Temat: prysznic/ kąpiel - jak często>

Ile razy w ciągu dnia lub tygodnia bierzecie prysznic/kąpiel? 

I w jakich porach zazwyczaj: rano czy wieczór?

Ja.. róźnie. Mogłabym prysznic brać kilka razy w ciągu dnia (może być bez mycia włosów itp, zwyczajne odświeżenie się), ale absolutnym musem jest dla mnie prysznic poranny. Bez tego trudno jest mi wyjść z domu. 

A jak jest z Wami? 

Ps. znam osoby, które (poważnie) kąpią się raz w tygodniu, dwa razy w tygodniu  i tyle. Osobiście nie mogłabym tak.

Pasek wagi

WyjdaWamGalyJa rozumiem choroby skóry itd. wyjątki... ale poczytajcie o tym ile wydzielin ma człowiek. Kiedy już od nas czuć, to znaczy że bakterie na nas szaleją. Nie mam przeświadczenia że "coś tam" i nie myślę o tym że komuś nos odpadnie, nie myję się dla innych tylko dla siebie, zwyczajnie utrzymuję higienę. Akurat ja współczuję Tobie choroby... sobie tego, że lubię być świeża, nie. BTW nie chce pytać nawet jak często ludzie czują potrzebę zmieniania pościeli w takim razie...

dyskusja ma na celu rozmowę, a nie obrażanie osób, które się nie myją 2razy dziennie. Za dużo źle, za mało też niedobrze. Ja czasami myślę, że mogłabym się nie myć tak często, ale nie umiem. :Lubię świeżość, wtedy wiem, że jestem czysta, wtedy jestem pewna siebie, inaczej źle bym się czuła. Nie powiem, czasami przeszkadza mi to moje ciągłe potrzeby mycia się, bo przecież nie jestem brudna. Natomiast rozumiem osoby, które muszą palić, by mieć wodę ciepłą. Współczuję, ale zawsze można zagrzać wodę na gazie i się podmyć. Z kolei niezbyt popieram zmywanie makijażu chusteczkami do demakijażu.., to nie to samo co woda. Owszem, można, ale itak przemyłabyym twarz wodą. Włosy myję raz dziennie, po prostu nie moczę ich pod prysznicem za każdym razem. Makijaż... itak przemyłabym twarz, z makijażu zostawiam tylko tusz do rz ęs (jak się rozmyje to poprawiam), a reszty aż tak nie potrzebuję, zresztą wolalabym nałożyć nowy na umytą twarz niż chodzić caly dzien z tym samym makijażem. (no, chyba, że musiałabym, bo itak się czasami zdarza). 

Ręczniki też mam dwa i piorę je co mycie/ co dwa mycia. Jak mieszkałam w domu, gdzie ręcznikow mialam sporo to raczej po jednym dniu (czyli min. 2 myciach) zmienialam. Pościel minimum raz  w tygodniu. Ręcznik do włosów mogę prać rzadziej, ale ten do ciała częściej. Twarz też wycieram raczej papierowym ręcznikiem.

Ps. niektórzy myją się chusteczkami odświeżającymi pod koniec dnia i tłumaczą, że to ich higienia... ale same chusteczki też nie dają tego efektu świeżości. To dobra sprawa jak się jest cały dzień poza domem, zawsze to coś, ale nic nie zastąpi wody. A tłumaczenie, że skoro się człowiek nie poci, niby nie śmeirdzi, nie jest brudny jest dziecinny i śmieszny. Jakbym się myła tylko wtedy kiedy się pocę/ śmierdzę też pewnie myłabym się raz  wtygodniu;D 

Kiedyś ubrałam białą bluzkę i po godzinie bycia poza domem (głównie chodzenie po mieście) była zabrudzona w miejscach  szyycia od kurzu. Po godzinie. Wyobraziłam sobie co w takim razie jest na moim ciele, na moich włosach po całym dniu. Stąd raczej częste( bez przesady, oczywiście, chyba, że ktoś lubi) mycie się, zmienianie ubrań jest dzisiaj koniecznością.

Pasek wagi

Jak w pracy prysznic biorę, to omijam twarz i włosy. Przecież jest to wykonalne :-)

Pasek wagi

Progres_Pati napisał(a):

WyjdaWamGalyJa rozumiem choroby skóry itd. wyjątki... ale poczytajcie o tym ile wydzielin ma człowiek. Kiedy już od nas czuć, to znaczy że bakterie na nas szaleją. Nie mam przeświadczenia że "coś tam" i nie myślę o tym że komuś nos odpadnie, nie myję się dla innych tylko dla siebie, zwyczajnie utrzymuję higienę. Akurat ja współczuję Tobie choroby... sobie tego, że lubię być świeża, nie. BTW nie chce pytać nawet jak często ludzie czują potrzebę zmieniania pościeli w takim razie...

No dokładnie! 
Ja naprawdę słabo się pocę (raczej w czasie treningu albo w upały) ale myję się dla siebie. Jakoś nie uznaję cząstkowego mycia (tu umyję jedną nogą, tu rękę, tam tyłek) - wskakuję pod prysznic co zajmuje kilka minut (namoczyć skórę, namydlić, spłukać, wytrzeć) i tyle. 
Nie chodzi o to, że każdy od razu śmierdzi ale nawet kurz i pył z ulicy się na człowieku osadzają, w życiu bym tak do łóżka nie weszła. 
A rano to już w ogóle prysznic ekspres - dla odświeżenia i dla orzeźwienia ;)

swinka89 napisał(a):

Progres_Pati napisał(a):

WyjdaWamGalyJa rozumiem choroby skóry itd. wyjątki... ale poczytajcie o tym ile wydzielin ma człowiek. Kiedy już od nas czuć, to znaczy że bakterie na nas szaleją. Nie mam przeświadczenia że "coś tam" i nie myślę o tym że komuś nos odpadnie, nie myję się dla innych tylko dla siebie, zwyczajnie utrzymuję higienę. Akurat ja współczuję Tobie choroby... sobie tego, że lubię być świeża, nie. BTW nie chce pytać nawet jak często ludzie czują potrzebę zmieniania pościeli w takim razie...
No dokładnie! Ja naprawdę słabo się pocę (raczej w czasie treningu albo w upały) ale myję się dla siebie. Jakoś nie uznaję cząstkowego mycia (tu umyję jedną nogą, tu rękę, tam tyłek) - wskakuję pod prysznic co zajmuje kilka minut (namoczyć skórę, namydlić, spłukać, wytrzeć) i tyle. Nie chodzi o to, że każdy od razu śmierdzi ale nawet kurz i pył z ulicy się na człowieku osadzają, w życiu bym tak do łóżka nie weszła. A rano to już w ogóle prysznic ekspres - dla odświeżenia i dla orzeźwienia ;)

To też miałam na myśli :) Miłego dnia :) 

A jeśli chodzi o obrażanie kogokolwiek... nie miałam takiego zamiaru jeśli ktoś tak to odebrał, to sorki :) raczej ja poczułam jakbym coś źle robiła ;) 

Rano i wieczorem - obowiązkowo. Zawsze. Codziennie. Inaczej czuję się brudna. Latem często dodatkowo po przyjściu z zewnątrz, kiedy jest bardzo gorąco.

Pasek wagi

Raz dziennie, wieczorem.

Codziennie biorę prysznic, zazwyczaj 2x dziennie, zdarza się gdy jest bardzo gorąco że 3x dziennie. Rano co 2 dzień myję włosy, wieczorem tylko spłukanie i umycie strategicznych rejonów. W moim rodzinnym domu jak byłam dzieckiem to porządne mycie się było tylko 1x w tygodniu, nie zależało to ode mnie, nie wolno było częściej, rodzice tak zarządzili - i to nie dlatego, ze pieniędzy brakowało, po prostu byli skrajnymi sknerami, a na wsi było to normalne. Gdy byłam starsza to w tygodniu brałam też prysznic, ale bez mycia głowy i do dyspozycji miałam tylko lodowatą wodę, nie było podgrzanej bieżącej wody.

Cofziennie, dwa razy dziennie myję tyłek gdy jest gorąco. Tak samo stopy. Prysznic biorę w zależności od potrzeb raz dziennie w upalne dni lub raz w tygodniu. Moje ciało poza dupą i stopami wogóle nie wydziela potu. Nawet w saunie mam z tym problem, wychodzę sucha. Codziennie lub 2 razy dziennie zakładam czysta bieliznę,skarpetki i odzież. Włosy myję regularnie raz na tydzień. Chyba że bardzo kurzy się na dworze,w takich sytuacjach biorę również przysznic ale spłukuje ciało tylko ciepłą wodą

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.