- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 sierpnia 2017, 14:30
Nie chcę wywołać gównoburzy, czy dysputy filozoficznej na temat tego, czy słusznym jest aby rodzic krzywdził swoje dziecko dziurawiąc mu płatek ucha. Chcę porady. Moja 7-letnia córka jest zdecydowana. Męczy mnie o te kolczyki od dłuższego czasu. Wie, że będzie bolało, wie, że będzie się paprać, puchnąć i goić. Wie, że będzie ciężko spać kilka nocy na boku. Świadoma tych wszystkich skutków ubocznych chce i już.
A ja czytam po necie, że pistolet to zło. Że można złapać HIVa, żółtaczkę i pewnie jeszcze czarną ospę i cholerę. Że rozrywa ciało i że to może nie zagoić się nigdy. Prawie posiwiałam od tych okropieństw. Zatem... piercer?
Czy ktoś zdecydował się na dziurawienie ucha dziecku w salonie piercingu?
Szczerze mam mętlik. Niby u piercera bezpieczniej, szybciej się goi.
Ale za to pistolet nie boli i nie trzeba dźgać w tej świeżej dziurce zakładając kolczyka.
Opinie są bardzo mieszane.
No nie wiem, serio. Poradźcie.
1 sierpnia 2017, 14:44
ja miałam pistoletem sto lat temu robione jako dziecko i zyje bezproblemowo bez żadnych chorób.
1 sierpnia 2017, 14:47
Nie wiem czy pistoletem nie boli, bo nie miałam z tym styczności - ale nawet jeśli rzeczywiście nie boli to i tak rachunek zysków i strat przemawia na stronę sterylnej igły. Ryzyko zarażenia się HIV, wirusowym zapaleniem wątroby i tak dalej vs chwila bólu. Wiem, że pewnie zaraz sto osób napisze "bo ja miałam pistoletem i mi nic nie jest", ale dla mnie to mega słaby argument. Po prostu miały szczęście (albo się nie przebadały dokładnie i nawet nie wiedzą, że są chore). Nie liczyłabym na szczęście w tak poważnej kwestii jak możliwość zarażenia się chorobą, która potem może rzutować na całe życie. Mnie przebijała uszy pielęgniarka (koleżanka mamy - wtedy chyba salony piercingu nie były tak popularne, więc dlatego tak, bo mama powiedziała że pistoletem za żadne skarby świata) - byłam w wieku Twojej córki. Pamiętam to dość dokładnie, bo też męczyłam wszystkich dłuższy czas, że chcę kolczyki - ale jakiegoś strasznego bólu nie zakodowałam.
1 sierpnia 2017, 14:54
Ja przekłuwałam sobie u piercera. Ból jak przy szczepieniu, szybko się zagoiło, nic się nie paprało, a puchło przez 2-3 dni i potem już spokój. Uważam, że nie ma sensu ryzykować robiąc to pistoletem.
1 sierpnia 2017, 14:56
Akurat ja robilam całkiem niedawno wszelkie badania na HIV, żółtaczkę, HCV itp. Dodam, że mam 40 lat i przebijałam uszy pistoletem w czasach komuny, kiedy o dezynfekcji nie urządzeń kosmetycznych nie mówiło się głośno publicznie albo wcale.
1 sierpnia 2017, 14:58
"POWODY DLA KTÓRYCH NAPRAWDĘ NIE CHCESZ PRZEBIJAĆ CIAŁA PISTOLETEM:
– Pistolety nie są sterylne. Posiadają zarówno plastikowe jak i metalowe elementy, a co za tym idzie nie mogą być poddane procesowi sterylizacji.Wirusy takie jak HBV i HCV giną dopiero w temperaturze 134 stopni. Pomyśl o tym. Zagrożenie jest naprawdę duże. Płyn do dezynfekcji nie załatwi tu sprawy.
– W przeciwieństwie do przekłucia ciała ostrą igłą, tu z dużą prędkością wbijany jest w ciało zaostrzony kolczyk przypominający gwoździa. Tkanka zostaje zmiażdżona i rozerwana, co utrudnia gojenie albo je wręcz uniemożliwia.
– Biżuteria używana do tego zabiegu jest jednego rodzaju. Dobry piercer dobiera długość i grubość kolczyka do miejsca przebicia. Przebita tkanka puchnie. Co jeśli kolczyk okaże się zbyt krótki? Uszy to jedno, ale przebicie pistoletem pępka, nosa lub chrząstki to po prostu tragedia. Przebita części ciała puchnie i pochłania kolczyk, kolczyk może chcieć wrosnąć w skórę. W najlepszym przypadku trzeba go prędko wyciągnąć (często w asyście fontanny osocza lub ropy) lub naciąć skórę i się go pozbyć.".
Ja bym jednak nie ryzykowała. Jasne, wenflon jest z pewnością mniej przyjemny niż szybkie przebicie pistoletem ale też płatek ucha specjalnie bolesny nie jest - skoro córka się już nastawiła to jej i tak to nie zniechęci. No ale bezpieczenstwo to podstawa, szczególnie, że mówimy o dziecku.
1 sierpnia 2017, 15:01
oczywiście, że poszłabym do piercera :) jeśli tylko moje córki kiedyś wyrażą taką chęć to pójdą ze mną do salonu, w którym ja się kolczykowałam :)
1 sierpnia 2017, 15:02
Mnie się wydaje, że kombinowanie z piercerem to już przesada. Pistolet do takiego podstawowego przekłucia naprawdę nie jest zły. Przede wszystkim przekłuje płatek ucha równo, spod igły czasem wychodzą przekłucia pod innym kątem i po zagojeniu zaczyna się gmeranie sztyftem w uchu, żeby kolczyk wyszedł drugą stroną. Oczywiście nie zawsze się tak zdarza, ale moja koleżanka miała taki problem.
Co do samej gównoburzy - zdeterminowana siedmiolatka nie jest absolutnie dla mnie problemem. Nieświadome 7-miesięczne niemowlę, owszem.
1 sierpnia 2017, 15:26
Idź do piercera. Pinako napisała już, dlaczego lepiej przebić igłą niż pistoletem. Poza tym, kolczyk wkładają od razu, nie ma żadnego dźgania w świeżej dziurce. A możliwość krzywego przekłucia jest minimalna, jeśli pójdziesz do profesjonalisty.
1 sierpnia 2017, 15:40
idz z nia do piercera. osobiscie mialam przekluwane uszy dwukrotnie (jakis czas nie nosilam kolczykow i dziurki mi zarosly). dwa razy robila mi to kosmetyczka, dwa razy bylo to robione pistoletem. nic sie nie babralo, nie wdalo sie zadne zakazenie, zyje i mam sie dobrze. teraz jednak zdecydowalabym sie na przekluwanie uszu (czy jakiejkolwiek innej czesci ciala) tylko i wylacznie u piercera.