- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 października 2017, 15:52
Codziennie wstaję 5.30.
O 6.50 mam autobus do pracy
Do pracy docieram na 8.
O 16 wychodzę z pracy, o 17 mam powrót do domu.
Najwcześniej w domu jestem o 18.
Zanim coś zjem, ogarnę się jest 19.30 i wtedy teoretycznie mogłabym poćwiczyć, ale praktycznie jest tak że przychodzę o tej 18 i trzeba coś ugotować, zjeść ogarnąć kuchnię i już nie mam sił na nic.
Zaraz trzeba jeść kolację i znowu spać.
Czy wy też macie wrażenie że życie ucieka Wam między palcami?
Kiedy znajdujecie czas na ćwiczenia??? Pasje? Cokolwiek. Weekendy wolne, sobota zazwyczaj dzień mopa, niedziela jedynie ma się czas na cokolwiek. Jak jest u Was??
Czas pracy powienien być skrócony o te 2 h wtedy byłoby idealnie ;))
Edytowany przez 27 października 2017, 15:52
27 października 2017, 21:13
Ja często po 22-23ciej wsiadalam na rowerek stacjonarny dopiero. Teraz staram się jednak chodzić spać przed północą...
27 października 2017, 21:15
Obiad rób na 2-3 dni, wtedy nie będziesz musiała stać w garach codziennie. Ja często na siłkę jeździłam/jeżdżę zaraz po pracy i dopiero potem do domu - tak miałam ćwiczenia od razu z głowy i mogłam się zająć resztą.
27 października 2017, 21:22
Mnie współczuć? Ale czego, ja lubię ćwiczyć - więc robię wszystko co mogę, żeby na ćwiczenia znaleźć czas. Tak to działa, jak się lubi sport. Szuka się możliwości, a nie problemów. Ja nie piszę o tym, jak się zmotywować, tylko jak sobie zorganizować obowiązki domowe, żeby coś tam się poruszać.
27 października 2017, 21:31
Ja Ciebie doskonale rozumiem. Nie chce mi się czytać tych wszystkich "braków organizacji". Większość ludzi tak żyje, tyle.edit: a w sumie, jak tak poczytałam dziewczyny... to my chyba leniwe jesteśmy Ja lubię wszystko robić w swoim tempie. W pracy mam dobre tempo, a wychodzę z założenia, że w domu jest czas na odpoczynek, więc robię wszystko leniwie, choć nieraz są to również zlecenia z pracy, ale wtedy już robione z przyjemnością. Mam hedonistyczne podejście do życia- jak najmniej wysiłki, jak najwięcej korzyści Po pracy robię po prostu rzeczy, które muszę zrobić, a w dalszej kolejności te, które muszę, ale akurat tego dnia chcę. Np. raz na kilka dni mam ogromną chęć sprzątać i jest to wtedy dla mnie przyjemność bez poczucia obowiązku. Ćwiczę też wtedy, kiedy po prostu chcę, mam jakąś potrzebę. Uważam, że na siłę nic dobrze się nie zrobi.A co do wypowiedzi- jedną ręką gotuję ryż, drugą podnoszę hantle, no sorry... Współczuję szczerze.
A czego tu współczuć? Tego, że się komuś udało zrobić danego dnia wszystko co chciał zrobić? I ogarnąć pracę i dom i trening? Ja masę czasu marnuję na głupoty (chociażby pisanie tutaj na forum, albo oglądanie po raz piąty tego samego filmu), ale to są przyjemne głupoty. Natomiast jak mam zrobić coś z "obowiązków" (bo do sprzątania nigdy weny nie mam, mycie włosów, ani obieranie marchewki też mi raczej rozrywki nie dostarcza) to staram się to zrobić jak najbardziej sprawnie i szybko, żeby na tym nie tracić niepotrzebnie czasu. Mnie takie leniwe wykonywanie nudnych/powtarzalnych czynności wykończyłoby psychicznie, takie bycie "ślamazarnym"/"rozmemłanym" na własne życzenie. No i serio? Hedonizm to robienie dwie godziny tego co innym zajmuje pół? Koncepcja dobra, ale gdyby chodziło o seks, nie o wycieranie podłogi mopem ;)
27 października 2017, 21:31
nie rozumiem czemu sama sprzątasz cały dom????
27 października 2017, 21:31
weekendy to też czas na ćwiczenie, ja w tygodniu też wstaję o 5.30, niektórzy są już o tej porze na basenie.
27 października 2017, 21:32
Jesteś źle zorganizowana po prostu. Ja też pracuję, gotuję, sprzątam, i mam czas na trening 1,5 godzinny 4-5 x w tygodniu. Nawet na lenistwo mam czas.
27 października 2017, 21:43
Przebrnęłam cały wątek i mam następujące wnioski: "- nie da się, bo warzywa trzeba obrać,- nie da się, bo kura nieczysta- nie da się, bo koleżanka przyszła- nie da sie, bo muszę jakoś wyglądać - brwi wyskubać i pazur pomalować"Generalnie zastanawiam się, czy Ty chcesz znaleźć czas dla siebie, czy szukasz wymówek? Ja obecnie pracuję od 8.00. Wstaję o 6.30 w ciągu godziny myję i suszę włosy, jem śniadanie, robię kanapki dla siebie i córki i wychodzę z domu o 7.30. Czasem przed wyjściem wieszam pranie nastawione wieczorem poprzedniego dnia i prasuję ciuchy przed wyjściem. Pracę zwykle kończę o 16-tej, w domu jestem o 17-tej, ponieważ po drodze robię zwykle zakupy. Jeszcze zanim się przebiorę w domowe ciuchy obieram ziemniaki lub nastawiam wodę na makaron - i już się dzieje. Szykuję jakiś sos, surówkę lub mięsiwo (zwykle szybki kotlet:)) i zanim makaron czy ziemniaki się ugotują mam już całość obiadu. Dodam, że gotuję często dwie wersje obiadu, bo ja i córka nie jemy mięsa. Reasumując - obiad plus zjedzenie plus ogarnięcie kuchni zajmuje mi czas do 18-tej. I od tego momentu mam czas na pozostałe prace domowe, czas dla siebie i dla domowników. Przyjeżdżasz godzinę później do domu, więc na Twoim miejscu miałabym ten czas od 19-tej. Kolejny temat - myślę, że w rzadko którym domu się aż tak brudzi, żeby codziennie trzeba było zmywać podłogi...Dodam jeszcze, że sprzątanie domu zajmuje mi (takie weekendowe) maksymalnie 4 godziny, a mieszkam w domu 300 metrowym (mówię o zmyciu podłóg, odkurzeniu, wytarciu kurzu i posprzątaniu łazienek). Dodatkowo mam bardzo duży ogród, który trzeba w "sezonie" ogarnąć. Reasumując: - spróbuj jednak robić parę rzeczy na raz - kolejkowanie zawsze wydłuży czas- zastanów się, czy nie jesteś za bardzo perfekcyjna w niektórych działaniach - może nie przylepisz się do podłogi, jeśli będzie umyta co drugi dzień:). Nawet jak masz dużo "komnat" - czy to oznacza, że w ciągu tygodnia jesteś wszędzie i wszędzie zdołasz nabałaganić? Z doświadczenia - bywa się w kuchni, salonie i sypialni.
Dokładnie, tu się aż prosi o tekst "jak ktoś chce - znajdzie sposób, jak ktoś nie chce - znajdzie powód"..
27 października 2017, 21:49
A kto powiedział, że o 21-22 nie można zrobić treningu, wykąpać się i pójść spać? Poza tym interwały trwają 10 minut, kalistenika 15-20 minut. Jak się chce, to się da.
Edytowany przez Corinek 27 października 2017, 21:49