Temat: 10 KG W 100 DNI :)

Postanowiłam załozyć swój wątek, może ktoś sie przyłączy
Ponieważ ta zima spowodowała u mnie zastój w ubytku kg i leniwca totalnego, a do ideału brakuje mi 10 kg, postanowiłam raz na zawsze zabrać sie wreszcie za siebie!A WIADOMO-W GRUPIE RAŹNIEJ:)

Przede wszystkim odrzucam mysli typu NIE DAM RADY/NIE UMIEM/NIE CHCE MI SIE/NIE SCHUDNĘ czy cos w tym stylu.Odchudzanie wcale nie jest trudne,a ja jeśli chodzi o teorie i doswiadczenie, to duuzo wiem:P 
trzeba tylko pamietac o tym, że:
1.trzeba cierpliwosci,samozaparcia, wytrwałości- nigdzie aż tak nam sie nie spieszy, zdążymy!
2.nie ma ' od jutra' , zaczynamy od teraz:P
3.zeby schudnąć, wcale nie trzeba 'nic nie jesc'.Mylą sie Ci, którzy pomijaja posiłki i cieszą sie ze schudną głodując
4.Na diecie trzeba pamiętac o tym, ze najwazniejsze jest aby nie dopuścic do niedoborów- jeśc owszem mniej, ale za to wybierac wartosciowe rzeczy-pełnoziarniste chlebki, chudy nabial, jogurty naturalne- nie slodkie, warzywka, owoce, mieso , ryby -chude, jak juz cos slodkiego-to zdrowsze opcje-czeko gorzka, batonik zbozowy,ciastko owsiane od czasu do czasu nie zabije nas :)
5.Ruch! choćby codzienny spacer czy 20 min brzuszków nie odchudzi nas od razu, ale zawsze regularnie powtarzane pomoże! a najlepiej aktywnosc na powietrzu-byle do wiosny:)
Ja zaczełam ( w sumie od wczoraj dopeiro) taką swoją właśna dietę 1200 kcalorii, cwicze sobie jak narazie w domku,codziennie mam ok 1 h marszu do/z roboty, od przyszlego tygodnia aerobik, a jak tylko się wiosenniej zrobi- rower i jogging.
Jeśli chodzi o menu, to jem to, na co mam akurat chęć/co jest w lodówce/na ile pozwala mi stan $, oczywiscie dopasowuje diete do trybu zycia i siebie , a nie odwrotnie.Kiedys jedzenie mną rzadzilo, teraz już nie chce wracac do tego:/

MENU:
śn 6:00 pieczywo/płatki owsiane + nabiał+ warzywa/ dzem niskosłodzony, kawa/kakao chude/herbata
2śn: 10:00 owoc/serek/jogurt/susz owoce lub orzeszki, a w razie mega potzreby slodkosci-gorzka czeko lub corny
o:13:30 mięsko/rybka/ser/jajka plus warzywa, czasem ryż/makaron.kasza plus warzywa, sos warzywny
pop: 15:30 kawa, w weekend jakis jogurt luba mala przekąska w stylu  owoc
k: 18:00 białko+ warzywa
spać chodze ok 10, kjak ktos siedzi dłuzej to wiadomo, zjesc moze pozniej...godziny wg wlasnego trybu zycia
codziennie dużo płynów: woda, herba zielona,czerwona, zioła (mieta, bratek,rumianek), ocet jabłkowy z woda i sokiem z cytryny, czasem jakis sok warzywny lub owocowy ale tylko swiezo wyciskany!
Rok temu w 3-4 miesiace polecialo 12 kg, a naprawde nie odczulam jakichs negatywnych skutków diety...na slodycze i %% czasem sie skusilam, w każdym razie mialam sporo ruchu i chyba to byl klucz do sukcesu :) także mam zamiar dokończyc dzieło :) i do końca maja być o 10 kg mniejsza:)
 Zapraszam do współudziału i do pamietnika)

No własnie tej cierpliwości mi brak.. masz coś na takie 'chwile zwątpienia'?
hehehe niestety nie mam.. uwierz, gdybym też nie miewała takich chwil zwątpienia to już dawno byłabym szczupła.. :) a tymczasem jestem strasznie niecierpliwa i wszystko chce mieć zawsze na JUŻ! i wyniki też chcę widzieć JUŻ! i tak bym wszystko chciała na JUŻ!JUŻ!JUŻ! ale tak się nie da.. :P jedyne co mi przychodzi do głowy to wizualizowanie sobie swojego sukcesu, że wcisnę się w jakiś tam rozmiar, założe spódnice, która od lat jest na mnie za mała itd itd.. tego typu rzeczy motywują mnie do odchudzania:)
Witam ja tez sie przylaczam  :) trzymam kciuki za nas dziewcyzny :)
helllo kobietki:)
fajnie ze jest was tak duzo:)
co do poziomu kalorii to chyba to jest bardz indywidualna sprawa...ale moja dieteyczka twierdzi ze na poziomie 1200-1400 kcal-gdy dieta jest zbilansowana, to jest całkiem OK!!!
kiedys jadłam ponizej 1000 i nie moglam schudnac, a potem wiosna zaczelam jesc 1200 w górę i jezdzilam rowerkiem sporo , no i 12 kg polecialo:) a potem to mialam taka polroczna stabilizacje, kiedy jadłam chyba z 2000, oczywiscie nie od razu tylko stopniowo i nie przytylam nawet 0,5 kg :) 
 teraz mam zamiar do wiosny zrzucic reszte nadwagi, czyli gdzies tak do 50 kg (mam 162 cm , wiec chyba ok bedzie) i postanowilam zastosowac +/-1200 znow.Tzn narazie mi i tak wychodzi wiecej-jest zima i chyba tak czy siak jem bardziej energetyczne jedzenie, z uwagi na prace, bo czesto jestem całymi dniami na dworzu na mrozie...No ale docelowo bede na 1200 leciec, przynajmniej ze 2-3 miesiace, jak tylko cieplo sie zrobi, dodam sport na powietrzu-rower, jogging, skakanke...Menu staram sie codziennie wpisywac w pamietniku.Spisuje i podliczam i latwiej mi kontrolowac to wszystko, tak w zeszłym roku weszlo mi to w krew:)

A z ostatnich moich nowinek:)
1. codziennie rano i wieczorem pije ocet jablkowy z wodą, no i duzo czerwonej herbaty
2. zakupilam tasmy do cwiczen i cwicze codziennie z nimi
3.oliwka do ciala bambino-przy przesusznej skorze, co czesto ma miejsce podczas odchudzania-jest super:)
4.zakupilam wczoraj troche slodyczy- corny linea, lu go,snicers cruncher,gorzka czekolada.....Postanowilam po udanym dietetycznie tygodniu pozwalac sobie w ramach 2 sn na male co nieco :)czyli juz za pare dni bedzie slodko;)

Aaaaa, dziewczyny, za tydzien Tłusty Czwartek...co w zwiazku z tym? jemy/nie jemy paczkow? a moze jakeis paczki light ?
pozdr:)
hehe ja bym sie bała zjeść tego pączka ;D 
 a co do diety to też jestem własnie na takiej koło 1200 kalorii no oczywiscie staram się zeby było kolo 1000 ale nie zawsze wychodzi ;D : )
i wlasnie dziewczyny wiosna niech przychodzi i ruch na świzym powietrzu jest super ; )
ja sie generalnie jedzeniem nie przejmuje, moją zmorą są słodycze i gdy je wyeliminuje całkowicie to już mi odpadnie jakieś 1500 kcal od mojego codziennego jadłospisu.. (wiem zgroza) ale na razie kiepsko mi to idzie, okres się zbliża i tylko depreche łapie a co za tym idzie pocieszam się jedzeniem.. ehh ale spoko najważniejsze to się nie poddawać mimo słabszych chwil nie?
a co do pączków to nie chce nad tym myśleć narazie myślę że jak strasznie bardzo będę chciała to 1 zjem ale na tym koniec!

oj tak ja marzę żeby iść na rower.. albo chociaż spacer bez przemokniętych butów yhh zimo precz!
a ja ostatnio zauważyłam że jedyne co poprawia mi nastrój to albo słodycze albo taniec hehe :)
a na diecie wolę się wziąść oczywiście za taniec... :)
no i prawidłowo ; )   taniec to cos pięknego ;d
to faktycznie lepiej tańczyć, niż jeść słodkie, bo tylko się chce więcej i więcej.
a ja tak dawno nie tańczyłam, a mam ochotę :)
a co to za cisza? dziewczyny koniec wekendu bierzemy sie za siebie!!! :D
powiem wam że padam na pysk, jest ledwo po 13 a ja już wypiłam ponad 2 l wody i zrobiłam 45 min ćwiczeń.. umieram! ahh cudownie być tak błogo wykończoną (bez skojarzeń :P) szkoda tylko że czekają mnie jeszcze dzisiaj 3 godz wykładów i masa rzeczy do przygotowania na jutrzejsze zajęcia ehh :D
a co do tańca to ja się akurat nie pasjonuje, na jakiejś dicho owszem, ale żeby chodzić na jakieś kursy taneczne to o w życiu nie ma mowy nie nie nieee:P

a wam jak idzie odchudzanie? :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.