Temat: 1maj

Hej,! No i mamy 1maja, czas tak szybko ucieka, dopiero co był sylwester i nowy rok a tu już prawie połowa roku 2020 za nami :/ czasami nie umiem sobie poradzić z upływającym czasem czuję że część życia mam już za sobą, w czerwcu skończę 33lata... Z drugiej strony nie chciała bym się cofnąć i znowu przeżywać tego samego bo było sporo ciężkich chwil w moim życiu :( a wy jak sobie radzicie z upływem czasu??

Ja mam 30 lat i jestem przerażona uciekającym czasem. Dzień za dniem mijają, już  połowa roku za nami, drugi miesiąc zamknięcia w domu... Też coraz częściej  zastanawiam się  czy zdążę ze wszystkimi swoimi planami? Jeszcze nie mam męża, nie mam dzieci, poświęcałam się rozwojowi firmy, która teraz kuleje że względu na epidemię, więc będę musiała ją, nie pierwszy raz podnosić z popiołu. Prawie nic świata nie zobaczyłam, bo mnie nie było stać. Cóż, życie jest bardzo krótkie. 

Pasek wagi

:)




A tak szczerze... no staram się nie myśleć jakoś wielce o przemijaniu bo co mi to da ;) nie mam na to wpływu, staram się żyć "tu i teraz", mam jakieś plany na najbliższe lata i tyle. Mam fajne życie więc na nim się skupiam a nie na tym, że przeminie ;)

Mam skończone 30 lat :)

Nie wiem skąd bierze się w ludziach takie poczucie że im jesteśmy starsi tym czas plynie szybciej? Dobiłam 52 lat i mój czas płynie dokładnie tak samo jak gdy miałam lat 20,30...

Pasek wagi

Yenla napisał(a):

Serio? 33 i życie za sobą..? Współczuje... znajdź sobie może jakieś pasje, cel w życiu, bo w wieku 50 lat położysz się do trumny. Nie mam takich rozkmin totalnie, mam 32 lata za pół roku, czuje się młodo, bo jestem młoda... starość przychodzi po 60, a to też zależy od człowieka, poza tym w każdym wieku można odnaleźć radość życia ! mam tyle pomysłów na życie, tyle rzeczy która chce zrobić, zobaczyć, ale cieszę się również tym co tu i teraz. 

Przecież autorka nie pisze, ze czuje się staro. Chodzi o to, ze zycie szybko mija...

Pasek wagi

Tez mam wrażenie , ze czas inaczej keci, zbyt szybko. W marcu skończyłam 50 lat, chcialabym ccofnąć trochę czas, bo chyba większość życia za mną. A ja bym chciala jeszcze tyle zrobić, zobaczyć, przeżyć. Planowałam w tym roku założyć swoją firmę, ale przez koronawirusa odłożę ten plan na przynajmniej rok, zobaczę jak gospodarka będzie się rozwijać.  Moja tesciowa zmarła w wieku 53 lat, tata 62 lat. Mam świadomość, że życie może zakończyć się zbyt szybko. Koronawirus nauczył mnie, aby nie odkładać nic na później, robić w danej chwili, żyć teraz, a nie później. Zmarnowalam kilka lat, bo odkładała, aż schudnę, bo jestem za gruba, za ciezka. Kilka lat zmarnowalam przez lęki. Teraz juz nie mam lat na zmarnowanie, nie mam ani dnia na zmarnowanie. To jest moje życie, to są moje dni. Nie ważne czy jestem gruba czy chuda, innych dni nie dostanę. Mam zamiar korzystać z tego życia. To jest mój dzień i będę dzisiaj z niego zadowolona.  

Pasek wagi

Odkąd urodziłam dziecko czas płynie bardzo szybko, a odkąd wróciłam do pracy tym bardziej. Wiadomo rano praca, popołudniu szybko obiad, potem rehabilitacja dziecka, szybko do domu i znowu kąpiel , książeczka dla dziecka i spanie. Jeszcze trzeba gdzieś wcisnąć obowiązki domowe, wizytę u rodziny. Córka dopiero była w brzuchu, a tu jeszcze trochę i pójdzie do szkoły. Miałam dużo planów na ten rok, w tyle miejsc chciałam  pojechać z rodziną,  tyle dziecku pokazać. Z jednej strony przez koronę jestem więcej w domu, ale z drugiej nie zrealizuję części planów, przynajmniej w  tym roku, a czy w ogóle nie wiadomo.  Piękny letni wieczór, ojciec koleżanki szedł po swoją żonę do pracy, chciał ją zabrać na romantyczny spacer. Grupa chłystków zaatakowała go w parku i niestety kolejne życie zostało przerwane. 

Od 30-stki 3 razy przechodziłam badania pod kątem różnych nowotworów , a jeden raz musiałam często przebywać  w instytucie onkologii i wtedy jak widziałam tych wszystkich ludzi w kolejce na terapie, czy zapłakanych  po poznaniu diagnozy, albo już zrezygnowanych u kresu swych dni  przychodziła taka myśl, że zaraz u mnie też wszystko może się skończyć. Zaczęłam patrzeć wstecz  i okazywało się, że takie, czy takie zdarzenie miało miejsce już 20-25 lat temu, czyli szmat czasu, a minęło nie wiadomo kiedy. 

Moj tata umarł też młodo. Zdrowy silny mężczyzna z tyloma planami. Przez kilka miesięcy miał ciągły katar myślał, że może zatoki i nagle bach zostało Panu pół roku. Zaszłam w ciążę jak już nie żył, a bardzo czekał na wnuki. Był bardzo dobrym ojcem, a byłby jeszcze lepszym dziadkiem i ani moje dziecko z nim już więzi nie zbuduje, ani on nie nacieszy się wnuczką.

I jeszcze tak z biegiem lat pozbawiam się złudzeń. Jako młoda osoba w tyle wierzyłam, nasze pokolenie karmiono banialukami o tym jak wszystko możemy, a to nie prawda. Uczę się z każdym dniem, że wpływ mam na niewiele spraw i lepiej przyjmować to co jest niż tracić energię na coś mało realnego tylko dlatego, że tego chcę.

Noma_ napisał(a):

Odkąd urodziłam dziecko czas płynie bardzo szybko, a odkąd wróciłam do pracy tym bardziej. Wiadomo rano praca, popołudniu szybko obiad, potem rehabilitacja dziecka, szybko do domu i znowu kąpiel , książeczka dla dziecka i spanie. Jeszcze trzeba gdzieś wcisnąć obowiązki domowe, wizytę u rodziny. Córka dopiero była w brzuchu, a tu jeszcze trochę i pójdzie do szkoły. Miałam dużo planów na ten rok, w tyle miejsc chciałam  pojechać z rodziną,  tyle dziecku pokazać. Z jednej strony przez koronę jestem więcej w domu, ale z drugiej nie zrealizuję części planów, przynajmniej w  tym roku, a czy w ogóle nie wiadomo.  Piękny letni wieczór, ojciec koleżanki szedł po swoją żonę do pracy, chciał ją zabrać na romantyczny spacer. Grupa chłystków zaatakowała go w parku i niestety kolejne życie zostało przerwane. Od 30-stki 3 razy przechodziłam badania pod kątem różnych nowotworów , a jeden raz musiałam często przebywać  w instytucie onkologii i wtedy jak widziałam tych wszystkich ludzi w kolejce na terapie, czy zapłakanych  po poznaniu diagnozy, albo już zrezygnowanych u kresu swych dni  przychodziła taka myśl, że zaraz u mnie też wszystko może się skończyć. Zaczęłam patrzeć wstecz  i okazywało się, że takie, czy takie zdarzenie miało miejsce już 20-25 lat temu, czyli szmat czasu, a minęło nie wiadomo kiedy. Moj tata umarł też młodo. Zdrowy silny mężczyzna z tyloma planami. Przez kilka miesięcy miał ciągły katar myślał, że może zatoki i nagle bach zostało Panu pół roku. Zaszłam w ciążę jak już nie żył, a bardzo czekał na wnuki. Był bardzo dobrym ojcem, a byłby jeszcze lepszym dziadkiem i ani moje dziecko z nim już więzi nie zbuduje, ani on nie nacieszy się wnuczką.I jeszcze tak z biegiem lat pozbawiam się złudzeń. Jako młoda osoba w tyle wierzyłam, nasze pokolenie karmiono banialukami o tym jak wszystko możemy, a to nie prawda. Uczę się z każdym dniem, że wpływ mam na niewiele spraw i lepiej przyjmować to co jest niż tracić energię na coś mało realnego tylko dlatego, że tego chcę.

Wzruszylam się Twoim wpisem.  Nie chcę juz marnować ani dnia, ani minuty. Chcę być tutaj i reraz.

Pasek wagi

HelloPomello napisał(a):

Uważam że zbyt szybko biegnie, skończyłam 39 lat ale czuję się jakbym miała ze 28 . Szkoda że człowiek nie żyje 200 lat jeszcze byłoby tyle czasu na realizację różnych planów...a tak to jest go bardzo mało.

Serio masz 39 lat? Byłam pewna,że masz 20 kilka lat 🙂

Noir_Madame napisał(a):

Nie wiem skąd bierze się w ludziach takie poczucie że im jesteśmy starsi tym czas plynie szybciej? Dobiłam 52 lat i mój czas płynie dokładnie tak samo jak gdy miałam lat 20,30...

Może zaczynają mniej robić, mniej aktywnie żyć? Widzę po okresach w życiu jak dużo się dzieje to mam wrażenie czasem że od wydarzenia do wydarzenia minęła kupa czasu a okazuje się że to był krótki odcinek- po prostu tyle było pomiędzy.

Widzę to na wakacjach zawsze- jak jesteśmy gdzieś około tych 20 dni i mamy w czasie tych dni dużo planów- czyli zmieniany miejsca co kilka dni to pod koniec wakacji wydaje mi się że to co było na początku to było podczas innego wyjazdu;) za to jak siedzimy gdzies na tyłku tydzień to mam poczucie że zdecydowanie szybciej minelo:)

Zoe23 napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Myślałam, że temat o święcie robotniczym, a tutaj narzekanie, jakbyście wszystkie miały 80 lat ( nie obrażając osiemdziesięciolatek)...
Taaak, emerytki 30+ to jeszcze w miarę kojarzą to święto, ale cała reszta...  P.S. Dla mnie nigdy nie było to "święto", bo tego dnia mój tata ma urodziny - i wolny dzień z tej okazji był dla mnie od zawsze z powodu tatowego święta, a nie jakichś tam pochodów, gołąbków pokoju i waty cukrowej. I tak mi zostało do dziś :)
to bardzo ważne święto. I nie pamiętam pochodów w PRL, urodziłam się nieco później ;)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.