, chociaż pocieszam się, że raczej jest mało chętnych, zeby pracować w każdy weekend po 12h dziennie..
martwię się bardzo, bo własnie miałam pisać cv i szukać jakiś praktyk 'w zawodzie', ale poczułam się jak skończona ofiara..
moja przyszła branża jest bardzo odpowiedzialna i nie mogę sobie pozwolić na nieuwagę.. kazdy taki głupi błąd może nieść poważne konsekwencje..
mam możliwość, żeby na tym etapie iść na praktyki, ale mega sie boje zrobić ten krok. siedze z tym niedokończonym cv i zastanawiam się czy ja w ogole się nadaje do tej pracy..
jak oceniacie waszą częstotliwość popełnienia jakiegoś błędu? czy porownując dorywcze prace, a takie na których wam zalezało widzicie róznice w jakości waszej pracy?
ja chce wykonywać poprawie nawet taką dorywczą pracę, bo za to mi płacą, ale może podświadomie jakoś mniej się staram i stąd te potyczki?
25 września 2018, 07:38
NIGDY nie spóźniłam się się do pracy. W ogole nie rozumiem jak można ?zaspać?, przecież każdy posiada telefon z budzikiem. W każdej pracy, która wykonywałam, starałam się równie mocno. Niewazne czy to była praca za male pieniądze i dorywcza czy za duże nie zawodzie. Taka już mam naturę, jak coś robie to staram się robic to dobrze. Pedantką jednak tez nie jestem i czasem zdarzają się błędy ale to zupełnie normalne. Z upływem lat i większym doświadczeniem pojawia się ich coraz mniej.
25 września 2018, 07:52
I zeby nie bylo, bo zaraz bedzie pozywka - potrafilam dojezdzac do pracy 150 km w jedna strone i przyjezdzac godzine wczesniej, byle sie 5 minut nie spoznic. Natomiast nijak ma sie to do tego, ze teraz mam warunki pracy jakie mam i MOGE sie spozniac ze wzgledu na dziecko. A czas, ktory sie spoznie i tak odrabiam z nawiazka dzien w dzien. Kwestia tego, jak sie czlowiek z wlasnym szefem dogada.
25 września 2018, 08:26
Jeśli twoja przyszła praca będzie bardzo odpowiedzialna, to na pewno będzie sprawdzana. Pracuję na obecnym stanowisku od 5 lat, też jest to odpowiedzialna sprawa, niewielki błąd może nie tylko kosztować miliony ale także ludzkie zdrowie i życie. Każdemu zdarza się popełniać błędy. Ja dopiero po tych 5 latach dochodzę do jako-takiego samodzielnego stanowiska A i tak moja praca jest sprawdzana. Ja sama sprawdzam zadania kolegów młodszych stażem, "powaga" zadań wzrasta wraz z doświadczeniem. Przez pierwszy rok każdą jedna cyferka jest sprawdzana ale nawet dyrektorowie konsultują swoją decyzję.
Jeśli praca jest bardzo odpowiedzialna to są wymagania prawne co do sprawdzania zadań. U mnie przed ostatecznym wysłaniem projektu (Czasem po kilku latach pracy nad nim), całość musi być wysłana do niezależnego konsultanta, który sprawdza ogólną ideę i założenia.
Mimo sensownego doświadczenia (10 lat w zawodzie) nadal konsultuję to co robię, czasem kilka razy dziennie, czasem raz nas tydzień, zależy od konkretnego zadania. Dzięki temu ewentualne błędy są wychwycone zanim je popełnię ;)
Ludzie są ludźmi I nawet najlepszym zdarzają się błędy, szczególnie na początku.
Co do spóźnienia, to na szczęście u mnie nie ma ścisłych godzin, i tak zazwyczaj zostajemy po godzinach (niepłatne :( ), byleby przyjść do pracy o sensownej godzinie (między 8 a 10), a potem zdobić 8 godzin. I tak pod koniec dnia rozpisujemy co dokładnie robiliśmy, z dokładnością do 15 minut, bo od tego zależą płatności od klientów. Na spotkanie z klientem złożyłam się raz bo odwołali pociąg.
25 września 2018, 08:33
I zeby nie bylo, bo zaraz bedzie pozywka - potrafilam dojezdzac do pracy 150 km w jedna strone i przyjezdzac godzine wczesniej, byle sie 5 minut nie spoznic. Natomiast nijak ma sie to do tego, ze teraz mam warunki pracy jakie mam i MOGE sie spozniac ze wzgledu na dziecko. A czas, ktory sie spoznie i tak odrabiam z nawiazka dzien w dzien. Kwestia tego, jak sie czlowiek z wlasnym szefem dogada.
Jak dla mnie to się nie spóźniasz tylko masz elastyczne godziny pracy. Spóźniałabyś się wtedy gdybyś przychodziła PO umówionej godzinie, a skoro się umówiłaś, że możesz przychodzić później to w ogóle chyba nie ma tematu.
Już się do wcześniejszej pracy często spóźniałam, ale dojeżdżałam w pociągami (W sumie 25 minut jazdy więc niedługo), ale opóźnienia albo odwołania były standardem i nawet wychodzenie pół godziny wcześniej często nie pomagało. Ale to i tak była głupia praca i po roku odeszłam. Tzn. szef był głupi (Ale tak serio, prymitywny burak, komentujący spódniczki klientek itp.)
25 września 2018, 08:33
Ty mnie pouczac nie musisz jak nalezy pracowac. I chyba wyraznie napisalam, ze moja praca i tak jest konsultowana i sprawdzana.A co mnie obchodzi jak ktos jezdzi do pracy? Ja mam male dziecko i od poczatku uzgodnione, ze sie spozniac moge. Jesli mam wazny Termin to go przestrzegam, jesli mam tylko swoja robote do zrobienia to moge zaspac i godzine. I tak codziennie siedze w pracy dluzej niz powinnam.Poza tym, jesli moje dziecko w nocy spi trzy godziny, to wole godzine zaspac do pracy a przyjsc wyspana, niz przyjsc jak zombie i zeby nie bylo ze mnie pozytku. Kwestia tego, jakiego ma sie szefa - ja mam dobrego i wyrozumialego. Moje godziny pracy to tylko sa ustalone na papierze, rownie dobrze moglabym zaczynac 2h pozniej.Są zawody, w których błędy nie są dopuszczalne, a ja się ma wątpliwości to należy zapytać, albo 100 razy sprawdzić. Znam sytuacje gdzie drobny błąd zrodził bardzo poważne skutki. Co do spóźniania zależy, w mojej ostatniej pracy szef wymagał bezwzględnej punktualności i wynikało to z tego, że często z samego rana rozdzielał obowiązki i prosił o zreferowanie najważniejszych spraw, bo zaraz potem wychodził na rozprawy . Jedna dziewczyna jeździła codziennie 50 km i zdarzyło się jej spóźnić parę razy w miesiącu do 15 min to pamiętam, że bardzo ostro szef się wypowiedział , aby zastanowiła się, czy to jest odpowiednie miejsce dla niej i czy chce tutaj pracować.Ja sie tam codziennie spozniam do pracy kolo 15 minut. Czasem zaspie totalnie... budzik mi nie zadzwoni albo ja nie uslysze (zdarzylo sie), bledy tez popelniam, ale od tego sa ludzie, ktorzy sie lepiej znaja, zeby mi pomoc. Bledow nie robi tylko ten, kto nie robi nic.
Ja Cię nie pouczam, ale z Twojej wypowiedzi wynikło jakoby autorka miała niczym się nie przejmować, bo spóźnianie się do pracy i popełniane błędów jest naturalne.
Dwa dziecko to Twój wybór także trochę słabo tłumaczyć się w taki sposób i z szefem coś takiego uzgadniać, dla mnie nieprofesjonalne. Poza tym właśnie ludzie na pewnym etapie dokonują wyborów , czyli mam małe dziecko i wracam do pracy, bo dam radę, albo nie wracam bo dziecko mnie potrzebuje, albo nie śpi po nocach , czy ciągle choruje itp. ale to już kwestia profesjonalizmu, rozsądku i odpowiedzialności.
25 września 2018, 08:45
A kto Ci powiedzial, ze ja nie daje rady? Ze jestem nieodpowiedzialna?
Najlepiej komentowac siedzac z dzieckiem na dupie, z ktorym sama wiecznie opisujesz masz jakies problemy rozwojowe. To jak ja mam dogadane z szefem to moja sprawa - szef nie ma problemu, ja nie mam problemu ale Marisca, ktora siedzi tylko w domu i wiecznie zrzedzi na forum ma problem ;-) Smuteczek. Przynajmniej nie udaje nieomylnej i idealne jak Ty ;-))) Jestem czlowiekiem, mloda mama, godze wszystko ze soba na Ile sie da. Rosnie mi doswiadczenie, moje dziecko jest zaadaptowane do zycia w spoleczenstwie, rozwija sie prawidlowo. Ty sobie siedz do 18 z dzieckiem w domu i tlumacz to odpowiedzialnoscia ;-) Twoj wybor.
Edytowany przez cancri 25 września 2018, 09:03
25 września 2018, 08:47
Z mojej wypowiedzi wynika, ze sa firmy, w ktorych panuja ludzkie warunki pracy i nikt za spoznienie nikogo nie zwolni. Ze Ty pracowalas w jakims kolchozie to co poradze.
25 września 2018, 09:02
Nienawidzę się spóźniać, jestem z tych nadgorliwców, co to raczej przyjdą kwadrans przed czasem niż minutę po. Ale... wypadki się zdarzają. I tak kilkanaście lat temu pierwszego dnia pracy spóźniłam się... 4 godziny. Jechałam PKP z Warszawy do Krakowa, pociąg się zepsuł i staliśmy kilka godzin w polu. Pierwsze wrażenie zrobiłam piorunujące :)
Im bardziej odpowiedzialna praca, tym częściej jest sprawdzana i konsultowana, to normalne.
25 września 2018, 09:04
Jak dla mnie to się nie spóźniasz tylko masz elastyczne godziny pracy. Spóźniałabyś się wtedy gdybyś przychodziła PO umówionej godzinie, a skoro się umówiłaś, że możesz przychodzić później to w ogóle chyba nie ma tematu. Już się do wcześniejszej pracy często spóźniałam, ale dojeżdżałam w pociągami (W sumie 25 minut jazdy więc niedługo), ale opóźnienia albo odwołania były standardem i nawet wychodzenie pół godziny wcześniej często nie pomagało. Ale to i tak była głupia praca i po roku odeszłam. Tzn. szef był głupi (Ale tak serio, prymitywny burak, komentujący spódniczki klientek itp.)I zeby nie bylo, bo zaraz bedzie pozywka - potrafilam dojezdzac do pracy 150 km w jedna strone i przyjezdzac godzine wczesniej, byle sie 5 minut nie spoznic. Natomiast nijak ma sie to do tego, ze teraz mam warunki pracy jakie mam i MOGE sie spozniac ze wzgledu na dziecko. A czas, ktory sie spoznie i tak odrabiam z nawiazka dzien w dzien. Kwestia tego, jak sie czlowiek z wlasnym szefem dogada.
Mozliwe ;-) Tak czy siak dopisalam we wczesniejszym poscie, ze mam tak dogadane i "spoznienia" do pol godziny nie sa traktowane jako powod do automatycznego zwolnienia kogos z pracy.
25 września 2018, 09:06
Ja kobieto przynajmniej podejmuje świadome decyzję i albo robię coś na 100 %, albo wcale. Dzieci ma wielu ludzi i jak się decydują na godzenie rodzicielstwa z pracą zawodową to przynajmniej nie robią sobie wstydu i ośmieszają się jakimiś gadkami z szefem na temat taryfy ulgowej z tego powodu.
Praca jest pracą, a nie przedszkolem dla dorosłych i akurat w większości wymagana jest jednak punktualność oraz oddzielanie swoich problemów prywatnych od pracy poza jakimiś jednostkowymi , wyjątkowymi przypadkami. I profesjonalny pracownik doskonale o tym wie. .
A z tym godzeniem wszystkiego, skoro jednak musisz z szefem rozmawiać o taryfie ulgowej w pewnych kwestiach to tylko wydaje Ci się, że godzisz wszystko.
Natomiast adaptacja dziecka do życia w społeczeństwie nie ma nic wspólnego z pracą zawodową rodzica.
A teraz idę zaprowadzić dziecko do przedszkola :P
pa
Edytowany przez Marisca 25 września 2018, 09:06