Temat: Nie mam na nic czasu. Kiedy znaleźć czas na ćwiczenia??

Codziennie wstaję 5.30. 
O 6.50 mam autobus do pracy
Do pracy docieram na 8.
O 16 wychodzę z pracy, o 17 mam powrót do domu.
Najwcześniej w domu jestem o 18. 
Zanim coś zjem, ogarnę się jest 19.30 i wtedy teoretycznie mogłabym poćwiczyć, ale praktycznie jest tak że przychodzę o tej 18 i trzeba coś ugotować, zjeść ogarnąć kuchnię i już nie mam sił na nic.
Zaraz trzeba jeść kolację i znowu spać.

Czy wy też macie wrażenie że życie ucieka Wam między palcami?
Kiedy znajdujecie czas na ćwiczenia??? Pasje? Cokolwiek. Weekendy wolne, sobota zazwyczaj dzień mopa, niedziela jedynie ma się czas na cokolwiek. Jak jest u Was??
Czas pracy powienien być skrócony o te 2 h wtedy byłoby idealnie ;))

Cyrica napisał(a):

hutshi napisał(a):

a inne kobiety oprócz pracy jeszcze muszą ogarniać swoje dzieciaki i ja nie ogarniam jak one to robiąja nie pracuję mam czas na wszystko i dla wszystkich, tyle ze nikt nie ma czasu dla mnie-bo pracuje,nic tylko rzucić pracę ,praca zabija przyjaźnie,znajomości i wiele innych bezcennych rzeczyale zarabiać trzeba prawda? tyle że jest tyle alternatywnych sposobów na zdobycie pieniędzy 
ten komentarz to ja sobie skopiowałam. Jeszcze nie wiem po co, czy będzie to po prostu mój ulubiony cytat gdziś pomiędzy "przed wyruszeniem w drogę nalezy zebrac druzynę" a "każdy ma jakaś przeszłość", czy zacznę powoli oswajać sie z myślą, żeby rzucic pracę i mieć czas dla niepracujacych znajomych...zaraz, ja nie mam niepracujących znajomych.  Kama, ja Cie rozumiem. 12 godzin poza domem, jakieś 8 na spanie, godzina-póltorej na szeroko pojęte robienie czegos przy sobie, zostaje dla Ciebie niewiele i być może masz przyjemniejsze formy spędzania tego czasu niż ćwiczenia. Ale te 5 godzin jazdy na szmacie w sobotę to jednak srogie przegięcie. Ktoś Ci tak srrrasznie brudzi? Pewnie po prostu wpadasz w rutyne, która Cie troche zdominowała po prostu nie umiesz przeorganizować czasu. Jak spędzasz czas w podróży z pracy i do? Wciąż w miare aktywnie czy odpływasz? odpływanie nie jest dobre, bo wybija z dziennej aktywności.


Mieszkam w domu po prostu i mam tych komnat do posprzątania. A lubi miec w sobote posprzatane na blysk, po to by caly tydzien miec spokoj 

Przebrnęłam cały wątek i mam następujące wnioski: 
"- nie da się, bo warzywa trzeba obrać,

- nie da się, bo kura nieczysta

- nie da się, bo koleżanka przyszła

- nie da sie, bo muszę jakoś wyglądać - brwi wyskubać i pazur pomalować"

Generalnie zastanawiam się, czy Ty chcesz znaleźć czas dla siebie, czy szukasz wymówek? 

Ja obecnie pracuję od 8.00. Wstaję o 6.30 w ciągu godziny myję i suszę włosy, jem śniadanie, robię kanapki dla siebie i córki i wychodzę z domu o 7.30. Czasem przed wyjściem wieszam pranie nastawione wieczorem poprzedniego dnia i prasuję ciuchy przed wyjściem. Pracę zwykle kończę o 16-tej, w domu jestem o 17-tej, ponieważ po drodze robię zwykle zakupy. Jeszcze zanim się przebiorę w domowe ciuchy obieram ziemniaki lub nastawiam wodę na makaron - i już się dzieje. Szykuję jakiś sos, surówkę lub mięsiwo (zwykle szybki kotlet:)) i zanim makaron czy ziemniaki się ugotują mam już całość obiadu. Dodam, że gotuję często dwie wersje obiadu, bo ja i córka nie jemy mięsa. Reasumując - obiad plus zjedzenie plus ogarnięcie kuchni zajmuje mi czas do 18-tej. I od tego momentu mam czas na pozostałe prace domowe, czas dla siebie i dla domowników. Przyjeżdżasz godzinę później do domu, więc na Twoim miejscu miałabym ten czas od 19-tej. 

Kolejny temat - myślę, że w rzadko którym domu się aż tak brudzi, żeby codziennie trzeba było zmywać podłogi...

Dodam jeszcze, że sprzątanie domu zajmuje mi (takie weekendowe) maksymalnie 4 godziny, a mieszkam w domu 300 metrowym (mówię o zmyciu podłóg, odkurzeniu, wytarciu kurzu i posprzątaniu łazienek). Dodatkowo mam bardzo duży ogród, który trzeba w "sezonie" ogarnąć. 

Reasumując: 

- spróbuj jednak robić parę rzeczy na raz - kolejkowanie zawsze wydłuży czas

- zastanów się, czy nie jesteś za bardzo perfekcyjna w niektórych działaniach - może nie przylepisz się do podłogi, jeśli będzie umyta co drugi dzień:). Nawet jak masz dużo "komnat" - czy to oznacza, że w ciągu tygodnia jesteś wszędzie i wszędzie zdołasz nabałaganić? Z doświadczenia - bywa się w kuchni, salonie i sypialni. 

Pasek wagi

Nie wiem, ja nie rozumiem. Chciałabym mieć tyle czasu. Wychodzę z domu zawsze 6:10. W poniedziałki, środy i czwartki wracam o 20-21. We wtorki jestem w domu o 18, a w piątki luz, bo koło 15:30. Gotuję bardzo dużo, sprzątam, robię trzy kursy do których się też muszę przygotować. Chodzę na siłownię we wtorki, piątki i soboty.

Ja myślę, że powinnaś sobie znaleźć jakieś zajęcie, to Ci się pomoże zorganizować. Jak będziesz się musiała spiąć, to może zaczniesz szanować czas. Bo naprawdę, myślę że mam całkiem sporo zajęć i praktycznie nie ma mnie w domu, a znajduję czas na wszystko. Nawet na jakieś pierdzielenie o bzdurach na vitalii.

Kama_Kamea napisał(a):

Mieszkam w domu, codznnie przejadę tylko podłogi plus blaty- max pół godziny. Ale w sobotę naprawdę wysprzątanie chaty zajmuje mi 5 h . Tak na błysk. A gotuje zapiekanki/ Rzadziej jakieś ryże/ Kasze z warzywami bo to mi się przejadło, ale samo pkrojenie warzyw , obranie ich zajmuje pół godziny. Chyba, że to ja jestem taką niezdarą. Ze nie potrafię obiadu w pol godziny zrobic.

No to gotowanie i sprzątanie to godzina roboty. Przecież nie musisz patrzeć jak się piecze ta zapiekanka tylko w tym czasie możesz ćwiczyć.

Pasek wagi

mirabilis1 napisał(a):

Przebrnęłam cały wątek i mam następujące wnioski: "- nie da się, bo warzywa trzeba obrać,- nie da się, bo kura nieczysta- nie da się, bo koleżanka przyszła- nie da sie, bo muszę jakoś wyglądać - brwi wyskubać i pazur pomalować"Generalnie zastanawiam się, czy Ty chcesz znaleźć czas dla siebie, czy szukasz wymówek? Ja obecnie pracuję od 8.00. Wstaję o 6.30 w ciągu godziny myję i suszę włosy, jem śniadanie, robię kanapki dla siebie i córki i wychodzę z domu o 7.30. Czasem przed wyjściem wieszam pranie nastawione wieczorem poprzedniego dnia i prasuję ciuchy przed wyjściem. Pracę zwykle kończę o 16-tej, w domu jestem o 17-tej, ponieważ po drodze robię zwykle zakupy. Jeszcze zanim się przebiorę w domowe ciuchy obieram ziemniaki lub nastawiam wodę na makaron - i już się dzieje. Szykuję jakiś sos, surówkę lub mięsiwo (zwykle szybki kotlet:)) i zanim makaron czy ziemniaki się ugotują mam już całość obiadu. Dodam, że gotuję często dwie wersje obiadu, bo ja i córka nie jemy mięsa. Reasumując - obiad plus zjedzenie plus ogarnięcie kuchni zajmuje mi czas do 18-tej. I od tego momentu mam czas na pozostałe prace domowe, czas dla siebie i dla domowników. Przyjeżdżasz godzinę później do domu, więc na Twoim miejscu miałabym ten czas od 19-tej. Kolejny temat - myślę, że w rzadko którym domu się aż tak brudzi, żeby codziennie trzeba było zmywać podłogi...Dodam jeszcze, że sprzątanie domu zajmuje mi (takie weekendowe) maksymalnie 4 godziny, a mieszkam w domu 300 metrowym (mówię o zmyciu podłóg, odkurzeniu, wytarciu kurzu i posprzątaniu łazienek). Dodatkowo mam bardzo duży ogród, który trzeba w "sezonie" ogarnąć. Reasumując: - spróbuj jednak robić parę rzeczy na raz - kolejkowanie zawsze wydłuży czas- zastanów się, czy nie jesteś za bardzo perfekcyjna w niektórych działaniach - może nie przylepisz się do podłogi, jeśli będzie umyta co drugi dzień:). Nawet jak masz dużo "komnat" - czy to oznacza, że w ciągu tygodnia jesteś wszędzie i wszędzie zdołasz nabałaganić? Z doświadczenia - bywa się w kuchni, salonie i sypialni. 

Właśnie, ile wam zajmuje ogarnianie roslin (i jakich?) i co robicie w ogrodzie konkretnie sami - pytanie do tych co mają ogród bo mamy od niedawna i nie ogarniamy...:-D robicie sami rozsady czy kupujecie wszystko?

Kama_Kamea napisał(a):

bellleza napisał(a):

jurysdykcja napisał(a):

Kama_Kamea napisał(a):

maharettt napisał(a):

Może wstaw obiad do gotowania i wtedy ćwicz, najwyżej sobie przerwiesz parę razy w trakcie.
Zazwyczaj jak już wszyteko się gotuje to ogarniam ten syf w kuchni co się narobi. A jak mam obierać warzywa 1 ręką, druga ręka hantelki podnosic??
Robisz serię z hantelką, lecisz do kuchni wstawić ryż. Robisz drugą, wstawiasz kurę do piekarnika. itd. W końcu w tygodniu trening robisz raz czy dwa, nie codziennie. Nie ma potrzeby.
haha chyba żarty sobie robisz 
No ja jestem z tych osob co jak robią trening to robią trenig, jak gotują obiad to gotują obiad . W zaproponowanym przypadku z treningu 40 minutowego zrobi się1.5 h połączony z gotowaniem. Wykorzytuje tzw. międzyczasy jak np  coś się gotuje i nic nie musze mieszac/ obierć to ogarniam kuchnię Ale tą kurę żeby wstawić to trzeba ją oczysccić, umyć,  przyprawić, zapakować  i dopiero się robi. Nie ma hop i samo zrobione .

Tylko że ty tego treningu nie robisz bo nie potrafisz czasu znaleźć. Chyba lepszy taki przerywany niż żadnen?

Poza tym sama pisałaś że jesteś w domu 18, przygotowanie obiadu pół godziny, sprzątanie drugie pół, czyli o 19 jesteś wolna

Pasek wagi

bellleza napisał(a):

jurysdykcja napisał(a):

Kama_Kamea napisał(a):

maharettt napisał(a):

Może wstaw obiad do gotowania i wtedy ćwicz, najwyżej sobie przerwiesz parę razy w trakcie.
Zazwyczaj jak już wszyteko się gotuje to ogarniam ten syf w kuchni co się narobi. A jak mam obierać warzywa 1 ręką, druga ręka hantelki podnosic??
Robisz serię z hantelką, lecisz do kuchni wstawić ryż. Robisz drugą, wstawiasz kurę do piekarnika. itd. W końcu w tygodniu trening robisz raz czy dwa, nie codziennie. Nie ma potrzeby.
haha chyba żarty sobie robisz 

nie, piszę 100% serio. Mam siłownię w domu i tak właśnie ogarniam sprawy, kiedy nie mam czasu. Dzięki temu przez ostatnie 6 lat nie miałam okresów bez ćwiczeń, nie ważne, czy nawał pracy i siedzenie w biurze do 23, czy ciąża, czy dziecko, czy jeszcze co innego. Jak ktoś chce mieć zajebiste super warunki do aktywności fizycznej, to ma duże szanse się poddać po miesiącu.

Kama_Kamea napisał(a):

Mieszkam z mamą, ale mama gotuje niezdrowo, kupuje gotowce, a w domu nie sprząta

To się wprowadź na swoje w pobliżu pracy. Znajdź coś małego - nie będziesz tracić życia na sprzątanie - bo ten dom Cię przytłacza, tak samo jak dojazdy do /z pracy. Mówię serio! 

Pasek wagi

Uważam, że tobie po prostu nie chce się ćwiczyć do czego masz absolutne prawo, ponieważ masz prawo być zmęczona, ale nie rozumiem czemu tak bardzo chcesz nas przekonać, że chcesz ćwiczyć? Jeżeli ważniejsze dla ciebie jest sprzątanie jak to sama ujęłaś "na błysk" to już twój problem. Mogłabyś po prostu posprzątać żeby było ok i wybrać się na trening, twój wybór. Jak już wspomniały dziewczyny, w dniu kiedy zaplanujesz trening nie planuj zakupów, tylko zrób je wcześniej, obiad ugotuj dzień wcześniej a po pracy id razu śmigaj do domu, odgrzej obiad i czas na ćwiczenia się znajdzie. Na każą propozycję dziewczyn masz jakieś "ale" co od razu daje mi do zrozumienia, że ty wcale nie chcesz znaleźć tego czasu na ćwiczenia. Pracowałam jako niania z dwójką dzieci w różnym wieku od 7-18. Starsze już nie spało w ciągu dnia, także cały czas robiłyśmy coś razem. Dodatkowo wstawiałam pranie, rozwieszałam, prasowałam i gotowałam dla nich lunch. Raz w tygodniu musiałam sprzątać chatę (nie mała) podobnie jak ty "na błysk" Po 19 pomimo zmęczenia chodziłam biegać, a w weekendy ćwiczyłam. Musiałam ogarnąć również swoje sprawy więc nie wciskaj kitu, że nie masz kiedy ćwiczyć;)

Pasek wagi

fitjeans napisał(a):

Ja Ciebie doskonale rozumiem. Nie chce mi się czytać tych wszystkich "braków organizacji". Większość ludzi tak żyje, tyle.edit: a w sumie, jak tak poczytałam dziewczyny... to my chyba leniwe jesteśmy Ja lubię wszystko robić w swoim tempie. W pracy mam dobre tempo, a wychodzę z założenia, że w domu jest czas na odpoczynek, więc robię wszystko leniwie, choć nieraz są to również zlecenia z pracy, ale wtedy już robione z przyjemnością. Mam hedonistyczne podejście do życia- jak najmniej wysiłki, jak najwięcej korzyści Po pracy robię po prostu rzeczy, które muszę zrobić, a w dalszej kolejności te, które muszę, ale akurat tego dnia chcę. Np. raz na kilka dni mam ogromną chęć sprzątać i jest to wtedy dla mnie przyjemność bez poczucia obowiązku. Ćwiczę też wtedy, kiedy po prostu chcę, mam jakąś potrzebę. Uważam, że na siłę nic dobrze się nie zrobi.A co do wypowiedzi- jedną ręką gotuję ryż, drugą podnoszę hantle, no sorry... Współczuję szczerze.

Ale czego współczujesz? Osoba ta nie napisała "o jesu muszę biegać pomiędzy podnoszeniem ciężarów a obiadem". Gdyby nie chciała to zapewne by tak nie robiła, podała przykład z życia, że się da po prostu.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.