- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 sierpnia 2017, 16:08
Tak się zainspirowałam pytaniem. Czy zagadał kiedyś do was obcy chłopak na mieście, ulicy w parku? Mi jakoś ciężko to sobie wyobrazić.
6 sierpnia 2017, 17:19
Tak, zagadywali, ale z reguly tak troche na przestraszenie mnie, bo ja ich wczesniej nie widzialam, a nagle jakis chłopak do mnie, że się mu podobam. No nic tylko uciekać...
6 sierpnia 2017, 17:45
tak,wiele razy. Tu w Teksasie zdarza mi sie to niemal codziennie;)
6 sierpnia 2017, 17:56
Tak żeby się umówić to kilka razy - dla mnie też mocno surrealistyczna sytuacja. Nie byłam intencjonalnie nie miła, odpowiadałam że nie umówię się, bo mam chłopaka. Ale podejrzewam, że moja niewerbalna reakcja musiała wyglądać na zasadzie "odejdź, bo ci oczy wydrapię" - jak ktoś mnie tak zaczepia to moją pierwszą myślą jest, że psychopata. Za to tak "po prostu" zaczepia mnie dużo ludzi, nie wiem, jakoś przyciągam zapytania o to jak gdzieś dojść, jak dojechać i tak dalej - zwłaszcza, że jest tutaj dużo turystów. No i notorycznie ludzie mnie zaczepiają jak jestem z psem, ale to już stricte ze względu na psa.
6 sierpnia 2017, 18:44
Mnie najbardziej zdziwiło jak do mnie zagadał kiedyś facet na siłowni... byłam cała spocona i czerwona (bo ja jak chodzę na siłownię to nie dla lansu tylko wylać z siebie siódme poty), a ten się pyta o numer :)
6 sierpnia 2017, 18:52
stosunkowo często mi się to zdarza. 1/5 to sympatyczne zagadywanie z odprowadzeniem mnie gdzieś, rodem z książek o uwodzeniu kobiet :p. 4/5 to wulgarne propozycje seksualne.
6 sierpnia 2017, 19:04
tak, zdarzało się i o nr tel prosili, szczególnie w czasach raczkującego fejsbuka, kiedy jeszcze nie było spotted
6 sierpnia 2017, 19:35
Tak, nie jeden raz :P zazwyczaj mówią jakiś niezobowiązujący komplement i tyle :) Czasem chcą zaprosić na kawę
6 sierpnia 2017, 20:06
zdarza się. ostatnia taka sytuacja miała miejsce wczoraj na peronie, gdy czekałam na pociąg. poza tym od czasu do czasu jedną z takich sytuacji wspomina mój mąż.. poszedł na chwilę do kiosku po wodę, a do mnie przysiadł się jakiś koleś z pytaniem: przepraszam. czy możemy porozmawiać? zaczął coś ściemniać, już dokładnie nie pamiętam co, bo to lata temu było, ale ubaw mamy z mężem do tej pory. koleś uciekł jak tylko mojego męża zobaczył.