Temat: Jak ''ugryźć'' dietę

Hej. Zawitałam do Was ponieważ chcę skutecznie zgubić nadprogramowe kilosy. Niestety nie do końca wiem jak w moim przypadku przeprowadzić redukcję. Podliczyłam kaloryczność posiłków z ostatnich kilku dni i okazało się, że jem mniej niż powinnam lub tuż na granicy PPM. 

Mam fatalny tryb życia i system pracy. Rano pomijam śniadania, w pracy najpierw zapycham się kawą (rzecz jasna z cukrem i mlekiem), a potem lunch wcinam dopiero po południu (firmowy lunch kateringowy to najczęściej typowo "polski" zestaw: kotlet w panierce z ziemniakami i surówką ew. ryba w panierce, pieczona pierś z kurczaka itp.). W domu albo jem małą obiado-kolację ok. godziny 20, albo ograniczam się do małej przekąski. W rezultacie jem 2 posiłki dziennie od poniedziałku do piątku. W weekend jest trochę lepiej. Obliczyłam, że średnio zjadam ok. 1000 -1500 kcal dziennie (w zeszłym tygodniu we wtorek nawet tylko 600 kcal!). W weekend zjadam więcej, ale bez szału - ok. 1500 - 1800 kcal.

Moja podstawowa przemiana materii to 1382 kcal, CPM - 1935 kcal. Mam pracę siedzącą i nie uprawiam żadnego sportu (jedynie 5 km codziennie rowerem miejskim z miejsca pracy na przystanek). Domyślam się, że mój metabolizm jest w strzępkach. 

I jak tu teraz redukować? Mam nadwagę i utrzymuję aktualny ciężar ciała jedząc niewiele. Na razie nie mam możliwości, by włączyć regularne ćwiczenia (myślę, że będzie to możliwe dopiero we wrześniu). Mój pomysł to wyczyszczenie menu z wszelakiego rodzaju syfów, regularne posiłki i ustawienie kaloryczności na - powiedzmy - 1500 kcal. Tylko kiedy i jak wziąć się za konkretną redukcję i ujemny bilans kaloryczny? Myślicie, że miesiąc jedzenia w granicach CPM wystarczy? Co zrobić jeżeli zacznę przybierać na wadze?

PS: dostałam skierowanie na badania krwi pod kątem Hashimoto...mam jednak nadzieję, że wynik okaże się ujemny.

Pozdrawiam i z góry dzięki za wszelkie sugestie i pomoc :)

Pasek wagi

regularnia jedz. Oblic cpm i odejmij 15 % i zobacz co berzie sie działo

Ja nie wiem, czyctak malo kcal. Schabowy ma srednio 400 (w panierce), a do tego ziemniaki z maslem, salatka z majonezem...

Może zacznij od regularnego jedzenia? Gotuj sobie sama, nos swoje obiady do pracy. Nie trzeba jesc 5 posilkow dziennie wcale, ale zdecydowanie zdrowiej, jakbyś dzien zaczynała od sensownego śniadania, a kawę odchudzila o cukier chociaz na początek.

Moze warro na początku zainwestowac w dietę np. Vitalii, by ogolnie zorientowac się co i jak, zrozumiec wytyczne?

moim zdaniem opierając się na 2-3 posiłkach dziennie pewnie masz syndrom rzucania się na jedzenie. Na logike tłumaczyłabym sobie to tak że organizm nie wie kiedy znów dostanie jedzenie i odkłąda sobie to. Nie wiem skad taki pomysł i pewnie mało się ma do reali.

Jednak po pierwsze więcej jedz posiłków, ale mniejsze.

Po drugie taki "domowy"obiadek może być naprawdę kaloryczny , a dieta może leżeć totalnie w makrach.

Także przyjrzyj się dokładnie kalorią, smażony kotlet, ziemniaki z tłuszczem i surówka z majonezem bo ogromny kalorycznie posiłek. Pytanie co jesz na kolacje, ale raczej stawiałabym na za małą ilość białka w diecie, a za dużo węglowodanów.

Ps nie jesteś głodna rano bo zakładam że posiłek jedzony na kolacje jest również bogaty kalorycznie jak obiad.

Pasek wagi

Patasola tak wyliczyłam z ostatnich kilku dni. Trochę na oko, bo nie znam gramatury obiadów.

Z reguły oprócz lunchu, porannej kawy i kolacji nie jem nic więcej. W zeszłym tygodniu przykładowo: w środę pierś kurza w panierce + surówka z marchewki + ziemniaki + obiado-kolacja tj. zupa miso z gotowaną piersią kurzą i jajkiem, w czwartek devolay + kasza gryczana + surówka z buraczków, a na kolację twaróg półtłusty z pomidorem, w piątek makaron z kurkami i serem, a w domu jajecznica i 2 kromki razowca). Codziennie rano jedna lub dwie kawy z mlekiem 2% i łyżeczką cukru. Makr nie liczyłam, ale pewnie jest nadwyżka tłuszczu. No i piję zdecydowanie za mało płynów.

Na pierwszy rzut oczywiście zrezygnuję z firmowego kateringu (co nie będzie łatwe, bo to wielka wygoda i oszczędność), "wyczyszczę" menu z przetworzonej żywności i będę skrupulatnie wyliczać kaloryczność. Myślę nad przyjęciem ok. 1600 kcal dziennie. Makra też będę kontrolować.

A ze śniadaniami to mam problem odkąd pamiętam. Nawet w podstawówce nic nie mogłam w siebie wcisnąć. Muszę nad tym solidnie popracować.

Dzięki wielkie za odpowiedzi! :)

Pasek wagi

Ms.Sensei napisał(a):

Patasola tak wyliczyłam z ostatnich kilku dni. Trochę na oko, bo nie znam gramatury obiadów.Z reguły oprócz lunchu, porannej kawy i kolacji nie jem nic więcej. W zeszłym tygodniu przykładowo: w środę pierś kurza w panierce + surówka z marchewki + ziemniaki + obiado-kolacja tj. zupa miso z gotowaną piersią kurzą i jajkiem, w czwartek devolay + kasza gryczana + surówka z buraczków, a na kolację twaróg półtłusty z pomidorem, w piątek makaron z kurkami i serem, a w domu jajecznica i 2 kromki razowca). Codziennie rano jedna lub dwie kawy z mlekiem 2% i łyżeczką cukru. Makr nie liczyłam, ale pewnie jest nadwyżka tłuszczu. No i piję zdecydowanie za mało płynów.Na pierwszy rzut oczywiście zrezygnuję z firmowego kateringu (co nie będzie łatwe, bo to wielka wygoda i oszczędność), "wyczyszczę" menu z przetworzonej żywności i będę skrupulatnie wyliczać kaloryczność. Myślę nad przyjęciem ok. 1600 kcal dziennie. Makra też będę kontrolować.A ze śniadaniami to mam problem odkąd pamiętam. Nawet w podstawówce nic nie mogłam w siebie wcisnąć. Muszę nad tym solidnie popracować.Dzięki wielkie za odpowiedzi! :)

Sniadan w ogole jesc nie musisz, ja jem w oknie zywieniowym od12:00 do 20:00, poczytaj o intermittent fasting bo byc moze to wlasnie cos dla ciebie ;) wyrzuc syf z menu, nie pin slodzonych napoji, wywal cukier i zobacz czy to cos da !

Wrzucę przykładowe zdjęcie firmowych obiadów. Najczęściej biorę takie zestawy chociaż czasem wybieram rybę (niestety też w panierce), warzywne zupy-kremy, pierogi (ser lub szpinak), kaszotto, makaron itd. 

Zdjęcie wrzucam głównie po to, by pokazać gramaturę. Mam świadomość tego, że te obiady to nic dobrego (no może poza surówkami bez śmietany czy majonezu - zakładając, że nie są dosładzane cukrem).

Pasek wagi

Ms.Sensei napisał(a):

Patasola tak wyliczyłam z ostatnich kilku dni. Trochę na oko, bo nie znam gramatury obiadów.Z reguły oprócz lunchu, porannej kawy i kolacji nie jem nic więcej. W zeszłym tygodniu przykładowo: w środę pierś kurza w panierce + surówka z marchewki + ziemniaki + obiado-kolacja tj. zupa miso z gotowaną piersią kurzą i jajkiem, w czwartek devolay + kasza gryczana + surówka z buraczków, a na kolację twaróg półtłusty z pomidorem, w piątek makaron z kurkami i serem, a w domu jajecznica i 2 kromki razowca). Codziennie rano jedna lub dwie kawy z mlekiem 2% i łyżeczką cukru. Makr nie liczyłam, ale pewnie jest nadwyżka tłuszczu. No i piję zdecydowanie za mało płynów.Na pierwszy rzut oczywiście zrezygnuję z firmowego kateringu (co nie będzie łatwe, bo to wielka wygoda i oszczędność), "wyczyszczę" menu z przetworzonej żywności i będę skrupulatnie wyliczać kaloryczność. Myślę nad przyjęciem ok. 1600 kcal dziennie. Makra też będę kontrolować.A ze śniadaniami to mam problem odkąd pamiętam. Nawet w podstawówce nic nie mogłam w siebie wcisnąć. Muszę nad tym solidnie popracować.Dzięki wielkie za odpowiedzi! :)

Z tego przykładowego opisu to ja nie widze nadmiaru tłuszczów :) Widze same węglowodany :P Tłuszcz był zapewne jedynie przy smażeniu, troche w mleku i w twarogu i jajku. Ale generalnie własnie nie za wiele (choć pewnie z tych posiłków nie typowo tłuszczowych tez po 1-2 g powpada - to i tak ogólnie bieda ;) ). Powinnaś jeśc minimum 1g/kilogram masy ciała. Masz dużo weglowodanów - może w tym rzecz? Z tego co kojarze to chyba nadmiar węglowodanów najłatwiej zamienia się w tłuszczyk. Poza tym nie kazdy organizm dobrze toleruje dużo weglowodanów, choć wiem, ze niektórzy opierają całą diete o nie i sa zadowoleni - no kazdy organizm jest inny :) Ograniczanie wody to tez moze byc winowajca. Jak jest mało wody, to organizm ma problemy z prawidłowym funkcjonowaniem. Zakąłdając, ze nie jestes na nic chora, to spróbuj kontrolować tą wodę, wybieraj z posiłków mniejsze zło (a najlepiej gotuj sama i noś w pudełkach do pracy). to się tak wydaje, ale różnica moze byc znaczna. Może byc tez tak, ze wydaje Ci się ze jesz mało, bo jeszcz rzadko, ale porcje moga być kaloryczne i w sumie sie uzbiera - tym bardziej że liczyłas na oko.

Pasek wagi

Ja bym na Twoim miejscu wzbogaciła menu o więcej warzyw i owoców. Przyspieszy perystaltykę, a poza tym warzywa to jednak podstawa. Oczywiście, że odstaw te obiadki, skoro nie wiadomo na czym to smażą, to na pewno na najgorszych tłuszczach. Bo taniej. Lepiej pójdź w jakość, a ilość sama się zredukuje odpowiednio, jak będziesz dobrze i zdrowo odżywiona. No i ruch. Nie musisz codziennie na siłkę, ale postaraj się coś tam dodać. Choćby przysłowiowe schody zamiast windy. Coś tam zawsze znajdziesz. Przysiady, brzuszki, jakieś dywanówki zaraz po wstaniu lub przed wskoczeniem do łóżka. Nie wierzę, że nie masz 20 minut czasu dziennie na to.

Ggeisha 20 minut spokojne wygospodaruję. :) Miałam na myśli konkretne treningi na siłowni. Na razie będę ćwiczyć wieczorem tzw. "dywanówki". Może zacznę też biegać.

Dziękuję za odpowiedzi. ❤️

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.