Temat: Moja przygoda z odchudzaniem:)

Opiszcie jak to się zaczęło :) czy doszłyscie do wniosku,że same chcecie coś z tym zrobić czy ktoś was do tego zmusił....Zróbmy taki mały kącik porad co i jak robić żeby się odchudzać z głową:)A jak sie udało jak się czujecie i czy wam to pomogło odzyskać wiarę w siebie:) No to ja pierwsza....:D


Przestałam czuć się atrakcyjna – to mnie zbudziło ze snu...Wiedziałam, że małymi kroczkami nic nie zyskam, żeby się odchudzić trzeba wielkich zmian, trzeba wiedzieć, czego się chce...a ja wiedziałam!!!!bardzo szczegółowo ułożyłam plan na każdy dzień, wszystko po to by znaleźć miejsce na ćwiczenia, by uzyskać chociaż pół godz dla siebie. Kupiłam sobie rowerek do ćwiczeń, więc jak tylko leciał jakiś ciekawy serial od razu zasiadałam na rowerku i cały serial pedałowałam i próbowałam powoli dociągnąć do końca :) (a teraz takie pedałowanie to pestka i czysta przyjemność). Odchudzałam się z głową, nie urządzałam głodówek, nie podkradałam słodyczy. Wiedziała, że to jedyna okazja na schudnięcie.Trzeba też wiedzieć,że we wszystkim potrzebny jest umiar i rozsądek:) Życzę wam wytrwałości drogie dziewczyny i takiemu jednemu Rodzynkowi też....:D On będzie wiedział o co chodzi:) Kiedy miałam złe dni, chciałam usiąść jak dawniej przed telewizorem i najeść się lodów I popić colą.... Ale wytrwałam, nie wiem jak to zrobiłam ale wygrałam. Cieszyłam się  jak małe dziecko, kupowałam coraz mniejsze ubrania. Faceci zaczęli zwracać na mnie uwagę. Naprawdę było mi z tym dobrze i wciąż jest.


JAK SCHUDŁAM 11 KG CZYLI HISTORIA CUDU :D


Ja natomiast zawsze byłam świadomA swjego 'pulpecikostwa' ale jakoś nigdy nie udawał mi się nic z tym zrobić.Myślałam "może taka już jestem, może taka właśnie być powinnam?". I w pewnym okresie, jAkaichś 5 miesięcy schudłam z 65 do 55 kg. Uznacie, że jestem nienormalna bo NIE BYŁAM TEGO ŚWIADOMA!! Nosiłam szerokie spodnie i bluzy  [które wcześńiej miały ukrywać mje kształty], nie wychodziłam nigdzie gdzie trzeba się stroić. A mieszkałam wtedy u cioci, w mieście gdzie chodziłam do LO, daleko od domu. Kiedy przyjechałam do siebie po kilku miesiącach... Mamie prawie szczęka opadła. A ja stanęłam przed dużym lustrem [u cioci go nie było] i tak patrzyłam, patrzyłam... Rany, byłam wreszcie szczupła! Pierwszy raz w życiu!! I nie wiem jak mogłama tego wcześniej nie zauważyć. Ok, czesto zdarzało mi się opuszczać obiady po szkole, nie smakowało mi to co gotowała ciocia dla siebie i wujka, ale zawsze nadrabiałąm to np. bułką kajzerką z serem. Na śnadanie taka sama buła i kakao, albo płatki z mlekiem. W szkole.... znowu buła! A kolacji raczej nie jadłam. Ruch jaki miałam to 2,5 km do szkoły pieszo, powrót też i weczorem godzina spacero-marszu. I to w wolnym tempie zdziałało cuda. Stałam się nową osobą. Piękny stan trwał ze 3 miesiące a potem wróciłam do domu na wakacje i razem z obiadkami mamuśi figurka przepadła. Od tego czasu staram się ją odzyskać, zmniejszym lub większym skutkiem. 
Moja historia zaczyna się kiedy chłopak który mi się podobał, powiedział mi prosto w twarz, że powinnam schudnąć :(
Później widziałam swoje zdj. na stronie szkoły lub z imprez, to zawsze ja byłam tą "pulchną", aż pewnego dnia gdy czytałam książkę Nory Roberts w której główna bohaterka niesamowicie schudła  i wszystko było wyjaśnione, jak to zrobiła oraz dla kogo, dlaczego. To mnie zmotywowało, na  początku jeszcze gdy się zajmowałam kuzynką, trafiłam na pogromców wagi na MTV i jak zobaczyłam czego ludzie tam dokonują to szczęka mi opadła ;)
Teraz jestem na diecie i wiem że dam rade polecam pogromców wagi na stronie MTV-polska :))
u mnie się zaczęło od tego że uwierzyłam koleżnace w szkole która to niby w trosce o mnie, wmówiła mi że jestem  gruba (ważyłam 52kg/158cm), a że byłam mloda, glupia, niedoświadczona i nic nie wiedziałam o diecie to zaczełam się odchudząc, oczywiście beznadziejnymi glodowkami, i tak przytyłam pierwsze 10kg, potem wpadałam w spirale diet, kompusów i jojo i tak osiągnełam krytyczne 75kg, 
dopiero teraz, wiem czym jest dieta i co robić żeby schudnąć, pomału dążę do celu i już nie slucham się innych

niestety przez to wszystko źle czuję się w swoim ciele, ogranicza mnie moją nadwagą, i dlatego się odchudzam
Ja cale życie miałam świadomość tego że jestem gruba. Od małego, dziewczynki miały ładne sukieneczki a ja nie bo na mnie nie wchodziły. Pierwszą dietę zaczęłam stosować w liceum kiedy to chłopaki z klasy wykrzyknęli że jak biegnę to podskakuje parkiet. Wyszłam w wf poszłam do domu. W 2 tyg schudłam 14 kg 3 posiłki dziennie 3 km biegu 2 godz ćwiczeń. Wytrzymałam rok ze swoją wagą. Nie dawno schudłam 10 kg ale już mi 5 przybyło
Ja natomiast do 16 roku życia byłam chuda-47 kg/158 cm i żeby było smieszniej nie czułam sie  dobrze w swojej skórze pragnelam schudnąć tylko te dwa kg, zeby bylo tak ladnie 45 i sie zaczelo.....glodowki, kompulsy, glodowki, kompulsy i tak wylądowalam w wieku 18 lat z wagą 67 kg......byłam niesamowicie nieszczesliwa juz nawet przyjaciolki i rodzina nie udawaly ze nie widzą moich kg,  z czolowego chudzielca wsrod rodziny i przyjaciol zrobilam sie czolowym pulpecikiem....i tak zaczelo sie moje prawdziwe odchudzanie. 3 maja tego roku przeszlam na dukana schudlam na nim do wagi 63 kg ale ze dukan przestal dzialas postanowilam dalej stosowac diete do 1500 kcal i duzo ruchu na tym jeszxcze zrzuciłam 3 kg no i potem w lipcu wyjechalam do pracy wakacyjnej, bylo duzo ruchu malo czasu na myslenie o jedzeniu i tak schudlam jeszcze 5 kg. osiągając wage 55 kg. Do tych 60 kg nikt nic nie zauuwazal ze schudlam ale jak wrocilam z pracy we wrzesniu to wszyscy wytrzeszczali oczy jak mnie zobaczyli ze tak schudlam. No i teraz postanowilam sobie jeszcze do czerwca przyszlego roku schudnąć jeszcze te 5-8 kg zeby osiągnąć wage z przed tych moich idiotycznych glodowek, ale to juz powolutku pomalutku; )
> Ja cale życie miałam świadomość tego że jestem
> gruba. Od małego, dziewczynki miały ładne
> sukieneczki a ja nie bo na mnie nie wchodziły.
> Pierwszą dietę zaczęłam stosować w liceum kiedy to
> chłopaki z klasy wykrzyknęli że jak biegnę to
> podskakuje parkiet. Wyszłam w wf poszłam do domu.
> W 2 tyg schudłam 14 kg 3 posiłki dziennie 3 km
> biegu 2 godz ćwiczeń. Wytrzymałam rok ze swoją
> wagą. Nie dawno schudłam 10 kg ale już mi 5
> przybyło


14 kg w 2 tygodzie? To musiała być jakaś masakra dla Twojego organizmu
Adrien, nie było tak źle. Myślę że to była kwestia tego że po 1 to była moja pierwsza dieta w życiu po 2 startowałam  z dużej wagi bo z 75 no i te ćwicznia, po 2 tyg waga stanela. W ciągu 3 dni okazalo się że nie mam w czym chodzić
Moja historia z odchudzaniem nawet nie pamietam kiedy sie zaczęła. Jak byłam w podstawówce to zawsze byłam szczuplutka, bo uprawiałam dużo sportu, jadłam jak normalne dziecko, i zdrowe jedzenie i słodycze, bo moja mama jest zwolennikiem zdrowego jedzenia, ale bez przesady.
Do 2 gimnazjum byłam szczupła, ale nie pamiętam ile ważyłam, wiem tylko że było ok, ale i tak źle się czułam we swojej skórze więc zaczęłam biegać, ćwiczyć. Ale jadłam dalej to samo i wkońcu przestałam. Potem w 3 gim. zaczęłam jeść więcej słodyczy itd. ale biegałam, więc przytyłam troszke. A w 1 technikum miałam wagę 55kg, ale często chodziłam z kumpelami na fastfoody, jadłam dużo słodyczy. Nigdy mi nie było dobrze w swojej skórze. Nie byłam gruba, ale chuda też nie. Aż któregoś dnia kolega z klasy powiedział coś w żartach że mi się przytyło, i zabolało mnie to. Później miałam wrażenie, że mój chłopak wolałby żebym schudła (co było nieprawdą jak się okazało) i się zaczęło. Na początku nie patrzyłam na żadne tabele kaloryczne, poprostu uprawiałam więcej sportu i mniej jadłam, potem jadłam coraz mniej i biegałam coraz więcej, aż wkońcu zaczęłam czytać kaloryczności. I ogólnie w ciągu jakiś 3 miesięcy schudłam 12kg. Tak- prawie wpadłam w anoreksję. Schudłam tak przez wakacje. Po wakacjach jak wróciłam do szkoły to wszyscy zaczęli mnie inaczej traktować. Ale też ja inaczej się zachowywałam, byłam smutna, nie miałam siły. Wkońcu nauczycielki zaczęły mnie obgadywać, i wych. mnie wzywała co się ze mną stało. Z chłopakiem się stale kłóciłam, z rodzicami bo chcieli żebym przytyła. I wkońcu coś we mnie pękło i zaczęłam jeść. I tak teraz po 2 miesiacach mam spowrotem 52kg.. I znów jestem nieszczęśliwa, ale wiem, że nie chcę za nic być taka jak miałam 42 kg.. Od miesiąca próbuję zbić troszkę wage, ale kończy się to codziennym obżarstwem, teraz co dwudniowym.. I tyje, teraz naszczęście już mniej, ale tyje.
Ale próbuję dalej, tym razem zaczynam jeść więcej, by nie skończyło się obżarstwem
No to kolej na mnie ;)) zawsze byłam dzieckiem "przy kości", byłam i jestem niskiego wzrostu więc każda waga się na mnie odbijała. Nie odchudzałam się, bo wiedziałam, że mam to zapisane w genach, że tak ma być... Gdy poznałam mojego obecnego chłopaka , czyli jakoś 2 lata temu, byłam chyba najszczuplejsza w całym swoim życiu.Problem zrobił się gdy zaczęliśmy ze sobą pomieszkiwać. On jest łasuchem i uwielbia fast foody, chipsy, pizzę czekoladę, lody, orzeszki etc... W tamte wakacje zaczęłam tyć, chodź udawałam, że tego nie widzę. Jedliśmy wszystko w dużych ilościach i przestaliśmy nawet spacerować z lenistwa. Tak w rok przytyłam 10kg. Wtedy nie stawałam na wagę, miałam jakieś chore myślenie, dopiero potem zobaczyłam bilans ze szkoły. W maju zaczęło się wszystko zmieniać. Koleżanka, która wieki mnie nie widziała, była strasznie zdziwiona moim wyglądem i powiedziała bez ogródek, że przytyłam. Zabolało mnie to, choć dalej myślałam "eee tam, mam faceta to nie muszę się starać." I mój ukochany twierdził, że dalej mnie kocha, ale widziałam, że przestaje mu się podobać cała ta sytuacja, że noszę coraz większe ciuchy i na dodatek za duże (bo myślałam, że to wszystko zamaskuję). Potem przyjaciółka przyjechała do mnie na kilka dni, bo niedługo miałam wyjeżdżać z Moim Lubym do Norwegii na wakacje. Powiedziała mi wprost: "Wiesz, trzeba się za nas wziąć zobacz jak my wyglądamy". Teraz wiem, że chodziło jej o mnie, bo ona była szczuplejsza o jakieś 15kg. Obie przeszłyśmy na dietę Dukana. Na niej wytrzymałam do momentu, aż polecieliśmy do Norwegii. Schudłam na niej ok 5kg z czego2 wróciły. Tylko tam zaczęłam jeść zdrowiej, przestaliśmy obadać się słodyczami, jadłam dużo warzyw i ryb. Wciąż miałam kiepska kondycję. Wstyd mi było jak nie wiem, jak przebiegłam kawałek i czułam, że nie dam rady więcej. No i jak wróciłam do Polski mama zauważyła, że schudłam. To mnie zmotywowało. Z M. stwierdziliśmy, że wyprowadzamy się z Polski i On teraz jedzie na 3 miesiące zacząć pracować i znaleźć mieszkanie. Nie pojechałam z nim, bo chciałam pobyć tutaj trochę no i chciałam, żeby zobaczył odmieniona mnie. Od połowy września zaparłam się, zaczęłam jeść 1500kcal, codziennie ćwiczyć i kręcić hula hop, a od jakiegoś miesiąca doszła skakanka. Dziś dzieli mnie 2kg od wagi sprzed 1,5roku. Jestem bardzo szczęśliwa i się nie poddaje. Wiem, że dużo pracy przede mną, mam zamiar w Norwegii kupić sobie rowerek stacjonarny. Prawie 8kg za mną :) To cudowne uczucie, zmieniłam fryzurę, kupiłam kilka nowych, ładnych rzeczy. Faceci się za mną ogladaja, komplementują, podrywają. To miłe. Ciekawa jestem co powie Mój Ukochany i jego rodzinka w grudniu :) Mam nadzieję, że zauważa różnicę,, ja ja widzę i czuję, bo rzeczy dotychczasowe są na mnie za duże. Z XL wchodzę powoli na M :) Wiem, że to co schudłam to jeszcze nie tak dużo, ale ciągle dążę do celu :) Przede mną jeszcze ok 10kg :)
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.