Temat: Miesięczne wydatki na kosmetyczkę

Hej, pytanie jak w temacie - na jakie zabiegi chodzicie co miesiąc do kosmetyczki / ew. ile co miesiąc wydajecie na różne zabiegi?

Ostatnio zauważyłam, że zaczynam trochę odpływać w tym temacie - dopóki studiowałam i wiecznie nie miałam pieniędzy albo jak miałam to były ważniejsze wydatki to raczej nie pozwalałam sobie na tego typu rozrywkę. Jednak odkąd mam stałą i raczej dobrze płatną pracę to z miesiąca na miesiąc zaczęły mi dochodzić nowe wizyty - najpierw paznokcie, bo dużo lepiej wyglądają niż te, które robiłam samodzielnie, później brwi, profesjonalna depilacja, teraz zaczęłam też chodzić raz w miesiącu na mikrodermabrazję i już nieśmiało myślę o liftingu i hennie rzęs, którą kiedyś sobie zafundowałam i bardzo podobały mi się efekty. A za chwilę będzie wiosna i lato, więc może i fajnie byłoby chodzić też na pedicure. I o ile to nie jest tak, że te wydatki rujnują mi budżet, bo jestem w stanie i oszczędzać, i wszystko opłacić, a także pozwalać sobie na inne rozrywki to po prostu zastanawiam się, czy to już nie przesada - może lepiej byłoby przeznaczyć te pieniądze na coś innego albo więcej odkładać. Jak to u was wygląda?

0 zł 

U mnie na odwrót na studiach miałam sily chodzić na paznokcie, zabiegi na twarz, lifting rzęs, hennę brwi. 

Teraz sama się ogarniam, ale dużo wydaje na kosmetyki, bo lubię się malować. 

To już jest Twoja sprawa na co i ile wydajesz 😊

hmmm, mam 33 lata i ostatnio (tz. w sumie od jakiegos roku) dosyc duzo tego sie zbiera, mysle ze co tydzien jestem u kosmetyczki.

- paznokcie, albo zwykly manicure albo hybryda (nie znosze sama malowac paznokci),

- henna brwi od czasu do czasu bo mam naturalnie ciemne,

- zabiegi na twarz- ostatnio Dermapen co miesiac,

- laminacja rzes- raz na dwa miesiace,

-pedicure- w okresie wiosna/lato co miesiac.

Za to do fryzjera chodze bardzo rzadko. W ogole nie farbuje wlosow a obcinam tez nie za czesto. Z moimi kreconymi wlosami nie ma co eksperymentowac za bardzo.

Pasek wagi

Jesli masz ochote i Cie stac, to dlaczego sobie zalowac?

Ja chodze do fryzjera co 5-6 tyg (farbowanie) i ew odswiezenie ciecia, jesli trzeba. Manicure co miesiac, w miedzyczasie robie sama. Pedicure jakos co 6-8 tyg, w miedzyczasie jak wyzej. Na zabieg na twarz co jakies 5 tyg, przy czym nie sa to zadne inwazyjne zabiegi. Brwi co 3 tyg., w miedzyczasie sama cos tam podreguluje. Tylko depilacje robie sama. Chodze na zabieg i w miedzyczasie, jesli cos nie wyglada jak trzeba to robie sama. Troche szkoda mi czasu na siedzenie co tydz u kosmetyczki. 
Niby mozna zrobic samemu, ale nie chce mi sie i nie zrobie tego tak fachowo jak kosmetyczka. 
Wiem, ze sa dziewczyny, ktore potrafia i maja talent, ale chcialabym zobaczyc jak wygladaja wlosy samodzielnie obciete;-) Henna tez do mnie nie przemawia, nie widzialam jeszcze naturalnie wygladajacych wlosow, do ktorych farrbowania uzyta byla henna. 

.Daga. napisał(a):

Paznokcie 70-80zł, w zależności czy kładę żel czy samą bazę utwardzającą + 15zł regulacja brwi + 10zl wosk na wąsik. Wizyta co 3-4 tygodnie.

Jezu, 15 zł regulacja brwi, zazdroszczę -  z henną płacę 50 i nigdzie w okolicy nie ma jakoś specjalnie taniej.

Jearne napisał(a):

Hej, pytanie jak w temacie - na jakie zabiegi chodzicie co miesiąc do kosmetyczki / ew. ile co miesiąc wydajecie na różne zabiegi?

Ostatnio zauważyłam, że zaczynam trochę odpływać w tym temacie - dopóki studiowałam i wiecznie nie miałam pieniędzy albo jak miałam to były ważniejsze wydatki to raczej nie pozwalałam sobie na tego typu rozrywkę. Jednak odkąd mam stałą i raczej dobrze płatną pracę to z miesiąca na miesiąc zaczęły mi dochodzić nowe wizyty - najpierw paznokcie, bo dużo lepiej wyglądają niż te, które robiłam samodzielnie, później brwi, profesjonalna depilacja, teraz zaczęłam też chodzić raz w miesiącu na mikrodermabrazję i już nieśmiało myślę o liftingu i hennie rzęs, którą kiedyś sobie zafundowałam i bardzo podobały mi się efekty. A za chwilę będzie wiosna i lato, więc może i fajnie byłoby chodzić też na pedicure. I o ile to nie jest tak, że te wydatki rujnują mi budżet, bo jestem w stanie i oszczędzać, i wszystko opłacić, a także pozwalać sobie na inne rozrywki to po prostu zastanawiam się, czy to już nie przesada - może lepiej byłoby przeznaczyć te pieniądze na coś innego albo więcej odkładać. Jak to u was wygląda?

Nie chodzę wcale, nigdy tego nie lubiłam. Wyjątek to paznokcie raz na 2-3 tygodnie. Lubię za to zainwestować w dobre kosmetyki: serum, kremy, maski itp. aczkolwiek przymierzam się do usuwania laserowego zmian pod oczami.

krolowamargot1 napisał(a):

Wszystkie koleżanki takie samodzielne, w sumie nikt nie korzysta, jakby to był wstyd, a kolejki do kosmetyczek, kosmetologów i lekarzy medycyny estetycznej, jak do laryngologa na NFZ. 

Mi po prostu szkoda czasu na umawianie wizyt, pilnowanie terminów, latanie po salonach i siedzenie w fotelu Bóg wie, ile. Nawet do fryzjera chodzę zaledwie kilka razy w ciągu roku, bo tylko podcinam końce.

A kolejki są, bo to popularne w obecnych czasach, nie oszukujmy się. Kobiety naoglądają się instagramów, a potem piszą takie bzdury, że naturalne, niepomalowane (bądź muśnięte odżywką), ładnie ścięte, czyste i opiłowane paznokcie je... OBRZYDZAJĄ 🤣

Pasek wagi

Niewiele wydaje, rzadko chodze. Wlosy podcinam co kilka miesiecy, odrosty maluje sama, w cieplym sezonie 1-2 razy w miesiacu chodze na pedicure, czasem manicure. Zabiegi twarzowe mnie nie interesuja, wystarcza mi mycie i nawilzanie, stosuje kremy pod oczy itp.

Pasek wagi

Nic nie wydaję. Nawet nigdy w życiu nie byłam u kosmetyczki. U fryzjera ostatnio to chyba ze 3-4 lata temu. Włosy podcina mi mąż maszynką na prosto, bo tak lubię. Włosów nie farbuję od wielu lat a dawniej, gdy jeszcze to robiłam to zazwyczaj sama w domu. Paznokci prawie nigdy nie maluję, wystarczają mi bezbarwne odżywki. Nogi/ pachy/ bikini też sama golę. Peeling i maseczki w domu. Innych zabiegów typowo kosmetycznych nie robię i nigdy nie robiłam. 

Pasek wagi

Co wy macie ztym “pedicure w sezonie”? Nie dbacie o stopy “jak nie widac”? 

abcbcd napisał(a):

w mentalności kobiet jest to poczucie obowiązku i bycie cierpietnica- wiem to z własnego doświadczenia. Mężczyźni mają czas i pieniądze na swoje pasje, a my kobiety mamy z pasją ograniac  wszystko dom dzieci męża i jeszcze zarobic i oszczędzać, tak sobie feministycznie cudownie dołożyłysmy roboty,  dbaj o siebie, jeśli to przynosi Ci przyjemność, I nie oglądaj się na inne osoby, trzeba mieć coś dla siebie 

dokładnie. Znałam dziewczynę, która rano nakładała przez godzinę lub dwie makijaż (a faktycznie nie można było jej poznać)- miesięcznie to było 60 godzin :). Moja wytrzymałość to 3 godziny u fryzjera raz na pół/rok

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.