No to kolej na mnie ;)) zawsze byłam dzieckiem "przy kości", byłam i jestem niskiego wzrostu więc każda waga się na mnie odbijała. Nie odchudzałam się, bo wiedziałam, że mam to zapisane w genach, że tak ma być... Gdy poznałam mojego obecnego chłopaka , czyli jakoś 2 lata temu, byłam chyba najszczuplejsza w całym swoim życiu.Problem zrobił się gdy zaczęliśmy ze sobą pomieszkiwać. On jest łasuchem i uwielbia fast foody, chipsy, pizzę czekoladę, lody, orzeszki etc... W tamte wakacje zaczęłam tyć, chodź udawałam, że tego nie widzę. Jedliśmy wszystko w dużych ilościach i przestaliśmy nawet spacerować z lenistwa. Tak w rok przytyłam 10kg. Wtedy nie stawałam na wagę, miałam jakieś chore myślenie, dopiero potem zobaczyłam bilans ze szkoły. W maju zaczęło się wszystko zmieniać. Koleżanka, która wieki mnie nie widziała, była strasznie zdziwiona moim wyglądem i powiedziała bez ogródek, że przytyłam. Zabolało mnie to, choć dalej myślałam "eee tam, mam faceta to nie muszę się starać." I mój ukochany twierdził, że dalej mnie kocha, ale widziałam, że przestaje mu się podobać cała ta sytuacja, że noszę coraz większe ciuchy i na dodatek za duże (bo myślałam, że to wszystko zamaskuję). Potem przyjaciółka przyjechała do mnie na kilka dni, bo niedługo miałam wyjeżdżać z Moim Lubym do Norwegii na wakacje. Powiedziała mi wprost: "Wiesz, trzeba się za nas wziąć zobacz jak my wyglądamy". Teraz wiem, że chodziło jej o mnie, bo ona była szczuplejsza o jakieś 15kg. Obie przeszłyśmy na dietę Dukana. Na niej wytrzymałam do momentu, aż polecieliśmy do Norwegii. Schudłam na niej ok 5kg z czego2 wróciły. Tylko tam zaczęłam jeść zdrowiej, przestaliśmy obadać się słodyczami, jadłam dużo warzyw i ryb. Wciąż miałam kiepska kondycję. Wstyd mi było jak nie wiem, jak przebiegłam kawałek i czułam, że nie dam rady więcej. No i jak wróciłam do Polski mama zauważyła, że schudłam. To mnie zmotywowało. Z M. stwierdziliśmy, że wyprowadzamy się z Polski i On teraz jedzie na 3 miesiące zacząć pracować i znaleźć mieszkanie. Nie pojechałam z nim, bo chciałam pobyć tutaj trochę no i chciałam, żeby zobaczył odmieniona mnie. Od połowy września zaparłam się, zaczęłam jeść 1500kcal, codziennie ćwiczyć i kręcić hula hop, a od jakiegoś miesiąca doszła skakanka. Dziś dzieli mnie 2kg od wagi sprzed 1,5roku. Jestem bardzo szczęśliwa i się nie poddaje. Wiem, że dużo pracy przede mną, mam zamiar w Norwegii kupić sobie rowerek stacjonarny. Prawie 8kg za mną :) To cudowne uczucie, zmieniłam fryzurę, kupiłam kilka nowych, ładnych rzeczy. Faceci się za mną ogladaja, komplementują, podrywają. To miłe. Ciekawa jestem co powie Mój Ukochany i jego rodzinka w grudniu :) Mam nadzieję, że zauważa różnicę,, ja ja widzę i czuję, bo rzeczy dotychczasowe są na mnie za duże. Z XL wchodzę powoli na M :) Wiem, że to co schudłam to jeszcze nie tak dużo, ale ciągle dążę do celu :) Przede mną jeszcze ok 10kg :)