Temat: Niski wzrost = brzydota?

Zainspirowana tematem ,,co sie wam najbardziej nie podoba" chciałabym was spytac czy niski wzrost az tak strasznie razi wysokich. Jest to mój największy kompleks (155 cm), nie czuję się przez to atrakcyjna. Ciagle porównuje się z niskimi dziewczynami, jednak za każdym razem stwierdzam ze te o wzroscie ok 150 cm wyglądają śmiesznie. To może sie wydawac dziwne ale czuję  jakbym miala jakas deformacje ciała - już nie urosnę - to nieodwracalne. Gdy widzę niskie osoby podświadomie traktuje je jak kogoś gorszego od ludzi wyższych. Jak zakładam płaskie obuwie mam wrazenie ze wszyscy na mnie zwracaja uwagę oczywiscie nie w tym dobrym sensie i uwazaja ze jestem przez to dziwaczna i brzydka. Dziwie sie ze moj chlopak jest ze mna, a wiem ze tez raczej nie gustuje w niskich. Dziewczyny ze srednim i wysokim wzrostem - jak postrzegacie te bardzo bardzo niskie?

Cyrica napisał(a):

to nie tylko o kobiety chodzi, ogólnie o postacie, rzeczywiście pewna nierealna strzelistość tych sylwetek się przewija i ma wrazenie ze fotografia też idzie tym tropem, stad modelki sa po prostu najwyższymi przedstawicielkami naszego garunku - techniczny model do odzwierciedlenia. natomiast kanon piekna jest gdzie indziej, właśnie w różnicach, czyli cały czas niezmiennie mamy głowę na kosmicznie długim ciele, co ma pokazac postać człowieka, a to ciało bywa raz węższe, raz szersze, raz proste, raz pogiete w pewnych miejscach. Przy czym kanon nigdy nie odbiegał od tej sredniej o której nie chcesz gadać bo nudna ;), a podobny jest dlatego, bo kobiety zawsze wyglądają jak kobiety. I jak już ten barok ma tak odbiegac niby, to ile wzrostu maja słynne gracje odmierzając standardową głowę?

Czyli co, wychodzi na to, że nagle w XIX wieku odwaliła nam szajba i zaczęliśmy wszystko brać zbyt dosłownie? Nastolatki na Vitalii dążą do niedowagi, żeby wyglądać jak odwieczny malarski model proporcji człowieka? :D

Jest to jakaś opcja. Nie wiem tylko, czy pocieszająca.

Takie własnie odnosze wrażenie.

By chociaż do Wenus rafaela dążyły, czy Wenus z Milo, mniejsza szkoda dla zdrowia. Ja ci powiem, że trochę się cieszę, na te wpływy z krajów południowych i afirmację cyców i tyłków, ba nawet ta moda na fitness mnie cieszy. I na plus size. Zawsze to jakieś alternatywy dla tej chudej sztancy, która dominowała mój okres dojrzewania i od której wtedy nie było żadnej odskoczni. Jakbym ja mając naście lat wiedziała, że są inne opcje, niż zagłodzenie, żeby być uważaną, za ładną.

Nie "by być uważaną" tylko by "się uważać". Aaaalbo przez koleżanki. Bo zastanów się czy obchodziło Cie czyjekolwiek inne zdanie, albo czy dopuszczałaś że pogląd alternatywny istnieje. Bo tyłki i cycki były zawsze, nawet w popkulturze. 

Nie było alternatywy, z resztą sama wiesz. "Każdy wiedział", że chudym trzeba być. I ew. mieć duże cycki. No lata świetności Pameli nie bez powodu. W ogóle by mi nie przyszło do głowy się zastanawiać, skąd u mnie taka wizja piękna, założyłam, że tak po prostu jest i tyle. Przynajmniej w mojej grupie wiekowej tak było. Ba, jeszcze wiedza o odżywianiu nie była taka popularna, więc głodówki się trzepało kompletnie bez poczucia winy i wyrzutów sumienia.

Po chwili zastanowienia - hmm, nie wiem, może to nie był synonim piękna, chudość, ale to było jedyne, o czym wiedziałyśmy, że "poprawia urodę". Jak któraś się czuła nieładna, to jedyne co jej podawano na tacy jako rozwiązanie, to było schudnięcie. Tyle. Bo przecież nikt nie ćwiczył,a makijaż w najntisach i początki 00, to był płacz i zgrzytanie zębów.

no widzisz, a ja wiem dlaczego chciałam być chuda. Bo miałam 13 lat jak mi urosły cycki i dupa i zaczełam byc traktowana jak kobieta podczas kiedy byłam totalnym dzieciakiem, jeszcze długo. Chyba miałam 19 lat kiedy przestało mi przeszkadzac to jak wyglądam, bo oczywiście pozbyć się togo nie dało. Może to nie jest wcale chęc bycia piękną tylko nierozumiana niegotowość do bycia kobietą. Nastolatki sa naprawde w trudnym położeniu, już nie dzieci, jeszcze nie dorośli, coś tam sobie marzą, ta wewnętrzna księżniczka już nie taka infantylna jak wcześniej, a natura się broni. Oczekiwania kulturowe wobec dziewczynek też zawsze były na wyrost, stąd ta wielowiekowa pozorna pokora. A chude nie tyle jest ładne, co własnie niewarte uwagi bo słabe gatunkowo.

jurysdykcja napisał(a):

Owszem, ewoluują. Tyle to widzę, przecież o tym piszę. Tylko dlaczego? [...] To dziwne po prostu. Że NAGLE w kilku dziesięcioleciach przekreśla się miliony lat ewolucji, bo tym jest wybór na partnerkę skrajnie chudej modelki.[...] Nie wiem, może to po prostu przykład tego, że nasz gatunek w pewien sposób przestaje dążyć do przekazywania swoich genów dalej? Tzn. skupiamy się na czym innym i co innego staje się naszym celem, co się przekłada też na kanon piękna. Bo chudość może być synonimem ciężkiej pracy, jakąś formą samorozwoju, nie? Trochę to przerażająca wizja, bo mi przypomina eksperyment o mysiej utopii.

Ja mam teorię, że ludźmi po prostu łatwo kierować i wystarczy im przez jakiś czas pokazywać różne obrazki żeby im się to czy tamto spodobało. Jeszcze jakiś czas temu wielka, przysadzista dupa i mięśnie brzucha były niefajne, teraz co 3 laska na instagramie się tym chwali, a kolejne 10 podziwia i też chce tak wyglądać. Zastanawia mnie tylko kiedy kanony internetowe wyprą te telewizyjne. Nie da się zaprzeczyć, że w necie króluje sylwetka fit z delikatnym zarysem mięśni, do tego nierzadko wielki tyłek. A w tv nadal chude flaki bez mięśni.

Ooo albo brwi. Jeszcze niedawno nikt nie zwracał na nie aż takiej uwagi, a teraz pierwszy komentarz pod prośbą o ocenę makeupu dotyczy brwi i podkreślania ich. Jest jakiś szał na te brwi. Po prostu kilka silnych jednostek coś wytyczy, a reszta małpuje. Jobs mawiał, że ludziom trzeba pokazać czego chcą, a Henry Ford, że gdyby zapytać klientów dawniej czego by chcieli odpowiedzieliby szybszych koni :) Ja się z nimi zgadzam. 

Co do zaprzestania przekazywania swoich genów dalej to po prostu w obecnych czasach jest tak wiele możliwości i można robić tyle ciekawych rzeczy, że wychowywanie dzieci jest dla coraz większej liczby ludzi mało atrakcyjne. W czasach naszych rodziców każdy musiał mieć dzieci, dziś coraz częściej kobiety twierdzą, że ich nie chcą mieć, bo wolą zająć się czymś innym. Kiedyś też więcej ludzi wierzyło w życie po śmierci, teraz wiele osób jest przekonanych, że po śmierci nic nie ma, idzie się do piachu, a tym samym trzeba ten czas na ziemi jak najlepiej spędzić. A skoro umrzemy to co nas obchodzi, że nie przekażemy naszych genów. I tak nas nie będzie i nie będziemy tego widzieć. Z resztą wszelkie dyskusje filozoficzne udowadniają, że życie nie ma większego sensu i nabiera go tylko wtedy, gdy sami mu ten sens nadamy. Obecnie nie dla wszystkich jest to przekazanie genów dalej. 

Pasek wagi

A ja uważam, że nadal dążymy do przekazywania swoich najlepszych genów dalej, tylko może już nie tak 'nachalnie'. Jak spojrzycie na te wszystkie testy psychologów w stylu 'która twarz jest najładniejsza?', w którym do wyboru macie jedną i tą samą kobietę z delikatnymi zmianami, to prawie zawsze wybór pada na tą bardziej dziecinną - duże oczy, mały nos, bardziej okrągła buzia - bo to się kojarzy z młodością. To samo tyczy się gęstych, lśniących włosów i promiennej cery - bo taka kobieta kojarzy się ze zdrowiem. Jeżeli chodzi o wzrost, ciało - no to jest już konstrukt społeczeństwa. Wybory miss kiedyś też wyglądały odrobinę inaczej, kobiety miały inne figury, ale wtedy nie pokazywano wszędzie tych szczupłych, wysokich modelek - jak ktoś Ci od najmłodszych lat wciska, że tak wygląda ktoś piękny, to w to wierzysz. A jeśli chodz o to, że wielu mężczyzn gustuje w niskich kobietach... Moim zdaniem również chodzi o to, że nasze społeczeństwo ciągle dyktuje nam, że facet powinen być mężczyzną, która zadba o swoją kobietę, że powinien móc ją obronić. Musi być silniejszy, twardszy. Takie niskie kobiety, z racji, ze kojarzą się z niewinnymi, uroczymi istotkami, idealnie się w to wpisują. Bo jakikolwiek ten facet nie jest, i tak będzie 'większy', 'silniejszy'. Potrzeba bycia macho. :)

 A co do tych zmian, że chudość jest w cenie - Kiedyś nie wypadało, żeby mężczyzna o siebie dbał, bo nie jest 'prawdziwym mężczyzną' jeśli to robi. Teraz jest to coraz bardziej powszechne. A te kanony piękna zmieniają się dlatego, że ktoś bogaty chce zarobić trochę kasy. Modelki są wychudzone, bo dla takiej najłatwiej zaprojektować ubranie, bo ładnie leży. Mężczyźni o siebie dbają bardziej, bo ktoś stwierdził, że być może będzie rynek dla produktów dla mężczyzn - wszelakich kremów, i tak dalej. No i ciągła ekspozycja. Jak wszyscy wokół mówią Ci, że jesteś beznadziejna, to prawdopodobnie prędzej czy później w to uwierzysz. 

znów pada to stwierdzenie i znów nikt nie odpowiada sensownie: dlaczego się twierdzi, że modelki są piękne? Przecież nie są z założenia. Jest kilka procent tak jak i w każdym innym zawodzie. Skąd się ta idiotyczna teza wzieła?

Cyrica napisał(a):

znów pada to stwierdzenie i znów nikt nie odpowiada sensownie: dlaczego się twierdzi, że modelki są piękne? Przecież nie są z założenia. Jest kilka procent tak jak i w każdym innym zawodzie. Skąd się ta idiotyczna teza wzieła?

No, ale przecież odpowiadam sensownie. Ktoś postanowił zarobić pieniądze > zatrudnił chude, wysokie dziewczyny bo dla takich najłatwiej coś uszyć > reklamy >  ludzie którzy na takie pokazy chodzą > prestiż: żeby być modelką musisz mieć 170+ i być konkretnej budowy > ekspozycja tych kobiet wszędzie > skoro prestiżowe, to wyjątkowe, piękne > ludzie do tego dążą. 

Poza tym modelki Victoria Secrets, które poza jakąś tam budową, muszą mieć jeszcze dość atrakcyjną twarz. 

Voila. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.